Urodziny z pompą: bitwa pod Murfreesboro (13 lipca 1862)
Bitwa pod Murfreesboro – zobacz też: McNapoleon, Wycofujący się Joe i kampania półwyspowa
Nathan Bedford Forrest wyruszył po sławę pewnej lutowej nocy 1862 roku z Fortu Donelson. Kiedy konfederackie dowództwo garnizonu postanowiło się poddać i zadbać o swoje osobiste bezpieczeństwo, Forrest zebrał kilkuset śmiałków i w mroźną noc wymknął się z twierdzy. Następnie doglądał ewakuacji miasta Nashville (23 lutego 1862), po czym na czele swoich zawadiaków służących w ramach 3. pułku kawalerii z Tennessee wziął udział w krwawej bitwie pod Shiloh Church (6–7 kwietnia 1862). Już wtedy pokazał, że lubi podkreślić własne zdanie, nie zgadzając się z przerwaniem bitwy w jej kulminacyjnym punkcie pierwszego dnia walk. Dowodzący Południowcami generał Pierre Gustav Toutant Beauregard podjął jednak inne decyzje i następnego dnia rebelianci rozpoczęli odwrót. Federalni nabrali odwagi i postanowili przycisnąć wroga, jednak 8 kwietnia pod Fallen Timbers Forrest ostudził ich zapał na czele kilkuset kawalerzystów. On sam znalazł się w pewnym momencie w niebezpieczeństwie, jednak osłoniwszy się porwanym z ziemi piechurem w porę wycofał się do swoich, acz walkę okupił postrzałem w okolicach kręgosłupa.
Po wykurowaniu się z ran Forrest wrócił do służby. Jeszcze w trakcie rekonwalescencji rozpoczął odbudowywanie siły swojej jednostki. Ponieważ w wyniku strat, chorób czy dezercji oddział stopniał do 300 ludzi, ogłosił ponowny zaciąg, szukając ludzi chętnych do zaangażowania się w walkę, Nie dane mu było poprowadzić swojego pułku do walki – 11 czerwca 1862 roku Forrest został postawiony na czele brygady kawalerii w Chattanoodze. Ze starego pułku pozwolono mu zabrać kliku oficerów i dwudziestu żołnierzy.
Południe kontratakuje
19 czerwca Forrest stawił się w Chattanoodze i natychmiast zaczął szkolić żołnierzy. Ponieważ kawalerzyści byli pełni werwy i chęci do walki (w brygadzie znajdował się między innymi słynny 8. pułk kawalerii z Teksasu), ćwiczenia szły nad wyraz sprawnie. Żołnierze czekali na znak do działania.
Lato 1862 roku przyniosło Unii wiele sukcesów na froncie zachodnim. Po utracie zachodniego Tennessee konfederaci wycofywali się w głąb Dolnego Południa (w stronę głównych ośrodków hodowli bawełny). Unioniści z kolei uzyskali kontrolę nad żeglugą na rzekach Cumberland i Tennessee, a dodatkowo zabezpieczyli stany Środkowego Zachodu przed ewentualną inwazją rebeliantów. Ulysses Simpson Grant, korzystając z zaopatrzenia transportowanego Missisipi, posuwał się powoli na południe. Na spotkanie mogły mu wyjść oddziały działające ze świeżo zdobytego Nowego Orleanu (do ich starcia doszło rok później). W maju 1862 roku federalni zajęli miasto Corinth – ważny węzeł drogowy w Missisipi. Jednocześnie w Kentucky trwały dość powolne działania Armii Ohio pod Don Carlosem Buellem, który uważał, że to nie bitwy rozstrzygają o wojnie, lecz wymanewrowanie przeciwnika. Takie same poglądy miał dowodzący Armią Potomacu George McClellan. Nic dziwnego, że obaj generałowie niewiele osiągnęli latem 1862 roku.
Po zdymisjonowaniu Beauregarda na czele wojsk konfederackich w tym rejonie stanął Braxton Bragg. Widząc rozprężenie w szeregach armii, postanowił wpierw przywrócić jej zdolność bojową. Dezercje powstrzymał poprzez rozstrzelania uciekinierów, ekscesy wobec ludności cywilnej ukrócił, tracąc dla przykładu pechowca, którego przewinieniem było zabicie Murzyna (celował w kurę). Przywracając dyscyplinę i wykorzystując kolej, skoncentrował blisko 30 000 żołnierzy do operacji w Kentucky, gdzie wspierać go miały, jako oddzielne skrzydło, wojska generała Edmunda Kirby’ego-Smitha. Bragg przywiązywał do tej operacji wielkie znaczenie. Gdy wkroczył do Kentucky, zajął się przywracaniem wpływów Konfederacji w tym stanie. Tak go to zajmowało, że w dniu inauguracji urzędowania konfederackiego gubernatora Richarda Hawesa nie zauważył pod Frankfortem (stolica stanu) dywizji federalnej generała Joshuy Silsa.
Zadanie Forresta polegało na odwróceniu uwagi federalnych od głównego rejonu działań. Miał siać zniszczenie i dezorganizacje na terenach opanowanych przez Unię w czasie pierwszej połowy roku. Jeszcze zanim jego brygada osiągnęła gotowość bojową, wysłał grupy zwiadowców do zachodniego Tennessee. Otrzymał dość szczegółowe wiadomości na temat rozmieszczenia garnizonów i mniejszych posterunków. Postanowił uderzyć na Murfreesboro.
Bitwa pod Murfreesboro – zaskakujące podejście
9 lipca brygada Forresta przekroczyła Tennessee i ruszyła w dwóch kolumnach na miasto. Szybki marsz bez zakłóceń pozwolił na połączenie się brygady dwa dni później w McMinlville, 40 mil od celu. Tu dołączyły do niego miejscowe oddziały, co podniosło liczebność zgrupowania do około 1500 żołnierzy. 12 lipca kawaleria ruszyła do Murfreesboro, które osiągnęła następnego dnia jeszcze przed brzaskiem. Podejście do miasta ułatwili „Strażnicy Teksasu Terry’ego”, podjeżdżając spokojnie pod pikiety federalne i udając wydzielony oddział 7. pułku kawalerii z Pensylwanii, który miał stacjonować w tym rejonie. Zrobili to tak przekonująco, że unioniści zorientowali się o pomyłce dopiero w momencie rozbrojenia. Dzięki dużej chęci jeńców do „współpracy”, Forrest miał dokładne dane na temat garnizonu. Okazało się, że dowodzący nim generał Thomas Crittenden nie skoncentrował go – poszczególne pułki kwaterowały w oddaleniu od siebie. Znając topografię terenu oraz rozmieszczenie wojsk, Forrest ułożył szybko plan działania. Teksańczycy mieli uderzyć na obóz kawalerzystów z Pensylwanii i 9. pułku z Michigan, 1. batalion z Georgii wspierany przez oddziały z Kentucky (dwie kompanie) i Tennessee miał odizolować od reszty wojsk artylerię federalną i 3. pułk z Minnesoty. Forrest z resztą jazdy postanowił zająć kwaterę Crittendena i wziąć go do niewoli dzięki szybkiej i zaskakującej szarży.
Urodzinowy prezent własnej roboty
Ataku nie wykonano do końca zgodnie z planem. Bitni Teksańczycy uderzyli prawdopodobnie jako pierwsi bez rozkazu. Udało im się rozproszyć prawdziwą kawalerię z Pensylwanii, natomiast Michigańczycy stawili niespodziewanie zacięty opór. Walka odbywała się na dystansie „strzelb i pistoletów”, dochodziło też do walki wręcz. Rebelianci musieli się wycofać, co chciał wykorzystać dowódca 9. pułku, jednak został ranny. Jego zastępca zebrał pułk i zajął dobre pozycje obronne.
Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”
Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3
Jednocześnie Forrest uderzył na kwaterę dowództwa, kazał wyważyć drzwi i wziął sztab do niewoli. Następnie rzucił część żołnierzy na pomoc Teksańczykom, a resztę w stronę oddziałów z Georgii i Tennessee w drugim obozie federalnym, który został szybko wzięty, co pozwoliło konfederatom wyjść na tyły artylerii wspierającej 3. pułk z Minnesoty. Na polu bitwy zostali jeszcze walczący za improwizowanymi umocnieniami pułki z Michigan, Pensylwanii i Minnesoty. Dowodzący dwoma pierwszymi jednostkami podpułkownik John Parkhurst postanowił poddać się ze względu na brak nadziei na osiągnięcie jakiegokolwiek sukcesu czy na przybycie odsieczy, natomiast pułkownik John Lester z Minnesoty podjął taką samą decyzję pod groźbą rzezi podległych mu żołnierzy. Garnizon wpadł w ręce konfederackie, a wraz z nim zaopatrzenie warte blisko 200 000 dolarów: konie, działa, muły, broń ręczna i amunicja. Resztę sprzętu – wartego jeszcze pół miliona – spalono. Do niewoli wzięto blisko 1200 żołnierzy (według raportów federalnych w Murfreesboro nie znajdowało się ich więcej niż 814). Jak widać, swoje 41. urodziny Forrest uczcił z wyjątkową pompą – urodził się dokładnie 13 lipca 1821 roku w piątek. Najwyraźniej nie każdy urodzony w takim dniu musi mieć pecha
„Poprawiny”
Po wykonaniu zadania Forrest wycofał się do McMinville, gdzie rozłożył obóz. Po rozesłaniu zwiadowców i zorientowaniu się w sytuacji, wbrew radom swoich oficerów wyruszył w pole, krążąc do połowy sierpnia wokół Nashville, niszcząc mosty i linie kolejowe, zdobywając zapasy i biorąc do niewoli wydzielone oddziałki (możliwe, że doliczył je do jeńców z Murfreesboro, stąd wspomniana liczba 1200). Na wieść o wysłanej pogoni, doszedł do wniosku, że najwyższy czas opuścić mało bezpieczne rejony Tennessee, albowiem pierścień okrążenia zaciskał się. Marsz przez lasy o mały włos nie skończył się tragedią, jednak za cenę jednego wozu, kilku koni i mułów udało się wyjść z matni i 3 września dołączyć do wojsk Bragga.
Udana „impreza
Uderzenie na Murfreesboro było pierwszą samodzielną operacją na dużą skalę w wykonaniu Forresta. Trzeba przyznać, że świetnie się do tego debiutu przygotował. Nie tracił czasu tylko na szkolenie żołnierzy – na długo przed atakiem wysłał na teren przyszłych działań zwiadowców, którzy zlokalizowali najlepsze miejsce do ataku. Marsz w dwóch kolumnach pozwolił do końca utrzymać cel w tajemnicy.
Na uznanie zasługuje wykorzystanie znajomości sił Unii w rejonie walk – pozwoliło to Teksańczykom na szybką i cichą likwidację czujek federalnych. Mając otwartą drogę, Forrest uderzył z kilku stron dla uzyskania zaskoczenia i uniemożliwienia poszczególnym częściom garnizonu na współpracę. Udało mu się to tak bardzo, że unioniści mocno zawyżyli przewagę rebeliantów (w swoich raportach oficerowie federalni szacowali siły konfederackie na od 2600 do 3 000 kawalerzystów. Forrest z kolei podawał, że miał do dyspozycji łącznie 1400 ludzi), co z pewnością wpłynęło na ich zapał bojowy.
Pomimo zgrzytu na odcinku Strażników Teksasu pozostałe oddziały wykonały swoje zadanie, zaś uderzenie na dowództwo garnizonu już na początku walki sparaliżowało obronę federalną. Przez to każde zgrupowanie skupiło się tylko na swoim odcinku, walcząc w osamotnieniu – pułkownik Lester poddał się dopiero, gdy na własne oczy przekonał się o kapitulacji reszty garnizonu. Do tego momentu nie miał o niej pojęcia! Można zaryzykować stwierdzenie, że atak ten stał się wzorcem dla konfederackich zagończyków.
Trzeba jednak przyznać, że garnizon Murfreesboro nie był sprawną jednostką tylko kombinowanym zgrupowaniem kilku kompanii z czterech pułków (do wymienionych wcześniej należy dodać oddział wydzielony z pułku kawalerii z Kentucky). Na pewno atutem unionistów było zajmowanie w miarę ufortyfikowanych pozycji oraz wsparcie artylerii. Dla kawalerii był to więc twardy orzech do zgryzienia.
Forrest wypełnił również zadania operacyjne. Jego obecność na tyłach Armii Ohio wymusiła na Buellu ostrożniejsze działania z obawy o linie komutacyjne. Konieczne było też wydzielenie dużego oddziału pościgowego. Zważywszy na to, że unionistyczny generał zwykle działał bardzo metodycznie, oznaczało to przyjęcie iście żółwiego tempa, co pozwoliło Braggowi i Kirby’emu Smithowi rozwinąć skrzydła w Kentucky.
Z powodu zawyżenia sił Forresta ścigano go mało energicznie, choć generał George Thomas w miarę dokładnie szacował liczebność jego jazdy na około 1400 jeźdźców. Nawet jednak powolne działanie grup pościgowych zaczęło skłaniać konfederatów do odwrotu. Nie było zresztą potrzeby kontynuowania działań na zapleczu Unii w tym rejonie – zadanie zostało już wykonane.
bitwa pod Murfreesboro – zobacz inne artykuły poświęcone wojnie secesyjnej:
- Bitwa siedmiodniowa;
- Wojenny menuet wokół Atlanty;
- Jak stary Hood z jedną nogą pomaszerował do Tennessee;
- Zbrodnia czy kara? Masakra w Forcie Pillow oczyma Nathana Bedforda Forresta.
Zapisz się za darmo do naszego cotygodniowego newslettera!
Bibliografia
Źródła
- The War of the Rebellion: a Compilation of the Official Records of the Union and Confederate Armies, ser. 1, vol. 16, Operations in Kentucky, Middle and East Tennessee, North Alabama, and Southwest Virginia. Jun 10–Oct 31, 1862, part I, Reports, Government Printing Office, Washington 1886.
Opracowania
- Robert M. Browning Jr., Forrest. The Confederacy’s Relentless Warrior, Brassey’s, Washington 2004.
- Gen. Thomas Jordan, John P. Pryor, The Campaigns of General Nathan Bedford Forrest: And of Forrest's Cavalry, Da Capo Press, New York 1996 (reprint wydania z 1868 r.).
- James M. McPherson, The Battle Cry of Freedom. The American Civil War, Penguin Books, London 1990.
- John Allan Wyeth, That Devil Forrest. Life of general Nathan Bedford Forrest, Louisiana State University Press, Batoon Rouge 1989.
Redakcja: Roman Sidorski