Trzysta sześćdziesiąt pięć cerkwi Ochrydy
Położona nieopodal granicy z Albanią macedońska Ochryda – znana również jako Ochryd – jest wizytówką swojego państwa. Kiedyś o bogactwie tego miasta miał świadczyć fakt, że posiadało 365 cerkwi – aby każdego dnia w roku mieszkaniec mógł odwiedzać inną świątynię. Te same cerkwie, których kiedyś poszukiwali wierni, teraz przyciągają coraz większą ilość turystów do miasta. Od 1980 roku Ochryda jest wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa i Kultury UNESCO. Miasto to jest świadkiem historii – zanim stało się macedońską perłą, należało m.in. do Bułgarów, Bizancjum czy Turków…
Miasto światła
Lychnidos, czyli miasto światła – tak brzmiała nazwa osady, przez którą w starożytności przebiegała Via Egnatia, łącząca Dyrrachium z Konstantynopolem. Wieki mijały, a po Via Egnatii pozostał ślad w postaci nazwy autostrady w północnej Grecji. Dyrrachium stało się Durres (obecnie Albania), Konstantynopol – Stambułem, a Lychnidos – Ochrydą. Jedna z legend o pochodzeniu nazwy miasta jest taka: podobno pierwsi osadnicy na widok terenu na którym powstało miasto mieli krzyknąć: „Och, rid!”, czyli „Och, wzgórze!”. Jak z każdą legendą, nie wiadomo, ile w tym prawdy. Wjeżdżając do Ochrydy trzeba jednak przyznać, że pasmo górskie Galiczica mogło wywołać taki zachwyt. Inna wersja mówi o tym, że nazwa miasta pochodzi od słowiańskiego „vo hrid”, co tłumaczy się jako „na wzgórzu”. Pierwszy raz współczesna nazwa miasta została użyta w 879 r., w protokole wydanym w Konstantynopolu.
Pamiątką po najstarszym okresie działalności miasta jest amfiteatr z czasów hellenistycznych. Ci odwiedzający, którzy będą uważniej zwiedzać to miejsce mogą wypatrzeć inskrypcje. Są to najczęściej… rezerwacje miejsc.
Cerkiew na każdy dzień w roku
Ochryda to przede wszystkim cerkwie. Te małe – ukryte pośród wąskich uliczek i te najsłynniejsze: jak chociażby św. Bogurodzicy, św. Pantelejmona czy św. Zofii. Prawosławne świątynie są ściśle powiązane z historią miasta, a każda z nich była świadkiem zmian gospodarzy.
Choć pierwsi misjonarze chrześcijańscy przybyli do osady już w V wieku, to na swoich najsłynniejszych gości Ochryda musiała poczekać jeszcze kilkaset lat. W IX wieku w mieście pojawiają się uczniowie Cyryla i Metodego: najpierw św. Kliment (Klemens), a później - św. Naum. Legenda głosi, że obaj postanowili wybudować świątynie po dwóch stronach jeziora Ochrydzkiego – Kliment na zboczach góry Plaošnik, a Naum – niedaleko obecnej granicy z Albanią. Przez jezioro została przeciągnięta lina – kto pierwszy ukończy budowę swojej świątyni, miał ją pociągnąć. Mówi się, że obaj pociągnęli w tym samym momencie, po czym wyruszyli obejrzeć budowlę rywala. Nie spotkali się po drodze – ale każdy pomodlił się w świątyni współtowarzysza, bo czym wrócili do swoich budowli.
Tyle legenda. Potwierdzono natomiast, że na przełomie XI i X wieku Ochryda była niezwykle ważnym ośrodkiem na Bałkanach. Naum założył klasztor św. Archanioła, natomiast Kliment – św. Pantelejmona. Szczególnymi względami u mieszkańców miasta cieszy się ten drugi święty, uważany za patrona Ochrydy. W 893 roku Kliment objął biskupstwo Weliki, a wokół niego zaczęło gromadzić się coraz więcej uczniów – mówi się nawet o trzech i pół tysiąca chętnych do nauki. Dziś dumni Macedończycy powtarzają, że to właśnie w Ochrydzie powstał pierwszy uniwersytet na Bałkanach. Oprócz tego Kliment zajął się tłumaczeniami z języka greckiego na język słowiański. Pisma te uważa się za jedne z najstarszych tekstów słowiańskich przetłumaczonych z greckiego. Niestety, dzieła świętego nie dotrwały do naszych czasów – znane są tylko fragmenty, które ocalały dzięki działalności dwóch greckich arcybiskupów Ochrydy: Teofilakta (XI w.) i Demetriusza Chomatiana (XIII wiek). Z kolei św. Naum stał na czele tzw. ochrydzkiej szkoły piśmienniczej. Na Bałkanach istniały wówczas dwa silne ośrodki tego typu: oprócz Ochrydy był to Presław, jednak to w tej pierwszej miejscowości dłużej posługiwano się głagolicą. Szkoła ochrydzka była również bardziej restrykcyjna i ściślej przestrzegała reguł tradycji cyrylo-metodejskiej. Dziś o tamtym okresie przypomina Muzeum Piśmiennictwa Słowiańskiego.
Freski, mozaiki, inskrypcje…
W XV wieku terytorium Macedonii dostaje się w ręce tureckie. Nowych gospodarzy oburza fakt, że nad Ochrydą góruje niemuzułmańska świątynia – decydują się więc przebudować dzieło św. Klimenta na meczet. Jako cerkiew odbudowano ją dopiero w 2003 roku. Obecnie na terenie wokół świątyni św. Pantelejmona trwają prace archeologiczne – zrekonstruowano nawet wygląd pierwszej bazyliki wczesnochrześcijańskiej, która pochodziła najprawdopodobniej z IV-VI w. Ale Ochryda to nie tylko szkoła piśmiennicza, to także przykład czegoś, co znajomy przewodnik określił jako „macedońską szkołę archeologiczną”. Jakie są jej znaki szczególne? Brawurowa rekonstrukcja nade wszystko: do odnalezionego fragmentu mozaiki dobudowuje się pozostałe fragmenty, specjalnie na ten cel wyprodukowane. I choć mozaiki na Plaošniku wyglądają niezwykle imponująco, może rozczarować późniejsza informacja przewodnika, że oryginał stanowi jedynie ułamek całego pierwotnego obrazu…
Podobny los jak św. Pantelejmona w XV wieku spotkał cerkiew św. Zofii. Została ona wybudowana w X wieku po tym, jak bułgarski car Samuel przeniósł stolicę swojego państwa z Prespy do Ochrydy. Podczas panowania tureckiego budowla ta podzieliła los wielu świątyń chrześcijańskich. Zamalowano freski, dobudowano minaret. Jedyną cerkwią pozostawioną wówczas prawosławnym mieszkańcom była świątynia św. Bogurodzicy Perivplety. Ufundowana została w 1295 roku przez Albańczyka Progona Zgura, spokrewnionego z cesarzem Andronikiem II. Dziś o jej wartości stanowią przede wszystkim świetnie zachowane freski, przedstawiające m.in. życie św. Klimenta Ochrydzkiego. Jeśli turystom dopisze szczęście, po zabytku oprowadzi ich niezwykle rezolutna pani przewodnik, która jako jeden z najciekawszych fresków wskaże… Jezusa wchodzącego na krzyż po drabinie.
Obok cerkwi św. Bogurodzicy znajduje się muzeum ikon – jeden z najważniejszych tego typu obiektów na Bałkanach, w którym zgromadzono około trzydziestu obrazów. Do najcenniejszych zbiorów należą dzieła datowane na XI wiek – przedstawiające św. Bazylego czy Czterdziestu Męczenników.
Samuel vs. Bazyli
Niemal z każdego punktu miasta widoczna jest twierdza wznosząca się na Plaošniku – pamiątka z okresu, kiedy Ochryda była stolicą państwa bułgarskiego cara Samuela. Wówczas pod jego panowaniem znalazły się m.in. terytorium Macedonii, tereny pomiędzy Dunajem a górskim łańcuchem Bałkanu, Tesalia, Epir, część Albanii z Draczem oraz Raszka i Dioklia. Samuel zdecydował się nie tylko przenieść stolicę z Prespy do Ochrydy, ale także uczynił miasto stolicą patriarchatu. Niedługo jednak miasto cieszyło się swoją nową funkcją. W 1014 roku dochodzi do bitwy pod Biełasiką. Wojska Samuela zostają rozgromione przez armię cesarza Bazylego II. Podobno władca Konstantynopola kazał oślepić wszystkich jeńców (a miało ich być 14 tysięcy), a tylko co setnemu zostawić jedno oko. Niektóre legendy podają, że to właśnie z murów ochrydzkiej twierdzy Samuel ujrzał swoją pokonaną armię. Widząc zagładę swojego wojska, stracił przytomność. Zmarł kilka dni później. Natomiast jego przeciwnik Bazyli II do historii przeszedł jako „Bułgarobójca”. Warto jednak pamiętać, że choć legenda ta przypominana jest przez przewodników przy ochrydzkiej twierdzy, a Samuel najprawdopodobniej rzeczywiście zmarł po tym, jak zobaczył swoje wojsko, wydarzenie to nie miało miejsca w Ochrydzie, tylko w Prilepie. Niemniej jednak ochrydzka twierdza stanowi ciekawą pamiątkę z czasów świetności państwa Samuela. Następne lata nie były dla Ochrydy tak pomyślne. Podczas panowania Bizancjum na tych terenach było wprawdzie arcybiskupstwo, ale nastąpił proces hellenizacji kościoła. Na stanowisko arcybiskupa zwykle powoływano Greków, a duchowieństwo słowiańskie było prześladowane. Taka sytuacja trwała aż do podboju tych terenów do XIII wieku przez Serbów pod wodzą Stefana Duszana.
Od twierdzy Samuela warto wybrać się na spacer w jedno z najpiękniejszych miejsc Ochrydy – do cerkwi św. Jovana Kaneo, położonej na wysokim brzegu Jeziora Ochrydzkiego. Najprawdopodobniej wybudowano ją w XIII wieku, a sama nazwa Kaneo ma pochodzić od osady, która kiedyś znajdowała się nad brzegami akwenu.
W Ochrydzie warto się zgubić. Pośród dziewiętnastowiecznych uliczek turyści mogą odkryć pracownię, w której wciąż produkuje się papier czerpany, a także mnóstwo sklepów z biżuterią zdobioną perłą ochrydzką. Ochryda to także niesamowicie sympatyczni i otwarci mieszkańcy miasta. Nie zdziw się, jeśli po krótkiej rozmowie z Macedończykiem nagle otrzymasz zaproszenie na herbatę. To z pewnością jeden z najbardziej przyjacielskich narodów na świecie.
Gdzie z Ochrydy?
Jeżeli już widziałeś w Ochrydzie wszystko i chcesz ruszyć dalej, miasto to może okazać się świetną bazą wypadową dla odkrywania następnych uroków Bałkanów. Warto skupić się wówczas na atrakcjach położonych wzdłuż Jeziora Ochrydzkiego. W jednej trzeciej akwen ten leży po stronie Albanii – kraju zupełnie niepowtarzalnego, ale też nieobliczalnego. Turystom, których nie interesuje spokój oferowany przez Ochrydę można więc polecić wycieczkę do sąsiedniego kraju. Od małych wiosek, które sprawiają wrażenie zagubionych w czasie, do ludzi nagle wyciągających broń przy sprzeczce ulicznej – mała Albania to zdecydowanie kraj dla ludzi o mocnych nerwach. Warto zaznaczyć, że to właśnie w Ochrydzie w 2001 roku zostało podpisane porozumienie pomiędzy mniejszością albańską a macedońskim rządem. Na mocy tej umowy uznano m.in. albański językiem urzędowym w gminach, w których ponad dwadzieścia procent stanowi ludność albańska. I choć dziś relacje między państwami są względnie spokojne, to pamiątka po niespokojnym okresie znajduje się po albańskiej stronie jeziora. Przy niskim stanie wody można zobaczyć zatopiony albański posterunek policji.
Ale nie trzeba wyjeżdżać poza granice Macedonii, aby odkrywać kolejne fascynujące miejsca. Miłośnicy plażowania powinni udać się do Trpejcy – małej osady położonej nad brzegiem jeziora. Macedończycy nie mają dostępu do morza – tak jak Węgrzy uczynili swoim morzem Balaton, tak Macedończycy morzem nazywają Jezioro Ochrydzkie. A najpopularniejszą plażą jest właśnie ta w Trpejcy, nazywanej macedońskim Saint Tropez. Jadąc do Trpejcy mija się coś, co określane jest jako Muzeum na wodzie – ale adekwatną nazwą jest również muzeum pod wodą. Jest to prehistoryczna osada, wybudowana na palach wbitych w dno jeziora. Najprawdopodobniej w ten sposób mieszkańcy bronili się przed dziką zwierzyną. Najciekawsze artefakty znajdują się pod wodą – naczynia czy sprzęty użytkowe sprzed wielu tysięcy lat. Pod czujnym okiem przewodnika i istnieje możliwość nurkowania w tym miejscu.
W Ochrydzie zakocha się każdy, choć każdy będzie widział to miasto inaczej. Dla mnie to zapach targu, smak tawče-grawče, baklawy i lokum, bezkres Jeziora Ochrydzkiego i małe cerkwie pochowane w murach miasta. No i oczywiście twierdza, z której spogląda car Samuel, wypatrując swojego wojska…
Autorka skorzystała z:
- Kozerska Beata, Olewicz Radosława, Sendek Robert, Bałkany. Bośnia i Hercegowina, Serbia, Macedonia, Albania, wyd. Bezdroża, Kraków 2007
- Ostrogorski Georgij, Dzieje Bizancjum, wyd. PWN, Warszawa 2007
- Stawowy-Kawka Irena, Historia Macedonii, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2000,
- Strona internetowa http://www.ohrid.com.mk/ [dostęp: 19.04.2014]
Redakcja: Michał Przeperski