Wojna secesyjna: menuet wokół Atlanty
Lincoln robił wszystko, co było w jego mocy, żeby wygrać wojnę. Administracja federalna uzupełniała straty bojowe sprzed roku, zaś sam prezydent podjął w końcu jedną, ale za to kluczową decyzję – dowództwo działań militarnych powierzył Ulyssesowi Simpsonowi Grantowi. Gwarantował on kontynuację wojny do samego końca.
Od początku konfliktu Grant robił to, czego Lincoln oczekiwał od swoich generałów – bezwzględnie łamał opór południowców. Jego kariera zaczęła się na dobre w lutym 1862 roku, kiedy zmusił do kapitulacji Fort Donelson i wziął do niewoli dwanaście tysięcy jeńców. Prasa Północy oszalała na jego punkcie, a jego inicjały (U.S.G.) odczytywano jako Unconditional Surrender Grant (Grant Bezwarunkowej Kapitulacji). 9 marca 1864 roku Lincoln mianował go generałem porucznikiem Armii Stanów Zjednoczonych, podporządkowując mu wszystkich generałów Unii.
Dowództwo obejmuje Grant
Nowy wódz amerykański postanowił zmienić oblicze prowadzonych przez Unię kampanii wojennych. Dotąd Północ nacierała na wszystkich frontach w sposób nieskoordynowany, dzięki czemu konfederaci mogli przemieszczać swoje oddziały na zagrożone odcinki po liniach wewnętrznych i to pomimo słabo rozwiniętego systemu kolejowego. Grant postanowił to zmienić. W 1864 roku wszystkie armie Unii miały atakować Konfederację jednocześnie i bez przerwy, żeby nie dać rebeliantom oddechu i okazji do przerzucania posiłków. Dodatkowo przyszedł czas na wzmocnienie wojska w polu. Grant ściągnął część garnizonów do głównych sił, zwiększając ich liczebność – dotychczas blisko połowa żołnierzy Unii stacjonowała w różnych posterunkach w całym kraju. Zmniejszając obsady fortów i miast do minimum, Grant pogorszył jednak jakość swoich armii – nowi żołnierze potrzebowali czasu, aby stać się wojakami porównywalnymi do swoich kolegów-weteranów.
Plany Granta były ambitne. Trzy duże zgrupowania Unii miały nacierać w wybranych kierunkach. Armia Potomaku dowodzona przez generała majora George’a Gordona Meade’a otrzymała rozkaz zniszczenia Armii Północnej Wirginii generała Roberta Lee. Zadanie było trudne, albowiem zdolności Szarego Lisa oraz waleczność jego żołnierzy pozbawiły pracy już trzech wcześniejszych dowódców Armii Potomaku, dlatego też Grant postanowił umieścić swój sztab właśnie przy tym związku operacyjnym, chcąc go nadzorować i wspierać Meade’a przy podejmowaniu trudnych decyzji.
Zobacz też:
- Ulysses S. Grant - narodziny bohatera
- Lincoln ratuje naród i demokrację. Wystąpienie gettysburskie z 19 listopada 1863
Wojskowy Okręg Missisipi ([Military Division of the Mississippi]) generała majora Williama Tecumseha Shermana miał z kolei rozbić konfederatów w Georgii i zająć Atlantę. Mieściły się w niej duże zakłady zbrojeniowe oraz magazyny wojskowe, samo miasto było też bardzo ważnym węzłem kolejowym, praktycznie ostatnim łączącym konfederacki wschód z zachodem. Utrata Atlanty mogła okazać się kolejnym ciężkim ciosem dla rozpaczliwie broniącej się Konfederacji.
Trzecie zgrupowanie pod generałem majorem Nathanielem Prentissem Banksem miało zdobyć port Mobile w Alabamie. Gdyby zrealizowano ten plan, Konfederacja zostałaby rozcięta na kilka odizolowanych od siebie części i musiałaby się poddać. Niestety, Grant nie docenił jednego – ambicji generała Banksa. Otóż Mobile było w gruncie rzeczy celem pomocniczym. W lutym 1864 roku próbował je zdobyć Sherman, jednak jego plany pokrzyżowała kawaleria generała majora Nathana Bedforda Forresta. Banks z kolei miał inną koncepcję – zamierzał wybrać się w górę rzeki Red (Luizjana i Texas), żeby skłonić ośrodki bawełniane do powrotu do Unii. Grant nie był zachwycony, jednak musiał się dostosować do planów Banksa, ambitny oficer należał bowiem do szczególnego rodzaju dowódców – był to tzw. political general, generał z nominacji politycznej. Zajmował on wysokie miejsce w hierarchii Partii Republikańskiej, dlatego też Lincoln nie mógł go drażnić przed zbliżającymi się wyborami. Grant musiał uzbroić się w cierpliwość. Miał już w życiu jednego ambitnego podwładnego – generała majora Johna McClernanda. Odczekał, aż McClernand popełni jakiś błąd, po czym zdjął go ze stanowiska. McClernandowi nie pomogła nawet przyjaźń z Lincolnem i jego wpływy. Taką samą strategię zastosował Grant wobec Banksa, którego odwołał w przyszłości po katastrofalnej klęsce tego polityka nad Rzeką Red.
Sherman zaprasza Johnstona do tańca
6 maja do walki wyruszyło ponad sto tysięcy żołnierzy Wojskowego Okręgu Missisipi zgrupowanych w trzech armiach. Były to: dwudziestosiedmiotysięczna Armia Tennessee (dosłownie Armia Rzeki Tennessee – [Army of the Tennessee]) generała majora Jamesa McPhersona, sześćdziesięciotysięczna Armia Cumberlandu (dosłownie Armia Rzeki Cumberland – [Army of the Cumberland]) generała majora George’a Thomasa oraz dwunastotysięczna Armia Ohio (dosłownie Armia Rzeki Ohio – [Army of the Ohio]) generała majora Johna Schofielda. Głównodowodzący generał Sherman prowadził żołnierzy z zachodu, samą śmietankę – doświadczonych i walecznych weteranów. Jego siła tkwiła również w kadrze dowódczej. Spośród trzech jego bezpośrednich podwładnych, dwóch – James Birdseye McPherson oraz John Schofield – było młodymi i ambitnymi oficerami ze szkoły Granta. Z kolei George Thomas, najstarszy z tej trójki, charakteryzował się spokojem i determinacją. Było to jednak mylące – gdy spostrzegł okazję, stawał się agresywnym i niebezpiecznym przeciwnikiem.
Naprzeciw wojsk Shermana stanąć miała czterdziestotysięczna bitna Armia Tennessee. Składała się ona z pewnych siebie weteranów, żądnych rewanżu za porażki z poprzedniego roku. Problem tkwił jednak w kadrze dowódczej. Na czele wojska stał generał Joseph Eggleston Johnston, dość kontrowersyjny, pełen sprzeczności generał. Mimo arystokratycznego pochodzenia, potrafił być naturalny i szczery w bezpośrednich kontaktach z żołnierzami, a ci kochali go i nazywali wujkiem Jo. Podobny stosunek mieli do niego młodsi oficerowie, jednak starsza kadra była innego zdania.
Johnston nie cieszył się zaufaniem prezydenta Konfederacji Jeffersona Davisa. Historia ich relacji jest dość złożona. Jeśli wierzyć plotkom, obaj przestali się lubić już w czasie studiów na West Point (Johnston był absolwentem z rocznika 1829, zaś Davis 1828). Ponoć pobili się o dziewczynę, nie wiadomo jednak, kto miał wygrać w tym pojedynku. W latach pięćdziesiątych XIX wieku Davis nie podpisał Johnstonowi awansu na pułkownika, zaś od początku wojny Johnston kłócił się z Davisem o naczelne dowództwo nad armią Południa. Później Johnston miał w zwyczaju nie informować zwierzchnika o swoich ruchach. Gdy w maju 1862 roku został ciężko ranny, Davis zastąpił go w Wirginii Robertem Lee. Po klęsce pod Chattanoogą z braku alternatywy musiał jednak mianować Johnstona na miejsce Braxtona Bragga.
Dodatkowo Davisowi nie podobała się strategia Johnstona. Był on wybitnym inżynierem, zwolennikiem chłodnej kalkulacji i preferował działania obronne w oczekiwaniu na okazję do bezwzględnego wykorzystania błędów wroga. Prezydentowi Konfederacji nie podobała się ta kunktatorska koncepcja. Wśród generałów konfederackich zdania były podzielone. O ile dowódca I Korpusu, generał porucznik William Hardee, wspierał jako zdyscyplinowany oficer swego dowódcę, o tyle dowódca II Korpusu, jednonogi generał porucznik John Bell Hood, nie był już tak subordynowany. Będąc zwolennikiem agresywnych działań, zimą 1864 roku zdobył serce Davisa swoją bezkompromisową postawą. Posunął się nawet do wysyłania prezydentowi osobistych raportów z pominięciem drogi służbowej, w których przedstawiał zupełnie inny niż jego zwierzchnik, znacznie bardziej optymistyczny obraz sytuacji. Oczywiście Johnston nie miał o tym pojęcia.
Armia Tennessee zajmowała silne umocnienia w górach, w rejonie Rocky Face Ridge. 7 maja doszło do zaciętej bitwy. Wojska federalne nie były w stanie przełamać konfederackich pozycji, więc Sherman postanowił je obejść. Wbrew radzie swojego najstarszego generała, do wykonania manewru postanowił wykorzystać siły McPhersona, a nie najbardziej doświadczonego Thomasa. Ten ostatni zaprotestował, jednak Sherman nie ufał swemu metodycznemu podwładnemu. Na nieszczęście dla Jankesów, Johnston zorientował się w ruchach wroga i szybkim marszem przerzucił wojska do Resaki.
Przeczytaj także:
- „Chłopcy, oto Joe!” Joseph Eggelston Johnston, niedoceniany żołnierz Południa
- Jak stary Hood z jedną nogą pomaszerował do Tennessee
13 maja oddziały Unii podeszły pod Resacę i zastały nie czterdzieści, ale sześćdziesiąt tysięcy gotowych do boju żołnierzy konfederackich. Ponieważ Mobile nic nie zagrażało, Johnston ściągnął z Alabamy dwadzieścia tysięcy żołnierzy generała porucznika Leonidasa Polka. Ambicja Banksa odbiła się więc na sytuacji Shermana. Walki o Resacę do złudzenia przypominały wcześniejszą bitwę. McPherson po raz kolejny dostał zadanie obejścia sił przeciwnika, a gdy przekroczył rzekę Oostanaula, konfederaci rozpoczęli odwrót. Ich kawaleria dowodzona przez młodego generała majora Josepha „Walczącego Joe” Wheelera skutecznie opóźniała pościg, jednak 17 maja żołnierze z jankeskiego IV Korpusu generała majora Olivera Otisa Howarda natrafili na piechotę Hardee’ego okopaną w Adairsville. Początkowo Johnston chciał początkowo w tym rejonie bitwę. Wojska federalne paliły się do walki, jednak Thomas wstrzymał natarcie z uwagi na nadchodzące ciemności. Rebelianci szykowali się do upragnionego decydującego starcia, jednak w ich sztabie nie wiało optymizmem. Hood i Polk parli do akcji zaczepnej, Johnston z kolei wolał stoczyć bitwę obronną. Ostatecznie pozycje pod Adairsville nie spodobały się Johnstonowi, więc rebelianci zaczęli się wycofywać.
Menuet trwa
Do następnej próby sił doszło 25 maja w rejonie New Hope Church. Sherman jak zwykle zaczął od swojej ulubionej taktyki – obejścia lewej flanki konfederatów. Johnston przewidział ten manewr i zaplanował uderzenie na osamotnione oddziały McPhersona. Sherman źle rozpoznał ruchy konfederatów i spodziewał się, że osłabili swoje linie obronne. 26 maja rzucił do rozpoznawczego natarcia jedną dywizję, która została pobita. W tym czasie Johnston planował koncentryczne uderzenie oddziałów Hardee’ego i Hooda w rejonie Picket’s Mill, nie udało mu się jednak wykorzystać pomyłki Shermana. Wszystko z powodu błędu Hooda, który wstrzymał natarcie, uznając, że federalni odkryli konfederackie plany, i rozpoczął samowolny odwrót. Była to swoista ironia losu – generał, który najbardziej wzywał do ofensywy, wstrzymał jedyną próbę kontrataku podjętą przez południowców na tym etapie kampanii! Okazało się, że waleczny generał Hood wziął mały patrol kawalerii za cały korpus wroga. Hardee wycofał się z największym trudem, a dzień później spróbował znaleźć słabe punkty w okopach unionistów, został jednak odepchnięty.
Sherman szukał linii kolejowej, za pomocą której mógłby transportować zaopatrzenie. Znalazł ją w Dallas, gdzie przerzucił część swoich sił. 5 czerwca, kiedy miał już zabezpieczony dowóz zapasów, zmusił Johnstona do zajęcia kolejnej linii obronnej. Stosunkowo łatwo było przewidzieć ruchy południowców – oni również bronili linii kolejowej, którą dowożono zaopatrzenie oraz nieliczne uzupełnienia. Tym razem rebelianci mieli bronić się na linii Marietty, gdzie 9 czerwca rozpoczęły się zaciekłe walki. Johnston przygotował silne pozycje obronne i oczekiwał na natarcie unionistów.
Sherman nie chciał ryzykować. Po raz kolejny postanowił obejść lewe skrzydło konfederatów. Johnston przewidział ten manewr i 22 czerwca rzucił do przeciwnatarcia oddziały Hooda. Jednonogi bohater spod Gaine’s Mill zaatakował w rejonie Kolb’s Farm, jednak został odrzucony ze znacznymi stratami. Jedynym pozytywem tej akcji było wstrzymanie uderzenia przez unionistów. Obie strony obserwowały się z okopów. 27 czerwca wściekły Sherman rzucił swoich żołnierzy do frontalnego ataku w rejonie Kennesaw Mountain, jednak i tym razem Armia Tennessee odparła Jankesów. Wydawało się, że i na zachodzie nastąpił impas, zwłaszcza że Johnston wycofał się i zajął pozycję wzdłuż rzeki Chattahoochee – ostatniej przeszkody wodnej na drodze do Atlanty.
Czasami mały, drobny błąd może zadecydować o wyniku wojny. 5 lipca 1864 roku IV Korpus Armijny znalazł lukę w systemie konfederackiej obrony – most pontonowy na Chattahooche strzeżony przez spieszoną kawalerię. Dywizja generała brygady Thomasa Wooda odepchnęła obrońców, dzięki czemu uniemożliwiła im całkowite spalenie mostu. Dowódca IV Korpusu generał Howard ten jeden raz w życiu wykazał się sprytem – kiedy przybył jego park pontonowy, nie przeszedł rzeki na wprost konfederackich pozycji, lecz je obszedł. W tym momencie załamał się cały plan obronny południowców.
Hood kuśtyka na scenę
Johnston znajdował się w tym czasie pod nieustannym ostrzałem opinii publicznej oraz prezydenta. Jedynie żołnierze wiedzieli, przez jakie piekło i niebezpieczeństwa przeprowadził ich Wujek Jo, stali więc za nim murem. Oficerowie z kolei, zwłaszcza pochodzący z Georgii, mieli z jednej strony pretensje o ciągłe odwroty, ale z drugiej nie widzieli nikogo, kto mógłby zastąpić ich dowódcę. Johnston zakładał, że jest w stanie wytrzymać na linii Chattahoochee kilka tygodni. Jego przyjaciel, senator Benjamin Hill z Georgii utrzymywał serdeczne stosunki z prezydentem Davisem, służył więc jako pośrednik między dwoma oficjelami. Jednak i on miał problem z wiarą w Joe Johnstona, w czym utwierdzał go Hood. Młody dowódca uznał, że pozycje pod Kennesaw Mountain było ostatnimi idealnymi dla południowców. Z kolei Johnston zapewniał senatora, że ma jeszcze upatrzone dwie inne, więc nie ma się czym martwić. Hill naciskał jednak na starego generała, by ten zrobił cokolwiek. Szło już o stanowisko Johnstona, na które bezczelnie szykował się Hood.
Wujek Jo chciał jednak wydać Jankesom bitwę na swoich warunkach. Cierpliwie czekał, aż kawalerzyści Forresta oraz Johna Hunta Morgana uderzą na federalne linie zaopatrzeniowe. Wtedy zagłodzony Sherman musiałby albo wycofać się, albo uderzyć na wojska Johnstona zajmujące dobrze przygotowane do obrony pozycje. Rudowłosy Jankes nie zamierzał jednak dawać południowcom tej szansy – Forresta zajął walką z korpusem generała Andrew Jacksona Smitha, zaś John Hunt Morgan sam udał się na rajd do Tennessee. Mając bezpieczne linie komunikacyjne, Sherman rozpoczął przeprawę swoich sił w trzech miejscach. Johnston wyczuł sposobność. Opuścił swoje pozycje, zostawiając garść wojsk do obrony Atlanty i wychodząc z Armią Tennessee z miasta. Najprawdopodobniej zamierzał zaatakować przeprawiające się oddziały Thomasa. Rozbicie najliczniejszego zgrupowania federalnego miało dać konfederatom okazję do zmiany losów wojny. Johnstonowi nie było dane zrealizować tego planu – 15 lipca został odwołany ze stanowiska dowódcy Armii Tennessee. Davis uznał jego manewry za zapowiedź oddania Atlanty, a jego następcą mianował Johna Bella Hooda.
Koniec finezyjnego menueta
Teoretycznie dowództwo konfederackiej armii powinien objąć generał Hardee jako najstarszy stopniem, jednak jako przyjaciel Johnstona i zwolennik jego metod dowodzenia nie miał na to szans. Dlatego też to właśnie Hooda mianowano tymczasowym pełnym generałem i postawiono na czele wojsk. Na dodatek przyjaciel Davisa z West Point, generał Polk, poległ 14 czerwca w wyniku ostrzału artyleryjskiego w rejonie Marietty. Wieści o roszadach w dowództwie konfederackim doszły do uszu Shermana. Na szczęście jego podwładny Schofield dobrze znał Hooda – mieszkali razem w jednym pokoju w West Point. Schofield wyjaśnił dowódcy, że wybór Hooda przyniesie z pewnością wiele ciężkich i zaciętych bitew. I właśnie o to Shermanowi chodziło – żeby konfederaci wyszli z okopów i nie unikali otwartego starcia dzięki finezyjnym manewrom. Potrzebował brutalnej i agresywnej ofensywy rebeliantów, aby móc spożytkować swoją przewagę.
Hood nie kazał mu długo czekać. Już 20 lipca uderzył w rejonie Peachtree Creek na wojska Thomasa, najprawdopodobniej chcąc zrealizować zamiary poprzednika. Okazja wyśliznęła mu się z rąk – Thomas przekroczył już Chattahooche i z łatwością pobił dwa korpusy Armii Tennessee, powodując w szeregach Hooda trzykrotnie większe straty niż we własnych. Niezrażony Hood zostawił część wojsk w Atlancie i wraz z korpusami Hardee’ego oraz Benjamina Cheathama zaatakował na przedpolach Atlanty jankeską Armię Tennesse. Ta odparła atak, zadając konfederatom ciężki cios (straty prawie dwa i pół raza większe od poniesionych wcześniej przez Hooda), choć przez przypadek straciła też swojego dowódcę McPhersona.
Polecamy również:
- „Pełzający, niebieski dywan” - klęska Unii pod Fredericksburgiem
- Bitwa siedmiodniowa
- McNapoleon, Wycofujący się Joe i kampania półwyspowa
Hood miotał się dalej. Wykonał jeszcze dwa desperackie uderzenia w rejonie Ezra Church (28 lipca) oraz Utoy Creek (5–7 sierpnia), za każdym razem doznając ciężkich strat. Ostatecznie Armia Tennessee zamknęła się w Atlancie i czekała na szturm wojsk Shermana. Ten jednak nie zamierzał atakować silnie umocnionego miasta. Postanowił odciąć połączenia Atlanty z resztą świata, atakując linie kolejowe. Kawalerzyści konfederaccy odparli atak jazdy federalnej na Lovejoy Station (zniszczenia poczynione przez Jankesów naprawiono w dwa dni), jednak wszelkie nadzieje południowców zniknęły, gdy 31 sierpnia unioniści zajęli Jonesborough, odpierając przy tym rozpaczliwy kontratak Hardee’ego. Hood wiedział już, że nie utrzyma Atlanty i w nocy z 31 sierpnia na 1 września trzydzieści tysięcy weteranów Armii Tennessee opuściło miasto, podpaliwszy wcześniej wszystkie instalacje militarne i nieewakuowane magazyny.
„Atlanta jest nasza i uczciwie wygrana”
W dniach 29–31 sierpnia w Chicago odbyła się konwencja wyborcza Partii Demokratycznej. Niemal pewny już zwycięstwa kandydat tej partii George Brighton McClellan został wmanewrowany w wydanie oświadczenia o przegranej wojnie i dążeniu do pokoju za wszelką cenę. Jak tylko dowiedziała się o tym opinia publiczna, kraj obiegła depesza Shermana następującej treści: „Atlanta jest nasza i uczciwie wygrana”. 2 września wojska federalne wkroczyły do opuszczonego miasta.
Sherman odniósł wielkie polityczne zwycięstwo. Zdobycie Atlanty było namacalnym dowodem na zbliżający się triumf. Sukces ten pozwolił Lincolnowi wygrać wybory, a ostatnia nadzieja konfederatów, jaką byłby bardziej ugodowy gospodarz Białego Domu, dosłownie przeminęła z wiatrem. Co ciekawe, pod względem militarnym Sherman zawiódł, nie zrealizował bowiem podstawowego postawionego przed nim celu – zniszczenia Armii Tennessee.
Czy porażka Południa była winą Johnstona czy Hooda? Tak naprawdę do dziś obaj generałowie mają swoich zwolenników i przeciwników. Johnston w ciągu prawie dwóch i pół miesiąca wycofał się z Rocky Face Ridge nad Chattahoochee, tracąc dwanaście tysięcy żołnierzy. Shermana trasa ta kosztowała wiele nerwów i piętnaście tysięcy żołnierzy. Z kolei cztery wypady Hooda ([Hood’s Four Sorties]) uszczupliły siły konfederackie o bezcenne dwadzieścia dwa tysiące ludzi, podczas gdy straty jankeskie wyniosły tyle samo co w walkach z Johnstonem. Nie utrzymano również Atlanty. Można spekulować, co by się działo, gdyby Johnston pozostał dowódcą. Czy dalej bawiłby się z Shermanem w kotka i myszkę? Chciał doprowadzić za pomocą manewrów do podziału wojsk federalnych, by móc stopniowo zadawać im ciosy. Czy udałoby mu się zrealizować te zamiary? Może sprawdziłyby się lepiej jako przedwyborcza strategia?
Przed wojną młody porucznik Hood stacjonował na jakimś wysuniętym posterunku w Teksasie i z nudów grał z resztą oficerów w pokera. Niech miarą jego ryzykanctwa będzie fakt, iż nie mając w kartach nic, postawił dwa tysiące dolarów. Były to dwuletnie pobory porucznika! Również pod Atlantą Hood zaryzykował, przegrał i… niczego się nie nauczył. W listopadzie rzucił czterdzieści tysięcy wygłodniałych i obszarpanych weteranów Armii Tennessee do bezsensownej ofensywy na Nashville. Ale to już inna historia.
Bibliografia
- Albert E. Castel, Decision in the West: The Atlanta Campaign of 1864, University Press of Kansas, Lawrence 1992.
- Bruce Catton, Terrible Swift Sword, Pocket Books, New York 1967.
- Shelby Foote, The Civil War: A Narrative – III: Red River to Appomattox, Random House, New York 1974.
- Winston Groom. The Shrouds of Glory. From Atlanta to Nashville: The Last Great Campaign of the Civil War, Atlantic Monthly Press, New York 1995.
- James Lee McDonough, James Pickett Jones, War so Terrible: Sherman and Atlanta, W.W. Norton & Co., New York 1987.
- Personal memoires of U.S. Grant, Dover Publications Inc., Mineola: New York 1995.
Redakcja: Roman Sidorski i Michał Przeperski
Korekta: Bożena Pierga