„Tęczyńscy” – znakomita monografia Janusza Kurtyki
Prof. Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, który zginął w katastrofie smoleńskiej, w świadomości większości społeczeństwa funkcjonuje jako badacz historii najnowszej. Rzeczywiście, poświęcił jej kilkadziesiąt publikacji, ale przede wszystkim był mediewistą.
Przy okazji pierwszej rocznicy śmierci tego zasłużonego badacza chciałbym zwrócić uwagę na książkę „Tęczyńscy. Studium z dziejów polskiej elity możnowładczej w średniowieczu”. Jest to poszerzona wersja dysertacji, na podstawie której Janusz Kurtyka w 1995 roku uzyskał stopień doktora. Ukazała się w 1997 roku nakładem krakowskiego wydawnictwa Secesja.
Dzieło to spotkało się z dużym uznaniem środowiska naukowego. „Jego praca stanowić będzie odtąd wzorzec gruntownej monografii genealogicznej, wzorzec zresztą niełatwy do naśladowania i dorównania. Historiografia polska dysponuje już wieloma monografiami, żadna z nich nie może się równać z pracą Kurtyki” – pisał prof. Antoni Gąsiorowski. „Pojawienie się tego dzieła stanowi niewątpliwie wydarzenie w naszej mediewistyce. Stanowić może doskonały wzór do naśladowania i to nie tylko dla badań genealogicznych, ale może przede wszystkim dla studiów nad stratygrafią społeczną czy mechanizmami sprawowania władzy i funkcjonowania stronnictw możnowładczych” – tak oceniał książkę prof. Tomasz Jurek. Waldemar Bukowski, podsumowując dorobek naukowy Janusza Kurtyki, stwierdził: „Można powiedzieć, że był to jeden z kamieni milowych mediewistyki”. Potwierdzeniem opinii recenzentów były nagrody im. Adama Heymowskiego (1996) i im. Klemensa Szaniawskiego (1998).
Jest to prawdziwa cegła: 674 strony plus mapy i tablice genealogiczne. Praca jest podzielona na siedem rozdziałów według klucza chronologicznego. Poznajemy początki rodu Toporów od XI wieku, a następnie szczegółowo losy Tęczyńskich, czołowego polskiego rodu możnowładczego w XIV i XV wieku, oraz stanowiących ich boczną linię Rabsztyńskich. Do tego aneks, w którym szczegółowo omówiono genealogię tej znanej możnowładczej rodziny.
Nie jest to jednak monotonna historia związków małżeńskich czy transakcji finansowych z udziałem Tęczyńskich. Ich losy stają się okazją do przedstawienia całego spektrum zagadnień i w efekcie Janusz Kurtyka nakreślił szeroką panoramę dziejów Polski od czasów Łokietka do przełomu XV i XVI wieku. To się po prostu czuje, że ma się do czynienia z pracą monumentalną. Podziw budzi już samo wykorzystanie wielkiej ilości źródeł, a także literatury – nie tylko polskiej, ale także amerykańskiej, brytyjskiej, czeskiej, francuskiej, holenderskiej, niemieckiej i węgierskiej.
Wprawdzie jest to książka z zakresu mediewistyki, lecz warto, aby sięgnęli po nią także badacze innych epok. Sam naukowo krążę na odcinku między XVI a XX wiekiem, a mimo to lektura „Tęczyńskich” była dla mnie inspirująca. Pisząc o danym zagadnieniu, łatwo zagubić się w szczegółach, doprowadzić do sytuacji, w której pojedyncze drzewa zasłaniają las. „Tęczyńscy” to swojego rodzaju drogowskaz dla młodych naukowców, że nie warto pisać pracy tylko dla dwóch literek przed nazwiskiem, że nie warto stawiać na minimalizm.
--Wszystkie cytaty pochodzą ze wspomnienia Mediewista autorstwa Waldemara Bukowskiego, zamieszczonego w numerze specjalnym „Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej” (nr 112-113/2010), poświęconego Januszowi Kurtyce.--