Ucieczka czy pozorowany odwrót? Jak Chrobry z Niemcami wojował
Wojna pomiędzy Bolesławem Chrobrym, a Henrykiem II, trwała od początku XI w. Konflikt osiągnął szczyt w 1005 r. Wówczas to król niemiecki, po spektakularnym sukcesie odniesionym rok wcześniej, zorganizował wielką wyprawę zbrojną przeciwko piastowskiemu księciu. Na początku września obaj władcy przez ponad tydzień walczyli ze sobą pod Krosnem Odrzańskim. Jaki był przebieg tych walk?
Konflikt dwóch dynastii
Ostatni przedstawiciel dynastii Liudolfingów do wojny z Polską przygotował się starannie. Na wyprawę zabrał wszystkich swoich feudałów ze wschodnich części królestwa. Dodatkowo do działań zbrojnych zaprzęgnął oddziały sojusznicze: pogańskich Luciców oraz czeskich Przemyślidów. Ci ostatni byli zobligowani do udziału w zmaganiach również z tytułu bycia lennikami króla. W efekcie następca Ottona III zgromadził – jak pisał po latach św. Brunon z Kwerfurtu – „wielkie i potężne wojsko”.
Zdecydowanie mniejsze siły był w stanie wystawić Bolesław Chrobry, walczący w 1005 roku z wojskami koalicji w osamotnieniu. Całą swoją nadzieję piastowski książę mógł oprzeć na działaniach stricte obronnych. Dzięki informacjom uzyskanym od szpiegów Bolesław wiedział, kiedy wróg go zaatakuje i z jakiej strony się pojawi. Szczególnie te ostatnie wiadomości były dlań niezwykle cenne, pozwoliły mu bowiem przygotować do obrony ziemie pograniczne, przez które z konieczności musieli przedrzeć się napastnicy. Zabezpieczono zatem brzegi Odry i Bobru.
Szczególną uwagę następca Mieszka I zwrócił na rejon Krosna Odrzańskiego. Obwarował wszystkie możliwe przejścia przez Odrę w tej okolicy. Pozostałością podjętych prac inżynieryjnych jest nazwa podkrośnieńskiej miejscowości: Osiecznica, od postawionych tam zasieków. Oczywiście zapory te nie spełniłyby swojej roli, gdyby nie wydzielono do ich pilnowania odpowiedniej liczby zbrojnych.
Poza tym Chrobry zgromadził potężne wojsko w samym grodzie, dosyłając do stałej jego załogi liczne posiłki, co wzbudziło uznanie nawet niechętnego Polsce i Bolesławowi biskupa merseburskiego, Thietmara, najważniejszego z kronikarzy niemieckich, opisujących przebieg poszczególnych etapów zmagań polsko-niemieckich na początku XI stulecia.
Przygotowania do zbrojnej rozprawy
Na początku września 1005 roku Henryk II z podległą sobie armią dotarł pod Krosno Odrzańskie. Podróż trwała ponad miesiąc. W najbliższej okolicy znajdował się już Bolesław Chrobry i jego wojowie, Niemcy mogli więc tylko pomarzyć o przekroczeniu Odry na tym odcinku. W tej sytuacji król zarządził rozbicie obozu po lewej stronie ujścia Bobru do Odry. Następnie rzucił wojsko do nieustannych ataków na polskie umocnienia, strzegące rzeki. Wszystkie uderzenia zostały jednak odparte przez Piastów. Według Thietmara walki polsko-niemieckie trwały aż siedem dni.
Najprawdopodobniej już na początku pobytu Niemców pod Krosnem król wydał dwie ważne dyspozycje. Z jednej strony polecił przyszykować łodzie i pomosty, za pomocą których zamierzał przeprawić całe swoje wojsko na drugi brzeg rzeki. Równocześnie wysłał zwiadowców, którym nakazał znalezienie dogodnego miejsca do desantu, z dala od pozycji bronionych przez Polaków.
Przygotowywane środki nie zostały jednak wykorzystane przez stronę niemiecką, albowiem – jak powiadomił potomnych Thietmar – Niemcy w końcu znaleźli niebroniony przez piastowskie siły bród. Znajdował się on najprawdopodobniej daleko na północ od Krosna, być może w okolicach Połęcka-Maszewa.
Z kroniki merseburskiego dziejopisa wynika, że Niemcy przekroczyli Odrę „z brzaskiem dnia”. Henryk II wybrał zatem doskonałą porę dla zaskoczenia Polaków. W rejon, w którym miano dokonać wyłomu w polskiej obronie, wysłano – zgodnie z narracją kronikarską – aż sześć legionów wojska. Była to więc spora armia, licząca co najmniej kilkuset żołnierzy. Do dziś dnia uczeni spierają się, jak dokładnie rozumieć nomenklaturę „legio”, używaną przez Thietmara oraz innych średniowiecznych skrybów.
Ucieczka czy odwrót?
Należy przypuszczać, że władca niemiecki przyprowadził swoje wojsko do odnalezionego brodu jeszcze nocą, w przeddzień ataku. Noc była doskonałą porą na potajemne manewry. Stąd miano następnie przejść do wykonania konkretnego zadania bojowego. Z kolei wczesny ranek dawał szansę na zaskoczenie obrońców, zmożonych całonocnym czuwaniem.
Polski książę inicjatywą króla niemieckiego był bardzo zaskoczony. W świetle źródeł początkowo ponoć w ogóle nie dowierzał meldunkom straży, która aż trzykrotnie przynosiła meldunki o dokonaniach wroga.
Ostatecznie Piast, o czym napomknął biskup Thietmar w swej relacji, „zwinął szybko obóz i uciekł wraz ze swoimi, pozostawiając na miejscu wiele materiału wojennego”, zaś rycerze niemieccy „puścili się żwawo w pościg za wrogami, nie mogli ich jednak dosięgnąć, ponieważ tamci uciekali jako te rącze jelenie”. Doniesieniom znajdującym się w przekazie merseburskiego kronikarza zaufała część późniejszych uczonych, sądząc, że polski wódz został wówczas zmuszony do ratowania się ucieczką. Należałoby jednak sądzić, że relacja kronikarska przedstawiła ówczesne wypadki w sposób tendencyjny.
Dziejopis, przekazując informacje o rzekomej ucieczce polskiego wodza i jego wojsk, mimowolnie wyeksponował znaczną operatywność piastowskich żołnierzy, którym udało się bezpiecznie wycofać z zagrożonego rejonu. W ten sposób zachowano siły do dalszej walki z Niemcami, albowiem starcie w otwartym polu z przeważającymi siłami wroga mogłoby Bolesławowi Chrobremu przynieść więcej strat niż korzyści. W tym kontekście Bolesława można uznać za nader przezornego wodza i doskonałego taktyka.
Polecamy e-book Aleksandry Niedźwiedź – „Z czego się śmiano w średniowieczu?” :
Książkę można też kupić jako audiobook, w cenie 11,90 zł.
Z powyższych spostrzeżeń wynikałoby, iż odwrót Polaków spod Krosna był szybkim manewrem odwrotowym, tak błyskawicznie przeprowadzonym, że z pozoru przypominał ucieczkę. Znawcy zagadnienia podkreślali, że zwrot wojsk polskich w kierunku wschodnim był dobrze zorganizowany. Stwierdzenie to brzmi dość prawdopodobnie, gdyż z zachowanych źródeł nie wynika bynajmniej, by Chrobry uległ wówczas panice i nie wiedział, co począć. Wraz z porzuceniem dotychczas zajmowanej pozycji obronnej nad Odrą, Bolesław musiał przeformułować swoją strategię, nie mógł bowiem już więcej prowadzić działań stricte defensywnych, opartych o umocnioną rubież dwóch rzek.
Najprawdopodobniej odwrót wojsk piastowskich obył się bez jakichkolwiek strat w ludziach, w przeciwnym bowiem razie czuły na punkcie niepowodzeń polskich Thietmar miałby uzasadnione powody do zarejestrowania tego faktu. Z jednej strony Niemcy radowali się, ponieważ w ich ręce wpadł prawie cały „materiał wojenny”, pozostawiony przez Polaków w obozie, a więc wozy, namioty, żywność i pasza dla koni. Z drugiej zaś, środki te były jednak niewystarczające dla tak wielkiej armii, jaką dysponował niemiecki wódz.
Wojska koalicji, po zdobyciu polskiego obozu, znalazły się na tyłach twierdzy krośnieńskiej i mogły pokusić się o jej szturmowanie. Nie wiadomo jednak czy doszło wówczas do oblężenia Krosna i czy gród ten ewentualnie został przez Henryka II zawojowany. Z relacji Thietmara nie wynika bowiem, by Niemcy zatrzymali się na dłuższy czas w tych stronach i przystąpili do działań oblężniczych. Wręcz przeciwnie – jego przekaz sugerowałby, iż władca niemiecki niebawem przeszedł do wznowienia ofensywy przeciw Bolesławowi, którego nadal nie udało mu się pobić w polu.
Kronikarz mógł jednak przemilczeć fakt oblegania przez Niemców grodu polskiego z racji poniesionej przez nich wtenczas porażki. Być może Niemcy pozostawili pod murami Krosna bliżej nieokreśloną grupę rycerstwa, któremu poruczono obleganie tego punktu, zaś król z pozostałymi wojownikami ruszył na wschód, ścigając Polaków. Czy tak rzeczywiście było, nie wiadomo, wszelkie ustalenia w tym zakresie będą jedynie spekulacjami, niepopartymi solidną podstawą źródłową.
Niewygodny rozejm
Należałoby zatem sądzić, że w 1005 roku Henryk II mimo wszystko nie zdobył Krosna. W warowni tej znajdowała się przecież liczna załoga polska, dodatkowo wsparta przez Bolesławowych wojów. Nie wpuściłaby ona raczej napastników do środka bez podjęcia walki, tym bardziej, że Chrobry mógłby wobec niej w późniejszym czasie na wypadek poddania grodu wyciągnąć odpowiednie konsekwencje. Ewentualne wdarcie się do wymienionej twierdzy byłoby zadaniem trudnym do realizacji, chroniły jej bowiem masywne wały. Nie wiadomo poza tym, czy Niemcy dysponowali odpowiednim sprzętem oblężniczym, umożliwiającym prowadzenie jakichkolwiek działań ofensywnych. O zaskoczeniu obrońców nie mogło być raczej w tych warunkach mowy.
Podsumowując niniejsze rozważania, można stwierdzić, iż w zmaganiach pod Krosnem Odrzańskim powody do zadowolenia miał zarówno Henryk II, jak i Bolesław Chrobry. Temu pierwszemu udało się bowiem zmusić piastowskiego wodza do opuszczenia zajmowanych przezeń pozycji. Z kolei Chrobry wycofał się bezpiecznie na wschód po odniesieniu sukcesu przez wroga, skąd mógł reagować na kolejne jego poczynania. Taktyka ta zdała egzamin później. Henryk II, zanim dotarł pod Poznań, został bardzo osłabiony przez oddziały Piasta, co finalnie wpłynęło na podpisany następnie pokój. Według ówczesnych źródeł nie był on dobry dla strony niemieckiej. Zmagania pod Krosnem udowodniły, iż wojska piastowskie są bitne i potrafią umiejętnie się bronić.
Bibliografia:
- Kronika Thietmara, przekład Marian Zygmunt Jedlicki, Universitas, Kraków 2005.
- Samp Mariusz, Krosno Odrzańskie 1005 i 1015, Wydawnictwo Inforteditions, Zabrze-Tarnowskie Góry 2019.
- Samp Mariusz, Praga 1004, Największa klęska Bolesława Chrobrego, Wydawnictwo Inforteditions, Zabrze-Tarnowskie Góry 2020.
Redakcja: Antoni Olbrychski