Sojusz Okupantów na gruzach Polski [Nieskończenie Niepodległa]
Niepodjęcie działań wojennych przez Anglię i Francję, mimo ich sojuszniczych deklaracji, przesądza o ostatecznej klęsce Polski. Oba te kraje jednak nie wycofują się do „stanu pokoju”, który oznaczałby zgodę Europy na kolejny podbój agresywnego totalitaryzmu; wojna trwa.
Od pierwszych dni okupacji najeźdźcy na podbitym terytorium Rzeczpospolitej usiłują nie tylko obezwładnić walczące lub mogące walczyć wojsko, lecz także wszelkie polskie elity – polityczne, administracyjne, intelektualne. Intencja agresji staje się oczywista: całkowita likwidacja państwa polskiego. Linię, łączącą odtąd oba państwa totalitarne, przedstawiają one w propagandzie jako granicę przyjaźni.
Adolf Hitler (kanclerz III Rzeszy) w przemówieniu podczas wizyty w Gdańsku
Niemcy i Rosja stworzą tu [w Europie Wschodniej] zamiast zapalnego ogniska Europy sytuację, którą kiedyś będzie można ocenić jako odprężenie […]. Nie mamy wobec Anglii ani Francji żadnych celów wojennych […]. Jeśli to wszystko się teraz odrzuca i jeśli Anglia dziś wierzy, że musi prowadzić wojnę przeciwko Niemcom, to chciałbym na to odpowiedzieć, co następuje: Polska w kształcie Traktatu Wersalskiego już nigdy się nie odrodzi! Gwarantują to w ostatecznym rachunku nie tylko Niemcy, gwarantuje to także Rosja.
Gdańsk, 19 września 1939
[Karol Grünberg, Jerzy Serczyk, Droga do rozbioru Polski 1918–1939, Warszawa 2005]
Artur Greiser (nazistowski namiestnik cywilny Poznania) podczas wiecu
Wszystkie wpływy polskie, czy to w dziedzinie politycznej, czy kulturalnej lub gospodarczej, zostaną raz na zawsze zlikwidowane. My, Niemcy, przybyliśmy tutaj jako panowie, a Polacy mają być naszymi sługami. […] Za nasze najważniejsze zadanie uważamy zasiedlenie tej ziemi ludźmi, którzy pojęcie Polski znać będą w przyszłości jedynie jako historyczne wspomnienie.
Poznań, 21 września 1939
[„Posener Tageblatt”, nr 212/1939]
Kurt Frowein (korespondent niemieckiej prasy)
Pod łopoczącą na wietrze w rześki jesienny dzień flagą wojenną III Rzeszy stali generałowie – niemiecki [Heinz Guderian] i sowiecki [Siemion Kriwoszein]. Owacje ludności zapowiadały […] oddziały sowieckie. Potem słychać było zwielokrotniony chrzęst gąsienic i pojawił się pierwszy sowiecki czołg, obsypywany górą kwiatów. Niemiecka orkiestra wojskowa, która uplasowała się obok trybuny, przy orkiestrze sowieckiej, zaintonowała niemieckiego marsza. […] Następnie niemiecki generał z upoważnienia Führera przekazał Sowietom w krótkich żołnierskich słowach miasto oraz twierdzę Brześć nad Bugiem. Obaj podali sobie dłonie. […]
Krótko pozdrowiliśmy w postawie zasadniczej Brześć nad Bugiem, zdobyty niemiecką bronią i przywrócony prawowitemu właścicielowi. […] Wszyscy, którzy otaczali rozległy plac, żołnierze wszystkich rodzajów broni i wszelkich stopni, przebyli kampanię polską od samego początku […]. Dla nich uścisk dłoni z Brześcia nad Bugiem, którego byli świadkami, stał się symbolem przyjacielskiego spotkania dwóch narodów. Ów uścisk dłoni stwierdzał, że Niemcy i Rosja jednoczą się, aby wspólnie decydować o losie Europy Wschodniej.
Brześć nad Bugiem, 22 września 1939
[Paweł Wieczorkiewicz, Kampania 1939 roku, Warszawa 2001]
Z tajnego protokołu dodatkowego do „Układu o przyjaźni i granicach” pomiędzy III Rzeszą a ZSRR
Obie strony nie będą tolerowały na swoich obszarach agitacji polskiej, oddziałującej na tereny drugiej strony. Wszelką tego typu agitację będą na swoich terenach powstrzymywać w zarodku, informując się wzajemnie o wskazanych [koniecznych] środkach.
Moskwa, 28 września 1939
[[Zmowa. IV rozbiór Polski], oprac. Andrzej Leszek Szczęśniak, Warszawa 1990]
Ludwik Łubieński (były sekretarz ministra spraw zagranicznych Józefa Becka) w dzienniku
Ojczyzny nie ma, państwa nie ma, wojska nie ma. Niemcy i Rosja dokonują czwartego rozbioru Polski. [...] Niemcy ustalają z Sowietami linię demarkacyjną: straszną, bo linia Narwi, Wisły i Sanu.
Slănic (Rumunia), 1 października 1939
[Ludwik Łubieński, Dziennik wrzesień-grudzień 1939, [w:] Przed wrześniem i po wrześniu: ze wspomnień młodych dyplomatów II Rzeczypospolitej, Warszawa 1998]
Janina Rodziewiczowa (pracowniczka Ambasady RP w Hadze) w dzienniku
Spółka Hitler–Stalin podzieliła się zdobyczą. […] Ani objąć tego myślą, ani opisać słowem, nikt chyba z Polaków nie jest w stanie. Może kiedyś wnuki nasze, gdy będą historię tych dni strasznych a wielkich dla Polski studiowały, sąd jakiś potrafią wydać. My ani myśleć nie możemy, ani pojąć, ani osądzić. Wierzyć musimy i trwać. Czy kto z nas myśli o najbliższych? […] Życie, los jednostki – to takie nic, taka drobnostka w porównaniu z tym, co się stało, że mówić o tym nie można wprost. A trwać i wytrwać trzeba.
Haga, 2 października 1939
[Janina Rodziewiczowa, zbiór rękopisów BN, sygn..akc. 11887]
Z artykułu Pokój czy wojna w sowieckiej „Izwiestii”
Wojna w Polsce zakończyła się przed kilku tygodniami. Armia polska została internowana lub wzięta do niewoli. Całkowicie zbankrutowany rząd Polski uciekł poza jej granice. Prócz wierzchołków obszarniczo-burżuazyjnych, w pańskiej Polsce nie znalazła się ani jedna siła społeczna, która pragnęłaby zachować istnienie sztucznie stworzonego państwa, opartego na bezprawiu i ciemiężeniu wszystkich zaludniających je narodów, nie wyłączając i narodu polskiego.
Rząd ZSRR i rząd Niemiec postawiły sobie zadanie zaprowadzenia ładu i spokoju na terytorium byłej Polski i zapewnienia zamieszkałym na tym terytorium narodom pokojowych warunków bytu, które opowiadałyby ich właściwościom narodowym.
Niesłychany pod względem swej szybkości rozkład organizmu państwowego Polski, będący niezbitym dowodem jego niezdolności do życia, usuwa również przyczyny kontynuowania wojny i w Europie Zachodniej. Nawet ślepi mogą teraz zobaczyć, że państwo polskie w jego dawnej postaci i na dawnym terytorium nie może być restytuowane. Tymczasem wojna Anglii i Francji przeciw Niemcom prowadzona jest pod hasłem odbudowania Polski. Dlatego dalsza wojna nie może być niczym usprawiedliwiona i jest bezsensownym przelewem krwi. Zaprzestanie tej wojny odpowiadałoby interesom narodów wszystkich krajów.
Moskwa, 9 października 1939
[[Prawdziwa historia Polaków. Ilustrowane wypisy źródłowe 1939–1945], t. 1, 1939–1942, opr. Dariusz Baliszewski, Andrzej Krzysztof Kunert, Warszawa 1999]
Histmag.org jest partnerem programu Nieskończenie Niepodległa, ogólnopolskiej debaty nad kondycją polskiej niepodległości, społeczeństwa i demokracji na przestrzeni ostatnich dziesięciu dekad. Dowiedz się więcej!
Odwiedź też stronę internetową projektu!
Joseph Goebbels (minister propagandy III Rzeszy) w dzienniku
Polska jest załatwiona. O odtworzeniu dawnego państwa polskiego nikt już właściwie nie mówi. […] Opinia Führera o Polakach jest miażdżąca. Bardziej zwierzęta niż ludzie, całkowicie otępiali i amorficzni. Do tego szlachta, będąca przynajmniej mieszanką niższych klas z aryjską warstwą panów. Brud wśród Polaków jest niewyobrażalny […].
Führer nie chce asymilacji Polaków. Powinno się ich wtłoczyć do tego ich pomniejszonego państwa i tam pozostawić samych sobie. Gdyby Henryk Lew [1129–95; książę Saksonii i Bawarii, który walczył ze Słowianami połabskimi] zdobył Wschód, do czego wystarczały wtedy jego siły, efektem byłaby silna slawizacja niemieckiej mieszanej rasy. Chyba już tak lepiej, jak jest. Teraz przynajmniej mamy ustawy rasowe i możemy się nimi kierować.
Berlin, 10 października 1939
[Joseph Goebbels, Dzienniki. Tom 2. 1939–1943, Warszawa 2013]
Z artykułu Nasze granice są nienaruszalne z „Czerwonego Sztandaru”, gazety wydawanej po polsku w sowieckiej strefie okupacyjnej
Wrogowie klasy robotniczej rozpowszechniają kłamliwe i prowokacyjne plotki, jakoby Armia Czerwona miała zamiar opuścić tereny Zachodniej Ukrainy. Propagandyści i agitatorzy powinni wytłumaczyć miejscowej ludności, że te oszczerstwa są kompletnie fałszywe. […] Zachodnie granice ZSRR, usankcjonowane umową z Niemcami, są stabilne i nienaruszalne […]. Plotki o wycofaniu Armii Czerwonej są całkowicie zmyślone, mają wzniecić panikę w tamtejszym społeczeństwie.
Lwów, 15 października 1939
[Jan Tomasz Gross, Revolution from abroad. The soviet conquest of Western Ukraine and Western Belorussia, Princeton 1988]
Beata Obertyńska (poetka)
Zaczynają się aresztowania. Czasem w obławie na ulicy, częściej jednak nocami, po domach. Carskim, wypróbowanym sposobem.
To trochę jak z bombą. Niepodobna przewidzieć, na kogo spadnie. Reguły żadnej. Wyłapują doktorów, profesorów, kolejarzy, studentów, nauczycieli, harcerzy, urzędników, księży, kupców. Właściciele wszystkich większych firm już siedzą. Towar zarekwirowany. Sklepy zamknięte.
Lwów, połowa października 1939
[Beata Obertyńska, W domu niewoli, Warszawa 1991]
Wiaczesław Mołotow (komisarz spraw zagranicznych ZSRR) podczas V Nadzwyczajnej Sesji Rady Najwyższej ZSRR
Rządzące koła Polski niemało się pyszniły „trwałością” swego państwa i „potęgą” swej armii. Jednakże wystarczające okazało się krótkie uderzenie w Polskę ze strony armii niemieckiej, a potem Armii Czerwonej, aby nic nie zostało z owego pokracznego bękarta traktatu wersalskiego, który żył kosztem ucisku niepolskich narodowości. „Tradycyjna polityka” bezdogmatycznego lawirowania i gry pomiędzy Niemcami i ZSRR okazała się niewypłacalna i całkowicie zbankrutowała. […]
Jak wiadomo, Polsce nie pomogły ani angielskie, ani francuskie gwarancje. Właściwie to i dotąd nie wiadomo, co to były za „gwarancje” ([powszechny śmiech]).
Moskwa, 31 października 1939
[Włodzimierz Borodziej, Polska i Niemcy w XX wieku. Wskazówki i materiały do nauczania historii, Poznań 2001]
Premier gen. Władysław Sikorski w sprawozdaniu z oficjalnej wizyty w Wielkiej Brytanii
Ustalając w swych rozmowach kolejność wrogów, stwierdziłem, że jako alianci skupić musimy wszystkie siły, by pobić Niemców. Bez zgniecenia III Rzeszy – nie ma wolnej Polski. To jest jej wróg numer 1. Sprawa ta jest prosta. Przeciwstawiamy się Niemcom wszędzie, w kraju i u boku naszych sprzymierzeńców. Walczymy z nimi orężem i politycznie na wszystkich dostępnych nam polach.
Daleko więcej skomplikowany jest stosunek do Sowietów. Dla nas jest to wróg numer 2. Francja oraz Anglia nie prowadzą wojny z Sowietami, gdyż nie chcą dopuścić do ściślejszego związku Rosji z III Rzeszą. […] Nasi sprzymierzeńcy zrozumieć będą musieli z czasem niebezpieczeństwo, jakie grozi Zachodowi od Wschodu. Będą oni musieli we właściwym momencie przeciwstawić [się] politycznie – a ewentualnie i zbrojnie – dalszemu pochodowi Armii Czerwonej na Zachód.
Angers (Francja), 23 listopada 1939
[[Protokoły z posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, T. 1 (październik 1939 – czerwiec 1940)], oprac. Wojciech Rojek, Kraków 1994]
Mjr Franciszek Skibiński (zastępca szefa sztabu polskiego obozu wojskowego w Coëtquidan)
Wojny [we Francji] w ogóle nie było. […] My, którzy przyjechaliśmy tu przecież w zupełnie innym celu, siedzieliśmy setki kilometrów nawet i od tego nieprawdziwego frontu, w bezpieczeństwie– i czekaliśmy beznadziejnie na moment, kiedy wreszcie będzie można pójść do bitwy, okupić wstyd przekroczenia granicy, wstyd wojny przegranej w ciągu kilku zaledwie tygodni, wstyd wygodnego życia w słodkiej Francji – w czasie, gdy nasi najbliżsi, cały nasz kraj cierpiał pod strasznym butem okupanta.
Coëtquidan (Francja)
[Franciszek Skibiński, Pierwsza pancerna, Warszawa 1968]
Zygmunt Klukowski (ordynator szpitala) w dzienniku
Mija dziś rok od dnia wybuchu wojny. Mimo woli sięgamy myślą wstecz i robimy swoisty roczny bilans. […] Niezmiernie wyczerpuje nas nerwowo życie z dnia na dzień, ciągły niepokój i niepewność, co z nami będzie już nie za miesiąc czy za tydzień, lecz nawet za godzinę. Żyjemy pod nieustannym strachem rewizji, aresztowania, bicia, uwięzienia lub internowania w jakimś dalekim obozie, wysiedlenia, wyrzucenia z mieszkania, ograbienia, no i rozstrzelania, co zresztą nie zawsze jest najgorszym wyjściem wobec nieludzkiego nieraz znęcania się w więzieniach i obozach. Powoli jednak i z tym się oswajamy.
Szczebrzeszyn, 1 września 1940
[Zygmunt Klukowski, Zamojszczyzna, t. 1, 1918-1943, Warszawa 2007]