Tradycja piłsudczykowska w micie genezy IV RP (cz. 2)
<< Zobacz pierwszą część artykułu
Mit genezy IV RP
Mit założycielski IV RP jest dość typowym mitem genezy – kreuje na swój użytek tradycję tak, by ta legitymizowała budowniczych „nowego początku”, ustanowiła genealogiczną sakrę, zarówno w sensie pochodzenia idei, jak i jej kreatorów. Mit genezy opowiada historię z cyklu „dlaczego musiało do tego dojść”, jest więc w pewnym sensie odzwierciedleniem kolejnych faz/etapów rozwoju państwa i społeczeństwa. Kreśli przyczyny, które skłaniają budowniczych do sięgnięcia po wzorzec odnowy porządku.
IV RP zawłaszcza na swój użytek te momenty z historii Polski, które, czy to poprzez analogię sytuacji, bliskość ideologiczną czy doniosłość propagandową, dają się dopasować do tworzącej się legendy IV RP. Stąd u podłoży genezy „nowej” Polski leży wołanie milionów Polaków o silną ojczyznę, kraj liczący się na arenie międzynarodowej, predysponowany do tego z racji chwalebnej historii i dziejowej roli geopolitycznej. IV RP odradza się na nowo po latach komunistycznej niewoli (PRL) i upadku moralnego (III RP).
Analogia do Polski Józefa Piłsudskiego i podjętych przez niego w roku 1926 kroków, zmierzających do rzucenia podwalin pod budowę silnego i sprawnego państwa,nasuwa się sama. Zostaje dodatkowo wzmocniona mitem „Solidarności” (szczególnie początku lat 80.) – to z niej wywodzą się liderzy PiS (budowniczowie IV RP), u jej ideologicznych podstaw tkwi idea wolnej, silnej i solidarnej Polski walczącej z wrogami państwa (komunistycznym systemem).
Prześledźmy więc poszczególne elementy mitu założycielskiego IV RP. PiS, oddając się misji budowy IV RP, pragnął przechwycić dla siebie i zmonopolizować autorytet założyciela nowego państwa. Autorytet twórcy odnowy moralnej stawia Prawo i Sprawiedliwość w tej samej pozycji, co niegdyś sanację. Owa analogia do II RP i osoby Piłsudskiego, co już sygnalizowałem wcześniej, ma wytworzyć poczucie burzy dziejowej, która z kolei winna być opanowania przez rycerzy opatrzności. Mit ten ma wyrazić komplementarność motywów kosmogenicznych i politycznych. Po pierwsze tłumaczy, dlaczego realizacja idei nowej rzeczywistości jest sprawą niezbędną i konieczną (tego wymaga dobro Polski), po drugie zawiera również wiele bardziej konkretnych treści, związanych już bezpośrednio z ideą władania (zarządzania) państwem, kreowania wewnętrznego ładu politycznego.
Sukces wyborczy w 2005 roku, zdaniem wielu publicystów i komentatorów życia publicznego, PiS (bracia Kaczyńscy) zawdzięcza odwołaniu się właśnie do tradycji piłsudczykowskiej. Zresztą PiS nigdy nie ukrywał sympatii do marszałka, ani do pewnych rozwiązań systemowych i legislacyjnych, których analogie odnaleźć można w II RP po 1926 roku.
Jarosław Kaczyński, mówiąc o potrzebie przyjęcia nowej konstytucji, wskazuje na pięć najważniejszych punktów: 1) zniesienie immunitetu, 2) zakaz kandydowania do parlamentu skazanych, 3) umożliwienie lustracji, 4) zniesienie ograniczeń w walce z korupcją, 5) naprawę procesu legislacyjnego. Twierdzi, że „trzeba nawiązać do wielkiego dzieła legislacyjnego, jakiego dokonano po 1926 roku (…) Powstała wtedy wielka komisja kodyfikacyjna, a prezydent dostał uprawnienia wydawania rozporządzeń z mocą ustawy (…) Posłowie powinni mieć (…) o wiele mniejszą możliwość wnoszenia poprawek do ustaw. Większość nie wie, nad czym głosuje. Przy tej ilości stanowionego prawa nawet ktoś o umyśle arcymistrza szachowego nie jest w stanie tego wszystkiego objąć intelektem (…) (należy – R.J.) zwiększyć ustawodawczą rolę prezydenta, działającego w porozumieniu z rządem (…) Nie chcemy zmieniać podstawowej zasady, że ustawy uchwala parlament. Chodzi tylko o to, by Sejm mógł albo przygotowaną przez prezydenta ustawę w całości przyjąć, albo w całości odrzucić”.
IV RP ma być w prostej linii kontynuacją II RP. Ma tak jak ona być motorem sanacji moralnej i ostoją silnego państwa. Słabość, która w powszechnym znaczeniu jest tożsama z panoszącą się mafią oraz bezkarnością zdeprawowanych polityków, ma zostać złożona w ofierze konstytuującej się właśnie IV RP. Zerwanie z „polityką na kolanach”, której przejawem, zdaniem PiS, był ostentacyjny serwilizm wobec sojuszników i marginalna rola w UE (polityce zagranicznej), ma być odzwierciedleniem oraz aktualizacją wzorcowych gestów bogów – to swoiste zerwanie z demonicznym chaosem i nawrót do prawideł logosu. Owa przemiana nie jest przy tym traktowana jako cud, lecz rzecz naturalna, norma, której sprzeciwienie się może doprowadzić nawet do autodestrukcji. Możliwość unicestwienia, któremu niegdyś zapobiegł marszałek Piłsudski, raz jeszcze woła o bohatera, osobę, która na nowo ustanowi (odnowi) absolut moralny.
PiS adoptuje na swój grunt tradycję przewrotu majowego. Piłsudski jako patriota sprzeciwia się pseudodemokratycznym rządom partyjniactwa, panoszącym się po odzyskaniu niepodległości. Walczy z przywilejami, rozproszeniem energii i płynnością układów. Polska do 1926 roku to ostoja chaosu i zamętu. Listopad roku 1918 był tylko pierwszym krokiem do budowy silnej Polski, krokiem w dużej części zmarnowanym, bo tolerującym nieproduktywne „doktrynerstwo”. Geneza autorskiej Polski Piłsudskiego, według braci Kaczyńskich, rozpoczyna się od zerwania z układem i ustanowienia ładu. IV RP analogicznie musi odrzucić zgubną spuściznę 1989 roku.
Odzyskanie suwerenności przy Okrągłym Stole, podobnie jak odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 roku, nie wprowadza ery porządku – to okres ścierających się żywiołów, swoiste heroiczne preludium do „powrotu do czasu początku”. Siły niekompetentne, niemoralne lub nieprzychylne narodowi polskiemu nadal sprawują dyktat, jedynym ratunkiem jest dokładne powtórzenie ceremonii. Potrzebny jest powrót do sanacji, która uzdrowi chorą Polskę, a wiernym wyznawcom IV RP przekaże swoją moc i autorytet. Sama ceremonia oraz aktywne w niej uczestnictwo uosabiają potrzebę ponownych narodzin, odnowy i założenia państwa, które będzie tworem wzmocnionym i uporządkowanym, bo ukonstytuowanym na zasadach wyższych i prawdziwszych niż te, które dotąd funkcjonowały (od 1944/45 roku).
Interesująco prezentuje się recepcja wizji przestrzeni międzynarodowej Marszałka w micie genezy IV RP. Potrzeba Polski silnej, a jednocześnie funkcjonującej w dosyć trudnej rzeczywistości geopolitycznej, wymusiła niejako wskrzeszenie wzorca polityki zagranicznej, czerpiącego żywo z wizji polityki uprawianej przez Piłsudskiego. Polska jest silna, po pierwsze, hasłem propagandy – któż się z nim nie zgodzi, któż za nim nie podąży? Po drugie jest również, co znacznie ważniejsze, zdroworozsądkową diagnozą funkcjonowania w konkretnej rzeczywistości międzynarodowej. Wschodnia polityka Marszałka, określana często mianem federalistycznej, w rozumieniu braci Kaczyńskich ma okazać się prawdziwym panaceum na odbudowę cywilizacyjno-politycznej (tj. zgodnej z jej historycznymi i geopolitycznymi tradycjami) pozycji Polski najpierw w skali Europy Środkowo-Wschodniej, a później całej kontynentu. Do tego przede wszystkim uprawnia tradycja jagiellońska: Polska jest poprzez swoją historię i tradycję, a także przez geopolityczne położenie, determinowana do pełnienia funkcji istotnego pomostu miedzy Wschodem a Zachodem Europy.
Tradycja Piłsudczykowska, strategia działania Marszałka na arenie międzynarodowej, a przede wszystkim rozumienie geopolitycznej roli i interesów Polski jest silnie akcentowane przez PiS.
Z oponentami wizji polityki zagranicznej, prowadzonej przez braci Kaczyńskich, można w zasadzie zgodzić się tylko w jednym – nastąpiła widoczna zmiana, w porównaniu z okresem międzywojennym, środowiska i stosunków międzynarodowych. Polityka jest wielobiegunowa i wielocywilizacyjna, ze słabnącą pozycją świata zachodniego względem innych kontynentów (kultur, narodów). Stąd bezrefleksyjna aprobata dla jakichkolwiek archaicznych koncepcji (a za taką uznać myśli Piłsudskiego po prostu nie sposób) jest niewskazana.
Obszar geopolityczny pozostał jednak w zasadzie ten sam, a interes Ojczyzny (polityczny, militarny, ekonomiczny) obliguje do powstania silnego państwa – czytaj: aktywności polskiej dyplomacji, szczególnie w zakresie stosunków ze wschodnimi sąsiadami. Spuścizna Marszałka w tym obszarze jest dosyć przejrzysta. Piłsudski widzi naturalne miejsce Polski na Wschodzie, gdzie ma tam być nie buforem świata zachodniego, lecz hegemonem. Marszałek twierdzi wręcz, że „zadanie Polski jest na Wschodzie, tzn. tutaj może Polska sięgać po możność stania się właśnie na Wschodzie czynnikiem wpływowym”. „Nie należy się – pisze dalej – ani mieszać, ani próbować oddziaływać na stosunki miedzy państwami zachodnimi. Dla tego celu osiągnięcia wpływu Polski na Wschodzie warto jest wiele nawet poświęcić z dziedziny stosunków Polski z państwami zachodnimi”.
Podobnie widzą politykę zagraniczną bracia Kaczyńscy. Intensywne kontakty oraz dobre relacje z Litwą, Ukrainą, Gruzją czy Azerbejdżanem (a w dłuższej perspektywie pewnie i z niepopularną w Polsce, niedemokratyczną Białorusią) stają się przeciwwagą dla imperialnych wizji polityków i myślicieli rosyjskich oraz kamieniem węgielnym genezy silnej IV RP. Polityka tradycji piłsudczykowskich i mitów z nią związanych ma zachęcić społeczeństwo do zadumy nad dotychczasową polityką III RP (szczególnie wschodnią), zwrócić uwagę, nierzadko na zasadzie uproszczonej analogii, na kwestie interesu Polski i bezpieczeństwa narodowego, tak bardzo związanego z jej geopolitycznym położeniem. W tym sensie geneza IV RP jest również powrotem do harmonijnej przeszłości, tradycyjnej „równowagi czasu początku” – II RP.
Równie interesująco wygląda zestawienie retoryki Marszałka i braci Kaczyńskich w kwestii walki o nadwyrężoną i bardzo niepewną niepodległość Polski. Tak jak Piłsudski bronił w 1926 roku Polaków przed złowrogimi siłami Rapallo i Locarno, tak IV RP ma stanowić tarczę ochronną przed dyktatem energetycznym Rosji, eurokonstytucją liberałów i socjaldemokratów oraz haniebną polityką zagraniczną III RP. III Rzeczpospolita Polska utożsamia w ideologii PiS erę zepsucia i chaosu, zapoczątkowaną niegdyś przy Okrągłym Stole, a mającą swe źródło jeszcze w rzeczywistości PRL–u. III RP to era wszechwładnego „korupcyjnego układu”, „stolika, przy którym siedzą politycy, biznesmeni, ludzie służb i dziennikarze”, i który poprzez „dziki liberalizm” niszczy Polskę „solidarną”. W ten oto sposób absolutne zło zostaje przeciwstawione absolutnemu dobru.
Dychotomiczna wizja rzeczywistości politycznej, obejmująca wartości „liberalne” bądź „solidarne”, symbolizuje również pewien dramat polityki, w której zmagają się ze sobą przeciwstawne żywioły. Wszystkie partie przeciwne PiS-owi to z zasady „obrońcy układu”, sama przynależność do niej określa kręgosłup moralny członków, a jej działalność destabilizuje rzeczywistość i prowadzi do chaosu państwa.
PiS u podstaw swojej genezy kładzie negację III RP i krytykę ludzi (sił) ją współtworzących. Ta konstrukcja, czerpiąca bezpośrednio z definicji działalności politycznej C. Schmitta, a upatrująca początek polityki w ustanowieniu dychotomii przyjaciel – wróg, lokalizuje budowniczych IV RP w ostrej opozycji do obozu postkomunistycznego.
Owa negacja jest swoistą zasadą założycielską PiS-u, spuścizną obozu solidarnościowego, która stała się dyrektywą – tak działań zmierzających do kreacji IV RP, jak i uprawiania czysto pragmatycznej polityki. „Wróg publiczny”, czyli III RP (i jej spadek) to ktoś, kogo należy zniszczyć (przynajmniej jej część postkomunistyczną). To ten, kto poprzez swoje mity (odpowiednio zmodyfikowane i umiejętnie odczytane): Okrągły Stół, konstytucję z 1997 roku, wejście Polski do NATO (1999 r.) oraz struktur UE mógłby pewnego dnia pokusić się o zniszczenie „nas”. Należy więc stanowczo określić się w jego opozycji. Należy zmobilizować przeciw „nim” gniew społeczeństwa, tak, by wydało ono, na zasadzie vox populi, vox dei, jedyny, słuszny wyrok (oczywiście w imię obowiązującej ideologii). Dokonuje się to za sprawą odpowiedniej narracji (przedstawienia mitu), która „określa przyczynę niezadowolenia i obiecuje podjąć działania wymierzone przeciw tej przyczynie”. Owa narracja jest interpretacją narzuconą przez określoną optykę (choć nie oderwaną od faktów), w polityce bowiem liczą się interesy postrzegane, a nie rzeczywiste.
IV RP jawi się wedle swych piewców jako idylla bezpieczeństwa, azyl, schronienie, miejsce, gdzie władza zapewnia ochronę przed wszechobecnym „układem”. Bo ten, mimo ciągłej z nim walki i niezmiernego osłabienia, nadal pozostaje żywotny (a przynajmniej takie poczucie ma być obowiązujące). Co prawda, układ nie ma już dostępu do władzy [artykuł powstał w okresie rządów PiS-u - przyp. redakcji], bo ta została uświęcona (zyskała moralnie), ale nadal jest obecny w ludziach zakorzenionych w „chaosie sprzed nastania IV RP”.
PiS dowartościowuje Polskę, ustanawia w niej swoisty axis mundi. Dla prawdziwych Polaków, patriotów, swoich wyznawców stanowi ona „serce świata”. Oznacza to, że prymat polskości – pozycja międzynarodowa, interes powszechny narodu polskiego (solidaryzm, a nie liberalizm) – jest ostoją ładu. Kto krytykuje owe fundamenty i wartości wypływające z ideologii PiS, ten nie jest prawdziwym członkiem „hołubiącej ład” wspólnoty, gorzej – może być wrogiem i agentem układu. Dychotomia wartości – polska liberalna czy solidarna (zgodnie z retoryką PiS jest to w istocie spór o to, czy chcemy żyć w III RP, czy IV RP) jest w gruncie rzeczy plebiscytem etycznym. Tylko moralność solidarna („jedność moralno-polityczna narodu”) zapewnia udział w sacrum. Tylko ona gwarantuje odnowę państwa, pozwala odmłodzić, zregenerować świat, ożywić na nowo utracone wartości.
Kreacja rzeczywistości oznacza adaptację przestrzeni do własnych potrzeb, przebywanie w jej obszarze legitymizuje (często na zasadzie legitymizacji symbolicznej) władzę, która poniekąd staje się odzwierciedleniem wzorca oraz dodaje jej siły (przede wszystkim moralnej).
Podsumowanie
Niewątpliwie mit IV RP, w dużej części zbudowany na tradycji piłsudczykowskiej, ma – trochę na zasadzie symbolu – zadania propagandowe. Jednak z całą pewnością nie tylko takie. Rzekłbym nawet, iż osoba Piłsudskiego jest przede wszystkim nośnikiem ideowo-wizjonerskich postaw patriotycznych. Rdzeń propagandowy mitu, określający stosunek społeczeństwa i pojedynczych jednostek do historii i tradycji (uczestniczenia w istotnych wartościach), miał ułatwić, uprościć im wybór. Trochę przewrotnie można byłoby rzec, iż deklaracja po stronie PiS-u była jednoznaczna z akceptacją spuścizny po Marszałku. I odwrotnie – osoby opowiadające się za wielkością Józefa Piłsudskiego, akceptujące przewrót majowy i wprowadzenie silnej władzy wykonawczej (nie wspominając już o rządach sanacji w latach 1926–1939), musiały zaakceptować PiS jako spadkobiercę tej tradycji i partię odwzorowującą kolejne kroki Marszałka.
Byłoby to jednak oczywiste nadużycie i uproszczenie, poza tym raczej przeciętny chwyt marketingowy. Czy mógł się udać? Trudno powiedzieć. Józef Piłsudski jest na pewno postacią rozpoznawalną, znaną Polakom. Skala tej rozpoznawalności jest jednak tajemnicą. Bo czy ogół Polaków, czy nawet większa część polskiego społeczeństwa, zna podstawowe fakty z jego biografii (nierozerwalnie związane przecież z odrodzeniem Polski i losami II RP)? Trudno to jednoznacznie osądzić, jednak biorąc pod uwagę nikłą wiedzę naszych krajanów na temat tak istotnych kwestii, jak zbrodnia katyńska czy stan wojenny, należy być wielce sceptycznym.
Analogia, stawiana przez obóz braci Kaczyńskich, między wydarzeniami prowadzącymi do „porządków majowych” i potrzebą nastania IV RP – czyli likwidacja: sejmokracji, korupcji, trudnej sytuacji międzynarodowej – była z całą pewnością nie dla wszystkich jasna i zrozumiała. Chodziło tu raczej już o samo uczestniczenie w systemie wartości, jakie uosabia Piłsudski, bez znajomości ich genealogii czy szerszego kontekstu i sensu. Jedyny marketingowy wymiar Marszałka – czytelny dla wszystkich – to silna władza związana z podporządkowaniem interesowi i dobru państwa (czyli patriotyzm w rozumieniu Marszałka i braci Kaczyńskich) ogółu obywateli. Rzecz w polskiej tradycji trudna do zaakceptowania – szczególnie dla jej liberalnej i lewicowej części.
Jeśli więc spin doktorzy PiS-u chcieli objąć rząd dusz, w imię mitycznej tradycji piłsudczykowskiej, osiągnąć mogli tylko połowiczny sukces.
Ideologiczna strona mitu IV RP, stanowiąca w oczach PiS przemyślane formuły zmian systemowych czy politykę zagraniczną, odpowiadającą geopolitycznym i historycznym tradycjom państwa polskiego, nie zadowala się prostymi ocenami III RP. Dokonywane są przemyślane diagnozy – tak polityki wewnętrznej, jak i zagranicznej, uprawianej przez większość rządów po 1989 roku. Stwierdzenia formułowane zazwyczaj ostro i dobitnie, tak by były zrozumiałe dla całego elektoratu, znajdowały oddźwięk w emocjach ludzi patrzących na Polskę w podobny co PiS sposób. Na bazie owej diagnozy budowane są zręby nowej IV RP. Ma być uczciwa, solidarna, efektywna i silna – podobnie jak Polska Marszałka Piłsudskiego. Zgodnie z tymi ideałami ma się kręcić cała aktywność polityczna braci Kaczyńskich. W nurcie wartości, które symbolizuje tradycja tradycja piłsudczykowska, musi wychowywać IV RP.
Zobacz też:
- Spór o mit założycielski Drugiej Rzeczypospolitej, czyli dlaczego świętujemy 11 listopada?;
- W cieniu dwóch postaci... Dyskusja pt. „Wizje niepodległości: Roman Dmowski kontra Józef Piłsudski”;
- Moralizatorstwo w starym, krakowskim wydaniu, czyli Michał Bobrzyński a spory niepodległościowe;
- Rocznica zamachu majowego: polityka i ofiary;
- III rząd Wincentego Witosa (cz. 1. cz. 2);
- Zamach majowy Józefa Piłsudskiego – okoliczności.
Bibliografia
- Armstrong K., Krótka historia mitu, Kraków 2005.
- Bal-Nowak M., Mit jako forma symboliczna w ujęciu E. A. Cassirera, Kraków 1996.
- Banaszkiewicz J., Podanie o Piaście i Popielu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi, Warszawa 1986.
- Banaszkiewicz J., Polskie dzieje bajeczne mistrza Wincentego Kadłubka, Wrocław 1998.
- Barthes R., Mit i znak, Warszawa 1970.
- Basista J., Historia, aksjologia, mit. Kilka uwag o relacjach między nimi [w:] Historia, mity, interpretacje, red. A. Barczewska-Krupa, Łódź 1996, s. 63–72.
- Biernat T., Mit polityczny, Warszawa 1989.
- Bloch M., Pochwała historii, Warszawa 1962.
- Cassirer E., Esej o człowieku, Wstęp do filozofii kultury, Warszawa 1971.
- Chałasiński J., Kultura i naród, Warszawa 1968.
- Colović I., Polityka symboli. Eseje o antropologii politycznej, Kraków 2001.
- Czarnecki Z. J., Przyszłość i historia. Studia nad historyzmem i ideą prospekcji dziejowej w historii filozofii, Lublin 1981.
- Dudek A., Historia polityczna Polski 1989–2005, Kraków 2007.
- Eliade M., Sacrum, mit, historia, Warszawa 1970.
- Filipowicz S., Mit i spektakl władzy, Warszawa 1988.
- Furet F., Przeszłość pewnego złudzenia. Esej o idei komunistycznej w XX w., Warszawa 1996.
- Golka M., Atrakcyjność mitu, „Kultura Współczesna”, nr 1–2 (9–10), 1999, s. 41–49.
- Huntington S. P., Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego, Warszawa 2000.
- Jaskółowski K., Mityczne przestrzenie nacjonalizmu, Toruń 2003.
- Jaźwiński R., Geneza, społeczne podłoże oraz funkcjonowanie mitu bohatera w ideologii i propagandzie nazizmu, „Juvenilia”, t. 2, Wrocław 2007, s. 131–150.
- Karwat M., O demagogii, Warszawa 2006.
- Karwat M., Sztuka manipulacji politycznej, Toruń 2001.
- Klementewicz T., Historia nie osądzi. Z problemów wartościowania jakości przywódców politycznych [w:] Studia Politologiczne vol. 5. Przywództwo polityczne, pod red. T. Bodio, Warszawa 2001, s. 176–90.
- Kołakowski L., Obecność mitu, Warszawa 2003.
- Kuderowicz Z., Filozofia dziejów, Warszawa 1983.
- Łukomski P., Polityka jako religia i świątynia władzy [w:] Metafory polityki, pod red. B. Kaczmarka, t. I, Warszawa 2003, s. 261–267.
- Maternicki J., Mity historyczne, ich geneza, struktura i funkcje społeczne [w:] Metodologiczne problemy badań nad dziejami myśli historycznej, pod red. J. Maternickiego, Warszawa 1990, s. 66–80.
- Maternicki J., Wielokształtność historii. Rozważania o kulturze historycznej i badaniach historiograficznych, Warszawa 1990.
- Morawski P., Mit o Trojańskim pochodzeniu Franków w historiografii średniowiecznej Francji, „Przegląd Humanistyczny”, nr 5 (404), 2007, s. 55–70.
- Nowak A., Pokusy geopolityki rosyjskiej (po 1991 roku) [w:] Od Imperium do Imperium. Spojrzenie na historię Europy Wschodniej, A. Nowak, Kraków 2004.
- Nowak A., Wizja polityczna Józefa Piłsudskiego [w:] Historie politycznych tradycji. Piłsudski, Putin i inni, A. Nowak, Kraków 2007.
- Ost D., Klęska „Solidarności”. Gniew i polityka w postkomunistycznej Europie, Warszawa 2007.
- Paruch W., Myśl polityczna obozu piłsudczykowskiego 1926–1939, Lublin 2005.
- Pawełczyk P., Socjotechniczne aspekty gry politycznej, Poznań 2000.
- Popper K. R., W poszukiwaniu lepszego świata. Wykłady i rozprawy z trzydziestu lat, Warszawa 1997.
- Potkowski E., Książka i pismo w średniowieczu, Pułtusk 2006.
- Samsonowicz H., _O historii prawdziwej, Gdańsk 1997.
- Schmidt C., Pojęcie polityczności [w:] Teologia polityczna i inne eseje, Kraków 2000, s. 191–250.
- Szacki J., Tradycja. Przegląd problematyki, Warszawa 1971.
- Topolski J., Jak się pisze i rozumie historię, Warszawa 1996.
- Topolski J., Przymus i wolność w tworzeniu historii, Warszawa 1990.
- Topolski J., Świat bez historii, Warszawa 1976.
- Vernant J. P., Mit i religia w Grecji starożytnej, Warszawa 1998.
Tekst zredagowali: Bożena Pierga, Kamil Janicki
Korektę przeprowadziła: Bożena Pierga