Werknummer 74375. Krótka historia pancernej zdobyczy

opublikowano: 2013-05-14, 13:15
wolna licencja
13 maja 1943 roku skończyła się kampania w Afryce Północnej. Wojska Osi pozostawiły po sobie wiele ton sprzętu niszczejącego w piaskach pustyni. Dla większości żołnierzy był to tylko zwykły złom, jednak dla niewielkiej garstki specjalistów porzucony ekwipunek mógł być kopalnią wiedzy o wrogu.
reklama

Wywiad techniczny to stosunkowo mało znana dziedzina szpiegowania nieprzyjaciela. Nie ma tu miejsca na działania w stylu Jamesa Bonda. Informacje zdobywa się poprzez długotrwałe badania, pomiary i analizy porównawcze. Zwycięstwa odnosi się dzięki laboratoryjnej skrupulatności, nie zaś ukrytym wyrzutniom i pięknym damom. Badacze ustalali, jaki zasięg mają wrogie czołgi, jak sprawują się jego karabiny maszynowe w pyle i śniegu, jaki zasięg mają jego moździerze. Nie jest to praca łatwa czy przyjemna, ma jednak zasadnicze znaczenie dla pokonania nieprzyjaciela. Najłatwiej jest prześledzić ją na przykładzie konkretnego pojazdu. W tym wypadku jest to czołg PzKpfw III, zdobyty przez Brytyjczyków w Afryce. Najbardziej znaną „pancerną zdobyczą” pochodzącą z Afryki jest czołg PzKpfw VI Ausf. E, uznałem jednak, że jest pojazd zbyt dobrze opisany, by ponownie przedstawiać jego historię czytelnikom.

Obiekt

18 lipca 1942 roku do Bengazi przybył statek SS Lerica. Na jego pokładzie znajdował się ładunek zaopatrzenia i broni dla Afrika Korps, w tym czołg PzKpfw III L Tp o numerze seryjnym 74375. Był to pojazd z początku produkcji tego modelu, któremu przydzielono pulę numerów od 74101 do 76000 (w praktyce wykorzystano numery od 74101 do 75500).

PzKpfw III wyjeżdzają z fabryki. Wozy widoczne na zdjęciu posiadają dodatkową osłonę wieży (fot. Reichelt, ze zbiorów Bundesarchiv, Bild 183-B22419, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Germany)

Wersję L produkowano od czerwca do grudnia 1942 roku. Był to pierwszy model wyposażony od początku w długolufowe działo KwK 39 L/60 o kalibrze 50 mm. Poprzednie wersje uzbrojone były w działa 37 mm lub 50 mm o krótkiej lufie, niewystarczające już na polu bitwy. Przez pewien czas próbowano wyposażyć PzKpfw III w wieżę z PzKpfw IV G, tworząc w ten sposób niewielki, zwrotny i groźny pojazd, na przeszkodzie stanęły jednak względy techniczne. Kadłub był po prostu zbyt mały, by przyjąć wieżę wyposażoną w tak duże działo. Zwrócono się więc do pomysłu przetestowanego już w części wozów serii J, czyli do uzbrojenia wersji L w działo KwK 39. Zwiększono za to grubość opancerzenia, montując na płycie czołowej kadłuba i jarzmie działa 20 milimetrowe płyty pancerne na specjalnych ramach. Pierwsze partie wozów wysyłanych do Afryki nie miały jednak dodatkowej osłony wieży.

Zdobycz

74375 przydzielono do 8 Pułku Pancernego wchodzącego w skład 15 Dywizji Pancernej. Jednostka ta brała udział w I bitwie pod El Alamein, gdzie poniosła znaczne straty. Po wchłonięciu posiłków, jej stan pancernego posiadania zwiększył się do 65 wozów. Maszyny te przydały się w bitwie pod Alam Halfa. 30 sierpnia 1942 roku o godzinie 20.00 do natarcia ruszyły połączone siły 15 i 21 Dywizji Pancernej wraz z włoskimi dywizjami „Ariete” i „Littorio”. Rommel chciał za pomocą szybkiego uderzenia w południowej części północnoafrykańskiego teatru działań wojennych przełamać brytyjskie linie, opanować port w Aleksandrii i zająć dogodne pozycje wyjściowe przed ostatecznym atakiem na Egipt. Zdecydowany opór i błędne informacje wywiadu doprowadziły jednak do klęski. Część pojazdów utknęła w miękkim piasku zwiedziona przez brytyjski kontrwywiad, reszta natrafiła na solidnie przygotowane pozycje przeciwnika wzmocnione przez okopane czołgi i silnie wspierane z powietrza. Afrika Korps został zmuszony do odwrotu. Pozostawił za sobą zostawił 49 czołgów, 55 dział i 395 innych pojazdów. Równie bolesnym ubytkiem był utrata 2900 żołnierzy. Szczęśliwa gwiazda korpusu zgasła bezpowrotnie.

reklama
Ta załoga nie miała szczęścia (fot. sergeant Frederick Wackett, No 2 Army Film & Photographic Unit, ze zbiorów Imperial War Museum , domena publiczna)

Pośród strat poniesionych przez niemieckie wojska pancerne po bitwie pod Alam Halfa był też prawdopodobnie 74375. Niewiele wiadomo o szczegółach jego pojmania, nie wiemy też, kiedy dokładnie trafił na badania do Wielkiej Brytanii. Zdobyczne pojazdy wykorzystywano często przez pewien czas na miejscu w celu szkolenia żołnierzy. Jeśli nawet wysłano by go w drogę od razu, to musiałby odbyć długą podróż morską przez Morze Śródziemne lub dookoła Afryki. Być może w przyszłości uda się poznać tę część historii tego pojazdu.

PzKpfw III L na wystawie sprzętu zdobycznego w Heliopolis. Czy 74375 również tu był? Niestety, nie wiadomo (fot. ze zbiorów U.S. Army Heritage Education Center (USAHEC) , domena publiczna)

Niewielkie uszkodzenia czołgu pozwalają przypuszczać, że załoga musiała go opuścić w pośpiechu z powodu braku paliwa lub ugrzęźnięcia w piasku w bliskiej obecności nieprzyjaciela. Nie zdążono go wysadzić, ale też nie został unieruchomiony pociskami wroga. Kiedy trafił w ręce nowych właścicieli, miał zaledwie 1310 kilometrów przebiegu, był to więc, jak na warunki afrykańskie, pojazd praktycznie nieużywany. Ta cenna zdobycz, jeśli miała stać się kopalnią wiedzy dla wywiadu technicznego, potrzebowała jednak ochrony przed poważnym zagrożeniem – poszukiwaczami pamiątek. Ludzie ci, kierowani chęcią zdobycia niepowtarzalnych trofeów z czasów wojny, przetrząsali wszelkie zakamarki, skrzynki i zasobniki, niszcząc przy okazji część ich zawartości. Dla wywiadu ważne były nie tylko same obiekty, ale też ich rozmieszczenie i wzajemne interakcje. Przedmioty porozrzucane na podłodze przedziału bojowego czy na piasku nie miały już takiej wartości, jak ułożone na swych właściwych miejscach. Co gorsza, czasem łupem łowców padały tabliczki znamionowe, bez których rozpoznanie urządzenia czy też określenie jego właściwości było już niemożliwe. Ten czołg uniknął jednak tak przykrego losu. W jego wypadku, eksperci byli pierwsi.

Badanie

W czerwcu 1943 roku 74375 został poddany testom w Chobham, gdzie oznaczony został jako projekt numer V 7029. Badania dokonali major J.D. Barnes z Królewskiego Pułku Czołgów oraz pan D.M. Pearce z Brytyjskiej Artylerii. Stan pojazdu oceniono jako bardzo dobry:

. pojazd jest w stanie jezdnym i na pierwszy rzut oka wydaje się być w doskonałej sprawności technicznej. Jedynymi widocznymi uszkodzeniami mechanicznymi jest uszkodzenie zewnętrznej strony górnego zbiornika chłodnicy, tylnej zewnętrznej części błotnika i metalowej siatki nad wlotami powietrza po stronie zewnętrznej. Brak części błotnika, a osłony wlotów są oderwane. Osłona zaworu na zbiorniku została przebita.

Wyposażenie elektryczne we wnętrzu pojazdu jest w dobrym stanie i bardziej kompletne niż w jakimkolwiek innym pojeździe zbadanym do tej pory.

reklama

Wyposażenie zewnętrzne jest również kompletne i w dobrym stanie.

p. Raport dotyczący „naszego” czołgu liczy sobie łącznie 22 podpunkty:

  1. Typ
  2. Stan ogólny
  3. Załoga
  4. Masa
  5. Uzbrojenie
  6. Amunicja przewożona
  7. Opancerzenie
  8. Przyrządy obserwacyjne
  9. Włazy i luki
  10. Silnik
  11. Zawieszenie
  12. Elektryka
  13. Oświetlenie
  14. Pierścień wieży
  15. Komunikacja
  16. Lampy ostrzegawcze kierowcy (informowały go o położeniu działa)
  17. Żyrokompas
  18. Przyrządy i wskaźniki
  19. Wyposażenie zewnętrze
  20. Wyposażenie dymne
  21. Oznaczenia
  22. Odniesienia do innych dokumentów

Jak widać, jest do dokument wszechstronnie omawiający każdy techniczny aspekt zdobytej maszyny. Dzięki temu pozyskiwano informacje mogące dać przewagę w boju (np. czas obrotu wieży) lub pozwalające lepiej zrozumieć warunki pracy niemieckich pancerniaków, co przekładało się na tempo utraty sił, a co za tym idzie zmniejszenie zdolności bojowej po pewnym czasie. Technicy odnotowywali wielkość, ilość i rozmieszczenie żarówek, a także nawet najmniejsze tabliczki i napisy. Każda informacja mogła być przydatna.

Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”

Łukasz Męczykowski
„Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
123
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-9-1
Brytyjczycy ciekawie oglądają swą zdobycz. To czołg PzKpfw III L, jednak nie 74375. (fot. lieutenant Knight, No 1 Army Film & Photographic Unit, ze zbiorów Imperial War Museum , domena publiczna)

Elementem przyciągającym uwagę badaczy było zastosowanie drążków skrętnych do kompensowania wagi długiej lufy. Lufa działa KwK 39, osadzona w wieży wozu oryginalnie przeznaczonego do mieszczenia znacznie mniejszego gabarytowo uzbrojenia, była zbyt długa i zbyt ciężka, by mogła zostać zrównoważona przez zamek i inne elementy działa mieszczące się w wieży. W wersji J problem ten rozwiązano dzięki zastosowaniu sprężyny rozciągającej, naciskającej na łoże działa tak, by równoważyć ciężar lufy. W tym wypadku Niemcy zastosowali bardziej wyrafinowane rozwiązanie.

Kolejnym elementem, na który zwrócono uwagę, było rozmieszczenie amunicji. Badany pojazd posiadał miejsce na 78 nabojów do działa głównego i 4950 sztuk amunicji 7,92 mm. Co ciekawe, 14 nabojów przewożono w komorze silnika. W razie potrzeby można było się do nich dostać przez właz w grodzi. Nie była to jednak maksymalna ilość amunicji, jaką można było wcisnąć do PzKpfw III L. Jeden ze zdobytych w Afryce pojazdów tego typu miał na pokładzie aż 97 naboi do działa głównego.

Raport sam w sobie jest ciekawym dokumentem świadczącym o ilości danych, jakie można zdobyć dzięki badaniom zdobycznego sprzętu. Wiedza ta musiała jednak trafić w jakiś sposób do żołnierzy. Bez tego raporty z pracy ekspertów nadawałyby się od razu do zarchiwizowania.

Kolejne trofeum (fot. sergeant Palmer, No 1 Army Film & Photographic Unit, ze zbiorów Imperial War Museum , domena publiczna)

Wykorzystanie informacji

Najcenniejsza nawet wiedza zdobyta podczas badania pojazdu byłaby bezużyteczna, gdyby nie przekazano jej części do żołnierzy. Rzecz jasna przeciętny piechur nie potrzebuje informacji o pojemności baku niemieckiego czołgu czy o tym, jakie przyrządy ma do dyspozycji kierowca. Dla niego najważniejsze było to, gdzie ma kierować swą broń, by osiągnąć satysfakcjonujące wyniki, oraz to, jak rozpoznać nieprzyjacielskie pojazdy.

reklama

W niektórych wypadkach starano się przekazać te informacje w najprostszy możliwy sposób, czyli przez pokazanie zdobycznego sprzętu żołnierzom, którzy mogli wtedy obejrzeć dany pojazd ze wszystkich stron, oswajając się z nim w pewien sposób. Wiemy, że w Afryce Północnej funkcjonowały alianckie ośrodki zajmujące się obsługą sprzętu zdobycznego i wykorzystaniem go do szkoleń. Brak jednak informacji o wykorzystaniu interesującego nas egzemplarza w takim ośrodku.

Rząd zdobycznych PzKpfw III. 74375 również przeszedł przez takie miejsce (fot. Terry Ashwood, No 1 Army Film & Photographic Unit, ze zbiorów Imperial War Museum , domena publiczna)

Po raz pierwszy 74375 pojawił się w amerykańskich materiałach wywiadowczych 26 sierpnia 1943 roku, kiedy to jego fotografię zamieszczono w miesięczniku „Technical and Tactical Trends”. We wrześniu na łamach „TaTT” omawiano sposób instalowania uzbrojenia głównego jak i rodzaje gumy używane w niemieckich czołgach. W grudniu za to informacje zdobyte przy badaniu 74375 wykorzystano przy artykule o stosowaniu dodatkowych płyt pancernych przez Niemców. PzKpfw III był modelem wykorzystywanym przez III Rzeszę od początku wojny, więc trudno oczekiwać, by na podstawie 74375 powstawały nowe, przełomowe dla alianckiej wiedzy na temat tego modelu opracowania. Niemniej sam raport, jak i powiązane z nim artykuły świadczą o tym, że alianccy specjaliści trzymali rękę na pulsie, śledząc wszystkie niemieckie modyfikacje.

Zabytek

PzKpfw III L Tp Werknummer 74375 przetrwał wojnę. Nie został rozstrzelany na poligonie podczas wojny, ani nie rozmontowano go na kawałki i nie rozwłóczono po magazynach. Udało się mu przetrwać do czasów współczesnych w zadziwiająco dobrym stanie. Dziś znajduje się w zbiorach Bovington Tank Museum w Wielkiej Brytanii, gdzie jest jednym z pojazdów zdolnych do pokazów dynamicznych. Mimo upłynięcia ponad 70 lat, nadal toczy się po piasku, ale teraz już wyłącznie ku uciesze publiczności.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Zobacz też:

Bibliografia

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
o autorze
Łukasz Męczykowski
Doktor nauk humanistycznych, specjalizacja historia najnowsza powszechna. Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Miłośnik narzędzi do rozbijania czołgów i brytyjskiej Home Guard. Z zawodu i powołania dręczyciel młodzieży szkolnej na różnych poziomach edukacji. Obecnie poszukuje śladów Polaków służących w Home Guard.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone