Theo Aronson – „Zwaśnieni monarchowie. Europejskie trony w przeddzień katastrofy 1914 roku” – recenzja i ocena
Przeczytaj fragment tej książki
Celem Autora nie było przedstawienie szeroko rozumianej historii powszechnej, lecz prezentacja losów dwunastu ówczesnych europejskich monarchów: ich charakterów, losów, miejsca w systemie politycznym rządzonych przez nich państw. Czytelnik otrzymuje zatem do ręki panoramę osobistych losów panujących – królów i cesarzy w ostatnich latach monarchicznej Europy.
Opowieść Theo Aronsona, znanego królewskiego biografa pozostającego w bliskich relacjach z wieloma członkami europejskich rodów panujących i arystokratycznych, przepełniona jest nostalgią, tęsknotą za czasami, które już nie wrócą. Autor z taktem i wyczuciem opisał swych bohaterów. Na kartach Zwaśnionych monarchów jawią się oni jako niepozbawieni wad, ludzcy przedstawiciele swej profesji z głęboko zakorzenionym poczuciem obowiązku. Jedyną osobą, która otrzymuje od niego więcej razów niż inni, jest Kaiser Wilhelm II. Aronson wpisuje się tym samym w ciąg narracji głoszących, że zachowania cesarza niemieckiego nie da się obronić. Niekiedy jednak optyka ta wydaje się dyskusyjna. Szereg publikacji poświęconych Mikołajowi II przypisuje mu więcej wad aniżeli jedynie niezdecydowanie czy uzależnienie od carycy.
Niewątpliwą zaletą książki jest uwypuklenie rodzinnych powiązań monarchów oraz dramatu, jakim była dla nich wojna, która rozdzieliła ich na cztery lata. Czytając o I wojnie światowej, zazwyczaj dostrzegamy jedynie cierpienia narodów uwięzionych w skostniałych imperiach, żołnierzy z trudem znoszących realia okopów, nowe sposoby uśmiercania. Nie zdajemy sobie natomiast sprawy, jak dużym dylematem był dla monarchy ów konflikt zbrojny, gdy wierność narodowi, którym panował, stawiała go w opozycji do rodziny – co i tak nie zawsze skutkowało zaufaniem swego ludu. Aronson przekazuje nam jednak wizję, jaką mieli monarchowie często okopani w swych pałacach, opisujący przeszłość tak, jak sami ją widzieli. Chociaż ukazuje heroiczną postawę Alberta, króla Belgów, czy odważną pielęgniarską posługę jego żony lub królowej Rumunii, to nie dowiadujemy się wiele o wdzięczności ich poddanych. Nie oddano im głosu na kartach książki. Musimy polegać na słowie panujących. Choć zatem monarchia w trudnych chwilach zbliżyła się do ludu, to autor zachował dystans, który Czytelnikowi trudno będzie pokonać.
To wyobcowanie nie odnosi się tylko do poddanych en général. Tajemnicą pozostają dla nas relacje władców z szefami rządów. Aronson uważa, że nie jest to temat jego książki. Ma rację, ale kilka wzmianek pozwoliłoby lepiej ulokować monarchów w ówczesnej rzeczywistości. Zamiast tego otrzymujemy obraz pięknego, malowniczego świata, który istniał w pałacach Schönbrunn, Neuepalais czy Carskiego Sioła, ale który był całkowicie oderwany od realiów państw. Na obronę autora należy jednak dodać, iż niejednokrotnie tak to właśnie wyglądało.
Aronson ciekawie ilustruje przejście monarchów od czasów świetności i kryzysu roku 1914 do gwałtownego załamania się starego systemu w końcu 1918 roku. Znów jednak brak w tym głębi i wyjaśnienia, czemu panujący stanęli przed koniecznością opuszczenia swych tronów. Czytelnik nie znający realiów tamtych czasów: głodu, powszechnego widma komunizmu, cierpień spowodowanych użyciem nowych rodzajów broni, licznych śmierci wynikających nie z walki, lecz z epidemii grypy hiszpanki, krańcowego wyczerpania społeczeństw – nie pojmie, dlaczego do tego doszło.
Ciekawą hipotezą Aronsona jest twierdzenie, że do upadku systemu przyczynił się amerykański prezydent i jego słynne 14 punktów. Autor nie kusi się jednak o szersze przedstawienie osobistego stosunku Thomasa Woodrowa Wilsona do monarchii czy systemu europejskiego. Zdaje się również nie dostrzegać, że to system panujący w poszczególnych monarchiach, które w wyniku Wielkiej Wojny zniknęły z powierzchni ziemi, w znaczącym stopniu je rozsadził. Autor wypowiada się również sceptycznie o demokratycznym systemie Wilsona, który spowodował nastanie totalitaryzmów. Jakby monarchie stanowiły wentyl bezpieczeństwa. Zdaje się nie dostrzegać, że Hannah Arendt w swych Korzeniach totalitaryzmu trafnie wskazała początki tych systemów w rasistowskiej polityce przed I wojną światową. Za rozbudzenie krwawych nacjonalizmów odpowiada zaś choćby Franciszek Józef I, który legitymizował stosowanie w swym państwie polityki divide et impera. Poza tym monarchiczne Włochy nie uniknęły totalitaryzmu i dyktatury Mussoliniego, do czego przyczynił się sam Wiktor Emanuel III.
Przeczytaj też:
- Andrzej Chwalba – „Samobójstwo Europy”
- W. Borodziej, M. Górny – „Nasza wojna. Europa Środkowo-Wschodnia 1914–1918”
- Ryszard Kaczmarek – „Polacy w armii kajzera”
Od strony redakcyjnej recenzowana pozycja prezentuje się dobrze. Niemniej Wydawnictwo Literackie mogłoby odnotować w przypisach kilka oczywistych błędów Autora. Franciszek Józef I nie był bowiem „cesarzem Austro-Węgier”, ale cesarzem Austrii i królem Wegier (Kaiser und König). Wilhelm II nie był „cesarzem Niemiec”, ale cesarzem niemieckim, co nie jest tylko semantyką, lecz bardzo ważnym rozróżnieniem, jeśli przyjrzymy się sporowi, jaki zaistniał wokół tej kwestii w chwili powstawania II Rzeszy. Wbrew supozycji Aronsona Arthur Nicolson nigdy nie pełnił funkcji ambasadora Wielkiej Brytanii w Austro-Wegrzech lecz w Rosji. Poza tym słynny brytyjski historyk Taylor ma inicjały „A. J. P.”, a nie jak notorycznie pisze Autor „A. J. E.”.
Pomijając te uwagi, należy odnotować, że książka Theo Aronsona zasługuje na zainteresowanie każdego miłośnika historii. Szczególną uwagę powinni jej poświęcić miłośnicy dziejów rodów królewskich oraz Wielkiej Wojny 1914–1918. Przyjęta optyka jest niecodzienna i godna uwagi, co przydaje prezentowanym wydarzeniom nowego wymiaru. Potoczysty i barwny styl autora pozwala na gładkie przejście z sielsko-ziemiańskich realiów Albionu do dzikich i romantycznych zakątków Bałkanów, gdzie zaczął się ów konflikt, który pogrzebał nie tylko świat monarchów, ale i świat zdominowany przez Europę.
Redakcja i korekta: Agnieszka Leszkowicz