William Styron – „Wybór Zofii” – recenzja i ocena
Książka Styrona bynajmniej nie jest podręcznikiem historii. Ta najsłynniejsza powieść amerykańska XX wieku została przeniesiona na ekran w postaci głośnego filmu Alana J. Pakuli, a Meryl Streep za rolę opętanej przeszłością więźniarki KL Auschwitz otrzymała Oscara. Książka, oparta na stereotypie Polski międzywojennej, zawierająca rozliczne przekłamania dotyczące funkcjonowania KL Auschwitz, nie może być dla czytelnika źródłem jakiejkolwiek wiedzy. Często jednak pod pozornie dezorientującą, fikcyjną otoczką można dostrzec odkrywczy, dotykający ważnych kwestii przekaz. Tak właśnie jest w Wyborze Zofii.
„Wybór Zofii” - warstwy narracji
Pozornie jest to dość banalne love story: ona – była więźniarka KL Auschwitz, opętana demonami przeszłości, córka polskiego antysemity; on – Żyd amerykański, były pensjonariusz wielu zakładów dla obłąkanych, chorujący na schizofrenię narkoman. I jest (a jakżeby inaczej!) ten drugi: młody, 22-letni chłopak z Południa, który przeżywa fascynację obojgiem, zakochuje się w kobiecie i zostaje powiernikiem jej skrywanych, obozowych przeżyć.
Tyle można by było wynieść z lektury powieści, gdyby nie dostrzeżenie głębokiego problemu, którego dotyka. Nikt bowiem po dzień dzisiejszy nie potrafi dokładnie zrozumieć piekła niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych. Choć wiele lat upłynęło od sformułowania przez Antoniego Kępińskiego pojęcia Syndromu KZ, od zbadania przebiegu astenii obozowej, od wielu publikacji psychologów, psychiatrów i socjologów w numerach specjalnych Przeglądu Lekarskiego. Oświęcim, nadal nie potrafimy rozwiązać tej największej zagadki ludzkiej psychiki: uwikłania w świat obozów koncentracyjnych.
Tytułowa bohaterka powieści Styrona, Zofia, powoli odkrywa przed 22-letnim przyjacielem zwanym Stingo ten najstraszniejszym z wytworów człowieka. Wraz ze Stingiem czytelnik zagłębia się w ponurą, schizofreniczną i piętnującą rzeczywistość „świata za drutami”. A w tym powojennym już uwikłaniu w druty Auschwitz Natan, rzeczywisty schizofrenik i narkoman, niczym wyrzut sumienia Zofii w napadach szału zadaje jej obsesyjnie jedno pytanie: „Co zrobiłaś, że żyjesz, gdy tylu tam zginęło?”.
„Wybór Zofii” - melodramat i śmierć
Choć można odnosić wrażenie, że Styron melodramatyzuje, wkłada w usta swoich bohaterów oczywiste dialogi, a także puentuje wszystko jakże przewidywalnym i banalnym zakończeniem, to jednak dotyka on największego problemu: bólu wyboru i jego konsekwencji. Tytułowy wybór Zofii polegał na wyrzeczeniu się jednego dziecka i skierowaniu go do komory gazowej tylko po to, by dać drugiemu iluzoryczną możliwość ocalenia. Zofia dokonała tego wyboru, lecz na zawsze krzyk z rampy: „weźcie moją córeczkę” oraz pewność, że ocalony wtedy Janek i tak zginął, pozostały w jej sercu i umyśle.
Opowiadając o swoich próbach uwiedzenia komendanta obozu, aby uratować syna, Zofia wprowadza czytelnika na płaszczyznę jakże trudną. Czy bowiem działania podjęte w celu ratowania życia tam, w cieniu krematorium, można nazwać kolaboracją? Czy ten, kto przeżył, jest kolaborantem przez sam fakt życia? Te pytania i poczucie odpowiedzialności i zdrady przez wiele lat po zakończeniu wojny towarzyszyły więźniom KL Auschwitz i innych obozów koncentracyjnych.
Poruszony przez Styrona problem niejednokrotnie krzywdzącego osądu: „skoro ty żyjesz, musiałeś zrobić tam coś okropnego!”, którego w książce uosobieniem jest Natan, budzi w czytelniku głębszą refleksję. Czy można bowiem zrozumieć motywy działania, często zwierzęce, i oceniać wybory podjęte w obliczu nieuchronnej, zdawałoby się, śmierci?
„Wybór Zofii” - Zofia i Natan
Pobyt w obozie koncentracyjnym odbija się na zdrowiu psychicznym byłych więźniów po dzień dzisiejszy. Nie bez powodu Syndrom KZ został zakwalifikowany jako jednostka chorobowa. Powrotu do normalności nie ułatwia także bariera porozumienia z ludźmi, którzy nigdy „tam” nie byli. Tych wszystkich, którzy nie musieli stanąć przed wyborem Zofii.
Sprawę komplikuje również ludzka skłonność do oceniania i wygłaszania sądów podobnych do tych ferowanych przez powieściowego Natana. Problemem jest także przenoszenie obozowych doświadczeń na najbliższych. W powieści Zofia swoim oświęcimskim opowiadaniem wpędza młodego Stingo w zagmatwany świat obozów koncentracyjnych. Nie pozostawia mu możliwości przetrawienia sytuacji. Pragnie, żeby ją zrozumiał – i starający się zrozumieć bohater zaczyna czuć się tak, jakby sam był uczestnikiem tych strasznych wydarzeń.
Zofia i Natan. Była więźniarka i schizofrenik narkoman. Wbrew pozorom niewiele ich różni. Oboje próbują uciec przed nękającymi ich demonami przeszłości. I oboje coraz szybciej w tej ucieczce zbliżają się do śmierci. To jakże obrazoburcze, wydawałoby się, porównanie stanów umysłowych byłych więźniów do stanów maniakalno-depresyjnych nękających schizofreników jest wbrew pozorom bardzo prawdziwe.
*
Wątpliwym jest, aby książka Styrona przybliżyła kogokolwiek do zrozumienia psychiki byłego więźnia obozu koncentracyjnego. Jednak niezawodnie nakreśli czytelnikowi problem, który w dyskursie historiograficznym konsekwentnie odsuwany jest na plan dalszy. Jedno ze stwierdzeń Styrona jest warte zapamiętania: „Pytanie: Tam, w Oświęcimiu, powiedz mi, proszę, gdzie był Bóg? I odpowiedź: Gdzie był człowiek?”.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska