Szymon Jagodziński: Bitwy pod Pułtuskiem i Gołyminem oficjalnie zakończyły kampanię zimową 1806 r. na froncie polskim
Magdalena Mikrut-Majeranek: „Pułtusk–Gołymin 1806” to już czwarta, po takich tytułach jak „Pomorze 1807”, „Konin na tle wojen napoleońskich 1806– 1813” czy „Brienne (29 I 1814) – La Rothière (1 II 1814)”, publikacja napoleońska w Pana dorobku pisarskim. Czym kierował się Pan podczas doboru tematyki najnowszej publikacji? Dlaczego poświęcił Pan uwagę akurat bitwom stoczonym pod Pułtuskiem i Gołyminem w czasie wojny z IV Koalicją?
Szymon Jagodziński: Temat I wojny polskiej Napoleona interesował mnie od samego początku. Dlatego poświęciłem mu swoją debiutancką w serii „Historyczne Bitwy” publikację „Pomorze 1807”. Była to swego rodzaju przekrojówka o udziale wojsk polskich w kampanii 1807 r. oraz oblężeniach pruskich twierdz na Pomorzu. Zawsze myślałem o przedstawieniu w ramach serii całej kampanii napoleońskiej na ziemiach polskich i naturalnym jej początkiem musiał być „Pułtusk-Gołymin 1806”.
Miał on rozpocząć się od wkroczenia wojsk napoleońskich do dawnej Rzeczpospolitej oraz interwencji wojskowej Rosji po stronie swojego pruskiego sojusznika. Tak dochodzimy do kampanii zimowej 1806 roku, których kulminacją były bitwy pod Pułtuskiem i Gołyminem 26 grudnia 1806 r.
14 października 1806 roku wojska Napoleona rozbiły armię Prus pod Jeną (pokonały księcia Fryderyka Ludwika von Hohenlohe) i Auerstädt, gdzie marszałek Louis-Nicolas Davout rozbił armię dowodzoną przez księcia brunszwickiego Karola Wilhelma i króla Prus Fryderyka Wilhelma III. Morale wojsk napoleońskich z pewnością wzrosło, a jak kształtowało się morale armii pruskiej?
Uwzględniając czas po klęskach popaździernikowych, kondycja armii pruskiej była fatalna. Poniesione straty były bardzo olbrzymie. Około 25 tys. żołnierzy pruskich i saskich poległo lub zostało rannych, a prawie 18 tys. dostało się do francuskiej niewoli. Zorganizowany opór przestał istnieć. Sam odwrót początkowo przypominał zwykłą ucieczkę. Bez żadnego planu. Żołnierze byli głodni i spragnieni. W efekcie rabowali masowo ludność cywilną. Dyscyplina zaczęła upadać. Wojska pruskie, mimo że często posiadały nadal przewagę liczebną nad ścigającymi je Francuzami, unikały walki, rejterowały, porzucały broń i tabory. Symbolem rozprzężenia były upokarzające kapitulacje pruskich twierdz. W Erfurcie poddało się co najmniej 10 tys. Prusaków i to tylko przed kawalerią marsz. Murata. Potężny Magdeburg z 24 tys. żołnierzy i 300 działami skapitulował po symbolicznym ostrzale artylerii lekkiej marsz. Neya. Pod Prenzlau 5 tys. Francuzów zmusiło do złożenia broni 10 tys. Prusaków.
W publikacji opisuje Pan zimową kampanię 1806 roku toczoną między wojskami Napoleona a armią cara Rosji Aleksandra I. Jaka była jej geneza? Dlaczego zdecydowano się na walkę zimą?
O genezie wojny z Rosją pisałem już w „Pomorze 1807”. Kilka faktów dla przypomnienia. Początkowo Napoleon sądził, że zakończy wojnę z Prusami w Berlinie. Potem uświadomił sobie, że nie ma szans na trwały pokój, jeśli nie uporządkuje spraw w Europie Środkowej. Stąd pomysł o likwidacji państwa pruskiego, jako szczególnie mu niechętnego. Swoją rolę mógł też odegrać tzw. czynnik pustej przestrzeni. Pomiędzy Odrą a Wisłą miało już nie być żadnej regularnej armii pruskiej, najwyżej jej niedobitki. Odsiecz rosyjska dopiero się zbliżała. W efekcie na większości ziem polskich zaboru pruskiego Napoleon nie oczekiwał na poważniejszy opór. Pruskie twierdze na Odrze skapitulowały. Trzeba było się spieszyć; wojska rosyjskie już były w drodze.
Z jakimi problemami borykały się wojska napoleońskie podczas tej kampanii?
Możemy je wyliczyć na palcach jednej ręki: brak dróg, brak żywności, wszechobecne błoto („piąty żywioł”, jak mawiali Francuzi), załamania pogodowe, wolno napływające uzupełnienia. Czynniki te spowodować miały, że Wielka Armia zaczęła tracić swój największy atut – szybkość. Zamiast „wojny błyskawicznej” pojawił się mozolny marsz prowadzony krok po kroku. Artyleria grzęzła w klejącej mazi. W efekcie Francuzom miało jej zabraknąć w obu kluczowych bitwach kampanii zimowej, pod Pułtuskiem i Gołyminem. Wspomniane wyżej czynniki negatywnie odbiły się na kawalerii francuskiej, która do tej pory była „oczami i uszami” wojsk napoleońskich. Teraz sprawnego wywiadu i informacji o nieprzyjacielu zaczęło brakować. Pojawiły się domysły i spóźnione decyzje Napoleona.
Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Szymona Jagodzińskiego „Pułtusk-Gołymin 1806”!
A czy Polacy uczestniczyli w kampanii zimowej 1806 roku, która miała miejsce na ziemiach polskich?
Zwarte oddziały polskie nie uczestniczyły w kampanii zimowej i operacji pułtuskiej. Po informacje o formowaniu i udziale wojsk polskich w kampanii 1807 r. odsyłam Czytelników do książki „Pomorze 1807”. Z pewnością nie zabrakło polskich oficerów we francuskich sztabach, a nawet kwaterze głównej cesarza. Niejeden Polak służył za tłumacza czy przewodnika. O roli polskich szyprów w grudniowej przeprawie przez Wisłę pod Toruniem była mowa w mojej poprzedniej książce.
W kampanii zimowej chciałbym wspomnieć o dwóch polskich oficerach ze sztabu marsz. Davouta – Józefie Szymanowskim i Józefie Ziemeckim – którzy w nocy 23 grudnia 1806 r. w czasie bitwy pod Czarnowem w eskorcie 5 francuskich woltyżerów, jako pierwsi przekroczyli Wkrę i utworzyli mały przyczółek na drugim brzegu. Samo forsowanie odbyło się w arcytrudnych warunkach, w pojedynczej łodzi i pod rosyjskim ogniem. Nie można też nie wspomnieć o często spontanicznej pomocy ze strony polskiej ludności cywilnej.
W 1806 roku Wielka Armia rozpoczęła największy pościg strategiczny, który miał ją zaprowadzić nad Odrę, nad dawną granicę państwa polskiego. Zwany bywa też „pościgiem trzech marszałków”, bowiem główne role odegrali tu: Joachim Murat, Jean Bernadotte i Nicolas Soult. Jakie powierzono im zadania i jak się z nich wywiązali?
Aby nie opisywać szczegółowo całego pościgu, powiem krótko. Pościg rozpoczął się rankiem 15 października. Korpusy zaangażowane w batalie z 14 października miały przez 2-3 dni odpoczywać. I K marsz. Bernadotte’a, który z winy swojego dowódcy pozostał bierny w okresie między bitwami pod Jeną i Auerstädt, teraz chciał zmyć tę hańbę i dorównać bitnością pozostałym korpusom Wielkiej Armii. Tempo pościgu było imponujące. Murat w ciągu 24 dni przeszedł ok. 800 km (średnio 33 km dziennie), Bernadotte pokonywał każdego dnia przeciętnie 26 km (w ciągu 23 dni dało to ok. 600 km), a Soult – 400 km w ciągu 16 dni (średnia 25 km dziennie). Ostatnią bitwą wspomnianych marszałków napoleońskich były walki o Lubekę 6-8 listopada 1806 r. W ciągu 39 dni napoleońskiego blitzkriegu armia pruska przestała istnieć. O rozmiarach pogromu niech świadczy fakt, że marszałek Murat napisał do Napoleona, iż wojna skończyła się, ponieważ… zabrakło przeciwnika!
Czy istniała szansa na zakończenie wojny toczonej przez Napoleona z królem pruskim na drodze rokowań?
Pierwszą próbę rokowań z Napoleonem podjął król pruski zaledwie cztery dni po klęskach pod Jeną i Auerstädt. Wstępne warunki negocjacji zostały odrzucone przez stronę pruską. Rozmowy były jednak prowadzone. Gdy kontynuowanie wojny przez Prusy nie było już możliwe, król zgodził się na francuskie warunki. Ale wtedy Napoleon przedstawił już nowe, tłumacząc to zmieniającą się sytuacją wojenną. Fryderyk Wilhelm III tym razem odmówił zawarcia traktatu i działania wojenne zostały wznowione. Czy istniała szansa pokoju? Tydzień po Jenie król pruski był gotów zaakceptować nawet ciężkie warunki. A za takie na pewno trzeba uznać francuską aneksję lewego brzegu Łaby. Większość doradców królewskich była za przyjęciem warunków Napoleona. Jednak twardy opór frakcji królowej Luizy Pruskiej i obawa króla przed zerwaniem sojuszu z carem, a w konsekwencji możliwą wojną z Rosją, doprowadziły w końcu do zerwania rozmów o pokoju. Fryderyk Wilhelm III był w sytuacji bez wyjścia. Władca pruski nie miał żadnej możliwości zmuszenia wojsk rosyjskich do odwrotu z Prus, nawet gdyby tego chciał. Alternatywą dla niego byłoby przekształcenie się w państwo wasalne wobec Paryża.
Jakie były skutki, bądź długofalowe efekty tytułowych bitew? Czy wpłynęły na kolejne decyzje podejmowane przez Napoleona na polu walki?
Odpowiadając na pierwsze pytanie, 29 grudnia 1806 r. Napoleon ogłosił chęć zajęcia przez korpusy Wielkiej Armii kwater zimowych. Oficjalnie ogłosił to 2 stycznia 1807 r. z Warszawy. Plan pułtuski, patrząc obiektywnie, nie spełnił oczekiwań cesarza. O trudnościach kampanii zimowej była już mowa. Brak rzetelnych informacji sprawił, że obie kluczowe bitwy pod Pułtuskiem i Gołyminem nosiły w sobie znamiona boju spotkaniowego i przypadkowego. Gdyby Bonaparte wiedział, że Bennigsen stoi z trzonem swoich wojsk pod Pułtuskiem, natychmiast by tam skierował cały III K marsz. Davouta i VII K marsz. Augereau na Gołymin posłałby natomiast IV K marsz. Soulta. Nie sposób nie wspomnieć tutaj o błędach popełnionych przez marszałka Bernadotte’a, prowadzącego wojska lewego skrzydła, których zabrakło zarówno pod Pułtuskiem, jak i Gołyminem (jak widać, nie pierwszy to raz w karierze tego marszałka).
Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Szymona Jagodzińskiego „Pułtusk-Gołymin 1806”!
Jeśli chodzi o pytanie drugie. Bitwy pod Pułtuskiem i Gołyminem sprawiły, że Napoleon poznał w końcu położenie i bitność wojsk rosyjskich. To mogło zasugerować cesarzowi, co może go czekać w dalszej części kampanii 1807 roku. Dlatego rozkazał zatrzymać pościg Wielkiej Armii, aby ta mogła odpocząć i nabrać sił po trwającym od października ciągłym wysiłku wojennym. Należało teraz zaplanować i przygotować logistycznie nową kampanię na tym arcytrudnym teatrze operacyjnym, na którym armia napoleońska dotąd nie wojowała. Napoleon nie spodziewał się z pewnością, że to armia rosyjska spróbuje przejąć inicjatywę i zainicjuje kampanię zimową 1807 r. Jej finałem będzie krwawa bitwa pod Pruską Iławą. Napoleon będzie musiał także zająć się problemem pruskich twierdz w Gdańsku, Kołobrzegu i Grudziądzu, nadal broniących się na tyłach Francuzów. To samo dotyczyło Śląska.
Choć bitwy stoczone 26 grudnia 1806 roku pod Pułtuskiem i Gołyminem są zdecydowanie mniej znane niż te pod Jeną i Auerstädt, to batalia pułtuska została uwieczniona na Łuku Triumfalnym w Paryżu, którego budowę rozpoczęto właśnie w 1806 roku. Musiała mieć zatem duże znaczenie dla Francuzów?
Bitwa z 26 grudnia 1806 r. nie była batalią przełomową, nawet mówienie o zwycięstwie Francuzów nie dla każdego jest przekonujące. Po prostu nie przegrali, bronili się tak długo, aż Rosjanie się wycofali. Ale Napoleon nie chciał kończyć pewnego etapu kampanii tylko remisem. Zgodnie z przyjętym zwyczajem, kto zajął pole bitwy po zakończeniu walk, ten wygrywa. A więc cesarz ogłosił się zwycięzcą. Bitwa ta była z pewnością największym starciem kampanii zimowej 1806 r. i mimo dysproporcji sił, wojska francuskie zmusiły armię rosyjską do odwrotu i zajęły miasto. A więc była to bitwa zwycięska i jako taka została umieszczona na Łuku Triumfalnym. Należało także podkreślić bohaterstwo żołnierzy francuskich marszałka Lannes’a. Jako ciekawostkę należy dodać, że we flocie francuskiej od 20 września 1807 r. pływał okręt liniowy o nazwie „Pułtusk” uzbrojony w 78 dział. Służył on na Morzu Północnym (nadanie nazwy nastąpiło 21 lutego).
Napoleon przez kilka dni mieszkał w Pułtusku przy Rynku 29. Czy do dziś zachowały się jakieś ślady jego obecności? Czy pamięć o bitwie jest kultywowana w miejscowości?
Napoleon przebywał w Pułtusku w dniach 29 grudnia 1806 r. – 1 stycznia 1807 r. Na fasadzie kamienicy, w której mieszkał Napoleon, przy ul. Rynek 29, w 200. rocznicę wydarzenia umieszczono dwujęzyczną tablicę upamiętniającą to wydarzenie. Kwatera główna mieściła się jednak na zamku biskupim.
Warto wspomnieć, że cesarz przejeżdżał przez Pułtusk 30 stycznia 1807 r. w drodze z Warszawy oraz w czasie swojego odwrotu z Rosji zimą 1812 r. Zatrzymał się wtedy tylko na kilka godzin, incognito. Dla upamiętnienia bitwy były organizowane coroczne rekonstrukcje starcia. W 2006 r. w największej inscenizacji uczestniczyło prawie 1700 rekonstruktorów z 9 krajów oraz 160 koni, przewidziano około 600 eksplozji i 200 salw armatnich. Co ciekawe, od kilku lat w Pułtusku odbywa się także inna rekonstrukcja bitwy pułtuskiej z okresu napoleońskiego, tj. z 16 maja 1807 r., w której po stronie francuskiej walczyły w większości wojska bawarskie. Tzw. II bitwa pod Pułtuskiem jest bez wątpienia mało znanym starciem I wojny polskiej. W przyszłości planuję zająć się bliżej tym tematem.
Serdecznie dziękuję za rozmowę!
Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem Bellona.