Wino czy miecz? Mieszkańcy Tbilisi wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę
W 2008 roku Szota został powołany do gruzińskiej armii. Ten młody chłopak nie wiedział, czego chce od życia i jaka czeka go przyszłość, ale stanął w szranki, by bronić swój kraj. Dzisiaj jako 31-latek wie jedno – nienawidzi wszystkich Rosjan.
Ostatni konflikt zbrojny pomiędzy Rosją a Gruzją trwał od 7 do 16 sierpnia 2008 roku. Jego zarzewiem były separatystyczne tendencje graniczących z Federacją Rosyjską republik Osetii Południowej i Abchazji. Republik, które z jednej strony, po rozpadzie Związku Radzieckiego, stały się częścią Gruzji, a z drugiej, w fantazji Rosji, pozostały terenami do przyszłego odzyskania. Ówczesny prezydent, czyli znany z silnie antyrosyjskich poglądów Micheil Saakaszwili, odpowiedział szybkim kontratakiem, co nie uszło Gruzji płazem. W konsekwencji rosyjskie ataki zbrojne wykroczyły poza tereny sporne i dotarły aż do Gori i na obrzeża Tbilisi. Ostatecznie Osetia Południowa odłączyła się od Gruzji, nabywając status miejsca spornego: w opinii Gruzinów okupowanego przez Rosję, a w przekonaniu Rosjan ich własności. Krótka, acz bolesna w skutkach wojna odcisnęła piętno na Gruzinach i ukonstytuowała poglądy młodego wówczas Szoty.
Zamawiałam wino w barze w Tbilisi, gdy do moich uszu dobiegły słowa w języku polskim. Mój zmysł słuchu, na przekór dudniącej z głośników muzyce, zlokalizował chłopaka ubranego w koszulkę z zespołem Behemoth. Właśnie wtedy poznałam Szotę, który bez ogródek przedstawił mi swoje poglądy.
– Wolałbym walczyć na wojnie z Rosją niż widzieć ich na ulicach mojego miasta – powiedział.
Jednak na co dzień Szota nie mieszka już Gruzji, tylko w Polsce. Nie planuje wiązać swojej przyszłości z rodzinnym krajem, w którym obecnie trudno mu żyć. Czas nie oddzielił ziarna od plew. Teraz jedynie polska scena metalowa pozwala mu wyciszać utworzone za młodych lat odporne na obalenie poglądy.
– Gdyby był Saakaszwili, to nie byłoby tu Rosjan, a Gruzja byłaby w stanie wojny z Rosją. Wróciłbym i stanąłbym do walki, bez dwóch zdań – mówił dalej Szota.
Zapytałam go, czy naprawdę nie ma żadnych przyjaciół z Rosji.
Nie cierpię ich – odpowiedział rozdygotanym głosem.
„Tam gdzie Rosja, tam jest źle”
26 września, trzy tygodnie po moim przyjeździe do Gruzji, w powietrzu dało się wyczuć coś niepokojącego. W Tbilisi zrobiło się tłoczno, zjechali się Rosjanie po ogłoszeniu mobilizacji przez Putina, a miasto zaczęło gorączkowo łapać oddech. Według oficjalnych doniesień podanych przez prezydentkę Gruzji Salome Zurabiszwili, przez granicę kraju przedostało się ok. 700 tysięcy Rosjan. Ponoć ponad 100 tysięcy z nich zostało i osadziło się w Tbilisi.
– Pierwsze państwo, które atakuje, a ludzie z niego uciekają. Jak była wojna w 2008 roku, to Rosjanie się cieszyli, a teraz uciekają do Gruzji. Nie do Abchazji czy Osetii, bo kiedy coś jest pod panowaniem Rosji, to jest tam bieda – powiedział mój 40-letni sąsiad Archil, autor nagłówkowej konstatacji.
Nie lubi on obecnego rządu za jego prorosyjskie upodobania. Z utęsknieniem wspomina Saakaszwilego, którego darzy ogromnym szacunkiem, wzdychając nad tym, co przeminęło. Nie on jedyny. Każdego dnia przed parlamentem na ulicy Szoty Rustawelego można zobaczyć plakat ze zdjęciem Saakaszwilego i przynajmniej jedną osobę stojącą na warcie. O ile plac nie jest skąpany w słońcu, to na posterunku stoją też liczne bezdomne psy, które całkiem przypadkiem okazują się rzecznikiem byłego prezydenta. W obecnym momencie tęsknota za stroniącym od Kremla Micheilem staje się tylko coraz silniejsza. Chociaż gruziński rząd wyraził swój sprzeciw w związku z rosyjską inwazją na Ukrainę, to jednak nie zablokował wjazdu setek tysięcy Rosjan. Rosjan, którzy nie potrzebują wizy, aby przekroczyć granicę Gruzji.
Asekurantyzm rządu stanowi dla Gruzinów palący problem. Antyrosyjskie nastroje mieszkańców Tbilisi widoczne są gołym okiem – wżerają się w miejski krajobraz. Na ozdobionych graffiti budynkach w centrum miasta, ale też na złuszczonych ścianach w jego zakamarkach rozgorzał na dobre protest wyrażony poprzez anglojęzyczne hasła: „no Russian is welcome, good or bad”, „visas for fucking Russians”, „Russia is an occupier”, „Russians you are not welcome”. Z kolei obok domu prezydentki oraz w kilku innych miejscach zobaczyć można wysprejowany olbrzymi napis „Ill Town”. Kto by pomyślał, że murek z blachy dźwiga ciężar nierówności panujących w mieście.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Polecamy e-book Piotra Bejrowskiego i Natalii Stawarz – „Azja we krwi. Konflikty – zbrodnie – ludobójstwo”
– To nie tylko chodzi o Rosjan. Całe Tbilisi mówi. Ma dość, że każdy problem, który zagrażał stabilności był gorliwie zamiatany pod dywan – powiedziała Nino, z trudem przełykając ślinę, tak jakby odkryła przede mną niewygodny sekret skrywany przez miasto.
Jej miłość do kraju jest tak wielka, że wypowiedzenie tych słów zabolało ją, jakby pękło jej serce. Na co dzień skutecznie bronione przez mechanizm wyparcia, dzięki któremu Nino może czuć narodową dumę.
Ściśnięte powietrze rozrzedziła solidarnościowa sztuka uliczna na rzecz Ukrainy oraz graffiti wyrażające pojednanie narodu gruzińskiego z ukraińskim – w końcu oba wiedzą, co to znaczy być pod rosyjskim butem.
„Bo w nią nie wierzę”
23 października 2022 roku tuż obok gruzińskiego parlamentu odbywał się antywojenny protest Rosjan.
– „To już kolejny” – powiedział Aleksandr, który zaprosił mnie do udziału w tym wydarzeniu.
Za jego organizacją stali przedstawiciele międzynarodowej organizacji non-profit Free Russia Foundation, której celem jest obrona państw przed ich autokratyzacją. Na placu zebrała się całkiem pokaźna grupa ludzi, trzymających w dłoniach plakaty z hasłami takimi jak: „No war”, „Stop Russian fascism” czy „Russians against war”.
Jednak to właśnie zawieszony na szyi Aleksandra paszport rosyjski przykuwał największą uwagę przechodniów. Grubą czerwoną linią przekreślił na nim napis „Rossiyskaya Federatsiya”, a poniżej zapisał poprawioną wersję – „The terrorist state”.
Aleksandr z Rosji przeniósł się do Tbilisi w marcu 2021 roku. Tuż po tym, jak Nawalny został wtrącony za kratki za rzekomą działalność ekstremistyczną. Aleksandr jako osoba znajdująca się w jego szeregach trafił od razu na czarną listę, a widmo długoletniego pobytu w więzieniu zawisło nad nim. Dlatego uciekł ze swojej ojczyzny, wiedząc, że nigdy nie będzie mógł do niej wrócić – ostatnie nadzieje na lepsze jutro spełzły na niczym. Na proteście wykrzykiwał z zapałem wszystkie hasła wraz z tłumem: Sakartwelo, Sława Ukrajini czy Putin chujło. Gdy jedno ostentacyjnie przemilczał, od razu zapytałam go dlaczego.
– „Wolna Rosja? Nie będę krzyczał czegoś, w co nie wierzę” – odpowiedział.
Podobnie zresztą myślał, poznany na spotkaniu ekspatów, fotograf Jurij. W rozmowie dla zabawy szarżował różnymi angielskimi akcentami na tyle biegle, że początkowo uznałam go za Amerykanina. Jak duże było dla mnie zdziwienie, gdy szepcząc, przyznał mi, że jest z Rosji.
– Wstydzę się tego. Dlatego przez te wszystkie lata nauczyłem się doskonale udawać – powiedział.
Po pierwszej mobilizacji wziął w karby swoje życie i uciekł na rowerze z Rosji.
– Od długiego czasu chciałem to zrobić, ale jednocześnie oznaczałoby to pożegnanie z rodziną i właśnie ona mnie tam tak długo trzymała. Jednak mobilizacja mnie przerosła. Pomimo że nie wzięliby mnie do wojska, bo mam kategorię D, to nie mogłem być wobec tego obojętnym. To, co robi rząd, od lat zmierzało w coraz gorszym kierunku, ale nigdy nie sądziłem, że dojdzie do tego, co ma miejsce teraz. Pamiętasz igrzyska w Soczi? Wtedy wszyscy udawali, że wszystko jest okej. My krzyczeliśmy i protestowaliśmy, ale nikt się nie przejął. Ludzie przyjeżdżali do Rosji i zachwycali się jej pięknem, ignorując to, jaki reżim rozgrywa się w naszym kraju. Te igrzyska to była niesamowita zasłona. Teraz Rosja to już nieodwracalny reżim i albo upadnie, albo stanie się zamkniętym krajem, z którego nie można będzie wyjechać, tak jak Korea Północna – skwitował.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Polecamy e-book Piotra Bejrowskiego i Natalii Stawarz – „Azja we krwi. Konflikty – zbrodnie – ludobójstwo”
Rosjanie nie mają wielu możliwości ucieczki i na tle takich państw, jak Azerbejdżan, Turcja czy Tadżykistan, Gruzja stanowi wzór demokracji. Nic dziwnego, że Aleksandrowi i Jurijowi jawi się jako miejsce, w którym w sposób bezpieczny mogą wyrażać swoje antyrosyjskie poglądy.
– Koniec wojny to nie porozumienie z Putinem, co niektórzy z zachodu próbują osiągnąć. Koniec wojny będzie wtedy, kiedy Ukraina odzyska wszystkie tereny, łącznie z Krymem – bez lęku oznajmił Aleksandr.
„Miałem być tam przez miesiąc, a zostałem na 8 lat”
Kiedy w 2014 roku Rosjanie zaatakowali Donieck, 15-letni Oleksi przeniósł się z rodziną do Charkowa. Jednak jego życie nie związało się z tym miejscem na długo.
– Byłem tam przez miesiąc, ale mój tata powiedział, żebyśmy przenieśli się na kolejny miesiąc do krewnych w Rosji. – Zostałem tam na 8 lat – wyjaśnił Oleksi.
Uczył się w Rosji, studiował i następnie znalazł w niej pracę. Jednak po rozpoczęciu, jak sam mówił, „wielkiej wojny” po raz kolejny opuścił swój dom, gdyż nie chciał, żeby jego podatki szły na rosyjską armię. Tym razem zamieszkał w Gruzji, zostawiając rodzinę pośród proputinowskich sąsiadów.
Po uzyskaniu przez Gruzję i Ukrainę niepodległości okazało się, że nie tak łatwo jest im się wydostać z orbity nacisków Rosji. Konflikty w latach 1992-1993 w Abchazji i następnie w 2008 roku w Osetii Południowej dały kres nadziei na poprawę relacji rosyjsko-gruzińskiej. Podobne konsekwencje, ale tym razem dla relacji rosyjsko-ukraińskiej, miał atak na Donbas w 2014 roku. Ludność z tych regionów w dużej mierze poddała się rusyfikacji, przyswajając rosyjski język i kulturę, w wyniku czego wykształciła, oparte na podwójnej tożsamości, poczucie inności. Szczególnie Donbas, w którym po rosyjsku mówi znaczna większość mieszkańców. Wcześniej wymienione okręgi patrzyły na Gruzję i Ukrainę jako na zagrożenie dla ich tożsamości etnicznej, dlatego sprzeciwiały się integracji.
Rosja wykorzystała to do podżegania konfliktów i poprzez sianie dezinformacji doprowadziła do zbrojnej walki o autonomię. Wtedy właśnie Gruzję i Ukrainę związał nie tylko wspólny opór, lecz także połączyły podobne emocje – nienawiść do Rosji. Armia ukraińska pomagała Gruzinom w walkach o Abchazję i Osetię, dlatego poczuli się oni w powinności, żeby odwdzięczyć się tym samym Ukrainie. Od 2014 roku do dziś Legion Gruziński, czyli ochotnicza paramilitarna jednostka dowodzona przez Mamukę Mamułaszwilego, walczy w obronie Ukrainy: o jej wolność i tym samym o wolność Gruzji.
Oleksi zapytany o to, jak się czuł, mieszkając w Rosji jako Ukrainiec, odpowiedział:
– Zabawna sprawa. Kiedy mieszkałem w Doniecku, to gdziekolwiek byłem w Ukrainie, ludzie mówili mi, że skoro jestem z Doniecka, tzn. że jestem z Rosji. Z kolei kiedy byłem w Rosji, to ludzie mówili mi, że jestem Ukraińcem, skoro jestem z Doniecka. Mam tego dość – gdziekolwiek jadę, jestem obcokrajowcem – wzburzył się Oleksi.
W 2014 roku uciekł do państwa oprawcy. Natomiast teraz przeniósł się do miejsca, do którego uciekają mieszkańcy państwa-oprawcy. Zabawna sprawa.
„Po czyjej stoisz stronie?”
Tydzień przed moim wylotem z Gruzji, kiedy ulice rozświetlały już świąteczne światła, po raz kolejny spotkałam się z Oleksim. Czekał na mnie przed barem, zanurzając się w muzyce na słuchawkach. Gdy podeszłam, w ramach przywitania, założył mi je na uszy i zapytał, czy to znam. Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, niecierpliwie oznajmił.
– „Molchat Doma, mój przyjaciel z Rosji polecił mi ten białoruski zespół”.
To właśnie wtedy dowiedziałam się, że część jego kolegów identyfikuje się jako rosyjscy nacjonaliści. Wydawało mi się, że są to rejestry całkowicie do siebie nieprzystające, a jednak.
– Chcę zburzyć Twój stereotyp na temat rosyjskich nacjonalistów. Ci, to są bardzo wyedukowani ludzie, którzy kochają swoje państwo, ale po prostu nie godzą się na to, co się teraz dzieje. Czy wiesz, że ten od Molchat Doma sprzedaje swoją kolekcję winyli, by móc żyć w Gruzji, byleby tylko nie być teraz w Rosji. A inny ma wytatuowane na klatce „Wolja”, wolność, na znak wsparcia Ukrainy? – tłumaczył Oleksi.
– Zawsze byłem oceniany przez pryzmat pochodzenia. Mnie nie obchodzi, skąd ktoś jest, ale jaki jest. Istnieje prosty sposób, żeby się o tym przekonać. Wystarczy zapytać: po czyjej stoisz stronie?
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Polecamy e-book Piotra Bejrowskiego i Natalii Stawarz – „Azja we krwi. Konflikty – zbrodnie – ludobójstwo”
Bibliografia
Wszystkie cytaty w tekście pochodzą z rozmów przeprowadzonych z bohaterami reportażu.
Arkadij Ostrowski, Rosja - wielkie zmyślenie. Od wolności Gorbaczowa do wojny Putina, Krytyka Polityczna 2017.
Free Russia Foundation [dostęp: 18 kwietnia 2023] www.4freerussia.org.
Łukasz Cieśla, Przed Ukrainą była Gruzja. Jak Putin próbował odzyskać najweselszą "zgubę" po ZSRR, Onet, 3 marca 2022 [dostęp: 18 kwietnia 2023], www.wiadomosci.onet.pl.
Mateusz Balcerkiewicz, Natalia Stawarz, Wojna pięciodniowa w Gruzji - analiza wydarzeń, Histmag, 25 lutego 2022 [dostęp: 18 kwietnia 2023], www.histmag.org.
Prezydent Gruzji podała dane, ilu Rosjan przybyło do kraju po mobilizacji, TVN24, 13 listopada 2022 [dostęp: 18 kwietnia 2023], www.tvn24.pl.
Tomáš Forró, Apartament w hotelu Wojna. Reportaż z Donbasu, Wydawnictwo Czarne 2021.
Wojciech Górecki, Toast za przodków, Wydawnictwo Czarne 2017.
Wojna w Ukrainie. Gruziński dowódca ujawnia: w Ukrainie walczą 3 tys. Brytyjczyków, Polsat News, 14 czerwca 2022 [dostęp: 18 kwietnia 2023], www.polsatnews.pl.