Tomasz Grzywaczewski – „Wymazana granica. Śladami II Rzeczpospolitej” – recenzja i ocena
Tomasz Grzywaczewski – „Wymazana granica. Śladami II Rzeczpospolitej” – recenzja i ocena
Na pograniczu nie znajdziesz prostych odpowiedzi na trudne pytania. W każdym razie dziadek się zawziął i pozostał do końca wojny polskim Kaszubem albo, jak to woli, kaszubskim Polakiem. A kiedy przyszli Rosjanie, to musiał córki chować, żeby ich nie zgwałcili, a jego samego trzy razy pod ścianą stawiali. Piotr Dziekanowski, „Kurier Bytowski”
„Granice II RP” to reportersko-fotograficzny projekt, który po prostu należało zrealizować. Dlaczego? Ponieważ w tej podróży najważniejsi byli ludzie, ostatni świadkowie pamiętający przedwojenne życie na pograniczu. Grzywaczewski spisał w swoim notatniku dziesiątki relacji mieszkańców miejscowości położonych wzdłuż przedwojennej granicy. Niestety część rozmówców nie doczekała książkowej opowieści o minionym świecie, do którego poznania zaprasza Czytelnika autor. Czy warto wyruszyć wraz z nim śladami „wymazanej granicy”? Zdecydowanie tak!
W 1945 roku Sowieci potraktowali Pomorze jako niemiecki region – rabowano, mordowano i gwałcono. Na wschód deportowano ponad piętnaście tysięcy osób, w tym kilka tysięcy Kaszubów. W podobny sposób potraktowano zarówno powiaty znajdujące się przed wojną w polskich granicach, jak i opisaną przez Grzywaczewskiego ziemię bytowską. Kiedy Niemcy opuścili swoje domostwa, w ich miejsce sprowadzili się przesiedleńcy z Kresów i Ukraińcy z „akcji Wisła”. Zresztą skomplikowane stosunki etniczne cechowały także inne odwiedzone przez autora tereny, m.in. Górny Śląsk, Bieszczady, Huculszczyznę, Polesie, Mazury i Powiśle.
Wśród najciekawszych rozdziałów reportażu warto wymienić te poświęcone mało znanemu górskiemu pograniczu oraz ziemi białoruskiej i litewskiej, rzadziej opisywanej w kresowej literaturze niż chociażby Wołyń. Autor rozmawiał m.in. wypędzonymi Bojkami, ratownikami na szczycie Pop Iwan w masywie Czarnohory, miłośnikami twórczości Sergiusza Piaseckiego pod Mińskiem, uczestnikami polskiej pielgrzymki do Ostrej Bramy oraz mieszkańcami miasta zbudowanego na potrzeby zamkniętej niedawno elektrowni atomowej, na terenie której kręcono serial „Czarnobyl”. Między Niemnem a Wilią przed wojną marzono o Sowietach, a następnie za Sowietów marzono o Polsce. Dzisiaj „bezpieczniej jest w ogóle o niczym nie marzyć”.
Grzywaczewski oddaje głos swoim rozmówcom. Komentarz jest zredukowany do niezbędnego minimum. Dzięki pomocy życzliwych ludzi autor został wprowadzony w skomplikowany świat pogranicza, gdzie od wybuchu I wojny światowej „nigdy już nic nie było proste” i „nie było prostych odpowiedzi na trudne pytania”. Ślązaczka Anna opisuje swoją „małą ojczyznę” za pomocą kuchennej metafory: „Proszę wziąć patelnię, usmażyć jajecznicę, dosypać szczypiorek, dodać pomidory i doprawić czosnkiem. Wszystko się u nas w tym XX wieku przemieszało”. Jak w takim razie odpowiedzieć na pytanie o własną tożsamość?
Mimo że granicy nie ma już od kilkudziesięciu lat, w wielu miejscowościach życie wciąż toczy się dawnym rytmem. Najstarsi mieszkańcy, ale często również następne pokolenia, nadal dźwigają na plecach ciężar pogranicza. Granica tkwi w głowach i opowieściach bohaterów reportażu.
Jaki przebieg miała wojna palikowa? Czym była Rzeczpospolita Janowska? Jak dziś wyglądają ulubione kurorty Józefa Piłsudskiego, Druskienniki i Zaleszczyki? Jak zmienia się sytuacja narodowościowa na Zaolziu i na Litwie? Grzywaczewski na ponad trzystu pięćdziesięciu stronach odpowiada na te pytania i opisuje dziesiątki interesujących historii, które tworzą barwną mozaikę przedstawiającą świat II Rzeczpospolitej.
Warto zatem udać się w tę literacką wyprawę śladami nieistniejącej granicy, by lepiej poznać i zrozumieć specyfikę polskiego pogranicza. Zarówno tego znajdującego się dziś w granicach Rzeczpospolitej, jak i wschodnich Kresów. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla miłośników historii międzywojnia. Gorąco zachęcam do lektury!