W cieniu Cortésa i Pizarro: zapomniane podboje Hiszpanii
Zanim imperium hiszpańskie zorganizowało na podbitych terenach zamorskich kolonialną administrację, miał tam miejsce proces podboju i drenażu bogactwa, znany jako konkwista. Od dotarcia do Indii przez Krzysztofa Kolumba (żeglarz błędnie uznał Amerykę za właściwy cel swojej wyprawy, którym były Indie), do podboju głównych centrów rdzennej ludności nie minęło nawet pół wieku.
Konkwista prowadzona przez Hiszpanów i Portugalczyków od końca XV wieku przyniosła upadek lokalnych imperiów. Najpierw azteckiego, a potem inkaskiego. Zmierzch tego pierwszego przypadł na lata 1519-1524 i był konsekwencją wypraw hiszpańskich. O zwycięstwie Europejczyków przesądziło większe zaawansowanie technologiczne oraz przywleczone zza oceanu choroby, które dziesiątkowały ludność rdzenną.
Niespełna dekadę później Hiszpanie kontynuowali ekspansję w Ameryce Południowej, rozpoczynając podbój państwa Inków. Wyprawa zachodnim wybrzeżem na południe zakończyła się dla Hiszpanów sukcesem. Niescementowane i osłabione chorobami oraz konfliktami wewnętrznymi siły Inków nie miały szans, by obronić się przed naporem Europejczyków, którzy posiadali przewagę techniczną. W czwartej dekadzie losy imperium były już przesądzone.
Tierra Firme, czyli co działo się przed wyprawą Pizarro
Nazwiska takie jak Cortés czy Pizarro są powszechnie znane, podobnie jak przywołane wyżej konsekwencje ich działań. Wiadomo więc, jak upadały imperia rdzennych społeczności amerykańskich. Rzadziej pisze się zaś o tym, co działo się z dala od centrum ówczesnych cywilizacji. A wbrew pozorom nie było to kulturowe, ekonomiczne i polityczne pustkowie. Peryferia odegrały ważną rolę w rozwoju hiszpańskiej konkwisty, zapewniając dostęp do zasobów ludzkich i bogactwa. Do najważniejszych terenów, skąd prowadzona była dalsza ekspansja w XVI-wiecznej Ameryce należy zaliczyć Przesmyk Panamski oraz północne ziemie Ameryki Południowej, znane wówczas jak Tierra Firme. Cofnijmy się więc do czasu sprzed hiszpańskiego podboju Peru, by lepiej poznać region, z którego Francisco Pizarro wyruszył na południe.
Choć po przybyciu do Nowego Świata Hiszpanie zainteresowani byli przede wszystkim złotem, to zarówno żądza zysku jak i chęć przeżycia zmusiły ich do dostosowania się do lokalnych warunków. Znajdowało to odbicie nawet w tak codziennych i prozaicznych kwestiach jak dieta – wzorem miejscowych przybysze zaczęli uprawiać kukurydzę, a wielu Hiszpanów nieodpowiednie przygotowanie do pobytu na Tierra Firme przepłaciło śmiercią głodową. Kolonizatorzy czerpali zyski z dwóch głównych źródeł: handlu niewolnikami i połowu pereł.
Wszystko zaczęło się zaś w 1515 roku od przybicia na teren dzisiejszej Wenezueli niewielkiej ekspedycji hiszpańskiej, która dała początek miastu Cumaná. Zapiski samych kolonizatorów zdradzają okoliczności ich pobytu. Wynika z nich, że wszystkich buntujących się autochtonów, którzy dopuszczali się ataków na europejskich przybyszów, planowano zniewolić i uczynić „przedmiotem” handlu. Taki los czekał rdzenne społeczności Karaibów.
Konkwistadorzy nie mieli oporów przed użyciem podstępu – rdzennych mieszkańców zaproszono na pokład statku, by dokonać wymiany handlowej, po czym z 18 niedoszłych kupców uczyniono niewolników, zresztą z naruszeniem stanowionego przez przyjezdnych prawa. Tego typu praktyki Hiszpanów, które przywołał Erin Stone, jasno wskazują, że „odwet” miał być jedynie formą usprawiedliwienia działalności.
Po podboju Peru Tierra Firme pozostawała ważnym regionem, do którego migrowali z Europy Hiszpanie, skuszeni opowieściami o rabowanym bogactwie. Jednocześnie sytuacja na miejscu zaczęła się zmieniać. Ziemie, które do tego czasu zapewniały dostęp do pereł i niewolników, w latach 30. i 40. XV wieku stały się wyludnione, a dotychczasowe sposoby eksploatacji przestały się sprawdzać. Dopiero napływ nowej ludności chcącej dotrzeć do Peru, stworzył potrzebę rozwoju upraw i hodowli. Wraz z kolejnymi falami przybyszów rozwinął się też sektor usług, który – jak zauważa Sebastián Amaya Palacios – jako model gospodarczy utrzymuje się aż do dziś. Przeobrażenia te nie objęły jednak wschodniej, odleglejszej od Peru części Tierra Firme, której mimo starań, lokalnym władzom nie udało się zaludnić.
Niewolnicy wykorzystywani byli do pracy na karaibskich wyspach (dzisiejsza Kuba, Dominikana i Puerto Rico), gdzie zmuszano ich do pracy przy wydobyciu złota oraz na plantacjach trzciny cukrowej. Wielu z nich nie było w stanie przeżyć w trudnych warunkach. W ciągu kilkudziesięciu lat handel niewolnikami stał się bardzo intratny. Niezwykle wymowny jest fakt, że z czasem – mimo oporu pewnych środowisk – doprowadzono do legalizacji handlu niewolnikami w rejonie Tierra Firme. Usankcjonowanie prawne przez urzędników hiszpańskich omawianego procederu wymiernie zwiększyło skalę tego zjawiska.
Chcesz przenieść się w czasy hiszpańskiej konkwisty i poczuć puls wydarzeń, które zmieniły bieg historii? Sięgnij po „Zapomnianego konkwistadora” Łukasza Czeszumskiego i odkryj tajemnice przeszłości oraz świat, którego już nie ma!
Nie tylko złoto przyciągało tu hiszpańskich konkwistadorów. Źródłem bogactwa był też połów pereł, które pozyskiwano zwłaszcza w okolicach dwóch wenezuelskich wysp: Cubagua i Margarita. Oczywiście do pracy potrzebna była jak najtańsza siła robocza, czyli niewolnicy. Jak zauważa Erin Stone, w 1528 roku połów pereł uchodził za bardziej opłacalny nawet od handlu niewolnikami.
Grabieżcza gospodarka początkowo dawała ogromne zyski. W ciągu dekady Hiszpanie obrócili bogaty w zasoby region w ziemię jałową. Zniszczono ławice pereł, zniewolono i wymordowano rdzenne społeczności. Echa tych wydarzeń widoczne były w kolejnych wiekach. Michael Perri wskazuje, że rdzenne społeczności uniemożliwiły m.in. budowę drogi między Caracas a Cumaná aż do XVIII wieku. Zastrzegając pewne odstępstwa, Perri słusznie zwrócił uwagę również na to, że Tierra Firme już do samego końca epoki kolonialnej nie odzyskała blasku.
Kim byli hiszpańscy konkwistadorzy z Panamy?
Zniewalanie rdzennych społeczności doprowadziło do eskalacji napięcia, co z kolei skutkowało krwawymi atakami, przeprowadzanymi także przez autochtonów. Warto w tym miejscu podkreślić złożoność sytuacji. Swoją misję na miejscu prowadzili misjonarze katoliccy (dominikanie i franciszkanie), którzy otwarcie sprzeciwiali się niewolniczemu procederowi i stawali w obronie miejscowych. Ci natomiast w wyniku błędnej oceny sytuacji lub braku wiedzy dotyczącej najeźdźców, na cel obrali m.in. przychylnych im braci zakonnych. Awanturnicy i kupcy hiszpańscy kontynuowali swoją łupieżczą działalność. O własny interes dbała Korona.
Za wydarzeniami z Tierra Firme nie stał jednak żaden tajemniczy system czy bezimienni bandyci. Nie tylko na poziomie struktur i organizacji wiadomo kim byli przybysze. Przyjrzyjmy się zatem wybranym sylwetkom. Postaci te pojawiają się na kartach „Zapomnianego Konkwistadora” – piątego tomu serii „Krew Wojowników” Łukasza Czeszumskiego.
Jednym z pierwszych konkwistadorów na Tierrra Firme był Diego de Ordás, późniejszy podkomendny Hernána Cortesa, który na terenie dzisiejszej Kolumbii pojawił się już w pierwszej dekadzie XVI wieku. W czerwcu 1531 roku na omawianych terenach założył fort San Miguel de Paria. Był to okres sporów w gronie konkwistadorów; waśni na tyle silnych, że grzebały one szanse na sukces ich przedsięwzięć. Zginął na morzu w drodze powrotnej do Hiszpanii, skąd miał wyruszyć na dalszy podbój nowych ziem.
Innym znanym z Tierra Firme konkwistadorem był Vasco Núñez de Balboa. Przyjmuje się, że był on pierwszym Europejczykiem, który dotarł do Oceanu Spokojnego (przeprawił przez Przesmyk Panamski). Założona przez niego kolonia Darién miała duże znaczenie przy realizacji planów Hiszpańskich planów kolonizacyjnych. Balboę we współczesnej Panamie upamiętniają nazwy ulic, pomniki, a nawet oficjalna waluta kraju.
Wspomnieć warto też Pedro Ariasa de Ávilę. To on przewodził pierwszej wyprawie, która zakończyła się założeniem stałych kolonii hiszpańskich w Ameryce (Panama w 1514 oraz Nikaragua w 1522 roku). Stał też za organizacją dalszych wypraw w głąb Ameryki (m.in. Francisco Pizarro do Peru). Został zapamiętany jako człowiek okrutny i zgorzkniały, choć zarazem mający bardzo owocną i długą karierę – siedemnaście lat sprawował funkcję gubernatora w Ameryce Środkowej.
Atmosferę wydarzeń, które miały miejsce w pierwszej połowie XVI wieku w Tierra Firme, oddaje książka Łukasza Czeszumskiego „Zapomniany konkwistador”. Sięgnij po powieść, która przeniesie Cię w czasy podboju Ameryki przez hiszpańskich konkwistadorów!
Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z CL Media.
Chcesz przenieść się w czasy hiszpańskiej konkwisty i poczuć puls wydarzeń, które zmieniły bieg historii? Sięgnij po „Zapomnianego konkwistadora” Łukasza Czeszumskiego i odkryj tajemnice przeszłości oraz świat, którego już nie ma!
Bibliografia:
R.P. Céspedes, Diego de Ordás (dostęp: 18.09.2024 r.)
F.P. Embid, Diego de Ordás, compañero de Cortés y explorador del Orinoco, Sevilla 1950.
A. Skorupka, Przyczyny upadku cywilizacji andyjskiej, „Cywilizacja i Polityka”, 2021, nr 19, s. 122–135.
A. Skorupka, Imperium Azteków jako zwieńczenie cywilizacji mezoamerykańskiej, „Cywilizacja i Polityka”, 2022, nr 20, s. 24–36.
E. Stone, Slave Raiders vs. Friars , „The Americas” Vol. 74, No. 2, 2017, s. 139-170.
S.A. Palacios, Las galeras de Tierra Firme (1578-1612) : Fiscalidad, comercio, abastecimiento y proyección del poder naval castellano en el Caribe Sur, Sewilla 2023.
M. Perri, ‘Ruined and Lost': Spanish Destruction of the Pearl Coast in the Early Sixteenth Century, „Environment and History” v. 15 (2), 2009, s. 129-161.
Netografia:
britannica.com, encyclopedia.com, exploration.marinersmuseum.org.