Tivadar Soros – „Maskarada wokół śmierci. Nazistowski świat na Węgrzech” – recenzja i ocena
Tivadar Soros – „Maskarada wokół śmierci. Nazistowski świat na Węgrzech” – recenzja i ocena
Tivadar Soros (do 1936 r. Teodor Szwarc) był znanym węgierskim esperantystą. Do jego utworów tworzonych w tym języku zaliczają się: „Nowocześni Robinsonowie” (najpierw drukowane jako felieton w „Literatura Mondo, a w 1924 r. jako osobna książeczka), „Ofiary” (1925), „Na krwawej ziemi” (1933). Wszystkie dotyczyły jego przeżyć jako jeńca wojennego na Syberii oraz powrotu na Węgry przez ogarniętą rewolucją Rosję. II wojna światowa przyniosła jego rodzinie kolejne śmiertelne zagrożenie, które ze swadą opisał w „Maskaradzie wokół śmierci”, również wydanej w języku esperanto. Na marginesie można wspomnieć, że Tivadar był ojcem kontrowersyjnego (a dla wielu demonicznego) biznesmena George’a Sorosa.
Rodzina Szwarców, węgierskich Żydów, dość dobrze radziła sobie przed wojną. W 1936 r. oficjalnie zmienili nazwisko na Soros, co było wyrazem integracji z państwem, a także próbą uniknięcia nasilających się antysemickich szykan. Do czasu okupacji Królestwa Węgier tj. 19 marca 1944 r., nawet pomimo zaostrzania prawa antyżydowskiego, Tivadar mógł spokojnie pracować jako adwokat i zarządca nieruchomości, jego synowie Paul i George chodzili do szkoły. Skrajnie inne doświadczenie niż Żydów z okupowanej przez Niemcy Europę. Choć Holokaust na Węgrzech trwał krócej niż w innych europejskich państwach, to jednak z ok. 800 tysięcy węgierskich Żydów wojnę przeżyło ok. 200 tysięcy, w tym rodzina Sorosów.
„Maskarada wokół śmierci. Nazistowski świat na Węgrzech” jest wydawnictwem odbiegającym od kanonu wspomnień Ocalonych. Jest napisana w tonie awanturniczej przygody, której główny bohater na przysłowiowego „bezczela” paraduje bez przepisowej żółtej gwiazdy po ulicach Budapesztu, chodzi na basen i lokuje teściową w luksusowym hotelu. Można powiedzieć, że w bardzo małym zakresie zmienił swój sybarycki tryb życia, choć czasami musiał się ukrywać, a jego żona udawała prostą kobietę mieszkającą na wsi. Jedną bowiem z zasad przetrwania przyjętą przez Tivadara, oprócz bezczelnej pewności siebie, było rozdzielenie rodziny i ulokowanie jej członków w odległych od siebie miejscach. Spotkania odbywały się rzadko, w wyznaczonych punktach kontaktowych. Wydał również majątek na komplety mniej lub bardziej autentycznych dokumentów. Co ciekawe na Węgrzech dokumentów, które miały poświadczać aryjskość było bardzo wiele, nie wystarczyła tylko kennkarta i świadectwo chrztu. Trzeba przyznać, że te działania były na tyle skuteczne, że najbliższa rodzina Tivadara oraz dość spory krąg jego znajomych dożyło do końca wojny. Być może miał na to duży wpływ fakt, że należeli do budapeszteńskich Żydów.
Świadectwo Sorosa, choć napisane dość lekko, miesza ze sobą okrutną rzeczywistość rządów strzałokrzyżowców, rozstrzeliwania Żydów nad brzegiem Dunaju, transporty do KL Auschwitz II-Birkenau, z których 75% ginie w komorach gazowych bez rejestracji w obozie, rabunki i gwałty oraz pomoc drugiemu człowiekowi, obiady ze znajomymi, spotkania z synami na pływali, a co najważniejsze przemożną miłością do życia. To wszystko sprawia, że recenzowana pozycja zdecydowanie wybija się na tle rozrośniętej literatury wspomnieniowej. Duże wyrazy uznania należą się również, zmarłej już niestety, tłumaczce Emilii Ewie Siurwaskiej, która brawurowo oddała styl pisarstwa autora.
Choć niektórzy mają bardzo wiele uwag w stosunku do George’a Sorosa (ujmijmy to w tak elegancki sposób i nie rozszerzajmy) to jednak warto dać się porwać książce jego ojca i razem z Tivadarem wziąć udział w śmiertelnej maskaradzie.