Ustawy norymberskie
Dnia 15 września 1935 roku niemiecki Reichstag uchwalił przez aklamację trzy ustawy: Ustawę o ochronie krwi niemieckiej i honoru niemieckiego, Ustawę o fladze Rzeszy i Ustawę o obywatelstwie Rzeszy. W tym celu parlament w trybie pilnym został wezwany do Norymbergi, gdzie obradował wieczorem 15 września, aby w obecności korpusu dyplomatycznego i innych wysoko postawionych osobistości odebrać deklarację kanclerza Rzeszy i uczestniczyć w odczytywaniu przez Hermanna Göringa „ustaw norymberskich”.
Do promulgacji tak zwanych ustaw norymberskich nie potrzebny był cały sztafaż publicznego posiedzenia Reichstagu, ustawa o pełnomocnictwach upoważniała bowiem gabinet Rzeszy do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Decyzja Hitlera o wezwaniu Reichstagu do Norymbergi zapadła dopiero 9 września, bezpośrednio przed rozpoczęciem zjazdu partyjnego (niem. Parteiteg). Była ona reakcją na szeroko opisywany przez niemiecką prasę incydent, który wydarzył się w Nowym Jorku, gdzie pracownicy portowi usunęli flagę ze swastyką z niemieckiego statku pasażerskiego „Bremen”, a następnie zostali uniewinnieni przez sędziego żydowskiego pochodzenia. Ta „zniewaga narodu niemieckiego” przypisana została bojkotowi rzekomo inspirowanemu przez stronę żydowską. Zdarzenie wydawać by się mogło zupełnie bez znaczenia, stało się jednak impulsem do uchwalenia ustaw norymberskich. W swoim dzienniku Goebbels odnotował ten fakt w następujący sposób: „Nasza odpowiedź: W Norymberdze zebrał się Reichstag i ogłosił flagę ze swastyką jedyną flagą narodową. Führer w akcji”. Odwet odgrywał rolę nie do przecenienia w pojmowaniu polityki przez czołowych narodowych socjalistów.
Demonstracyjne wyniesienie barw ruchu w ustawie o fladze łączyło się ze zniewagą żydowskiej części narodu, której jednocześnie zabronione zostało pokazywanie barw Rzeszy. W pierwszej wersji ustawy zapisano odpowiednio: „Flaga Rzeszy jest jednocześnie flagą narodową. Do narodu niemieckiego należy tylko ten, kto jest niemieckiej krwi”. Pociągało to za sobą konieczność ustalenia problematycznego i od lat mocno kontrowersyjnego pojęcia „Żyd”.
Kierownictwo partii uznało, że ustawa o fladze – dla której przedłożono już cały szereg projektów – to jednak za mało, by uzasadnić wyjazdowe posiedzenie parlamentu w pełnym składzie. Hitler zamówił więc jeszcze projekty „ustaw żydowskich”, które wprowadzały kolejne zakazy. Zabronione miało być zawieranie mieszanych rasowo małżeństw, nawiązywanie pozamałżeńskich relacji płciowych między Żydami i nie-Żydami, jak również zatrudnianie przez żydowskich pracodawców służących niemieckich poniżej 45 roku życia. Ten stan rzeczy sprowokował do działania cały szereg ludzi, którzy skorzystali z nadarzającej się okazji, by urzeczywistnić swoje dotychczas częściowo tłumione wizje na temat zakazu małżeństw mieszanych, odmawiania Żydom praw obywatelskich, a także prawodawstwa umożliwiającego zapobieganie urodzeniu dziedzicznie obciążonego potomstwa.
Nieformalne konsultacje, prowadzone na marginesie zjazdu partii, doprowadziły do decyzji, że te oczekujące na rozstrzygnięcie kwestie zostaną uregulowane w trzech różnych ustawach. Natomiast przepisy o zdrowiu małżeńskim, postulowane przez Artura Gütta, kierownika wydziału zdrowia w ministerstwie spaw wewnętrznych Rzeszy, z tej regulacji wyłączono, by uchwalić je później jako osobną ustawę. W związku z tymi ustaleniami podjęto decyzję o jak najszybszym sfinalizowaniu – przygotowywanego już od pewnego czasu – prawodawstwa wstrzymującego zawieranie małżeństw Żydów z nie-Żydami i nawiązywanie relacji pozamałżeńskich między takimi osobami. Wezwano więc do Norymbergi szereg wysokich urzędników z ministerstwa spraw wewnętrznych zajmujących się „kwestią żydowską”. Na miejscu skonfrontowano ich z zadaniem bardzo szybkiego sporządzenia, spośród licznych krążących już koncepcji, projektów nadających się do uchwalenia.
Postanowienia Ustawy o ochronie krwi niemieckiej i honoru niemieckiego nie wykraczały zasadniczo poza zjadliwe rasistowskie żądania obecne w antysemickiej dyskusji lat dwudziestych. Wprowadzenie zakazu zawierania małżeństw mieszanych nie było też żądaniem wysuwanym tylko przez NSDAP, postulowała go także burżuazyjna prawica. Był on również przedmiotem dyskusji przy okazji negocjacji w sprawie reformy prawa karnego z 1933 roku. Już we wrześniu 1933 Roland Freisler, późniejszy przewodniczący Trybunału Ludowego, jak również minister ds. wyznań religijnych Rzeszy Hans Kerrl, domagali się dodania do kodeksu karnego przepisu wprowadzającego karę za „zdradę rasy”.
W tym czasie minister sprawiedliwości Rzeszy Franz Gürtner wypowiedział się jednak przeciwko wprowadzeniu prawnokarnego zakazu zawierania małżeństw rasowo mieszanych, stwierdzając, że taka ustawa mogłaby dotykać relacji zagranicznych Rzeszy. Odnosiłaby się ona bowiem również do żydowskich małżeństw mieszanych zamieszkałych w Niemczech, ale będących obywatelami innego państwa. Sam Freisler stwierdził zresztą, że regulacja w ramach reformy prawa karnego nie była pragmatyczna.
Od lata 1935 roku wyraźnie wzmógł się nacisk radykalnego skrzydła partii na wprowadzenie zakazu zawierania małżeństw mieszanych, zwłaszcza że „Schwarze Korps”, tygodnik SS prowadzony przez Güntera d`Alquensa, mocno forsował to żądanie, po tym jak – pod silnym naciskiem lokalnych aktywistów partyjnych – zapadł szereg decyzji sądowych opowiadających się za separacją takich małżeństw. Jednocześnie gazeta powoływała się na ustawę o obronie Rzeszy z maja 1935, która zawierała klauzulę wykluczającą z czynnej służby wojskowej żołnierzy, których przynajmniej jeden rodzic był pochodzenia żydowskiego oraz żołnierzy pozostających w związku małżeńskim z osobą o takim pochodzeniu. Wilhelm Frick, zaliczany do radykalnie antysemickiego skrzydła partii, w oczekiwaniu na stosowne przepisy zdecydował się od razu wprowadzić ogólny zakaz zawierania małżeństw mieszanych i poinstruował urzędy stanu cywilnego, aby odraczały legalizację tego rodzaju związki do czasu nowej regulacji ustawowej, która niebawem miałaby być wprowadzona.
Pomimo tego narzuca się pytanie, dlaczego odpowiednie ustawodawstwo doszło do skutku dopiero jesienią 1935 roku. Przyczyny tego stanu rzeczy można upatrywać w żądaniu kręgów partyjnych zastosowania „paragrafu aryjskiego” zawartego w statucie NSDAP, który wykluczał z członkostwa partii nawet osoby mające w rodzinie tylko jednego pradziadka lub prababkę żydowskiego pochodzenia. Paragraf ten wymagał również prześledzenia rodowodu aż do roku 1800. Nadmierne zapotrzebowania kręgów partyjnych i gestapo na interwencje prawne w sprawach o „zdradę rasy” i „pohańbienie rasy”, żądanie rozwodzenia małżeństw mieszanych już istniejących i wszczynania postępowań karnych, a także niejasności w kwestii mischlingów [mischling – termin, który naziści umieścili w ustawach norymberskich na określenie osób mających w swoim drzewie genealogicznym osoby uznane za Żydów – przyp. tłum.] uniemożliwiały osiągnięcie porozumienia.
Tego rodzaju partyjne żądania były odrzucane przez kompetentnych urzędników ministerstwa sprawiedliwości i ministerstwa spraw wewnętrznych, powołujących się przy tym głównie na argument pragmatyczności. Zwłaszcza żądanie prawnego rozwiązywania istniejących małżeństw mieszanych trafiały na zdecydowany opór ze strony przeważnie konserwatywnych urzędników, mających świadomość dalekosiężnych, poważnych konsekwencji prawnych i psychologicznych takiego kroku. W rzeczywistości liczono się z potężnymi protestami kościołów chrześcijańskich, uznając za pewne, że tego rodzaju działania mogłyby doprowadzić do otwartej dezaprobaty ze strony społeczeństwa.
Postulowane przez partię objęcie zakazem „Żydów w jednej ósmej” wywołało jeszcze silniejszy opór ze strony biurokracji ministerialnej, która zwracała uwagę na fakt, że zakaz ten dotyczyłby ponad miliona ludzi, z których większość to osoby całkowicie zasymilowane, nie mające żadnych związków z gminą żydowską. Urzędnicy ministerstwa spraw wewnętrznych włączeni „w politykę żydowską” byli zainteresowani głównie tym, aby ilość grup objętych prześladowaniem i dyskryminacją była możliwie mała i aby ograniczyć skutki społeczne podejmowanych działań, przez co jednak pośrednio wspierali segregację prześladowanych grup.
W wersji książkowej tekst jest wzbogacony o przypisy.
Ten tekst jest fragmentem książki Hansa Mommsena – „Ostateczne rozwiązanie. Historia Holokaustu”:
Decyzja, aby te kwestie prawne uregulować z okazji zjazdu partii, nie zlikwidowała sporów merytorycznych, których nie rozwiązywały klauzule generalne zawarte w ustawach o ochronie krwi i obywatelstwie, co wiązało się również z ich zaimprowizowanym tworzeniem. Urzędnicy ministerstwa spraw wewnętrznych Rzeszy – wśród nich referent do spraw rasy Bernhard Lösener – nie mogli w Norymberdze odwoływać się do dotychczasowych prac przygotowawczych zwłaszcza, że problemem zajmowało się wiele resortów. Znamienna dla tej improwizacji była sytuacja, w której minister sprawiedliwości w ogóle nie został włączony w proces legislacji przed odczytaniem tekstów ustaw w Reichstagu.
Równolegle do wydarzeń zjazdu prowadzone były obrady, w których ze strony partii uczestniczyli: minister zdrowia Gerhard Wagner, Artur Gütt i Walter Groß, a ze strony rządowej: Wilhelm Frick, sekretarz stanu Wilhelm Stuckart i Bernhard Lösener. Obrady te dotyczyły przede wszystkim rozbieżności pomiędzy orędownikami kontagionizmu, a teoretykami teorii rasowej, którzy wysuwali argumenty genetyczne. Kontagioniści, do których zaliczali się prominentny gauleiter Julius Streicher, ale również naczelny lekarz Rzeszy Gerhard Wagner, poważnie wierzyli, jakoby każdy kontakt seksualny między Aryjczykami i Żydami pociągał za sobą trwałe zatrucie krwi aryjskiej, a zatem jedynie poprzez radykalną separację ras zapewniona miała być aryjska „czystość krwi”. Reprezentowany przez Gütta kierunek pragmatyczny wychodził z założenia, że powstrzymanie dalszego mieszania się Aryjczyków i Żydów doprowadzi ostatecznie do odcięcia udział krwi żydowskiej, co w dłuższej perspektywie poskutkuje jednorodnością rasową narodu niemieckiego, czego oba stronnictwa sobie życzyły.
Równolegle do ustawy o ochronie krwi Wilhelm Frick wniósł projekt ustawy o obywatelstwie, ukończony już w trakcie zjazdu partii. Przewidywał on utworzenie szczególnego obywatelstwa Rzeszy, które miano przyznawać tylko pełnowartościowym rasowo członkom „wspólnoty narodowej”, z której Żydzi i inne osoby obce rasowo były wykluczone. W praktyce to wykluczenie wpływało jedynie na odebranie prawa wyborczego, co dla niemieckich Żydów, którzy już i tak nie mogli głosować, było bez znaczenia.
Dyskusja na temat obywatelstwa Rzezy sięgała wcześniejszych planów, już bowiem na początku lipca 1933 roku takie rozwiązanie rozważane było przez sekretarza stanu Hansa Pfundtnera. Achim Gercke, kierownik instytucji Reichsippenamt [urząd do spraw genealogicznych – przyp. tłum.], przedstawił koncepcję „ustawy o rozwodach ze względów rasowych” (niem. Rassenscheidungsgesetz). Następnie przejął ją zespół rzeczoznawców do spraw polityki demograficznej i rasowej, w którym 17 kwietnia 1935, pod przewodnictwem Gerharda Wagnera, uzgodniono ostatecznie „projekt ustawodawstwa rasowego”. Opierał się on na założeniach teorii rasy nordyckiej i – antycypując postanowienia ustawy o ochronie krwi – wprowadzał obywatelstwo stopniowane. Postulat, aby wprowadzane regulacje objęły także mischlingów, został już wtedy odrzucony przez Lösnera ze względów praktycznych.
Idea praw obywatelskich Rzeszy została zawarta już w pierwszych projektach, które wychodziły jeszcze z założeń jednolitej ustawy o ochronie narodu niemieckiego. Istotne, że w tej pierwszej wersji pojawiła się już formuła, według której obywatelami Rzeszy są tylko obywatele „krwi niemieckiej lub pokrewnej”. Przy czym problematyczny termin „bycia krwi niemieckiej” został rozbudowany, natomiast nie zdefiniowano pojęcia Żyd. Za tym stanem rzeczy krył się konflikt między różnymi nurtami w rasistowskim obozie.
Spór między Gerhardem Wagnerem i przedstawicielami ministerstwa spraw wewnętrznych dotyczył głównie rozgraniczenia grup osób objętych zakazem małżeństwa i ograniczeniem obywatelstwa. Lösener starał się, aby krąg prześladowanych był możliwie mały i dążył do wyłączenia z niego „pół” i ćwierć” Żydów. Urzędnicy ministerstwa spraw wewnętrznych usiłowali skłonić Hitlera do stosowania ustawy o ochronie krwi tylko do „Żydów pełnej krwi”. Próbowali w ten sposób, na ile to możliwe, chronić zasymilowane grupy obywateli żydowskich, co się jednak nie powiodło, a pośrednio wsparło politykę rasową reżimu skierowaną na segregację.
W kwestii mischlingów na zjeździe nie doszło do porozumienia między przedstawicielami ministerstwa spraw wewnętrznych i partią, w efekcie czego zagadnienie to na razie konsekwentnie pomijano. Trzy ustawy norymberskie ograniczały się do klauzul generalnych, a kwestię zdefiniowania pojęcia Żyd pozostawiały późniejszym przepisom wykonawczym. Podczas uroczystego ogłaszania ustaw norymberskich przez Hermanna Göringa wcześniejsza rozbieżność zdań była ledwo zauważalna. Przed odczytaniem tekstu ustaw Goebbels polecił przerwać transmisję radiową, a prasę partyjną poinstruował, aby zaniechała omawiania nowego prawa aż do wydania rozporządzeń wykonawczych. Goebbels miał bowiem nadzieję na dalsze forsowanie zmian jakościowych przy okazji późniejszych rozporządzeń.
Ostateczne ustalenia przełożono na konferencję przywódców, która wyznaczona została na 24 września w Monachium. Hitler pojawił się na niej, wygłosił rozwlekłe przemówienie i przyjął punkt widzenia ekspertów z ministerstwa spraw wewnętrznych, którzy chcieli wyłączenia spod działania ustawy pół-Żydów nienależących do żydowskiej wspólnoty religijnej oraz mischlinów drugiego stopnia. Hitler zwlekał jednak z publicznym ogłoszeniem tej decyzji. Powodem tej zwłoki była wojna pozycyjna trwająca nadal między partią a urzędnikami, która przybrała formę tworzenia niezliczonej ilości projektów ustaw.
W centrum zainteresowania znalazła się kwestia tego, jaką część pół-Żydów, o ile nie pochodzą oni od trzech w pełni żydowskich dziadków, należy zaliczyć do kategorii Żydzi. Gütt zgłosił propozycję, aby zakaz zawierania małżeństwa między pół-Żydem a osobą krwi niemieckiej uzależniać od wcześniej przeprowadzonego zbadania sprawy. Takie rozwiązanie spełniało oczekiwania przedstawicieli partii, którzy myśleli o utworzeniu sądów rasowych. Natomiast urzędnicy chcieli uniknąć wszelkiej formy badania każdego indywidualnego przypadku, ponieważ słusznie spodziewali się ogromnej ilości denuncjacji i szpiclostwa. Nawet po ponownym skonsultowaniu sprawy z Hitlerem 29 września nie osiągnięto porozumienia.
Dopiero po długich negocjacjach 6 listopada 1935 roku zapadła w końcu decyzja Hitlera, w znacznej mierze zgodna z założeniami projektów ministerstwa spraw wewnętrznych. Jedynie w mniej ważnym miejscu przepisów o małżeństwie pół-Żydów Hitler uczynił koncesję na rzecz partii. Przy czym odegrało tu rolę wątpliwe przekonanie, jakoby małżeństwa, które wolno zawierać pół-Żydom z Żydami lub pół-Żydami, w znacznej mierze pozostawały bezpłodne.
Niezdecydowane stanowisko Hitlera nie wynikało z braku sympatii dla doktryny kontagionistycznej, raczej przekonano go o politycznej pragmatyczności projektów ministerialnych. Koncepcja pierwszego rozporządzenia wykonawczego zmierzała do schematycznego rozróżnienia Żydów i nie-Żydów, przy czym Żydzi pozostający w małżeństwach z partnerami aryjskimi i nie mający związków z żydowską wspólnotą religijną automatycznie zaliczani byli do Aryjczyków. Podobnie miało być w przypadku osób mających status mischlingów drugiego stopnia, o ile nie należały do żydowskiej wspólnoty wyznaniowej.
Urzędnicy argumentowali, że ta regulacja czyni zbędnym zaproponowane przez partię tworzenie sądów i mogłaby też zapobiec niekończącym się dysputom, które nieuchronnie pojawiłyby się, gdyby rasowa przynależność pół-Żydów zależała od ich późniejszych małżeńskich zamiarów lub gdyby w wyniku rozwodów małżeństw mieszanych pojawiła się kwestia zmiany przynależności rasowej. Ponadto oba rozporządzenia mogły przyczynić się do uniknięcia dalszych niepokojów w gospodarce i sprawić, że około 200 000 pół-Żydów wyłączonych spod działania tej ustawy – zamiast zostać zdeklarowanymi przeciwnikami nowego państwa – stałoby się jego lojalnymi zwolennikami. W ten sposób pozyskano by również potencjał 45 000 mężczyzn przydatnych do służby w Wehrmachcie. Ostatecznie też wymagana liczba zezwoleń wyjątkowych byłaby niewielka. Lösener starał się uczynić ministerialną propozycję atrakcyjną za pomocą dodatkowego argumentu mówiącego, że projekt ten przez swoją klarowność, prostotę i konsekwencję mógłby służyć za wzorzec dla innych narodów. Hitler przystał na przedstawione propozycje przede wszystkim ze względów praktycznych. Oczywiście miał świadomość, że włączenie do ustaw pół-Żydów i mischlingów znacznie powiększałoby grupę prześladowanych i mogłoby nie pozostać bez wpływu na postawę większości społeczeństwa. Ustalenia ilościowe dotyczące tego rozwiązania nie są jednoznaczne, ponieważ dostępne dane statystyczne różnią się, ale mogło to być około 200 000 żydowskich mischlingów. Bez wątpienia hurtowe włączenie ich wszystkich w prześladowania znacznie utrudniłoby systematyczną społeczną segregację żydowskiej części społeczeństwa.
W wersji książkowej tekst jest wzbogacony o przypisy.
Ten tekst jest fragmentem książki Hansa Mommsena – „Ostateczne rozwiązanie. Historia Holokaustu”:
Joseph Goebbels początkowo pokładał duże nadzieje w ponownych negocjacjach, trwających od września do listopada. W swoim przemówieniu na partyjnym zjeździe z 16 listopada 1935 roku, wygłoszonym przed okręgowymi i powiatowymi naczelnikami ds. propagandy, wyjaśniał, że Żydzi w przyszłych rozrachunkach mogą posłużyć „jako bardzo dobry zastaw” i że właśnie uchwalone ustawy żydowskie nie mogą już być zmienione „w przyszłym miesiącu”. W tym samym czasie pod datą 15 listopada zanotował: „Kompromis, ale najlepszy możliwy”, po czym dodał: „W imię Boga, aby nadszedł spokój”. Teraz sprawa miała być już tylko „zręcznie i dyskretnie” promowana w prasie.
Dla radykalnie antysemickiego skrzydła partii wynik konfliktu był wyraźną porażką, do której bezwzględnie nie było gotowe się przyznać. A tak sprawę tę na zjeździe partyjnym w 1936 roku wojowniczo wyjaśniał Gerhard Wagner, współzałożyciel i szef Narodowosocjalistycznego Związku Lekarzy (niem. NS-Ärztbundes): „Tym, którzy myślą, jakoby kwestia żydowska została ostatecznie uregulowana przez ustawy norymberskie, a tym samym załatwiona, należy powiedzieć: walka trwa nadal”. Rzeczywiście ustawy norymberskie nie doprowadziły do likwidacji rozbieżności w „kwestii żydowskiej”. Wewnętrznie zapowiedziane rozporządzenia regulujące pozycję Żydów w życiu gospodarczym na razie nie doszły do skutku. Przełożono też wprowadzenie omówionego już zaostrzenia działań przeciwko urzędnikom, notariuszom i urzędnikom państwowym. Poza tym udało się powstrzymać bezprawne ataki ze strony NSDAP i organizacji z nią stowarzyszonych, szczególnie ze względu igrzyska olimpijskie, które zmuszały reżim do rozważań taktycznych. Wizja takiego człowieka jak Lösener, który sądził, że przez jednoznaczne regulacje prawne i jednorazowe cięcie osiągnięte zostanie coś w rodzaju sterylnego rozwiązania doprowadzającego do zamknięcie „kwestii żydowskiej”, okazała się jednak budzącą grozę iluzją. Presję ze strony radykalnych kół partyjnych należało natychmiast przekierować na obszar gospodarki.
Same ustawy norymberskie w Niemczech spotkały się przeważnie z negatywnym przyjęciem, chociaż nie zmieniało to rosnącego braku zainteresowania większości społeczeństwa losem żydowskich współobywateli. Postawa taka wiązała się z podsycanymi przez propagandę nadziejami, że wraz z ustawami ukrócone zostaną dalsze dzikie ataki.
Wprowadzając szczególne prawo o obywatelstwie Rzeszy, które w marcu 1938 roku automatycznie objęło również Austriaków, Frick chciał uniknąć komplikacji, jakie pociągałoby za sobą odbieranie obywatelstwa Niemcom żydowskiego pochodzenia, przede wszystkim zaś poszukiwał ewentualnych środków zaradczych, które zapobiegłyby pogorszeniu sytuacji mniejszości niemieckiej w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Jego wizja, że każdy Niemiec stanie przed izbą orzekającą (niem. Spruchkammer) – pojawia się tu nazwa instytucji, która dopiero w latach powojennych stanie się powszechna – gdzie sprawdzona zostanie jego polityczna postawa i pochodzenie rasowe, była dziwaczna, ale odzwierciedlała złudzenie, że możliwe jest osiągnięcie jednolitej rasowo wspólnoty narodowej.
Po aneksji (niem. Anschluß) Austrii prawo o obywatelstwie Rzeszy „tymczasowo” przyznano automatycznie, z zastrzeżeniem przeprowadzenia definitywnej regulacji, która miała znaleźć wyraz w doręczeniu obywatelom dokumentu stwierdzającego obywatelstwo Rzeszy. Do tego jednak nie doszło. Pod koniec 1937 roku Hitler nakazał wycofać przygotowany przez Fricka projekt ustawy o przyznawaniu obywatelstwa Rzeszy, po tym jak doszło do poważnej różnicy zdań między ministerstwem spraw wewnętrznych i biurem zastępcy Führera, które chciało uzależnić przyznanie dokumentu o obywatelstwie mischlingom pierwszego stopnia od badania każdego poszczególnego przypadku. Rok później uchwalenie ustawy zostało ponownie przesunięte, tym razem na życzenie zastępcy Führera, który w międzyczasie postawił na nową regulację kwestii obywatelstwa, żeby przeforsować swoje postulaty.
O ile inicjatywa Fricka, aby za pomocą prawa o obywatelstwie Rzeszy, w dłuższej perspektywie, doprowadzić do uzyskania jednorodnej etnicznie populacji, nie powiodła się, o tyle posłużyła ona jako platforma prawna dla dużej liczby rozporządzeń wykonawczych, zmierzających do dalszego ograniczania żydowskiej przestrzeni życiowej, a pośrednio do przygotowania „ostatecznego rozwiązania”. Pomysł odbierania obywatelstwa został jednakże zaniechany z powodów prawno-technicznych i taktycznych, obawiano się bowiem sprzeciwu ze strony zagranicy. Hans Globke, który co prawda nie był zaangażowany w pisanie ustaw norymberskich, ale stał się znany przez wspólne z sekretarzem stanu Wilhelmem Stuckartem redagowanie komentarza do ustaw rasowych, zdecydował o nowej regulacji prawa o obywatelstwie, w której przewidywał utratę obywatelstwa niemieckiego przez potomków małżeństw rasowo mieszanych.
Działania te wynikały z przebiegu zdarzeń na anektowanych, a później okupowanych terytoriach na wschodzie. W Kraju Warty (niem. Warthegau) i Prusach Zachodnich skrycie przeforsowano ogólne włączenie mischlingów pierwszego stopnia do kategorii Żydów pełnej krwi, przede wszystkim jednak narzucono degradację ludności polskiej – uznanej za „nienadającą się do zniemczenia” – do kategorii „poddanych Rzeszy”. Po aneksji nie chciano bowiem przyznać jej obywatelstwa niemieckiego. Ostatecznie 31 marca 1941 roku z inicjatywy Himmlera uchwalono rozporządzenie o niemieckiej volksliście, które wprowadzało status polskiego poddanego o zredukowanych prawach krajowca.
Gorsza pozycja ludności polskiej w Kraju Warty i Gdańsku-Prusach Zachodnich skłoniła sekretarza stanu Wilhelma Stuckarta, w grudniu 1940 roku, do zaproponowania, aby niemieckim Żydom mieszkającym w Niemczech lub zagranicą odebrać obywatelstwo i zamiast niego nadać im status „poddanych Rzeszy”. Dla propozycji Stuckarta decydujące były względy techniczno-prawne. Nie chciał on przyznania Żydom wyższego statusu niż taki, jaki miała ludność polska pozostająca na terenie Rzeszy. Pomysł ten spotkał się jednak ze zdecydowanym sprzeciwem Kancelarii Rzeszy, w imieniu której dyrektor ministerialny Wilhelm Kritzinger oświadczył, że wyrażenie „poddany” nie jest zbyt odpowiednie, ponieważ, tak czy owak, „w niedługim czasie Żydzi mają zniknąć z Niemiec”. Stosowniejsze w przypadku Żydów, którzy wyemigrowali lub zostali wydaleni, miało być stwierdzenie utraty obywatelstwa niemieckiego. Hitler uznał za niedorzeczne dawanie Żydom jakiejkolwiek ochrony, i dlatego zgodził się z tym poglądem. Rozważania zaangażowanych w tę kwestię resortów, by z pozostających w Niemczech Żydów uczynić bezpaństwowców, co dotyczyło uprzywilejowanych małżeństw mieszanych, nie uzyskały akceptacji.
Ostatecznie złożony w marcu 1941 roku jedenasty już projekt rozporządzenia do Ustawy o obywatelstwie Rzeszy ponownie przewidywał utratę obywatelstwa niemieckiego przez wszystkich Żydów pozostających na terenie Rzeszy. Zaproponowana regulacja dotyczyła również Żydów pozostających w mieszanych związkach małżeńskich. Za namową Kancelarii Rzeszy Hitler ponownie zgłosił weto do projektu. Chciał uniknąć otwartej ingerencji w sytuację prawną uprzywilejowanych małżeństw mieszanych i odrzucał pomysł biurokratycznego regulowania każdego pojedynczego przypadku.
Jedenaste rozporządzenie wykonawcze do prawa o obywatelstwie Rzeszy z dnia 25 listopada 1941 roku uzależniało odebranie obywatelstwa niemieckiego od przeniesienia miejsca zamieszkania poza granice Niemiec, przy czym Generalne Gubernatorstwo uznane zostało za zagranicę. Z punktu widzenia urzędników ministerstwa spraw wewnętrznych udało się przynajmniej uchronić Żydów pozostających w Niemczech od natychmiastowej utraty majątku i tymczasowo pomiąć kwestię małżeństw mieszanych.
Tym samym porażką zakończyły się na razie wszelkie próby zniesienia barier zawartych w ustawach norymberskich, uniemożliwiających włączenie w politykę prześladowań osób zaliczanych do kategorii żydowskich mischlingów. Kierunek uderzenia Reinharda Heydricha, chcącego doprowadzić do zmiany rozporządzeń norymberskich, brał się z doświadczenia, które mówiło mu, że zawarte w tym prawie kryteria nie miały większego sensu w Europie Środkowej i Wschodniej. W każdym razie Heydrich dążył do całościowego objęcia mischlingów pierwszego stopnia polityką prześladowań, żądał przeprowadzania rozwodów uprzywilejowanych małżeństw mieszanych, a następnie deportacji żydowskich partnerów. Tymczasem Hitler, który ciągle wzbraniał się przed naruszaniem kryteriów klasyfikacyjnych zawartych w ustawach norymberskich, w 1942 roku ponownie zdecydowanie odrzucił to żądanie. Motywem, który mógł tu mieć znaczenie, była chęć uniknięcia niepokojów w społeczeństwie niemieckim.
W wersji książkowej tekst jest wzbogacony o przypisy.
Ten tekst jest fragmentem książki Hansa Mommsena – „Ostateczne rozwiązanie. Historia Holokaustu”:
Niemniej jednak kwestia mischlingów odgrywała ważną rolę w stopniowej ekspansji władzy Heydricha w odniesieniu do „kwestii żydowskiej”, ale także w zdobyciu przez niego dla SS kompetencji klasyfikowania ludności żydowskiej, co znalazło odzwierciedlenie na przykład w obowiązku oznakowania Żydów z września 1941 roku. Upoważnienie Reinharda Heydricha do przygotowania „ostatecznego rozwiązania” kwestii europejskich Żydów wyrażone przez Göringa 31 lipca 1941 roku było przez Heydricha i Eichmanna w tym sensie interpretowane.
Na konferencji w Wannsee, którą zwołano ostatecznie na 20 stycznia 1942 roku, na pierwszym planie znalazła się dyskusja o rozwiązaniu kwestii mischlingów. Heydrich chciał przeforsować rozszerzone znaczenie terminu „Żyd” jako podstawę do deportacji. Chodziło mu też o uzyskanie wsparcia uczestniczących ministerstw w jego staraniach o akceptację Hitlera dla podjęcia stosownych działań. Dlatego najpierw nakreślił założenia pożądanego „rozwiązania całkowitego”, po czym przedstawił szczegółowe opracowanie, które – jak wyjaśniał – zgodne jest z ustawami norymberskimi jako podstawą, ale w decydujących punktach od nich odbiega, narzucając mischlingom pierwszego i drugiego stopnia „dobrowolną” sterylizację, o ile z powodu wieku nie zostaliby wywiezieni do getta dla starców w Theresienstadt.
Heydrich trafił jednak na zdecydowany sprzeciw Wilhelma Stuckarta, który wskazywał na „niesamowite” obciążenia administracyjne wynikające z propozycji Heydricha i poddał pod dyskusję sprawę przeprowadzania przymusowych sterylizacji. Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia, czy było to poważne potraktowanie sprawy, czy też wybieg taktyczny w celu odsunięcia jej w czasie. W warunkach wojennych realizacja tego postulatu była niemożliwa. W skutek czego na poziomie referentów doszło do szczegółowego omówienia problemu mischlingów oraz kwestii małżeństw mieszanych. Kwestie te stanowiły temat ponownej narady 26 marca 1942 roku, która ostatecznie zakończyła się bez rezultatu. Ponowna próba regulowania przymusowych rozwodów uprzywilejowanych małżeństw mieszanych – co częściowo było już praktykowane przez SS – poprzez wydanie stosownego rozrządzenia, została odrzucona przez Hitlera na początku października 1943 roku i odłożona ad acta przez szefa Kancelarii Rzeszy, Hansa-Heinricha Lammersa.
Urzędnikom ministerstwa spraw wewnętrznych Rzeszy udało się całkowicie uchronić przed bezpośrednimi prześladowaniami Żydów pozostających w uprzywilejowanych małżeństwach mieszanych, jak również żydowskich mischlingów pierwszego stopnia, nie należących do żydowskiej wspólnoty religijnej i nie utrzymujących innych relacji z Żydami lub osobami „pochodzenia żydowskiego”.
Wszędzie jednak podejmowano starania zmierzające do zawężenia tych możliwości prawnych, a po rozpoczęciu deportacji gestapo na wiele sposobów omijało obowiązujące przepisy. Wyraźnie pokazał to Himmler, który – w liście z dnia 28 lipca 1942 roku skierowanym do szefa głównego urzędu SS Gottloba Bergera – oświadczył, że nie jest zainteresowany uchwaleniem szczegółowej nowelizacji ustaw norymberskich, ponieważ wiązałyby go jej postanowienia. W niczym nie przeszkadzało to instytucjom partyjnym zajmującym się „kwestią żydowską” dalej rozważać alternatywę między sterylizacją a deportacją, ale z chwilą rozpoczęcia deportacji „system ustaw norymberskich” i tak był już w rozsypce.
Deklaracja Hitlera wygłoszona w Reichstagu przed uchwaleniem ustaw norymberskich 15 września 1935 roku – że chodzi o to, „aby poprzez wyjątkowe, świeckie rozwiązanie stworzyć płaszczyznę, która umożliwi narodowi niemieckiemu znalezienie znośnego stosunku do narodu żydowskiego” – musi być uznana za taktyczną zasłonę, zwłaszcza że wiązała się z groźbą odebrania ministerstwu spraw wewnętrznych kompetencji w zakresie uregulowania „kwestii żydowskiej”. W odniesieniu do Ustawy o ochronie krwi niemieckiej i honoru niemieckiego Hitler wyjaśniał, że ten problem „w przypadku ponownego niepowodzenia musiałby zostać ustawowo przekazany partii narodowosocjalistycznej do ostatecznego rozwiązania”. Dwiema pierwszymi ustawami, ustawą o fladze i ustawą o obywatelstwie, spłacany był dług wdzięczności wobec ruchu. Prawdopodobnie odnosiło się to do faktu, że mogły one być oceniane jako wypełnienie 25-punktowego programu, ale także kryła się za tym presja wywierana przez partię w trakcie negocjacji.
Niemiecka opinia publiczna niewystarczająco dostrzegała i niedostatecznie poważnie potraktowała dyskryminacyjne klauzule ustawy o ochronie krwi. Ogólnie rzecz biorąc, powstało wrażenie osiągnięcia pewnej konsolidacji w stosunku do żydowskiej części społeczeństwa. Po stronie osób bezpośrednio zainteresowanych pojawiły się nawet nieśmiałe nadzieje, że stworzone zostały znośne, chociaż na wiele sposobów poniżające, warunki dla dalszego żydowskiego życia w Niemczech. Taka też była reakcja narodowosocjalistycznej propagandy. W każdym razie w latach 1936 i 1937 nastąpił względny spadek emigracji ludności żydowskiej.
Nadzieja na rzeczywiste odprężenie była jednakże chimerą. Wprawdzie wskutek sprzeciwu Hjalmara Schachta tymczasowo zapobieżono dalszym ingerencjom w żydowską gospodarkę, a także w znacznym stopniu ukrócono bezpośrednie ataki partii na żydowskie sklepy i instytucje, ale rozporządzenia wykonawcze do przyjętych ustaw nie kazały długo na siebie czekać i raz po razie ograniczały materialne warunki życia pozostających w Niemczech Żydów. Stanowiły one początek całego łańcucha ograniczających i dyskryminujących przepisów, ingerujących we wszystkie obszary życia. Regulacje te wręcz na wyścigi wymyślane były przez referaty do spraw Żydów, czyli specjalne struktury tworzone przez resorty Rzeszy.
Powstanie ustaw norymberskich odzwierciedlało polityczny proces wewnątrz narodowosocjalistycznego reżimu. Daleko idące i tylko w ograniczonym zakresie zgodne cele ideologiczne tworzyły horyzont działania, wewnątrz którego taktyczne motywy – jak reakcja na incydent z flagą w Nowym Jorku – a także zainteresowanie odpowiedzialnych za kwestie rasowe przywódców partyjnych oraz wizje uczestniczących resortów i teoretyków rasowych zlewają się w niestabilną formułę kompromisu, która pozwoliła na administracyjne wdrożenie ekstremalnych żądań antysemickich zapaleńców z kierownictwa partii.
Hitler zadziwiająco mocno trzymał się przyjętego, po długim wahaniu, kompromisu w sprawie rozporządzeń z 11 listopada 1935 roku. Kompromis ten przewidywał odbieranie obywatelstwa niemieckiego z pewnymi modyfikacjami, zakładającymi ograniczenie tego postępowania do obywateli niemieckich mających co najmniej trzech żydowskich dziadków. Przy czym nie oznacza to w żadnym razie, że Hitler w jakikolwiek sposób ograniczał cel ostateczny, którym było uczynienie Niemiec krajem wolnym od Żydów. Wybrał tę mniej popularną ścieżkę działania, aby uniknąć politycznych tarć, i liczył tym samym na pragmatyczne rozwiązanie problemu. Ponadto przyjęte rozwiązanie chroniło przed eksterminacją stosunkowo małą grupę niemieckich Żydów pozostających w uprzywilejowanych małżeństwach mieszanych.
W wersji książkowej tekst jest wzbogacony o przypisy.