Wacław Król – „Loty ku z zwycięstwu” – recenzja i ocena
Wacław Król – „Loty ku z zwycięstwu” – recenzja i ocena
Zmarły w 1991 roku Wacław Król był jednym z najlepszych polskich lotników myśliwskich w czasie II wojny światowej. Wziął udział w kampanii francuskiej, po której został ewakuowany na Wysypy Brytyjskie. Tam uczestniczył w Bitwie o Wielką Brytanię jako pilot Dywizjonu 302. Był dowódcą eskadry w 316 Dywizjonie Myśliwskim „Poznańskim” oraz dowodził 3 Polskim Skrzydłem Myśliwskim. Ponadto walczył w Libii i Tunezji wchodząc w skład słynnego „Polish Fighting Team”. W okresie wojennym wykonał 286 lotów bojowych, a służbę w lotnictwie zakończył w polskim stopnia majora i angielskim Wing Commander. Swoje wspomnienia oraz relacje „myśliwskich” kolegów opisał w niezliczonych publikacjach. Dzięki wydawnictwu Fronda mamy kolejną okazję przyjrzeć się wysiłkowi polskiego lotnictwa myśliwskiego opisanego piórem Wacław Króla.
Małe kompendium polskiego lotnictwa myśliwskiego
Od pierwszych stron lektury autor dokonuje analizy porównawczej polskiego lotnictwa z niemieckim oraz wskazuje na przyczyny naszej klęski podczas wrześniowej kampanii powietrznej. Po krótkiej charakterystyce i ocenie przechodzimy do głównych wątków całej publikacji, które dotyczą udziału polskich pilotów w obronie Francji, uczestnictwie Polskich Sił Powietrznych w Bitwie o Wielką Brytanię czy udziału w operacjach „Circus”, „Clarion”, „Jubilee”, „Millennium”, „Rhubarb” itd. W zasadzie można powiedzieć, że książka jest takim nieformalnym kalendarium – gdzie data po dacie, wydarzenie po wydarzeniu ukazywane są losy naszego lotnictwa.
Dodatkowo podawana przy tym Ilość szczegółowych informacji jakie zamieszcza autor jest imponująca. Z niezwykłą precyzją podawane są przy każdej akcji – ilościowe składy Polaków, nazwy dywizjonów, maszyn, liczba zastrzelonych samolotów, i poniesione straty. Tak w dużej mierze skonstruowana książka Wacława Króla, zapewne ucieszy miłośników militarnych statystyk. Na szczęście barwne opisy i sprawne pióro autora nie powodują, że publikacja jest przeznaczona dla wąskiej grupy odbiorców.
Relacje idealnie skrojone pod scenariusz filmowy
Najciekawszą część książki stanowią relacje polskich lotników, które aż proszą się o ekranizację filmową. Wystarczy wspomnieć między innymi historię dowódcy kpt. pil. Władysława Gnysia, który podczas przymusowego lądowania, zderzył się ze słupem. Z jego Spitfire’a praktycznie nic nie pozostało, ale na szczęście Gnyś bez przeszkód wydostał się z roztrzaskanej maszyny. Słysząc huk strzałów z karabinu, szybko próbował ukryć się w pobliskich krzakach. Jednak pocisk trafił go w klatkę piersiową poniżej serca. Następnie do rannego Polaka podbiegł żołnierz w niemieckim mundurze z wycelowanym karabinem, na co Gnyś krzyknął:
– Nie strzelaj, ty skurczybyku! – krzyknął po polsku zrozpaczony pilot.
Niemiec zawahał się i opuścił lufę karabinu.
– Coś ty, Polok? – zwrócił się do Gnysia. – A może ze Śląska?
– Tak, Polok i ze Śląska – przytaknął szybko Gnyś.
– No to mosz szczęście, że cię dopadłem pierwszy. Inni by cię ukatrupili, jak psa. Już by było po tobie!
Następnie Ślązak w niemieckim mundurze zdołał wytłumaczyć, że napotkany lotnik to jego „ziomek” i trzeba mu pomóc. Rannego Polaka przeniesiono do ambulansu. Jednak za nim nasz lotnik otrzymał stosowną pomoc, swoje musiał odcierpieć. Również niezwykłą historię miał kpt. pil. Eugeniusz Ebenrytter. W czasie transportu do obozu jenieckiego udało mu się uciec – wyskakując przez okno pociągu. Co ciekawie, zdarzenie miało miejsce między Renem i Mozą, na której zatrzymał się front. Skierował się w kierunku Mozy. Po drodze żywił się marchwią i rzepą, a sypiał w stogach siana. Gdy dotarł do wschodniego brzegu Mozy, przez trzy dni wypatrywał, czy po przeciwnej stronie nie pojawił się oddział aliancki. Po trzecim dniu udało mu się dostrzec patrol amerykański, któremu dawał znaki rękoma oraz latarką, aby podeszli do niego z pomocą. Dalszą część relacji jak i wiele innych można poznać po sięgnięciu recenzowanej lektury – a tych naprawdę nie brakuje – jak na przykład wzruszająca historia st. sierż. pil. Michała Muryada – Amerykanina polskiego pochodzenia walczącego jako ochotnik w polskim dywizjonie.
Wieczna chwała polskich lotników
„Loty ku zwycięstwu” okraszone są ponad 120 fotografiami polskich lotników z okresu 1939–1945. Podsumowanie kończy liczbowy wykaz zastrzelonych maszyn przez Polaków, którym udało się osiągnąć pięć i więcej zwycięstw w powietrzu. Oprócz tego dostajemy listę lotników, dowodzących poszczególnymi jednostkami oraz charakterystykę samolotów, na których walczyli nasi „dzielni chłopcy”.
W czasie II wojny światowej lotnictwo myśliwskie odgrywało szalenie ważną rolę we wsparciu operacji lądowych i morskich – „stąd wynikała ich elitarność” – pisze Wacław Król. Wśród tej arystokracji lotniczej byli Polacy, którzy, biorąc pod uwagę wyniki w starciu z nieprzyjacielem, klasyfikują się na czwartym miejscu po USA, Wielkiej Brytanii i Związku Sowieckim. Ktoś zapyta, jaki był sens naszej walki pod obcym niebem? Pytań o sens walki bohaterowie książki jak i sam Wacław Król pewnie mieli w życiu całe mnóstwo i zawsze dawali odpowiedź – „że dla wolności i niepodległości swojego ojczystego kraju nie zawahaliby się poświęcić najdroższego skarbu, jakim było życie”. O tym i nie tylko mówi nam recenzowana książka.