Spektakularne efekty specjalne i prawdziwi bohaterowie. Ten film w Korei stał się wydarzeniem narodowym. „Morskie diabły” już od 23 lutego w kinach
Rozpoczynające się Berlinale oraz towarzyszące festiwalowi targi branży filmowej to okazja do spotkań i rozmów o kierunku, dokąd zmierza światowa kinematografia. Hollywoodzkie produkcje o fikcyjnych superbohaterach zaczynają powoli zjadać własny ogon. Widownia wydaje się być spragniona czegoś nowego.
Zauważamy trend związany z bardzo mocnym wejściem na rynek np. produkcji południowokoreańskich. Filmowcy z Korei sięgają po prawdziwe historie i opowiadają je z rozmachem, nie szczędząc budżetu na efekty specjalne. Takim przykładem są „Morskie diabły”. Film w Korei stał się wręcz wydarzeniem narodowym. Myślę, że ten zwrot ku prawdziwym historiom lub sięganie po klasyczne mity i legendy dotrze też do Hollywood, bo widownia wydaje się być już znużona fikcyjnymi super bohaterami
O trendzie szukania bohaterów z prawdziwych historii wypowiedziała się ostatnio również dwukrotna laureatka Oscara Jodie Foster, która w wywiadzie dla magazynu „Elle” stwierdziła, iż popularność filmów Marvela i DC to moda, która wcześniej czy później się skończy.
Polscy widzowie będą mogli zobaczyć „Morskie diabły” w reżyserii Han-min Kima w kinach już od 23 lutego.
To prawdziwa historia opowiedziana językiem wbijającego w fotel kina akcji. Jej akcja dzieje się zimą 1598 roku. Między Japonią i Koreą trwa wojna. Admirał Yi decyduje się na bitwę, która przejdzie do historii. Epickie widowisko wciąga widzów w sam środek ogromnej bitwy morskiej. Nad spektakularnymi efektami specjalnymi pracowało równocześnie 800 osób. Nigdy wcześniej nie było w Korei filmu z tak wielkim budżetem, który przełożyłby się na tak spektakularny sukces kinowy.