Władysław Bartoszewski – „O Żegocie. Relacja poufna sprzed pół wieku” (informacja)

opublikowano: 2013-01-24, 08:38
wszelkie prawa zastrzeżone
Dla historyków i badaczy tematu wartość tego niezwykłego, bo przez dziesięciolecia niedostępnego świadectwa z czasów wojny, jest bezdyskusyjna. Materiał, opublikowany nakładem Literatury Faktu PWN pod tytułem „O Żegocie. Relacja poufna sprzed pół wieku”, opatrzony wstępem Autora, szczegółowymi przypisami, biogramami osób tworzących „Żegotę” oraz najważniejszych współpracowników, od dziś jest dostępny w sprzedaży!
reklama
Władysław Bartoszewski
„O Żegocie. Relacja poufna sprzed pół wieku”
cena:
49,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224;
Format:
B5
ISBN:
978-83-01-17191-9

Żeby nie zginęła pamięć o szlachetnych ludziach. I żeby nigdy nie zapomniano, dlaczego czasem warto narażać własne życie.

Władysław Bartoszewski

Kiedy 4 grudnia 1942 roku utworzono w Warszawie Radę Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu RP na Kraj, w jej skład weszli przedstawiciele polskich i żydowskich organizacji o bardzo zróżnicowanych poglądach politycznych i społecznych. Łączyła ich chęć niesienia pomocy tym członkom społeczeństwa, którzy z racji narodowości i wiary zostali skazani na całkowitą zagładę, Żydom.

W imię wspólnych wartości potrafili działać razem, ponad podziałami i pomimo ciągłego zagrożenia życia – każda forma solidarności z Żydami karana była przez okupanta śmiercią. Nazwa nawiązywała do Mickiewiczowskich „Dziadów, części III” i imienia uwięzionego w klasztorze bazylianów studenta, a jej autorką była Zofia Kossak-Szczucka, należąca do grona założycieli „Żegoty”.

Władysław Bartoszewski, jedna z najbardziej zaangażowanych w działalność „Żegoty” postaci polskiego podziemia i świadek jej utworzenia, po wojnie podjął pracę nad udokumentowaniem jej funkcjonowania. W 1963 r. podczas wizyty w Jerozolimie, na prośbę instytutu Yad Vashem, złożył obszerną relację dotyczącą podejmowanych przez „Żegotę” działań, jej struktury, a przede wszystkim ludzi ją tworzących. Nie do przecenienia jest fakt, iż Władysław Bartoszewski był świadkiem i uczestnikiem wydarzeń, o których opowiadał. Spisana, a ze względów bezpieczeństwa na lata ukryta relacja, w 70. rocznicę powstania „Żegoty” trafi do publicznej wiadomości, stając się cennym dokumentem przeszłości, która powinna być znana następnym pokoleniom.

Fragmenty

Co bym powiedział, gdyby zwrócił się do mnie mój syn albo człowiek z jeszcze młodszego pokolenia i zapytał, po co w 1963 roku składałem w Izraelu wielogodzinną relację o działalności konspiracyjnej Rady Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu RP na Kraj? I po co publikować dziś zapis tamtego wystąpienia, gdy od powstania „Żegoty” minęło już siedemdziesiąt lat? /.../

Skoro ocalałem, a tylu innych – znajomych i nieznajomych, Polaków i Żydów – zginęło, powinienem dać świadectwo prawdzie. Zwłaszcza że sporo wiedziałem o wielu wydarzeniach i konspiracyjnych działaniach, bo sam w nich uczestniczyłem. /.../

Żeby nie zginęła pamięć o szlachetnych ludziach. I żeby nigdy nie zapomniano, dlaczego czasem warto narażać własne życie. Zacząłem mówić. A mówiłem z punktu widzenia goja – człowieka obcego, choć przyjaznego. Człowieka, który nigdy nie żył w getcie, ale wiedział. Starałem się, aby to była prawda, tylko prawda, ale nie cała prawda. Gospodarze uprzedzili mnie, że moje wystąpienie nagrywają dla celów dokumentacyjnych. Nie mogłem wykluczyć, że potem np. z powodu nieostrożności pewne sprawy mogłyby wypłynąć w Polsce i zaszkodzić Bogu ducha winnym ludziom. Zresztą przedstawiana przeze mnie historia i tak z punktu widzenia władz PRL była niecenzuralna, bo pokazywałem znikomość wysiłków i działań komunistów w porównaniu do środowisk autoryzowanych i finansowanych przez Rząd RP w Londynie. Miałem poczucie odpowiedzialności, więc świadomie upraszczałem lub pomijałem pewne kwestie. Nie wiedziałem, czy osoby zaangażowane w działania, o których mówiłem, chciały, by je wymieniać, a były to czasy, kiedy nie tak łatwo było się z każdym skomunikować. Dlatego też moje ówczesne wystąpienie należy traktować jak dokument epoki, nie jako materiał dowodowy, lecz pomocniczy.

Trwało to wiele godzin, z przerwą na obiad. 28 października składałem jeszcze relację uzupełniającą. W sumie mogło być ponad dziesięć godzin. Pamiętam, że mnie to już strasznie zmęczyło. Mogłem się nawet mylić, przejęzyczać albo coś zapomnieć ze zmęczenia. /.../

Moja spisana relacja dotarła do Warszawy pocztą dyplomatyczną ambasady Izraela, już chyba w 1964 roku. Materiał musiałem od razu ukryć poza domem. Nigdy nie wiedziałem, czy panowie w ortalionach nie zapukają do moich drzwi i nie zrobią rewizji. Teraz publikuję tamtą powieść sprzed niemal pięćdziesięciu lat. /.../

Zobacz też inne książki, dostępne w ofercie Wydawnictwa Naukowego PWN!

reklama
Komentarze
o autorze

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone