Tomasz P. Terlikowski – „Rozdzieleni bracia. Szeptyccy, historia Polski i Ukrainy” – recenzja i ocena
Tomasz P. Terlikowski – „Rozdzieleni bracia. Szeptyccy, historia Polski i Ukrainy” – recenzja i ocena
Tocząca się wojna na Ukrainie spowodowała wzrost zainteresowania historią tego kraju. Napływ wielu Ukraińców do Polski przyniósł zaś pytania o wspólną historię, która bardzo często nas dzieli. Mówiąc szczerze, nie widzę większych szans na to, by sytuacja ta uległa zmianie. Wręcz przeciwnie. Każdy, kto śledzi zmagania wojenne Ukraińców dostrzega, że jeszcze bardziej wzrósł tam kult UPA i Stepana Bandery. Dla nas tymczasem te dwa pojęcia są synonimem okrutnego ludobójstwa. Osobiście słyszałem starszych ludzi, którzy mówili, że podczas wojny Ukraińcy byli dużo gorsi od Niemców. Świadczy to o olbrzymiej traumie u wielu Polaków. Traumie tym większej, że ukraińskie władze zdają się jej zupełnie nie dostrzegać – nie mówiąc już o słowie „przepraszam” z ich strony.
Wydaje się, że właśnie to wszystko miał na uwadze Tomasz P. Terlikowski pisząc książkę pod tytułem „Rozdzieleni bracia. Szeptyccy, historia Polski i Ukrainy”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa WAM. Autor jest znanym dziennikarzem i pisarzem. Jednak nie jest zawodowym historykiem, co doskonale widać po lekturze recenzowanej książki. Książka Terlikowskiego nie jest klasyczną biografią. To raczej popularnonaukowa historia obu braci. Historia rzeczywiście dramatyczna i mająca smutny finał.
Na początku kilka uwag. Otóż Terlikowski wziął na warsztat bardzo obiecujący temat. Szeptyccy, wnukowie Aleksandra Fredry i potomkowie wielkiego kresowego rodu. Pięciu braci, z których każdy poszedł własną drogą. Najbardziej oczywiście historia zapamiętała Stanisława – generała wojska polskiego i Andrzeja – zwierzchnika Kościoła greckokatolickiego. Autor wyraża życzenie, że jego książka może prowadzić do „głębokiego pojednania”. Mam jednak ku temu poważne wątpliwości.
Autor zachowuje chronologiczny układ. Widać jednak, że specjalizuje się w tematach religijnych, to bowiem im poświęca ogromne partie swojej pracy. Tam zaś, gdzie skręca w historię polityczną często robi to stosunkowo pobieżnie. Mówiąc wprost, przeciętny czytelnik interesujący się historią XX wieku nie dowie się z książki Terlikowskiego niczego nowego. Prawdę powiedziawszy słabiej – w mojej ocenie – wypadł fragment dotyczący II wojny światowej. Autor – często nieporadnie – ewidentnie próbuje bronić postawy metropolity Szeptyckiego, a nawet ją wybiela. Stara się tłumaczyć, dlaczego poparł zbliżenie z Niemcami, dlaczego pisał listy do Adolfa Hitlera, dlaczego chciał budować ukraińskie państwo w sojuszu z III Rzeszą. Czy jednak można to wytłumaczyć? Wszak metropolita był człowiekiem światłym, wykształconym i musiał sobie zdawać sprawę ze swoich czynów. Tym bardziej, że wiedział o nazistowskich zbrodniach. Szeptycki nie protestował także, gdy Ukraińcy dokonywali pogromów Żydów oraz bardzo późno potępił ludobójstwo na Polakach. Takie są fakty. Tymczasem Terlikowski próbuje szukać wytłumaczenia, snuje domysły.
Przedziwne jest pytanie, czy bracia zrobili wystarczająco dużo, by pogodzić zwaśnione narody. Wtedy nie mogli uczynić tego bracia Szeptyccy, dziś nie może uczynić tego Terlikowski swoją książką. Autor powinien rozumieć, że pojednania i zgody między narodami nie da się zbudować dekretem, jakimś wydumanym aktem czy narzucić odgórnie. Proces ten – aby był trwały – musi obejmować zarówno warstwy rządzące jak i cały naród. Nade wszystko zaś musi być oparty na prawdzie. Tymczasem Ukraińcy nie przyznawali się do mordów na Polakach wtedy, nie przyznają się do tych wydarzeń także i dziś. Dla nich UPA jest symbolem walki z Sowietami, dla nas symbolem ludobójstwa. Terlikowski zdaje się nie dostrzegać tej oczywistości.
Pomijając to wszystko, lektura książki w pewnych fragmentach zawiera powtórzenia. Kilkukrotnie autor pisze, że świat jaki znali bracia się skończył. Robi tak przy okazji opisu I i II wojny światowej. Oczywiście jest to prawda, jednak te powtórzenia (niemal dosłowne) są niepotrzebne. Poza tym wtedy kończył się świat, jaki znali wszyscy ludzie. Szeptyccy byli w tej uprzywilejowanej postaci, że byli bardzo majętni i nie musieli się martwić o zaspokojenie codziennych podstawowych potrzeb. Tymczasem dla Polaków, Ukraińców i Żydów wojna była prawdziwym piekłem na ziemi.