Tomasz Bonek – „Zaginione złoto Hitlera. Bezpieka PRL na tropie skarbu Festung Breslau” – recenzja i ocena
Tomasz Bonek – „Zaginione złoto Hitlera. Bezpieka PRL na tropie skarbu Festung Breslau” – recenzja i ocena
Złoty pociąg i mityczne skarby zgromadzone najpierw w podziemnych skarbcach Breslau, a później w rozmaitych tajnych schowkach w sztolniach i w zboczach gór... Członkowie tajnej organizacji Werwolf, którzy przysięgli strzec bogactw mających być finansową podwaliną wskrzeszonej Rzeszy... To tematy, które co i rusz rozpalają umysły wielu poszukiwaczy.
Tomasz Bonek jest dziennikarzem, podróżnikiem, redaktorem naczelnym i dyrektorem wydawniczym dwóch największych polskich mediów biznesowych. Znany jest również jako autor książek-reportaży, w których opisywał m.in. odkrycie na śmietniku skarbu średzkiego (najcenniejszego polskiego znaleziska archeologicznego) czy wojenne tajemnice opactwa w Lubiążu. Tym razem oddaje do rąk czytelników niemniej emocjonującą książkę dotyczącą powracającego regularnie tematu: złota wywiezionego z Festung Breslau.
Tak zwane Ziemie Odzyskane to przez wiele lat po zakończeniu wojny był taki nasz rodzimy Dziki Zachód. Jeździło się tam na szaber, dla handlu, żeby się ukryć (często przed wymiarem sprawiedliwości), ale też żeby przymusowo zacząć nowe życie w zupełnie obcym środowisku. Trzymający się kurczowo swoich domostw i starający się uniknąć wywózki rdzenni mieszkańcy Dolnego Śląska oraz szerząca się bandyterka skutecznie umacniały mit tajnej organizacji Werwolf, która tylko czekała na możliwość odrodzenia się Rzeszy. Miała również strzec ukrytych gdzieś głęboko niezmierzonych bogactw ewakuowanych z Festung Breslau.
W okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w kraju brakowało wielu podstawowych artykułów. Gospodarka centralnie sterowana w połączeniu z odbudową kraju z wojennych zgliszczy właściwie tylko własnym sumptem dawały o sobie znać. Do tego zaciągnięte na Zachodzie kredyty powodowały, że myśl o pozyskaniu kilku ton złota była miła każdemu ze sfery rządzącej. Różnego rodzaju doniesienia o ukrytych skarbach Breslau, skrzętnie gromadzone przez dwóch pracowników Służby Bezpieczeństwa pułkownika Władysława Jaromina (ten wcześniej służył w Urzędzie Bezpieczeństwa) i jego następcę Stanisława Siorka, padały na bardzo podatny grunt w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Dodatkowo mieli oni swojego własnego „strażnika skarbów”. Był nim Herbert Klose, który nie wyjechał do Niemiec, a od lat 50 był przesłuchiwany i inwigilowany przez służby jako osoba, która miała znać miejsce ukrycia złota Breslau. Notabene po latach został nieomal celebrytą wypowiadając się ze swadą o ewakuacji kosztowności i dzieł sztuki.
Tomasz Bonek w sposób pasjonujący przedstawia wszystkie osoby, które kiedykolwiek zetknęły się z tematem złotego pociągu z Festung Breslau. Pozwala wypowiedzieć im swoje argumenty, przedstawia ich motywy. Jednak za każdym razem konfrontuje to z odnalezionymi w wielu archiwach dokumentami świadczącymi o tym, że żadnej ewakuacji niewyobrażalnych ton złota z otoczonego przez Armię Czerwoną Breslau nie było. Niestety, żaden złoty pociąg nie został ukryty w wydrążonych przez więźniów obozów koncentracyjnych sztolniach.
„Zaginione złoto Hitlera. Bezpieka PRL na tropie skarbu Festung Breslau” jest pozycją obowiązkową dla wszystkich, których interesuje, co takiego Niemcy umieszczali na Dolnym Śląsku. Poza warstwą merytoryczną dodatkowym atutem jest bardzo dobrze prowadzona narracja. Zachęcam do lektury.