Wątpliwości wokół obrony Katowic

opublikowano: 2005-09-01, 14:05
wolna licencja
Wieża wysoka na 50 metrów (obecnie jest o 15 metrów niższa), służyła młodym mieszkańcom miasta do zabawy. Dla rozrywki, a także dla wykazania odwagi i determinacji, wspinali się na platformę wieży. Tam zakładali na siebie szelki podwieszonego na końcu wysięgnika-spadochronu i skakali w kilkudziesięciometrową otchłań. Budowla górowała nad miastem, dlatego też była dobrym punktem obserwacyjnym. W sierpniu 1939 roku na jej platformie ulokowano punkt obserwacyjno-meldunkowy 73. Pułku Piechoty.
reklama

“Wybiegani, wysłuchani, wybawieni,

Siądźcie wokół do ogniska mego.

Chcę powiedzieć wam o tamtej złej jesieni,

Z której przyszedł ten harcerski leśny grób.

Mieli myśli rozczochrane tak jak dzisiaj,

I mundury te dzisiejsze mieli też.

Lecz stanęli w pogotowiu, gdy padł wystrzał,

I bronili tej najwyższej z wszystkich wież.

Harcerze, którym słowa na ustach zamierały,

Harcerki, którym uśmiech zabrał wojny czas.

Jak ptaki po przestworzach lasu szybowały,

By upaść jak rzucony bez nadziei głaz.”

To fragment harcerskiej piosenki zatytułowanej “Wieża spadochronowa”. Imię Bohaterów Wieży Spadochronowej nosi katowicki hufiec oraz wiele szczepów i drużyn. Przez Katowice biegnie, wytyczony przez harcerzy, biało-czerwony “Szlak Wieży Spadochronowej”, prowadzący przez wszystkie ważniejsze punkty obrony miasta w 1939 roku. Przed pomnikiem, widocznym na zdjęciach, corocznie odbywa się manifestacja harcerzy połączona z apelem poległych.

Miejsce otoczone jest opieką drużyn. Odbywają się tam różnego rodzaju uroczystości. Dziś u stóp innej już wieży, wzniesionej jako pomnik dla obrońców znajduje się skromny obelisk z roku 1967 z napisem: “Wieczna cześć i chwała bohaterskim harcerzom, którzy swoje młode życie oddali ojczyźnie w walce z najeźdźcą hitlerowskim we wrześniu 1939 roku. W 28. rocznicę najazdu hitlerowskiego, MRN Katowice”. Ale…

W października 2003 roku “Gazeta Wyborcza” (GW) napisała, że w świetle odnalezionych w niemieckich archiwach dokumentów w Katowicach we wrześniu 1939 roku nie było większych starć. Po publikacji na GW posypały się gromy. List otwarty do redaktora naczelnego, Adama Michnika, podpisało 66 znanych śląskich osobistości: naukowcy (w tym historycy), artyści, politycy (m.in. prezydent Katowic), księża, członkowie organizacji społecznych i dziennikarze. Widnieje pod nim też nazwisko wnuka powstańca śląskiego, zamordowanego 4 września 1939. Najbardziej oburzyło ich zakwestionowanie twierdzeń o zaciętej obronie wieży spadochronowej i bestialskim zamordowaniu walczących tam harcerzy. Niemcy w swoich dokumentach ledwo o tym wydarzeniu wspominają i twierdzą, że żadnych strat tam nie ponieśli.

reklama

Artykuł Bartosza T. Wielińskiego i Aleksandry Klich powstał na podstawie raportu gen. Ferdinanda Neulinga (dowódcy 239. Dywizji Landwehry, która wkroczyła 4 IX do Katowic), który został znaleziony latem 2003 roku w archiwum we Fryburgu (RFN) przez historyka, prof. Ryszarda Kaczmarka z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Oto jego fragment:

“O godzinie 8.00 czoło grupy wzmocnionego regimentu piechoty I.R.444, w której znajduje się dowódca dywizji, dociera do wyznaczonego punktu postoju około 3 km na południe od południowego krańca Katowic. (…) Prawie równocześnie przybywa oficer oddziału zwiadowczego z Katowic i melduje, że oddział utknął w starciu z powstańcami i bez wsparcia nie ruszy dalej. (…) Regiment piechoty przekazany zostaje natychmiast do wsparcia oddziału zwiadowczego. (…) Nagle polski karabin maszynowy zaczyna strzelać z wyżej wymienionej wieży [spadochronowej] w parku miejskim na sztaby [wojsk niemieckich], na szczęście seria przeleciała nad głowami. W odpowiedzi zostaje otwarty ogień z armaty przeciwpancernej i jeden z pierwszych strzałów trafia linę windy, winda spada, ogień zostaje wstrzymany. Za to otwarty zostaje ogień z karabinów i także droga między Brynkiem i wzniesieniem znajduje się nagle pod obstrzałem kilku karabinów maszynowych. (…) Jedna bateria zajmuje pozycje i park miejski zostaje wkrótce oczyszczony, kilku ciężko rannych powstańców zostaje odniesionych, jednakże jeńców nie wzięto do niewoli.”

Z raportu gen. Neulinga i z księgi wojennej Trzeciego Odcinka Oddziału Granicznego (Grenzschutz-Abschnitt-Kommando) wynika, że nadciągająca od strony południowej do Katowic 239. Dywizja została ostrzelana tak mocno, że nie wkroczyłaby do miasta bez dodatkowego wsparcia. Z wieży spadochronowej w Parku Kościuszki strzelano z karabinu maszynowego i dopiero użycie artylerii przerwało ostrzał. Jak podaje aneks do wspomnianej księgi wojennej, “od godz. 11.00 począwszy, wojska wkraczały do miasta, gdzie ludność niemiecka witała je z radością”. Niemcy wkroczyli na rynek około południa, ale strzały na ulicach miasta słychać było do godzin wieczornych.

reklama

Prawie dwa lata po artykule w regionalnym dodatku GW, katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) umorzył śledztwo w sprawie zbrodni w czasie pierwszych dni wojny na terenie Śląska. Po przesłuchaniu przed OKŚZPPNwK 45 świadków oraz korzystając z 81 zeznań złożonych w latach 60. i 70. przed ówczesną OKBZHwK, IPN nie potrafił potwierdzić, czy podczas obrony wieży spadochronowej zostali zgładzeni harcerze. Jak stwierdza IPN, mogli to być harcerze, ale nie jest to pewne. W okopach brynowskiej wieży była też ludność cywilna; ustalono nieznany dotychczas punkt oporu: dworzec kolejowy. Oszacowano liczbę ofiar: przyjmuje się, że po stronie polskiej zginęło ok. 150 osób (dokładnej liczby prawdopodobnie nie poznamy nigdy, ze względu na powojenną emigrację Ślązaków do RFN). Niemcy stracili dziesięciokrotnie mniej obywateli, dokładnie piętnastu: sześciu żołnierzy Wehrmachtu, trzech ze straży granicznej oraz sześciu członków hitlerowskiej bojówki.

Wieża wysoka na 50 metrów (obecnie jest o 15 metrów niższa), służyła młodym mieszkańcom miasta do zabawy. Dla rozrywki, a także dla wykazania odwagi i determinacji, wspinali się na platformę wieży. Tam zakładali na siebie szelki podwieszonego na końcu wysięgnika - spadochronu i skakali w kilkudziesięciometrową otchłań. Budowla górowała na miastem, dlatego też była dobrym punktem obserwacyjnym. W sierpniu 1939 roku na jej platformie ulokowano punkt obserwacyjno-meldunkowy 73. Pułku Piechoty. Został obsadzony przez dwunastoosobową grupę harcerzy, specjalnie przeszkolonych przez wojsko. Po wybuchu wojny grupa została odwołana z posterunku i podążyła szlakiem wrześniowej kampanii na wschód.

reklama

Zgodnie z harcerską wersją wydarzeń, opuszczony przez dotychczasową obsadę posterunek objęli inni harcerze i harcerki (większość z nich miała broń, w tym ręczne karabiny maszynowe i granaty), przeistaczając go w gniazdo obrony. Najmłodszy z nich mógł mieć 12 lat, najstarszy - 20. Już przed południem oddziały niemieckie zajęły południowe dzielnice Katowic: Piotrowice i Ligotę. Dalszy ich marsz został wstrzymany przez kompanię III batalionu kpt. Pawła Staszkiewicza z 201. Pułku Piechoty i wspomagającą ją kompanię kolarzy oraz około stuosobowy oddział ochotników, powstańców i harcerzy, pod dowództwem powstańca Nikodema Renca. Jednostki te zajęły pozycje obronne na południowym skraju Parku Kościuszki. Drogi do centrum broniła garstka na wieży spadochronowej. Nie zmógł ich ogień piechoty ani serie karabinów maszynowych z atakujących samolotów. Redutę pokonali Niemcy dopiero ogniem armatnim. Kazimierz Gołba (1904-1952) w powieści “Wieża Spadochronowa” przedstawił ostatnie chwile harcerzy w taki oto sposób: “Wreszcie padły na wieżę spadochronową przeciwpancerne pociski wymierzone ręką niemieckiego generała i rozbiwszy żelazną platformę, zgasiły płomień życia ostatnich jej obrońców. W parku-cmentarzu zaległa wówczas cisza.” Według przekazów, kilka godzin później ciała młodych leżały w nienaturalnych pozach u stóp wieży. Prawdopodobnie zrzucono je z platformy wieży na ziemię. Było ich kilkoro, wśród nich dwie lub trzy harcerki.

Opis przedstawiany przez dzisiejszych harcerzy opiera się na fikcji literackiej przedstawionej przez Gołbę. Dzieło z roku 1947 tego prozaika, dramatopisarza i nauczyciela - pochodzącego z Rzeszowa - jest dziś czytane przez kolejne pokolenia polskich harcerzy. Relacja wydarzeń tych dni, którą przedstawił Gołba, powstała w oparciu o zeznania świadków. Odpowiedzieli oni na rozpisaną po wojnie w “Gościu Niedzielnym” ankietę, skierowaną do czytelników, z prośbą o przekazanie znanych im szczegółów z pierwszych dni wojny. Również po wojnie ukazało się kilka publikacji dotyczących wieży, aczkolwiek kwestię odpowiedzialności potraktowano w nich jednostronnie.

Racjonalni Ślązacy już wtedy potępiali sprawców zbrodni, ale jednocześnie zadawali najważniejsze pytania, na które do dziś nie zostały udzielone żadne odpowiedzi. Kto posłał tam dzieci, kto wydał rozkaz, gdzie był dowódca, gdzie byli inni dorośli? Rozkazodawca miał pewność, że - z wojskowego punku widzenia - ofiara harcerzy była bez znaczenia. W ten sposób dochodzimy do kolejnego problemu: oprócz bezpośrednich sprawców po stronie niemieckiej, mamy również i domniemanych - pośrednich, wśród dowódców.

Dziś nie znamy nawet nazwisk harcerzy, którzy mieli bronić wieży; nie wiemy, do których drużyn lub hufców należeli. Spory wokół prawdziwego przebiegu obrony stolicy województwa śląskiego prawdopodobnie będą trwały jeszcze długo - dopóki nie zostanie wyjaśniony prawdziwy przebieg pierwszych dni września ‘39. A chyba nieprędko (jeśli w ogóle) to nastąpi, biorąc pod uwagę decyzję katowickiego IPN.

Całą atmosferę wokół kwestii obrony wieży dosadnie, ale chyba trafnie, podsumował pewien internauta: “A mie to wkurzo. Tak mie to wkurzo, bo nikt nic nie wie, albo i wie, ale nie można nigdy dojść do końcowyj relacyi. Oby tak dalej, a bedą nam tako ciemnota ciś do łbów, że zapomnemy kto my som! I tak od dawna cuś tu śmierdzi…”

Tekst: Michał Buchta, Zdjęcia: Joanna Giezek

Histmag potrzebuje Twojej pomocy! Wesprzyj naszą działalność już dziś!

Bibliografia:

  1. Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 6-7 (41-42), czerwiec-lipec 2004.
  2. Kazimierz Gołba, Wieża spadochronowa, Wyd. “Śląsk”, 1985.
  3. Włodzimierz Janiurek, Nie wołać mnie z powrotem, Katowice, 1991.
  4. “Gazeta Wyborcza” z 18 sierpnia 2005 r., artykuł Józefa Krzyka.
  5. “Dziennik Zachodni” nr 194 z 22 sierpnia 2005 r., wywiad Michała Tabaki z Ewą Koj.
  6. Strona internetowa “Związku Kory Brzozowej im. E. T. Setona (61. KDH).
  7. Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny.
  8. Wirtualna Polonia
  9. Strona internetowa 7. Gubińskiej DH
reklama
Komentarze
o autorze
Michał Buchta
Magister politologii (Uniwersytet Śląski), absolwent zarządzania i marketingu. Obronił pracę magisterską na temat systemu politycznego Bawarii. Jest również współautorem książki Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych (2009). Członek stowarzyszenia Ruch Autonomii Śląska. Współzałożyciel Śląskoznawczego Koła Naukowego Sodalitas Silesiana. Były członek redakcji „Gazety Żorskiej”, webmaster portalu, dziennikarz. Były redaktor (szef działu korekty, tymczasowy szef działu kultury) miesięcznika internetowego „Histmag.org” (XII 2005-XII 2006), a także korektor i współpracownik. Obecnie członek rady merytorycznej „Histmaga”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone