Widmo rewolucji nad Niemcami?
Ten tekst jest fragmentem książki Andrzeja Friszkego „Czekanie na rewolucję. Komuniści w II RP 1921-1926”.
Nadzieje czynione w Moskwie na bliski wybuch rewolucji w Niemczech nie były bezpodstawne, choć jeszcze latem 1923 roku Trocki radził, by przygotować powstanie, a Stalin był ostrożny, wskazywał na brak jednoznacznych okoliczności sprzyjających przejęciu władzy. Sytuacja ekonomiczna, a w ślad za nią polityczna nieustannie się pogarszała, Republice Weimarskiej groził rozpad. Na początku lipca za dolara płacono 150 tysięcy marek, w połowie października 11 miliardów, a pod koniec miesiąca 65 miliardów. Ceny rosły z dnia na dzień, także artykułów podstawowego użytku. W końcu października bochenek chleba kosztował 5,5 miliarda marek. Kupcy zamykali sklepy, rolnicy wstrzymywali się z dostarczaniem do miast artykułów spożywczych. Chleba po prostu brakowało, ustawiały się po niego długie kolejki, choć był sprzedawany na kartki. Gazety codziennie przynosiły wiadomości o rozruchach w niemieckich miastach, w tym atakach tłumu na sklepy i piekarnie. Bezrobocie było ogromne, w Saksonii 60 procent robotników pozostawało bez pracy albo pracowało w niepełnym wymiarze. Prasa informowała o rozruchach głodowych w Turyngii, Düsseldorfie, Hanowerze, Hamburgu, Frankfurcie nad Menem, Moguncji, Lipsku, Brunszwiku, Kolonii.
Od połowy sierpnia na czele rządu Rzeszy stał Gustaw Stresemann. Opierał się na szerokiej koalicji od prawicy do socjaldemokracji. Socjaldemokraci byli podzieleni na część współdziałającą w dążeniu do ratowania państwa oraz część ulegającą komunistom w dążeniach rewolucyjnych. Część lewicy zaakceptowała więc ogłoszenie 27 września stan wyjątkowego; dawał on wielkie kompetencje Reichswehrze w zakresie administracji cywilnej.
Napięcie wzmagał konflikt w trójkącie: władze Bawarii, władze w Saksonii, rząd w Berlinie. Czytelnikom „Robotnika” tę sytuację próbował wyjaśnić Jan Maurycy Borski:
Polityczna walka reakcji z demokracją w formie najbardziej zaostrzonej odgrywa się między Bawarią a Saksonią i Turyngią. Odwołano posłów [20 października; między krajami związkowymi Rzeszy panowały wzajemne stosunki nieco przypominające międzypaństwowe, na przykład przy rządach krajowych zasiadali przedstawiciele innych krajów niemieckich], czyli wypowiedziano sobie wzajemnie wojnę, która łatwo może wybuchnąć, o ile stosunki się nie odprężą. Zależy to oczywiście przede wszystkim od rządu Rzeszy. Ale koalicyjny rząd Stresemanna […] stosuje podwójną miarę do Bawarii i do Saksonii. Wobec dyktatury Kahra [w Bawarii], jawnych knowań monarchistycznych, terroru bezprawnie istniejących band Hitlerowskich – Stresemann zachowuje się potulnie i nie robi nic, by zmusić gniazdo reakcji niemieckiej do poszanowania konstytucji Rzeszy. Natomiast względem Saksonii zdobywa się na „silną rękę”, żądając rozwiązania secin robotniczych, które, o ile istnieją bezprawnie, mogą się przynajmniej powołać na działalność bojówek Hitlerowskich i grożące stąd niebezpieczeństwo.
Borski zauważył, że zwycięstwo Bawarii będzie klęską Saksonii i odwrotnie. Setkami albo sotniami proletariackimi nazywano tworzone wiosną 1923 roku oddziały samoobrony w okręgach przemysłowych; początkowo zajmowały się tym SPD i KPD, z czasem przejmowali je komuniści. Widzieli w tych formacjach zaczątek regularnych sił rewolucyjnych na wzór Gwardii Czerwonej z okresu rewolucji 1917 roku w Rosji.
Bawaria w 1920 roku przeszła przez fazę republiki rad, była więc szczególnie wyczulona na groźbę lewicowego przewrotu. 26 września na mocy stanu wojennego premier Gustaw Ritter von Kahr skupił władzę w kraju, z dodatkową funkcją generalnego komisarza państwa. Rządy sprawował przy wsparciu dowódcy wojsk Bawarii Ottona von Lossowa. Między Monachium a Berlinem utrzymywało się napięcie, którego wyrazem była wypowiedź Kahra, że trwa walka między światopoglądem marksistowskim a narodowym i Niemcy muszą wybrać. Generał Lossow zwrócił się do natomiast Reichswehry: „My chcemy, by rządowi bawarskiemu niczego nie narzucano ze strony rządu berlińskiego, pozostającego pod wpływem marksizmu”.
Tymczasem w Saksonii od 12 października i w Turyngii od 16 października do rządów socjaldemokratów weszli komuniści. Rząd w Berlinie odpowiedział próbą wprowadzenia w tych krajach stanu wojennego. Komunistyczny plan uzbrojenia ludu z zapleczem w postaci sotni proletariackich się nie powiódł, socjaldemokraci nie dążyli do wojny domowej, choć początkowo nie chcieli spełnić żądania dowódcy wojska, by „setki” zostały rozwiązane. 21 października konferencja związków zawodowych miała proklamować strajk generalny; nie uczyniła tego, gdyż sprzeciwili się socjaldemokraci. 23 października do Drezna wkroczyła Reichswehra, kilka dni później kanclerz Stresemann zażądał usunięcia komunistów z saskiego rządu, a 30 października wobec oporu wojsko przejęło władzę; obsadziło siedzibę rządu i parlamentu krajowego. Zawieszono wydawanie pism komunistycznych. Te stanowcze działania doprowadziły do rozbicia jednolitego frontu. Komuniści wezwali do strajku generalnego, ale socjaldemokraci ich nie poparli i uznali współpracę z komunistami za niemożliwą. Podobnie potoczyły się wydarzenia w Turyngii. Na początku listopada sprawujący tam naczelną władzę dowódca Reichswehry polecił rozwiązać paramilitarne organizacje lewicy. Przebieg tych wydarzeń da podstawę do oskarżania socjaldemokratów o „zdradę”, poparcie burżuazji i kontrrewolucji.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Andrzeja Friszkego „Czekanie na rewolucję. Komuniści w II RP 1921-1926” bezpośrednio pod tym linkiem!
Dramatyczne sceny rozegrały się także w Nadrenii, pozostającej pod okupacją sił francuskich, belgijskich i angielskich. Ujawnił się tam silny ruch separatystyczny na rzecz ogłoszenia Republiki Nadreńskiej. W wielu miastach doszło do burzliwych zajść, zajmowania gmachów rządowych i policji, następnie ich odbijania. Ruch separatystyczny popierała Francja, dążąca do maksymalnego osłabienia Niemiec i twardego egzekwowania reparacji. Na doprowadzenie do secesji Nadrenii nie godzili się jednak Anglicy.
Komuniści niemieccy wyraźnie liczyli na rozkład Republiki Weimarskiej. W gazetach codziennie pojawiały się wiadomości o rozruchach w Berlinie. Do najdrastyczniejszych wystąpień doszło 23 października w Hamburgu: komuniści rozbroili policję, obsadzili jej koszary. Po ciężkich walkach koszary zostały odbite, ale w wielu dzielnicach miasta wzniesiono barykady. Walkom towarzyszył strajk generalny fabryk i portów. Walki w Hamburgu trwały też następnego dnia. Powstanie hamburskie, jak je nazywali komuniści, zostało stłumione, w następnych dniach aresztowano około 80 jego przywódców, w tym Ernesta Thälmanna.
Niepokoje i strajk jednak trwały. 3 listopada ukazało się rozporządzenie nakazujące rozwiązanie w Niemczech wszystkich rad robotniczych. Dwa dni później ukazała się odezwa prezydenta Eberta i kanclerza Stresemanna. Napisano w niej: „Pewne koła starają się obalić nasz rząd i gotowe są wzniecić w Niemczech wojnę domową. Rząd Rzeszy postanowił wystąpić przeciw tym zakusom z największą energią pod hasłem utrzymania jedności i bezpieczeństwa państwa”.
Może wydarzenia potoczyłyby się ku coraz większej anarchii, gdyby nie inicjatywa prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Calvina Coolidge’a. Zaproponował, by specjalna komisja oszacowała zdolności płatnicze Niemiec i na tej podstawie inne państwa udzieliłyby im na pewien czas moratorium dla unormowania stosunków gospodarczych. Inicjatywę poparły Wielka Brytania i – niechętnie – Francja. Sprawa reparacji będzie się toczyła w następnych miesiącach, tymczasem rząd w Berlinie otrzymał szansę działań na rzecz przywracania równowagi. Kluczowym posunięciem było przygotowanie wymiany marki niemieckiej na „asygnaty skarbowe” o nominałach będących równowartością 10, 25 i 50 centów oraz dolara. Nowe banknoty weszły do obiegu już pod koniec października.
Jak na te wydarzenia publicznie reagowała Moskwa? Do polskiej prasy przeniknęło tylko streszczenie przemówienia wygłoszonego w połowie października przez Lwa Trockiego. Kładł nacisk na konieczność dobrego przygotowania rewolucji, niezbędnego dla jej powodzenia. „Robotnik” streścił wątek dotyczący Polski: „państwo polskie jest realną siłą, którą należy mieć na uwadze w związku z wypadkami w Niemczech. […] jeżeli Polska okaże również tendencje pokojowe, to ani Sowiety, ani Polska nie wezmą czynnego udziału w rewolucji niemieckiej”. W innym przemówieniu Trocki stwierdził, jakoby „niektórzy towarzysze” mówili, że wojna z Polską jest nieunikniona. On tak nie uważał, podkreślał konieczność leczenia ran po wojnie domowej i niemożność odcięcia Rosji od rynków europejskich. Jedynie taką wiedzą o wstrząsach w Niemczech – faktograficzną, ale mocno niepełną – mógł dysponować czytelnik polskiej prasy, zwłaszcza „Robotnika”, głównego pisma polskiej lewicy.
Po latach poznaliśmy fakty ujawniające plany komunistów i zakres działań Moskwy. Wynika z nich, że sytuacja była jeszcze bardziej dramatyczna niż opisana w gazetach. Od września w przygotowania do przeprowadzenia rewolty włączył się generał Piotr Aleksandrowicz Skoblewski, mianowany komendantem Organizacji Militarno-Politycznej KPD. Podlegali mu regionalni dowódcy partyjni wspierani przez sowieckich oficerów. W Niemczech przebywał też konspiracyjnie od października do listopada Józef Unszlicht, od sierpnia komisarz Sztabu Armii Czerwonej – koordynował działania wojskowe, przygotowywał zbrojne wystąpienie. W utajnionych składach gromadzono broń z przeznaczeniem na jej przekazanie i zapoczątkowanie wojny domowej. Moskwa wydała na przygotowania do rewolucji ogromne pieniądze. Jednym z koordynujących przygotowania był Nikołaj Krestinski, ambasador sowiecki w Berlinie, wcześniej członek ścisłego kierownictwa partii bolszewickiej.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Andrzeja Friszkego „Czekanie na rewolucję. Komuniści w II RP 1921-1926” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ośrodkami komunistycznego powstania miały być Saksonia i Turyngia. Tu zamierzano uzbroić lud, stworzyć wał izolujący Bawarię, następnie uderzyć na Berlin. Do realizacji walnej rozprawy miało dojść na przełomie października i listopada. W Saksonii i Turyngii silną pozycję miała SPD, komuniści najwyraźniej spodziewali się „podmyć” partię radykalnymi hasłami i przejąć inicjatywę. Utworzony w marcu saksoński rząd lewicowego działacza SPD Ericha Zeignera nie zamierzał jednak realizować takich planów, choć za największe zagrożenie uważał prawicowy militaryzm. Lewicowo-socjalistyczny charakter miał także rząd krajowy w Turyngii. 1 października Zinowjew wydał centrali KPD polecenie, by komuniści wstąpili do rządów saskiego i turyngeńskiego, po czym doprowadzili do uzbrojenia 50–60 tysięcy robotników. Istotnie, dziesięć dni później komuniści weszli do rządu w Dreźnie, kilkanaście dni potem do rządu w Weimarze. W organie KPD „Die Rote Fahne” ukazał się 10 października list Stalina z wezwaniem do rewolucji i stwierdzeniem, że jej zwycięstwo „przesunie bez wątpienia centrum rewolucji światowej z Moskwy do Berlina”. 13 października parlament Rzeszy uchwalił ustawę dającą rządowi specjalne pełnomocnictwa. Równocześnie dowódcy Reichswehry w Saksonii i Turyngii podjęli działania dla rozbrojenia „setek robotniczych” i przejęcia kontroli nad rozwojem sytuacji.
W reakcji przedstawicielstwa robotnicze zwołały na 21 października w Chemnitz konferencję z udziałem 140 delegatów rad zakładowych, 122 reprezentantów związków zawodowych i kilkudziesięciu innych przedstawicieli komitetów robotniczych oraz działaczy KPD i SPD. Heinrich Brandler złożył na niej wniosek o rozpoczęcie strajku generalnego, ale większość się wahała, a przedstawiciele SPD kategorycznie się sprzeciwili. Powołano specjalną komisję dla zbadania perspektyw powodzenia takiego strajku, a więc decyzję odroczono – jak się okazało, na zawsze. 22 października na spotkaniu kierownictwa KPD z przedstawicielami Kominternu, w tym Radkiem, zrezygnowano z planu doprowadzenia do zbrojnej konfrontacji w Saksonii. Tymczasem wojsko dokonywało w tym kraju pacyfikacji, 29 października kanclerz w porozumieniu z prezydentem Ebertem usunął rząd Zeignera, ministerstwa w Dreźnie obsadziła Reichswehra, na czele nowego rządu stanął działacz prawego skrzydła SPD. Wojsko zajęło także Turyngię, komuniści zostali zmuszeni do ustąpienia z rządu.
Bunt w Hamburgu wybuchł już po rezygnacji KPD z planu wywołania powstania. Komunistom nie udało się pociągnąć za sobą socjaldemokratów ani większości strajkujących w tym czasie robotników. „Powstanie” rozpoczęte w Hamburgu 23 października rano miało od początku małe szanse wobec wielkiej dysproporcji sił, ogromnej przewagi Reichswehry i policji. Trwające dwa dni walki kosztowały życie 43 ludzi i zostały zakończone decyzją kierownictwa KPD. Historię niedoszłej rewolucji niemieckiej kończył zakaz działalności KPD wydany 23 listopada; obowiązywał do lutego 1924 roku do zniesienia stanu wojennego.
Wewnątrz KPD walczyły ze sobą dwie frakcje: bardziej umiarkowana Heinricha Brandlera (w sierpniu w Moskwie Trocki przekonał go jednak do konieczności wzniecenia rewolucji) oraz ultraradykalna Ruth Fischer i Arkadija Masłowa, dominująca w Berlinie i związana z Zinowjewem. W sierpniu 1923 roku, po naradach w Moskwie, zdecydowano o pozostaniu tam ultraradykałów, by uniknąć walk frakcyjnych w czasie kluczowej fazy rewolucji. Po październikowym fiasku scenariusza napisanego w ZSRR Brandler sprzeciwiał się podjęciu działań prowadzących do klęski. Opisujący podziały w KPD autor wskazuje na niejasności związane z wystąpieniem komunistów w Hamburgu i niewłączeniem tam całego potencjału organizacyjnego do walki. Właśnie porażka w Hamburgu skłoniła kierownictwo Kominternu około 5 listopada do rezygnacji z próby wzniecenia komunistycznego powstania w Niemczech.
Do rewolucji w Niemczech ostatecznie nie doszło. Finał burzliwych wydarzeń nastąpił 8 listopada w Monachium. Narodowo-Socjalistyczna Partia Robotnicza Niemiec (NSDAP) z Adolfem Hitlerem na czele dokonała próby puczu, aresztowano między innymi komisarza Kahra. Chwilowy sukces zakończył się interwencją wojska, naziści po krótkotrwałej walce zostali pokonani, a Hitler uwięziony. Pucz monachijski wydawał się wówczas epizodem dramatycznej niemieckiej jesieni 1923 roku.
Zahamowanie rozkładu Niemiec nastąpiło wskutek przyjęcia w 1924 roku przez międzynarodowy komitet ekspertów planu Charlesa G. Dawesa. Określał on raty, jakie miały płacić Niemcy w ciągu następnych pięciu lat, całość została rozłożona na 40 lat. Niemcy otrzymały dostęp do kredytów i pożyczkę. Francja i Belgia opuściły Zagłębie Ruhry i jedną z trzech stref Nadrenii.