Turcja-Armenia: historyczne pojednanie czy kontynuacja historycznego sporu?
Zobacz też: Armenia i Turcja doszły do porozumienia. Czy aby na pewno?
W Armenii wciąż niespokojnie
W piątek w Erewaniu doszło do kolejnej demonstracji antyrządowej. Tym razem wzięło w niej udział około 2 tys. przeciwników porozumienia z Turcją – pięć razy mniej niż tydzień wcześniej. Manifestację zorganizowała Armeńska Federacja Rewolucyjna – partia nacjonalistyczna i trzecia siła polityczna w państwie według liczby posłów. AFR opuściła koalicję rządową z powodu planów pojednania z Turcją.
Protest odbył się mimo, że władze stolicy nie wyraziły na niego zgody. Zebrani, podobnie jak tydzień temu, nawoływali do ustąpienia prezydenta.
W debacie publicznej w Armenii żywa pozostaje sprawa opóźnienia, do którego doszło podczas podpisywania porozumienia turecko-armeńskiego w ubiegłą sobotę. Kiro Manojan, dyrektor armeńskiego Biura Spraw Politycznych, stwierdził, że podpisanie dokumentu odbyło się pod naciskiem międzynarodowym i wbrew interesom Armenii. Do opóźnienia miało, jego zdaniem, dojść ponieważ Turcja w ostatniej chwili chciała zmienić nie tylko treść przemówienia swojego ministra, ale także treść podpisywanego porozumienia. To był dostatecznie dobry powód, by odstąpić od negocjacji – powiedział Manojan.
Karabach jednak na tapecie?
Do podpisania porozumienia z 10 października doszło dzięki ustępstwom poczynionym przez obie strony. Ormianie zgodzili się na powołanie wspólnej komisji historycznej, zaś Turkowie – na nie uzależnianie porozumienia od rozwiązania sprawy Górskiego Karabachu – spornego regionu Azerbejdżanu, który w pierwszej połowie lat 90. został zajęty przez Armenię. Tymczasem Zafer Çağlayan, turecki minister handlu zagranicznego, stwierdził w czwartek na kongresie gospodarczym w Kairze, że relacje handlowe między Turcją i Armenią mogą zostać nawiązane dopiero, gdy pomyślnie zamknięty zostanie temat Górskiego Karabachu.
Nierówne szanse armeńskich historyków?
Wiele kontrowersji budzą plany powołania wspólnej komisji historycznej, która ma wyjaśnić czy w 1915 roku doszło do ludobójstwa dokonanego przez Turków na narodzie ormiańskim. Zdaniem Turków nie tylko nie dokonano ludobójstwa, ale nawet mówienie o nim jest niedopuszczalne – w świetle tureckiego prawa nazwanie wydarzeń z 1915 roku ludobójstwem to przestępstwo za które grozi kara więzienia. Tymczasem na świecie powszechnie przyjmuje się, że zbrodnie z okresu I wojny światowej były realizowane z polecenia władz tureckich i miały charakter ludobójczy.
Jak pisałem tydzień temu, niezrozumiały jest cel działania komisji – ma ona ponownie podjąć sprawę, która przez międzynarodowe środowisko naukowe już dawno została uznana za wyjaśnioną. Kiedy Turcy zaproponowali powołanie komisji w 2005 roku, Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Zbrodni Ludobójstwa wystosowało list otwarty do tureckiego premiera. Napisano w nim: Reprezentujemy większość europejskich i północnoamerykańskich badaczy zajmujących się zbrodniami ludobójstwa. Odnosimy wrażenie, iż nawołując do powołania niezależnej grupy badaczy nie jest Pan świadomy, jak bardzo bogaty jest już wypracowany materiał naukowy odnoszący się do ludobójstwa na Ormianach w 1915 roku oraz jak tamte wydarzenia korespondują z Konwencją Genewską. Pragniemy podkreślić, że nie tylko Ormianie są przekonani o tym, iż na ich narodzie dokonano ludobójstwa. Jest to opinia przytłaczającej większości badaczy zajmujących się tym zagadnieniem – setek niezależnych naukowców, którzy nie mają żadnych powiązań z rządami i którzy działają w wielu krajach, należą do przeróżnych narodów i publikowali swoje prace na przestrzeni kilku dekad.
Kemal Çiçek, szef Departamentu badań nad Armenią w Tureckim Towarzystwie Historycznym, stwierdził, że komisja jest potrzebna, ponieważ w tureckich i armeńskich archiwach jest wiele dokumentów z I wojny światowej, które mogą zaskoczyć stronę armeńską. Zdaniem Çiçeka sama Turcja nie ma się czego obawiać. Odmiennego zdania jest Ruben Safrastjan, dyrektor Instytutu Studiów Orientalnych Armeńskiej Akademii Nauk. Jest on przekonany, że w archiwach obydwu państw nie ma żadnych materiałów, które mogłyby zmienić postrzeganie sprawy. Co więcej – jego zdaniem – wszystkie dotąd upubliczniane przez Turków dokumenty dowodzą, że doszło do ludobójstwa oraz że strona turecka z premedytacją zafałszowuje historię. Niezależnie, co będą mówić tureccy historycy, już dawno skończył się okres debaty nad tym, czy Turcy dokonali ludobójstwa na Ormianach. To jest naukowo zaakceptowany fakt – podsumował.
Zdaniem armeńskiego posła Dawita Szanazarjana strona turecka będzie w komisji na uprzywilejowanej pozycji. Ze względu na obowiązujące w tym kraju prawo, jedyny wniosek do jakiego mogą dojść tureccy historycy to zaprzeczenie ludobójstwa. Poseł zaproponował nawet by... wprowadzić w Armenii „lustrzane” prawo, które będzie z kolei zabraniało publicznego kwestionowania ludobójstwa.
Kto będzie pierwszy?
Ten sam poseł zaapelował o jak najszybszą ratyfikację porozumienia. Tymczasem nawet wielu polityków partii rządzącej wskazuje, że należy poczekać na ratyfikację dokumentu przez Turcję. Zdaniem Szanazarjana Armenia powinna to zrobić pierwsza, aby nie dawać Turcji możliwości powiązania tematu zbliżenia z Armenią z kwestią Górskiego Karabachu. Jeśli nasz parlament nie przejmie inicjatywy, będzie to znaczyło, że nasze władze godzą się na tureckie warunki.
Ratyfikacja pozostaje niepewna tak w Turcji, jak i w Armenii. W obydwu krajach silna jest opozycja sprzeciwiająca się porozumieniu na wynegocjowanych warunkach.
Głosy diaspory
Nawet dwa razy więcej Ormian żyje na emigracji, niż w samej Armenii. Co diaspora myśli na temat procesu zbliżenia z Turcją? Największa społeczność ormiańska występuje w Rosji. Przewodniczący Związku Ormian Rosyjskich Ara Abrahamian podkreślił, że nie można twierdzić jakoby emigranci byli przeciw porozumieniem armeńsko-tureckiemu. Zbliżenie z Turcją jest kwestią bezpieczeństwa narodowego. Musimy w tym temacie działać jednomyślnie – wyjaśnił. Z radością powitał perspektywę otwarcia granicy, które powinno pomóc rozwinąć gospodarkę Armenii. Jednocześnie zaznaczył, że należy pamiętać z kim zostało zawarte porozumienie: Turcja się nie zmieniła. Nie możemy się okłamywać, co do jej intencji w kwestii otwarcia granic i nawiązania „dobrosąsiedzkich” relacji. Takie relacje Turcja ma już z Azerbejdżanem.
Nawiązując do padających ze strony opozycji nawoływań do ustąpienia rządu i prezydenta Armenii, Abrahamian podkreślił, że w jego opinii patriotyzm tak Serża Sarkisjana, jak i szefa MSZ Edwarda Nalbandiana nie ulega wątpliwości.
Co z Azerbejdżanem?
Zbliżeniu armeńsko-tureckiemu towarzyszy ochłodzenie w relacjach turecko-azerbejdżańskich. Azerbejdżan jest tradycyjnym partnerem Turcji, a jednocześnie od prawie dwóch dekad jest uwikłany w konflikt z Armenią o sporny region Górskiego Karabachu. Jeszcze w maju szef tureckiego MSZ Ahmet Davutoğlu mówił, że Turcja i Azerbejdżan są nie tylko przyjaciółmi, sąsiadami i bratnimi państwami, ale także – strategicznymi partnerami. Tymczasem wczoraj prezydent Azerbejdżanu İlham Əliyev stwierdził, że przynajmniej w dziedzinie energetyki takie partnerstwo nie jest już możliwe. W odpowiedzi na niezadowalające warunki strony tureckiej w kwestii tranzytu gazu powiedział, że Baku będzie szukać rozwiązań alternatywnych, prawdopodobnie we współpracy z Rosją i Iranem. Strona azerska zarzuciła też władzom tureckim znieważenie flagi Azerbejdżanu. Podczas środowego meczu piłki nożnej w tureckiej Bursie, kiedy na boisku spotkały się drużyny Turcji i Armenii, lokalne władze zakazały wnoszenia na stadion i pokazywania azerskich flag. Oficjalny protest został przekazany na ręce tureckiego Charge d'Affaires w Baku, Nihata Civanera. Tak zakaz, jak i protest stają się zrozumiałe, jeśli przypomnieć, że zbliżenie turecko-armeńskie jest często określane mianem „polityki futbolowej”. Nowy etap wzajemnych relacji zapoczątkowało spotkanie prezydentów przy okazji meczu we wrześniu ubiegłego roku.
Źródła
Materiały z serwisu panARMENIAN.net:
- Ankara, Baku differ on gas (17.10.2009).
- Ankara’s destructive position was enough for Yerevan to step away of Protocols (12.10.2009).
- Ara Abrahamyan: Armenia mustn’t engage in wishful thinking (16.10.2009).
- Armenians in Argentina released a statement on Armenian-Turkish rapprochement (16.10.2009).
- Baku officially accused Ankara of showing disrespect for Azeri flag (15.10.2009).
- Despite denial of Yerevan mayor's office, ARF to hold protest rally (14.10.2009).
- It’s important for Yerevan and Ankara to show political will at Protocols’ implementation stage (13.10.2009).
- Once again, Turkey sets Karabakh issue settlement as precondition for establishment of economic relations with Armenia (15.10.2009).
- Davit Shahnazaryan: Armenian parliament should ratify protocols first (16.10.2009).
- RA historians to have less possibilities in joint Armenian-Turkish sub-commission (16.10.2009).
- Ruben Safrastyan: Turkey still falsifies history (15.10.2009).
- Turkey wishes peace and stability in region (17.10.2009).
- UAR: We still have time to smooth ambiguities in Armenian-Turkish Protocols (16.10.2009).