Violetta Wiernicka – „Rosjanie w Polsce. Czas zaborów 1795-1915” – recenzja i ocena
Violetta Wiernicka – „Rosjanie w Polsce. Czas zaborów 1795-1915” – recenzja i ocena
Zacznijmy nietypowo, bo od mankamentów recenzowanej publikacji. Zdecydowanie brakuje tutaj wstępu oraz zakończenia. Nie jest jasne, czym autorka kierowała się podejmując akurat taką decyzję konstrukcyjną – żadne argumenty za takim rozwiązaniem nie wydają mi się przekonywujące.
Być może autorka obawiała się, że podsumowanie publikacji, w której obok szeregu negatywnych postaci przewijających się na ponad 450 stronach (negatywny jest zresztą kontekst – mówimy bowiem o obecności zaborcy na ziemiach polskich), pojawiają się również i te pozytywne. Do ostatnich należałoby zaliczyć chociażby Sokrata Starynkiewicza, jednego z najwybitniejszych włodarzy Warszawy. Wdzięczni mieszkańcy stolicy do dziś pamiętają jego dokonania, zaś jego mogiłę na cmentarzu prawosławnym na Woli wciąż zdobią świeże kwiaty. Jako pełniący obowiązki prezydenta Warszawy kierował się otwartością, uczciwością oraz wrażliwością na potrzeby obywateli.
Wspominam Starynkiewicza nieprzypadkowo. To postać zdecydowanie pozytywna w historii relacji polsko-rosyjskich XIX wieku. Jednak o ile Wiernicka poświęciła mu sporo miejsca na kartach swej książki, o tyle na przykład Iosif Hurko, w latach 1883–1894 generał-gubernator warszawski, jest wymieniony zaledwie kilka razy raczej jako kompetentny wojskowy, aniżeli jako zaciekły zwolennik i realizator polityki rusyfikacji oraz represji wymierzonych w ludność polską. Nie poznamy także sylwetki poprzednika Starynkiewicza, Kaliksta Witkowskiego, któremu nie można wprawdzie odmówić pewnych zasług dla rozbudowy miasta, to jednak odpowiadał on za brutalne represje po powstaniu styczniowym. Podobnych przypadków czytelnik odnajdzie w recenzowanej książce więcej.
Obraz obecności i śladów pozostawionych przez Rosjan na ziemiach polskich po 1795 roku jest u Violetty Wiernickiej raczej pozytywny. Nie sądzę, by traktowała ona okres zaborów (a zwłaszcza zaboru rosyjskiego) jako czas dla Polski i Polaków korzystny, naznaczony rozwojem oraz wolnością polityczną. Nie mniej autorka stara się pokazać jaśniejszą stronę owej obecności. Gdy jednak pisze, że prawosławne cerkwie trochę na wyrost kojarzą się z rusyfikacją i ciemiężeniem miejscowej kultury, nieco nagina rzeczywistość. Owszem, przedrozbiorowa Rzeczypospolita była krajem wielonarodowościową i wielokulturową, a obok siebie mieszkali przedstawiciele różnych wyznań. Jednak carat nie zamierzał bynajmniej podtrzymywać pokojowego współistnienia różnych społeczności, a zagrać na nucie różnicy i przynajmniej częściowo wyzyskać ją dla swych celów. Nie było dziełem przypadku, że prawosławny sobór katedralny św. Aleksandra Newskiego powstał na jednym z najważniejszych placów Warszawy – placu Saskim. Z założenia stanowił jeden z symboli rosyjskiej dominacji.
Chciałabym powrócić do kwestii proporcji pozytywnych i negatywnych klisz z czasu zaborów. Wydaje mi się, że autorka uległa tutaj pewnemu sentymentowi, który niewątpliwie bierze się z jej dogłębnej znajomości epoki oraz relacji polsko-rosyjskich. Violetta Wiernicka jest autorką wielu książek poświęconych temu zagadnieniu. Dlaczego w omawianej pracy dominują jasne strony obecności Rosjan na dawnych ziemiach polskich? Może ze zmęczenia literaturą dość jednostronnie (czy jednak niezasłużenie?) przedstawiającą ciemne karty: walkę z polską kulturą, represje, konfiskaty majątków, zsyłki, kary śmierci wymierzone w polskich patriotów. Nic tego przesłonić nie może.
Autorka ma niewątpliwie szeroką wiedzę i umiejętność
swobodnego poruszania się bo rozmaitych zagadnieniach – od wojskowości po
architekturę, od polityki po religię. Czyni to w sposób dla czytelnika
klarowny, przyjemny w odbiorze. Szereg nieznanych lub zapomnianych epizodów
ukazuje zawiłości naszych dziejów, bo przecież obok wielkiej gry interesów
rozgrywały się na naszych ziemiach zupełnie kameralne, lecz nie mniej ciekawe
wydarzenia. Warto zapoznać się z tą publikacją, choć do lektury należy
przystąpić ze znajomością kontekstu historycznego, aby nie ulec czarowi
długiego XIX wieku, który mimo swojego kolorytu i ogromnych przemian
społeczno-politycznych, naznaczyło również cierpienie wielu Polaków. Warto wcześniej zaznajomić się z inną pracą Wiernickiej wydanej nakładem Bellony. „Polacy, którzy zadziwili Rosję” prezentują dla odmiany wydatny wpływ Polaków na rozwój kultury w kraju zaborcy.
Celem polityki rosyjskiej na terenach zabranych Rzeczypospolitej była przede wszystkim realizacja aspiracji imperialnych cara i jego dworu. I o tym trzeba pamiętać. Drapieżna polityka współczesnej Rosji tworzy zupełnie nowy dla nas kontekst tej opowieści, choć oczywiście nie należy książki Violetty Wiernickiej odczytywać przez pryzmat współczesnych wydarzeń. Zachęcam do lektury.