Wakacje okiem Polskiej Kroniki Filmowej
Młodość, radość i...łopaty (rok 1948)
Choć wojna skończyła się ledwie 3 lata wcześniej na wakacje w Polsce mogły przyjechać dzieci Polaków mieszkających poza granicami naszego kraju. W Kronice Filmowej ojczyzna jawi im się jako kraj wiecznej szczęśliwości. Podobnie niektóre z nich pierwszy raz widzą morze! Morza nie zobaczą jednak z pewność harcerze, którzy rozbili swój obóz na ziemi lubuskiej. Tam uzbrojeni w młodość, radość i...łopaty, pracują na rzecz lokalnej społeczności. Wśród nich znalazł się nawet świeżo upieczony lekarz, który niczym doktor Judym niósł bezinteresowną pomoc tym, którzy tego potrzebowali. W tym samym czasie we Francji odbywały się pokazy mody plażowej, która okazywała się całkiem różnorodna.
Kraj w odbudowie, dzieci na koloniach (rok 1949)
Gdyby całą swoją wiedzę oprzeć na Polskiej Kronice Filmowej z września 1949 roku na wakacje w Polsce mogły sobie pozwolić tylko dzieci. No chyba, że dorośli mieli ochotę zwiedzić świeżo budowaną trasę W-Z. Tym z pewnością kilka dni wolnego się należało.
Podczas gdy w kraju trwała odbudowa, dzieciaki mogły wypoczywać na koloniach. Młodsze stały w przydługiej kolejce na zjeżdżalnie, jak gdyby ktoś chciał ich przygotować do przyszłego życia. Chłopcy walczyli w zawodach bokserskich, a dziewczynki w tym samym czasie brały udział w…masowym praniu. W ramach równouprawnienia na koloniach zjawiały się też dzieci z terenów wiejskich, które znikając ze swych wiosek na czas żniw rozkoszowały się grą w ping ponga, demolowaniem huśtawek i kąpaniem się w rzeczce. Aby zyskać siły mogły najeść się owoców i przepić je swieżym mlekiem od kozy. Żyć nie umierać!
Studenckie życie (rok 1949)
W tym samym roku do Polski przyjechały dzieci z Westfalii. Na dworcu we Wrocławiu witał je tłum stęsknionych rodaków, oczywiście w obowiązkowych strojach ludowych. Widać już wtedy chciano pokazać Polskę jako jeden wielki skansen.
Kiedy wrocławianie ocierali łzę wzruszenia, na Dolnym Śląsku odbywały się studenckie wakacje. W latach 40. prawdziwy student jednak nie próżnował. Po porannej gimnastyce chwytał grabie, kosy i łopaty (najpewniej wraz z radością i młodością) i czym prędzej biegł w pole gdzie już czekała na niego fura pracy. Z pracy fizycznej można było się wymigać jeśli było się studentem medycyny. Część żaków rzucona została zaś na front walki z analfabetyzmem! Cóż, wszak od dawna wiadomo, że najlepszym wypoczynkiem jest praca! Szkoda tylko, że podżegacze wojenni nie próżnowali...
Wakacje w spółdzielni rolniczej (rok 1950)
W roku 1950 ul. Marszałkowska powoli podnosiła się z gruzów. Nie można się więc dziwić, że stała się jednym z głównych celów wakacyjnych wypraw. Nie mniej popularne były spółdzielnie rolnicze, które tłumnie nawiedzali rolnicy indywidualni, aby przekonać się o ich efektywności i efektowności. Porażeni postępem zrzucali marynarki, aby włączyć się do wspólnej pracy na polach porośniętych radzieckim zbożem. Po pracy mogli najpewniej liczyć na świeże mleko jakie codziennie dostarczano do polskich mieszkań.
Wieczory z pokojem na świecie (rok 1950)
W tym samym roku Polska Kronika Filmowa zabrała nas na wakacje do Augustowa, gdzie wypoczywali przodownicy pracy, urzędnicy, racjonalizatorzy i inni. Lektor wpadał w zachwyt nad instytucją wczasów, a wczasowicze zażywali kąpieli oraz uczyli się pływać kajakami. Korzystali również rdzenni mieszkańcy, zwłaszcza jeśli w najbliższej okolicy wypoczywała jakaś orkiestra.
Bezpiecznie czuć się również mogły dzieci, zwłaszcza 1,2 mln dzieci, które udały się na kolonie letnie lub obozy harcerskie do najpiękniejszych miejscowości w kraju. Tam nabierały siły przed nadchodzącym nowym rokiem szkolnym spędzając czas na zabawie i harcach. Wieczory urozmaicały im zaś wykłady o działaniach młodzieży na rzecz pokoju na świecie...najpewniej szalenie zajmujące. W Poroninie zaś pokoju strzedz miał zaś pomnik Lenina przywitany hucznie przez górali kwiatami i śpiewem.
Letnia golizna w Sopocie (rok 1957)
Jeśli czekaliście z utęsknieniem na to, że w Histmagu pokażemy kiedyś nagie kobiety to doczekaliście się! A wszystko dzięki operatorom Polskiej Kroniki Filmowej, którzy latem 1957 roku zawędrowali do Sopotu. Tam, kryjąc się po krzakach i lasach, próbowali uchwycić scenki rodzajowe z życia wczasowiczów. Jednym los zsyłał otyłego faceta, innym przebierające się dziewczęta.
Wieczorami było już nieco bardziej obyczajnie. W wykwintnych strojach spacerowano po molo, romantycznie jedzono lody, ale przede wszystkim szykowano się na nocną zabawę. Oblężenie przeżywały więc salony fryzjerskie i zakłady kosmetyczne. Po tych przygotowaniach można już było spokojnie wsłuchać się w jazzowe rytmy i rozpocząć podryw!
Wakacje propagandy sukcesu (rok 1972)
Z lekkim przymrużeniem oka na wakacje spojrzała Kronika Filmowa w 1972 roku. Jej autorzy spojrzeli w każdy zakamarek ówczesnej Polski, ukazując urok gór, piękno lasów i radość z morskich kąpieli. Lato spędzać można było na wczasach indywidualnych i grupowych, zakładowych i prywatnych. Jednym słowem, wypoczynkiem Polska stała nie przejmując się codziennym trudem pracy. We wakacje należało odetchnąć świeżym powietrzem, wysłuchać wykładu na szczycie góry i zachwycić się urodą mężczyzn i kobiet. W końcu w PRLu nie można się było nudzić!
Fromborskie uderzenie (rok 1973)
W roku 1973 zakończyła się harcerska operacja „1001 Frombork”, rozpoczęta w 1966 roku. Przez blisko 7 lat harcerze z całej Polski brali udział w odbudowie i porządkowaniu tego nadmorskiego miasta - perły średniowiecznej architektury. Wszystko odbywać się miało pod hasłem 500. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika. Na zakończenie akcji harcerze spotkali się na uroczystym zlocie, gdzie otrzymali medale i wróżnienia. Ponad 2000 skautów otrzymało tytuł Honorowego Obywatela Fromborka.
Kiedy harcerze pracowali na rzecz odbudowy Fromborka, inne kurorty nad Bałtykiem przeżywały oblężenie. Na plażach nie było miejsca na włożenie szpilki, podobnie jak w barach i restauracjach, którch inspekcje osobiście przeprowadzały lokalne władze udzielając wskazówek na miejscu. Pod takim nadzorem wakacje można było spędzić miło i sympatycznie czekając na nowego Fiata 126p, którego pierwszy model właśnie wyjeżdżał z Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Tychach.
Technika, dziwolągi i Bieszczady (rok 1975)
Latem 1975 roku Polska przygotowywała się do VII Zjazdu PZPR. W tle przygotowań trwało wakacyjne szaleństwo. Świnoujskie plaże opanował festiwal studencki FAMA. Przedziwaczny zespół przygrywał stojąc w morskich odmętach, młodzież w kolorowych strojach odbijała kwadratowe piłki, a chłopcy prowadzili dziewczęta w głębokie lasy, myśląc zapewne o preferencyjnych kredytach udzielanych młodym małżeństwom. W tym samym czasie harcerze z Fromborka powędrowali w Bieszczad, gdzie służyli tamtejszym mieszkańcom nieocenioną pomocą.
Wakacyjna krytyka konstruktywna (rok 1981)
W latach 80. Polska Kronika Filmowa stała się nie tylko narzędziem propagandy ale także krytyki - oczywiście konstruktywnej. W roku 1981 poruszyła problem zaopatrzenia ośrodków wczasowych w żywność i produkty codziennego użytku, prezentując przy okazji polską pomysłowość. Godni następcy Drzymały, potrafili kupić świniaka i przygotować konserwy, które wystarczyły najpewniej nie tylko na okres wakacji, ale także długo po ich zakończeniu. Większy problem mieli miłośnicy pływania po mazurskich jeziorach. Z powodu braków w dostawach paliwa wiele jachtów pozostawało zacumowanych w portach.
Wakacje okiem Dziennika (rok 1987)
Ostatni film nie pochodzi ze "stajni" Polskiej Kroniki Filmowej. Nie sposób jednak go pominąć dlatego, że w bardzo ciekawy sposób przedstawia przygotowania do wakacji 1987 roku. Dzieci jak zwykle odpoczywają na koloniach w górach i nad morzem. Niektóre mają jednak możliwość na spędzenie wczasów z nowoczesnymi technologiami albo na statku. Dorośli muszą uważać w górach, bo jak przestrzega wąsiaty ratownik, szczyty mogą być bardzo niebezpieczne. Na końcu informacji pojawia się zaś pięknie ubrany milicjant, który zaapeluje o bezpieczeństwo na drogach. Czy również macie wrażenie, że styl informowania o wakacjach do dziś dnia jest taki sam?