W jaki sposób Jan Paweł II obalił komunizm?
Zobacz też: Zamach na Jana Pawła II i śmierć prymasa Wyszyńskiego
O Janie Pawle II bardzo często mówi się, że był papieżem zza „żelaznej kurtyny”. Jakby na potwierdzenie tego faktu, sam niejednokrotnie przyznawał, iż pochodzi „z dalekiego kraju”, a określenie „papież Słowianin” niemal zdominowało wydźwięk jego pierwszej pielgrzymki do Polski, a dalej - całego pontyfikatu. Trudno nie zgodzić się z tymi określeniami. Ich znaczenie daleko wykracza jednak poza ramy zakreślone wyłącznie biegiem geografii. Rozważając szerzej ówczesną rzeczywistość nie sposób zaprzeczyć, iż obejmujący Stolicę Piotrową Wojtyła rzeczywiście pochodził z „innego świata”.
Podczas, gdy doświadczone piętnem komunizmu państwa bloku wschodniego uparcie dążyły do wyswobodzenia się spod jego jarzma, tęsknie wodząc wzrokiem za mitycznym kapitalizmem, Zachód przejawiał swego rodzaju fascynację marksizmem. W połączeniu socjalizmu z demokracją, ateizujące kręgi intelektualistów zaczęły upatrywać szans na korzystną egzystencję z supermocarstwami zimnej wojny. W tym właśnie kontekście, wybór na Głowę Kościoła Katolickiego biskupa znającego socjalistyczne realia, stanowił w opinii sowieckich analityków poważne zagrożenie dla komunistycznego reżimu. Jak się okazało – nie bez słuszności. Papież ze wschodniego bloku nie tylko obnażył kryzys, z jakim zmagała się socjalistyczna rzeczywistość. Przede wszystkim zmienił także zasadniczo jej postrzeganie.
Nie to jednak zachwiało posadami komunistycznych reżimów. Działający na ich usługach specjaliści od propagandy udowodnili bowiem niejednokrotnie, że potrafią w niezwykle skuteczny i nierzadko godny pochwały sposób przekuć niekorzystną dla siebie opinię publiczną na swoją korzyść. Głównym czynnikiem, który poważnie ugodził w podstawy komunistycznej dominacji i stopniowo przelał napełniającą się od dłuższego czasu czarę goryczy, było zwątpienie, jakie wybór Wojtyły na papieża zasiał wśród samych jego działaczy.
Niepodważalny jest dzisiaj fakt, iż owo wydarzenie władze komunistyczne postrzegały jako poważne zagrożenie dla swojej pozycji. Co prawda początkowo ekipa rządząca PRL-u zdawała się nie dostrzegać powagi sytuacji, zasłaniając się wymyślonym na potrzeby wewnętrznego użytku twierdzeniem, iż „lepszy Wojtyła w Rzymie niż jako przyszły Prymas Polski”. To zdumiewająco krótkowzroczne wyjaśnienie, stanowiące nieudolną próbę zachowania pozorów kontroli nad sytuacją, zostało jednak szybko zdyskredytowane przez kręgi z Moskwy. Te wykazały się zdecydowanie większą przenikliwością oraz trafnością oceny sytuacji.
Dość jednak spekulacji. Reakcje władz komunistycznych na pontyfikat Papieża Polaka zostały udokumentowane i zachowały się w archiwach organów bezpieczeństwa PRL. Dla przykładu wystarczy tu jedynie wspomnieć o tajnej operacji MSW o wymownym kryptonimie „Lato’79”, prowadzonej w związku z pierwszą pielgrzymką Jana Pawła II do Polski. Zachował się szereg dokumentów, wytworzonych tak przez cywilne organy bezpieczeństwa państwa, m.in. SB, jak i przez struktury wojskowe, w tym głównie komórki Wojskowej Służby Wewnętrznej. Ton oraz charakter, w jakim zostały one utrzymane, najpełniej oddaje znany powszechnie rozkaz nr 037 z 8 maja 1979 r. gen. bryg. Czesława Kiszczaka, w którym przyznał otwarcie, iż "przyjazd głowy kościoła katolickiego do Polski może być wykorzystany przez elementy reakcyjne jako dogodny moment do wzniecania wśród społeczeństwa antysocjalistycznych nastrojów, inspirowania wrogich wystąpień i kolportowania haseł obliczonych na umacnianie klerykalnego wstecznictwa".
Podobnych dokumentów, wyrażających głębokie zaniepokojenie pontyfikatem Jana Pawła II dla stabilności ustroju komunistycznego, da się wymienić znacznie więcej. Szczęśliwie – odtajnione można dziś zgłębiać w zachowanych zbiorach i archiwach. Rozkazy i zarządzenia na okoliczność pielgrzymek to jednak nie wszystko. Władze komunistyczne przyjęły bowiem za cel aktywne inwigilowanie działalności papieża z Polski. W tym m.in. celu powołany został Wydział III Departamentu I MSW, zajmujący się zbieraniem wszelakich informacji na temat sytuacji w Watykanie i aktywności polskiego Biskupa Rzymu, jak i kontrolowaniem doniesień na ten temat w prasie polonijnej. Nie trzeba wreszcie mówić o zamachu – najbardziej rozpaczliwej i całkowicie przeciwnej w skutkach próbie eliminacji zagrożenia i zachowania wymykającej się coraz bardziej kontroli.
Powołanie Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową oraz jego wyjątkowy pontyfikat to nie tylko niezmierzone pokłady nadziei oraz wola walki o wolność i odnalezioną na nowo tożsamość. To również poważne poczucie zagrożenia, utraty kontroli oraz wrażenie zachwiania wybudowanego z trudem porządku. Przed koniecznością zmierzenia się z takimi emocji zostali bowiem postawieni działacze komunistyczni 16 października 1978 r., dostrzegając biały dym nad kominami Kaplicy Sykstyńskiej. Takie też emocje doprowadziły do zachwiania stworzonego przezeń systemu i jego upadku. Można podważać taką argumentację i wytłumaczenia szukać wyłącznie we wskaźnikach ekonomicznych. Można dopatrywać się go w sytuacji geopolitycznej czy niesprzyjającym splocie okoliczności. Jedno jest jednak pewne i temu zaprzeczyć nie sposób – silna wewnętrznie i wierząca w sens swojej walki wspólnota, zdoła przetrwać nawet najtrudniejsze zawirowania. Polacy przetrwali. Lata niewoli, okrutnej okupacji i komunistycznego zniewolenia. System komunistyczny w Polsce upadł oficjalnie po niespełna 50 latach. To zaś chyba najbardziej wymowny komentarz.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.