Spór o Morskie Oko, czyli długa walka o polską granicę (cz. 2)

opublikowano: 2013-09-19, 14:28
wolna licencja
Turyści udający się nad Morskie Oko zazwyczaj docierają na miejsce drogą im. Oswalda Balzera, lwowski profesor odegrał bowiem kluczową rolę w sporze o tereny wokół górskiego jeziorka. Nie mniej ważne było zaangażowanie w sprawę hrabiego Władysława Zamoyskiego.
reklama

Przeczytaj pierwszą część artykułu.

Choć sprawa Morskiego Oka zataczała coraz szersze kręgi i nabrała wagi ogólnonarodowej, wciąż daleko było do potwierdzenia polskich praw do wschodniej części Doliny Rybiego Potoku. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Wiedniu odwlekało podjęcie jakiejkolwiek decyzji, co w gruncie rzeczy było korzystne dla dworu w Jaworzynie i Węgier, gdyż umożliwiało ciągłe użytkowanie spornego obszaru. W tym właśnie czasie w sprawę zaangażował się Władysław hr. Zamoyski, stając się dla księcia Hohenlohego równie potężnym przeciwnikiem, choć źródłem jego siły nie był ogromny majątek czy koneksje na najwyższych szczeblach, lecz wyjątkowy hart ducha i bezgraniczne poświęcenie się temu, co służyło sprawie polskiej.

Widok na Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami ze szczytu Rys (fot. Indrik myneur , na licencji Creative Commons Attribution 2.0 Generic)

Władysław Zamoyski. Mąż o niezachwianej woli

Jego rodzicami byli generał Władysław Zamoyski, jeden z najbliższych współpracowników księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, oraz Jadwiga z Działyńskich. Mieszkali oni w Paryżu i byli ściśle powiązani z kręgami polskiej emigracji, a swoje dzieci wychowywali w bardzo patriotycznej atmosferze. Wuj Władysława Zamoyskiego, Jan Działyński, umierając bezpotomnie postanowił cały swój kórnicki majątek w Wielkopolsce przekazać swemu siostrzeńcowi mającemu wówczas niespełna 30 lat. Hrabia po przybyciu do Wielkopolski wraz matką i siostrą natychmiast zaangażował się w obronę polskich interesów, w tym w działania podejmowane przez społeczeństwo przeciw systematycznemu wykupywaniu przez Niemców ziemi. Bez wątpienia doświadczenia te musiały go niezwykle uwrażliwić na tę kwestię –kierowało nim odtąd poczucie, iż tyle Polski, ile ziemi w polskich rękach.

Na skutek rugów pruskich, jako obywatel francuski, zmuszony był opuścić wraz z rodziną Cesarstwo Niemieckie, do którego od 1885 roku nie miał już prawa przyjeżdżać. Wspólnie z matką Jadwigą i siostrą Marią, które prowadziły Szkołę Domowej Pracy Kobiet, zamieszkał u krewnych najpierw na Spiszu, a następnie w Kalwarii Zebrzydowskiej. Jednocześnie poszukiwał miejsca, gdzie mógłby się osiedlić na stałe i zapewnić matce dogodne warunki do prowadzenia jej wychowawczej działalności.

W 1888 roku na przymusową licytację wystawiono dobra zakopiańskie zdewastowane przez rabunkową gospodarkę leśną prowadzoną przez dwóch ostatnich właścicieli, Ludwika Eichborna i Magnusa Pelza. Polskie społeczeństwo było żywo zainteresowane zaistniałą sytuacją, rozwój wydarzeń bacznie obserwował także Władysław Zamoyski. Licytację wygrał żydowski kupiec z Nowego Targu Jakub Goldfinger, co zostało źle przyjęte, gdyż obawiano się, że niszczycielska gospodarka będzie nadal kontynuowana. W tym momencie hrabia podjął pierwsze działania. Na jego polecenie adwokat Józef Retinger, wskazując na nieprawidłowości formalne, doprowadził do unieważnienia pierwszej licytacji.

reklama
Pomnik Władysława Zamoyskiego na Krupówkach w Zakopanem (fot. Maciej Szczepańczyk , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

Społecznicy wraz z Towarzystwem Tatrzańskim założyli Towarzystwo Ochrony Tatr Polskich i rozpoczęli zbieranie datków, aby wziąć udział w kolejnej aukcji. Władysław Zamoyski chciał, aby to właśnie Towarzystwo stało się właścicielem dóbr, jednak mając na uwadze, iż społeczne środki mogą okazać się niewystarczające, liczył się z koniecznością wzięcia całej odpowiedzialność za sprawę na siebie. W dniu 9 maja 1889 roku w Nowym Sączu obyła się aukcja, w której wzięli udział: Fryderyk Wezel reprezentujący rząd, Jakub Goldfinger, Henryk Kolischer oraz Towarzystwo Ochrony Tatr Polskich. Gdy Towarzystwo i reprezentant rządu wycofali się z licytacji, przystąpił do niej Józef Retinger. Każdą podwyższoną stawkę przebijał o jeden cent i w ten sposób doprowadził do rezygnacji swych przeciwników. Zwycięzca kupił dobra zakopiańskie za cenę 460 002 złr i 3 centów i ogłosił, że reprezentuje Władysława Zamoyskiego, co zostało przyjęte przez polskie społeczeństwo z niezwykłym entuzjazmem. Nowy właściciel przejął majątek kilka miesięcy później, w tym przy świadkach objął w posiadanie parcele nad Morskim Okiem i las Żabie.

Będąc miłośnikiem przyrody, hrabia spełnił w kolejnych latach oczekiwania społeczne poprzez prowadzenie racjonalnej gospodarki leśnej i ograniczanie wypasu bydła. Nad Morskim Okiem natychmiast podjął aktywne działania zgodne z panującymi nastrojami i przysługującymi właścicielom prawami. Odbudował zniszczoną ścieżkę nad stawami, stawiał własne tablice „Państwo Zakopane” i wyjątkowo w tym miejscu zachęcał górali do wypasu. Ta aktywność naturalnie zaostrzyła spór i poskutkowała kolejną falą prywatnych pozwów do sądów z obu stron.

reklama

Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.1”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
58
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-0-8

Nad samym Morskim Okiem zaczęło dochodzić do bezpośrednich konfrontacji żandarmów węgierskich i służb Hohenlohego ze służbami leśnymi Zamoyskiego i góralami. Przypominały one momentami działania partyzanckie, którym nie brakowało pomysłowości i fantazji, co zostało barwnie opisane we wspomnieniach uczestnika tamtych wydarzeń, leśnika Władysław Bieńkowskiego. Sądowy zakaz zabraniający obu stronom stawiania jakichkolwiek zabudowań na spornym terenie był przez Węgrów notorycznie ignorowany. Polacy starali się nie łamać prawa, choć niekiedy z pewnością balansowali na jego granicy, stawiając czynny opór przeciw wszelkim oznakom trwałego posiadania i broniąc własnych praw. Budynki stawiane przez Węgrów regularnie płonęły „rażone piorunem” nawet w środku zimy. Żandarmi byli przepędzani i straszeni strzałami, a nowo ustawione węgierskie słupy graniczne były wykopywane i przenoszone na wschód. Druga strona również nie pozostawała w tej kwestii dłużna. Miały miejsce aresztowania, ostatecznie nie doszło jednak do rozlewu krwi, choć momentami można było się tego obawiać. Władysław Zamoyski za każdym razem otaczał opieką pojmanych górali i ich rodziny, dbając, by nie zostali pokrzywdzeni.

Spór międzypaństwowy rozstrzygnie międzynarodowy arbitraż

W tym okresie spór wyraźnie przybrał już wymiar dwutorowy, obok prywatnego doszło do eskalacji oficjalnego konfliktu o przebieg granicy między Galicją i Węgrami. Wyroki wydawane przez sądy i działania najwyższych władz po obu jej stronach sprawiły, że do ostatecznego rozstrzygnięcia mogło dojść jedynie w Wiedniu u samego cesarza. Deputacja do tronu, w której skład weszli m.in. marszałek Sejmu książę Eustachy Sanguszko, Sylwester Sembratowicz, książę Jerzy Czartoryski i hrabia Jan Tarnowski, przedstawiła w maju 1893 roku całą sprawę Franciszkowi Józefowi. Cesarz podjął decyzję, że spór zostanie rozstrzygnięty przez międzynarodowy trybunał rozjemczy. Mimo to na jego zawiązanie trzeba było czekać blisko dekadę, przede wszystkim z powodów opieszałości urzędniczej i wybiegów czynionych przez stronę węgierską.

Zamoyski wspólnie z Towarzystwem Tatrzańskim, którego został członkiem, nie ustawali w mobilizowaniu społeczeństwa i władz do aktywności, co przynosiło pożądane rezultaty. Zainteresowanie i poparcie społeczne wciąż rosło, także w pozostałych zaborach i w kręgach emigracji. Pod petycją wystosowaną przez Towarzystwo Tatrzańskie do Koła Polskiego w Wiedniu, wzywającą jego członków do energicznych działań, podpisały się ponad 34 tysiące osób ze wszystkich warstw społecznych. Opinia publiczna była stale informowana o sytuacji za pośrednictwem prasy, której rolę i znaczenie hrabia doskonale rozumiał. Liczne artykuły wyszły spod jego własnej ręki lub ukazały się z jego inicjatywy. Prasa węgierska również interesowała się problemem, co oczywiście przyciągało uwagę tamtejszej opinii publicznej oraz angażowało w konflikt kręgi społeczne i towarzystwa, które początkowo nie były weń bezpośrednio zaangażowane. Mając to na uwadze, w Galicji podkreślano, że spór jest wynikiem pruskiej arogancji i buty, a jeśli Węgrzy w nim uczestniczą, to jest to raczej efekt braku pełnego rozeznania w sytuacji niż złej woli.

reklama
Oswald Balzer (fot. Marek Munz, ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-N-20, domena publiczna)

Tymczasem ranga, jaką nabrała kwestia granicy nad Morskim Okiem, sprawiła, że zaangażowano do współpracy wybitnych specjalistów, których zadaniem było zgromadzenie odpowiedniej dokumentacji świadczącej o polskich prawach. Kwerendy były prowadzone w archiwach i urzędach m.in. przez Aleksandra Czołowskiego, Antoniego Prochaskę, Tadeusza Rutowskiego oraz Henryka Sawczyńskiego. Jednak kluczowa, pierwszorzędna dla całej sprawy rola przypadła w udziale wybitnemu historykowi prawa i ustroju z Uniwersytetu Lwowskiego, profesorowi Oswaldowi Balcerowi. Przyjął on na siebie zadanie oficjalnej obrony interesów austriackich, a de facto polskich, przed międzynarodowym sądem rozjemczym.

Publiczno-prawny konflikt o przebieg granicy toczył się miedzy dwoma podmiotami tworzącymi Austro-Węgry, które posiadały wspólnego władcę. Galicja była jednym z piętnastu krajów koronnych Przedlitawii, czyli austriackiej, cesarskiej części państwa ze stolicą w Wiedniu. Monarchia węgierska nazywana była Zalitawią, ze stolicą w Budapeszcie. W 1897 roku parlamenty obu krajów uchwaliły wreszcie jednobrzmiące ustawy podpisane przez Franciszka Józefa. Stało się jasne, że przyrzeczenie dane przez cesarza polskiej deputacji do tronu spełni się. W ustawach przewidziano powołanie rozjemczego trybunału, do którego każda ze stron deleguje po jednym arbitrze. Dodatkowo wspólnie wybrany miał być superarbiter niebędący obywatelem Austro-Węgier. Ponadto zaangażowani mieli być także referenci i obrońcy. Wydany przez sąd wyrok miał mieć charakter ostateczny.

reklama

Na ukonstytuowanie się sądu trzeba było czekać jeszcze pięć lat, do czego przyczyniła się postawa Węgrów, nie mogących zdecydować się na skład swej delegacji, a następnie co do osoby superarbitra. Ostatecznie wybór padł na prezesa szwajcarskiego sądu związkowego w Lozannie, doktora Johanna Winklera. Jego rodak, doktor Fridolin Becker, będący pułkownikiem sztabu generalnego i pracownikiem politechniki w Zurychu, został powołany na rzeczoznawcę. Arbitrem po stronie austriackiej wybrano znakomitego sędziego, prezesa sądu apelacyjnego (krajowego karnego) we Lwowie, doktora Aleksandra Mniszka-Tchórznickiego. Jego referentem wyznaczono Wiktora Korna, prokuratora skarbowego ze Lwowa. Rola obrońcy, o czym wcześniej wspomniano, przypadła profesorowi Oswaldowi Balzerowi, który obok pracy na uniwersytecie pełnił wówczas funkcję dyrektora Archiwum Krajowego Akt Grodzkich i Ziemskich we Lwowie. Węgierskim arbitrem został prezes Sądu Królewskiego w Preszburgu Kálmán Lehoczky, referentem sędzia preszburskiej Kurii Królewskiej Lajos Lában, obrońcą zaś Gyula Bölcs z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jako miejsce posiedzenia trybunału wskazano Graz.

Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”

„Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
cena:
16,90 zł
Liczba stron:
480
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-62329-99-1

Przed trybunałem

Pierwsze posiedzenie sądu miało miejsce 21 sierpnia 1902 roku. Przybyli na nie liczni obserwatorzy z Galicji, w tym hrabia Władysław Zamoyski i przedstawiciele Towarzystwa Tatrzańskiego, a ponadto dziennikarze ze wszystkich trzech zaborów, którzy na bieżąco relacjonowali przebieg procesu. Po losowaniu okazało się, że jako pierwsi będą występować reprezentanci Węgier. Pomimo kruchych podstaw dowodowych z pełną stanowczością wyartykułowali swoje żądania i stawiali kategoryczne wnioski. Odpowiedzią Polaków był spokojnie wypowiedziany referat Aleksandra Miszka-Tchórznickiego, w którym argumentował on pozytywnie, odwołując się przy tym do licznych zgromadzonych wcześniej dokumentów. 28 sierpnia głos zabrał węgierski obrońca starający się udowodnić, że potok Białka to ciek wodny wypływający z Czarnego Stawu pod Rysami i Morskiego Oka, a nie – jak to jest w rzeczywistości – dalej na wschodzie.

reklama

Podczas kolejnych posiedzeń sądu w od 28 do 31 sierpnia wysłuchano argumentów Oswalda Balzera. Posiadając niezwykle gruntowne przygotowanie i doskonałą znajomość przedstawionych przed trybunałem dokumentów, postanowił przeprowadzić wywód negatywny, mający na celu zbicie argumentów węgierskich oraz wykazanie zawartych w nich rozmaitych sprzeczności. Ponadto w przedstawionych przez stronę przeciwną materiałach uwypuklał dane świadczące na korzyść Polaków. Powołując się nawet na XIII wieczne dokumenty, wykazał, że nie tylko sporny obszar, ale również tereny położone dalej na wschód stanowiły polskie terytorium aż do momentu zajęcia Podhala przez Austrię.

Po wystąpieniach obrońców sąd postanowił przerwać obrady i udać się na wizję lokalną nad Morskie Oko, która odbyła się 4 i 5 września. Stała się ona okazją do zamanifestowania uczuć patriotycznych. Nad stawy przybyło kilkuset Polaków: górale i nowi mieszkańcy Zakopanego oraz ich goście. Nowobilscy dostarczyli biało-czerwoną flagę, która zawisła nad schroniskiem Towarzystwa Tatrzańskiego. Wszyscy wspólnie zaśpiewali „Mazurka Dąbrowskiego” i „Boże, coś Polskę”. Nie zapomniano także o zamanifestowaniu przyjaźni do Węgrów, przy czym wznoszono toasty winem pochodzącym od sąsiadów. Zaistniała atmosfera musiała zrobić spore wrażenie na Szwajcarach, jednocześnie była nie w smak urzędnikom komitatu spiskiego, przedstawicielom dworu w Jaworzynie oraz węgierskim żandarmom. Po zakończeniu lustracji wśród polskich obserwatorów zapanowały bardzo pozytywne odczucia, tym bardziej, że strona węgierska zaczęła sygnalizować chęć zawarcia kompromisu.

Wszyscy musieli się uzbroić w cierpliwość, gdyż po ostatnich wystąpieniach obrońców 10 września zakończyła się jawna część procesu. Pomimo rozbudzonych nadziei panowało duże zdenerwowanie. Wreszcie w sobotę 13 września 1902 roku ogłoszono wyrok. Trybunał przyznał Galicji całość spornego terytorium, z wyłączeniem niewielkiego skrawka lasu w pobliżu ujścia Rybiego Potoku do Białej Wody.

Granica między Galicją a Węgrami po wyroku trybunału w Grazu (mapa o orientacji południowej) (Piotr Bąk i Marcin Guzik, część prezentacji „Topograficzne i geodezyjne aspekty sporu o Morskie Oko” powstałej w czerwcu 2013 roku i prezentowanej m.in. na sesji popularnonaukowej „Władysław hr. Zamoyski w Zakopanem”, 7 czerwca 2013 roku w siedzibie TPN w Kuźnicach)

Wiadomość o sukcesie bardzo szybko dotarła do polskich miast i wywołała powszechny entuzjazm i zadowolenie. Po ulicach Zakopanego przeszedł pochód w czasie którego śpiewano m.in. naprędce ułożoną przez Ludwika Solskiego parafrazę zwrotki „Mazurka Dąbrowskiego”: Jeszcze Polska nie zginęła / Wiwat plemię lasze / Słuszna sprawa górę wzięła / Morskie Oko nasze! W całym kraju wiwatowano na cześć Szwajcarów oraz polskiej reprezentacji w Grazu. Nie zawsze jednak pamiętano o osobie Władysława Zamoyskiego, który przez całe lata dźwigał ciężar tego konfliktu na swoich barkach. Co więcej, nie mógł on w pełni cieszyć się z osiągniętego zwycięstwa, gdyż nadal nierozstrzygnięty pozostawał spór prywatny z księciem Hohenlohem.

reklama

Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”

Michał Beczek
„Wikingowie na Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
135
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-37-2

Książka dostępna również jako audiobook!

Cichy sukces Zamoyskiego

Pomimo ogłoszenia wyroku w Grazu nad Morskim Okiem znów zaczęły się dziać rzeczy znane z wcześniejszych lat. Tym razem jednak role się odwróciły: to Polacy zazwyczaj budowali, natomiast ludzie pracujący dla dworu w Jaworzynie niszczyli nowe obiekty, dochodziło również do rękoczynów. Chcąc wzmocnić swoją pozycję w sporze, Władysław Zamoyski doprowadził w pewnym momencie do wytoczenia procesu samemu sobie. Gdy ludzie Hohenlohego ukradli jednej z góralek krowę, hrabia dopilnował, aby poszkodowana wniosła przeciw niemu proces, ponieważ stało się to na jego gruncie. Ku swemu zadowoleniu, polski arystokrata sprawę przegrał, zapłacił odszkodowanie i zyskał cenny dowód posiadania.

Od 1907 roku pruski książę wnosił skargi do sądów w Nowym Targu, Nowym Sączu i w Krakowie. Wyroki przez nie wydane podtrzymywały jednak prawo własności Zamoyskiego, dlatego też po kolejnej apelacji sprawa trafiła do najwyższej instancji, czyli Trybunału Kasacyjnego w Wiedniu. Pomimo wcześniejszych korzystnych wyroków hrabia wraz ze swymi adwokatami, Tadeuszem Bednarskim i Józefem Skąpskim, mieli poważne obawy, czy transakcja z 1858 roku nie zostanie uznana za ważną w zakresie prywatnej własności. Oczekiwanie na ostateczne rozstrzygnięcie musiało wiele kosztować Władysława Zamoyskiego. Na szczęście 6 maja 1909 roku Trybunał Kasacyjny oddalił pretensje Christiana Hohenlohego. Pierwszą osobą, którą hrabia poinformował o ostatecznym sukcesie i zamknięciu sporu o Morskie Oko, był profesor Oswald Balzer. Tym razem jednak prasa i społeczeństwo nie interesowały się prywatnym konfliktem tak silnie, jak wcześniej kwestią granicy państwowej. Zwycięstwo Władysława Zamoyskiego przeszło niemal bez echa.

reklama

Dziś o tatrzańskich wydarzeniach z przełomu XIX i XX wieku, którymi żywo interesowała się polska opinia publiczna we wszystkich zaborach, przypomina zaledwie skromna tablica nad Morskim Okiem oraz nazwa szosy prowadzącej w to piękne miejsce, która nosi imię Oswalda Balzera. Władysława Zamoyskiego upamiętnia jedna z głównych ulic w Zakopanem oraz odsłonięty przed dziesięcioma laty pomnik usytuowany na końcu Krupówek.

Ważny symbol

Dla Polaków, w szczególności zamieszkujących Galicję, zwycięstwo w sporze o Morskie Oko miało przede wszystkim znaczenie moralne i symboliczne, dlatego wiązało się z silnym wzruszeniem, radością, emocjami. Było swoistą namiastką tego, co stało się faktem w roku 1918. Uznanie przez sąd racji strony austriackiej, a faktycznie polskiej, zatrzymało proces utraty kolejnych partii pięknych gór, które już wówczas uznawane były za narodowy skarb. Dzięki wysiłkom wielu ludzi bezgranicznie oddanych sprawie udało się uratować prawdziwą perłę: Morskie Oko. Nie bez znaczenia był fakt, że ogromną wagę miały w sporze dokumenty i materiały pochodzące jeszcze z okresu, gdy Rzeczpospolita była w pełni suwerennym krajem. Zatwierdzona wreszcie została granica, czyli coś, co zwykle kojarzy się z państwem. W tym wypadku był to swoisty substytut, który poruszył serca Polaków ze wszystkich warstw społecznych.

Przede wszystkim jednak korzystny wyrok międzynarodowego trybunału dawał poczucie prawdziwego zwycięstwa, a tych w okresie zaborów brakowało, o wiele częstsze było doświadczanie krzywd i porażek. Tym razem nie wygrał ten, kto miał przewagę siły, majątku, wpływów, lecz ten, kto miał poczucie słuszności. Czyż nie ten ważny argument legł u podstaw idei samostanowienia narodów, która odmieniła oblicze Europy po I wojnie światowej?

Zobacz też:

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

Bibliografia

  • Władysław Bieńkowski, Spór o Morskie Oko. Wspomnienia, Biblioteka Kórnicka PAN–Tatrzański Park Narodowy, Kórnik–Zakopane 2002.
  • Zenon Bosacki, Władysław Zamoyski 1853–1924, Biblioteka Kórnicka PAN, Kórnik 2002.
  • Helena z Lubomirskich Stanisławowa Gawrońska, Władysław Zamoyski. Zakopane – Morskie Oko, oprac., posł. i ind. osób Zofia Nowak, Biblioteka Kórnicka PAN–Zakopane–Tatrzański Park Narodowy–Urząd Miasta Zakopane, Kórnik–Zakopane 2003.
  • Jacek Kolbuszewski, Siedem wizji Morskiego Oka, [w:] Spór o Morskie Oko. Materiały z sesji poświęconej 90 rocznicy procesu w Grazu. Zakopane 12–13 września 1992 r., pod red. Jerzego M. Roszkowski, Wyd. Muzeum Tatrzańskiego, Zakopane 1993.
  • Władysław Krygowski, Dzieje Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, Wyd. PTTK „Kraj”, Warszawa–Kraków 1988.
  • Zofia Nowak, Władysław hr. Zamoyski a spór o Morskie Oko, [w:] Spór o Morskie Oko. Materiały…
  • Wacław Polakiewicz, Doniosłość i wymiar moralny zwycięstwa w Grazu – 1902, [w:] Spór o Morskie Oko. Materiały…
  • Mieczysław Rokosz, Adwokat sprawy narodowej. O roli Oswalda Balzera w procesie o Morskie Oko, [w:] Spór o Morskie Oko. Materiały…
  • Jerzy M. Roszkowski, Spór o Morskie Oko na tle kształtowania się granicy w Tatrach, [w:] Władysław Zamoyski 1853–1924, red. Stanisław Sierpowski, Biblioteka Kórnicka PAN–Urząd Miasta Zakopane, Kórnik–Zakopane 2003.
  • Jerzy M. Roszkowski, Towarzystwo Tatrzańskie wobec sporu o Morskie Oko w latach 1873–1902, [w:] Spór o Morskie Oko. Materiały…
  • Adrianna D. Sznapik, Tatrzańska Arkadia. Zakopane jako ośrodek artystyczno-intelektualny od około 1880 do 1914 roku, Neriton, Warszawa 2009.

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
o autorze
Krzysztof Rataj
Absolwent socjologii i historii (spec. archiwistyka) UAM w Poznaniu, obecnie doktorant w Zakładzie Archiwistyki Instytutu Historii UAM. Swoje zainteresowania badawcze koncentruje wokół postaci Władysława hr. Zamoyskiego (1853–1924), zagadnień związanych z metodologią i metodyką historii oraz historią regionalną.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone