Szymon Wrzesiński – „Potępieńcy średniowiecznej Europy” – recenzja i ocena
„Potępieńcy średniowiecznej Europy”, to książka z zakresu historii społecznej, której tematem są m.in. osobistości tamtej epoki, które wywarły wpływ na nasze współczesne życie, przyczyniając się np. do, jak twierdzi autor, nadmiernego wpływu religii na życie świeckich. Osobistości te, zarówno świeckie jak i duchowe, łączy jedno – upodobanie do radykalnych decyzji, które w konsekwencji doprowadzały do śmierci tysięcy ludzi. Według Wrzesińskiego przyczyna tychże decyzji, to obawa przed utratą władzy.
Pamiętać należy, iż Kościół niemal u progu swego istnienia podjął się mozolnej pracy oddzielenia grzeszników od bogobojnych członków religijnej wspólnoty – pisze Wrzesiński we wstępie. Po początkowym wykluczaniu „czarnej owcy” ze stada, z czasem zaczęto stosować także uznawany za lżejszą formę ekskomuniki interdykt, a także i samą ekskomunikę. Czarnymi owcami średniowiecznej Europy, uznawanymi za wrogie grupami, którym autor książki poświęca kolejne rozdziały, byli: heretycy, czarownice, rozbójnicy, piraci, Żydzi, prostytutki, spiskowcy i truciciele. Mnie szczególnie zainteresował rozdział poświecony czarownicom.
Powstanie magii autor tłumaczy dążeniem do pełnego zrozumienia tajemnic świata. Chęć tego zrozumienia pojawiła się tysiące lat temu, a jej ślady widoczne są nawet w epoce polodowcowej. Z czasem, gdy w czarownikach zaczęto upatrywać najdoskonalszych doradców, trudnienie się magią stało się także źródłem bogactwa. Wraz z pojawieniem się i rozprzestrzenianiem religii chrześcijańskiej, sytuacja magów zaczęła ulegać zmianie.
Na podstawie rozporządzeń cesarza z lat 319-321, za wrogie uznano wszelkie rodzaje astrologii, wróżbiarstwa i magii, z powodu rzekomego zagrożenia dla nowej, państwowej religii – pisze Wrzesiński. I tu dochodzimy, do kluczowego dla całej książki i wspólnego wszystkim jej rozdziałom elementu – potępiania określonych grup społecznych. Jak wiadomo, wśród posądzanych o czynienie czarów dominowały kobiety. Zawarty w Piśmie Świętym obraz kobiety, przez długie wieki przedstawiał ją jako słabszą moralnie od mężczyzny, a tym samym bardziej podatną na szatańską pokusę – tłumaczy autor.
Ogarniający Europę fanatyzm z czasem przybierał na sile. Gdy widzisz kobietę, myśl, że to diabeł! Jest ona rodzajem piekła! – mawiał Pius II. Brak tolerancji oświetlały stosy z płonącymi ofiarami nienawiści, strachu i zabobonu. 5 grudnia 1484 roku powstał dokument Pragnąc z największej pobożności, który prawnie usankcjonował ścisły związek zachodzący między kataklizmami a czarami. Autorem dokumentu był papież Innocenty VIII, noszący przydomek „Uczciwego”, nota bene ojciec ośmiorga dzieci. W 1486 roku jego bulla została włączona do Młota na czarownice docierając do nieporównywalnie większej liczny zainteresowanych, niż poprzednie dokumenty papieskie.
Młot na wspólniczki szatana podsumowywał średniowieczne poglądy na czary stanowiąc jednocześnie próbę potwierdzenia osobistych więzi między oskarżoną a szatanem. Związek ten stanowił podstawę każdego późnośredniowiecznego procesu o czary, w którym, o ironio, najważniejsze nie było szkodzenie innym ludziom przy pomocy praktyk magicznych, lecz oddawanie czci diabłu i udział w sabatach – twierdzi Wrzesiński.
Historia polowań na czarownice, ale także dzieje walk z pozostałymi wrogimi Kościołowi grupami, została opisana niezwykle lekko i ciekawie. Książkę czytałam jadąc metrem, czekając w kolejce na poczcie i w kawiarni, popijając słodką kawę. Jej lektura była czystą przyjemnością. Czystą, bowiem jednak pozbawioną domieszki głębszej analizy i nie zmieszaną trudnością postawienia pewnych pytań, które mogą pojawić się w umyśle czytelnika, ale nie pojawiły się u autora. Gładkość podobnych przejść, jakimi autor zabiera czytelnika wprost od pewnych zajść do wniosków, zawsze budziła moją podejrzliwość. Mimo to, książkę polecam.
Zredagował: Kamil Janicki