Wigilijne wróżby miłosne

opublikowano: 2022-12-24, 11:01
wszelkie prawa zastrzeżone
Dziś zwierzęta mają przemówić ludzkim głosem, ale być może zaistnieje również szansa na znalezienie drugiej połówki? Jakie były sposoby naszych babek i prababek, aby znaleźć sobie męża? Oto kilka przykładów wigilijnych wróżb miłosnych.
reklama
„Wróżby wigilijne” autorstwa Simona Kozhina

Noc wigilijna uchodziła za czas cudów, kiedy to ziemią władały tajemne moce, wśród żywych przebywali zmarli, a za sprawą magii można było spełniać życzenia. Wigilijna atmosfera radości i zabawy, ale również niezwykłości i tajemnicy sprzyjała wróżbom, zwłaszcza matrymonialnym. Oto kilka przykładów, które być może komuś posłużą w znalezieniu swojej drugiej połówki, ale ostrzegam, że niektóre są dość ekstremalne, więc lepiej niech to będą ciekawostki przy świątecznym stole, niż realne wyzwania.

Skąd kawaler?

W kulturze ludowej praktyki wróżbiarskie najczęściej uprawiały młode panny, dlatego przyjęło się, że gusła „o małżeństwie” stanowią domenę kobiet. W noc wigilijną dziewczęta wychodziły przed domostwo i nasłuchiwały dźwięków. Strona, z której zaszczekał pierwszy pies, oznaczała tę, z której przybędzie pierwszy kawaler w konkury.

Podobną taktykę stosowano z kijem wbitym w kupkę śmieci. Analogicznie — kierunek, w którym przechylił się trzonek, sugerował miejsce, z którego można było spodziewać się przyszłego męża.

W ciszy nocy wigilijnej panny również nawoływały swoich wybranków. Krzyczały: „Hop, hop po pośniku, odezwij się zalotniku!” lub „Hop hop, z której strony mój chłop!” i wtedy echo dawało im drogowskaz.

Wyliczanki

Innym sposobem na określenie swojej miłosnej przyszłości było liczenie. Dziewczęta zbierały chrust, a następnie przeliczały gałązki. Parzysta liczba stanowiła dobry omen, gdyż zapowiadała rychłe zamążpójście.

Przeliczano także kołki w płocie, naprzemiennie powtarzając słowa: „kawaler, wdowiec”. Przy ostatnim szczebelku dziewczyna poznawała stan cywilny przyszłego męża.

Znaki

W wieczór wigilijny omen mógł przeważyć nad przyszłym życiem panny, dlatego wyczekiwano szczególnych znaków. Jednym z nich była oczywiście najjaśniejsza na niebie gwiazda, która nie tylko zapowiadała nadejście Dzieciątka Jezus, ale i wesele w domu panny, nad którym się pojawiła.

reklama

Ponadto ostatnie porządki przed wieczerzą wigilijną stanowiły dogodny moment do wypatrywania miłosnych zwiastunów. Dziewczęta, wynosząc śmieci, zakreślały wokół nich okrąg. Ptak, który jako pierwszy przekroczył magiczną granicę koła, mógł wyznaczać przyszły status. Najkorzystniej, jeżeli pojawiła się wrona, która wróżyła przybycie kawalera.

Skarpeta z kutią

Skuteczność owej wróżby została potwierdzona rodzinną historią. Moja babcia w ten sposób dowiedziała się, że na męża został jej przeznaczony mój dziadek (choć z początku nie brała tego na poważnie, gdyż ledwo znali się z widzenia). Aby jednak „rytuał” przebiegał prawidłowo, należy przygotować kilka fantów i spełnić pewne warunki.

„Wigilia” autorstwa Carltona Alfreda Smitha

Panna podkrada skarpetę lub koszulę krewnego (koniecznie płci męskiej) i w tajemnicy przed domownikami napełnia fragment garderoby kutią. W tym czasie nie można się do nikogo odzywać! Następnie  magiczne „zawiniątko” wkłada się pod poduszkę i udaje się na spoczynek. W śnie pojawi się obraz wybranka serca.

Bieg z kociubą

Kociuba niegdyś pełniła rolę podłużnej szufli, którą wygarniało się żar z pieca. Po wieczerzy wigilijnej panna rozbierała się do naga i z kociubą w dłoniach przystępowała do biegu wokół domostwa. Wróżba wypełniała się, gdy młoda kobieta wykonała trzy pełne koła, a następnie bez słowa położyła się spać. W nocy miał przyśnić się przyszły małżonek.

Lustro

Ostatnia wróżba jest najniebezpieczniejsza, gdyż oscyluje na granicy świata demonicznego. Panna zamiast na pasterkę, udawała się do ciemnego pomieszczenia, w którym czekało na nią przykryte tkaniną lustro, a przed nim dwie złote obrączki zanurzone w szklance wody. Równo o północy dziewczyna powinna podnieść płachtę. W tym momencie w odbiciu powinien ukazać się przyszły kochanek. Nie można było się zbyt długo przyglądać, gdyż ze strony pięknego młodzieńca mogło dojść do ataku. Obraz mógł również ulec zniekształceniu i zamiast twarzy przyszłego męża, dziewczyna dostrzegała przerażające oblicze diabła. Relacje były różne…

Źródła

  • Ogrodowska Barbara, Święta polskie. Tradycja i obyczaj, wyd. Alfa-Wero, Warszawa 2000.
  • Relacja mojej babci Weroniki Stawarz.
  • Szymanderska Halina, Polskie tradycje świąteczne, wyd. Świat Książki Warszawa 2003.

Polecamy e-book Anny Wójciuk – „Jedz, pij i popuszczaj pasa. Staropolskie obyczaje i rozrywki”

Anna Wójciuk
Jedz, pij i popuszczaj pasa. Staropolskie obyczaje i rozrywki
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
115
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-41-9
reklama
Komentarze
o autorze
Natalia Stawarz
Doktorantka w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ukończyła również historię na tej samej uczelni. Interesuje się historią i kulturą Dalekiego Wschodu, zwłaszcza Japonii. W zakres jej zainteresowań wchodzi również historia kultury duchowej oraz historia XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem okresu dwudziestolecia międzywojennego. W wolnych chwilach poświęca czas na literaturę, seriale i naukę japońskiego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone