Sławomir Magala - „Walka klas w bezklasowej Polsce” – recenzja i ocena
Książka „Walka klas w bezklasowej Polsce” na tle innych pozycji jest interesującą, inną pracą. Nie jest typowym i żmudnym studium historyczno-analitycznym. Nie była bowiem pisana po wydarzeniach z czasów pierwszej „Solidarności” 1980–1981, lecz w trakcie jej dynamicznego powstawania. Autor książki nie pisał zatem z perspektywy chłodnego i zdystansowanego historyka-badacza. Przeciwnie – książka jest swoistym przykładem zaangażowanego studium, próbą uchwycenia zjawiska nowego ruchu społecznego z perspektywy bardzo bliskiej, uczestniczącej w nim osoby. Ostatnie partie „Class Struggle in Classless” (taki był oryginalny tytuł tej książki, pisanej pierwotnie na zamówienie amerykańskiego wydawnictwa South End Press) powstały tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego, w listopadzie 1981 roku. W zamierzeniu zagranicznego wydawcy książka miała przybliżyć amerykańskiemu czytelnikowi ówczesne społeczeństwo polskie, próbujące zmienić „realnie istniejący socjalizm”.
Jakie intencje twórcze zawarł w książce autor? Napisał między innymi:
Musiałem przede wszystkim wyjaśnić, jak to się dzieje, że klasa panująca cały czas popularyzuje doktrynę marksizmu-leninizmu, choć rewolucji boi się jak diabeł święconej wody, a coraz bardziej radykalne masy robotnicze wstrzemięźliwie sobie poczynają z socjalistycznymi sloganami, woląc je owijać w bibułkę religijnych obrzędów (słynne msze na terenie stoczni), choć zachowują się tak, że Marks byłby z nich bardziej dumny niż św. Tomasz (s. 17).
Jak widać, autor nie bał się ująć fenomenu Solidarności w sposób nieszablonowy. Nowy ruch związkowy nie pasował bowiem do typowych kategorii marksistowskich, jak zresztą prawie cała rzeczywistość realnego socjalizmu początku lat osiemdziesiątych, w którym zachowawcza klasa panująca (używając terminologii Leszka Nowaka, do której autor się również odwołuje) była niechętna konsensusowi z rewolucyjnie nastawionymi robotnikami, którzy jednak jednocześnie nie dążyli do fizycznej konfrontacji, sięgając między innymi do aksjologii religijnej.
W pierwszej części książki Stanisław Magala analizuje wczesną historię PRL i szuka przyczyn, które spowodowały ogromny kryzys i ożywienie społeczne z lat 1980–1981. Pewne głębsze i ogólne przesłanki widzi w tym, iż II wojna światowa doprowadziła do powstania zdemoralizowanego społeczeństwa (kwestię tę osobno niedawno zbadał Marcin Zaremba w „Wielkiej trwodze”), niezdolnego przeciwstawić się porządkowi społecznemu narzucanemu przez nową klasę panującą. Lata brutalnej okupacji niemieckiej oraz następującego po nim twardego porządku stalinowskiego zmieniły trwale polską mentalność.
W toku powstawania nowych struktur klasowych po 1956 roku doszło do wyłonienia się ustroju, który autor nazywa socjalizmem państwowym. Taki socjalizm jest budowany według klucza lojalistycznego, w którym kompetencje kadr są drugorzędne, najistotniejsza jest lojalność członków aparatu. Doprowadziło to również do zmarnowania szans rozwojowych Polski, gdyż pomimo różnych prób modernizacji nie wykorzystano całościowego potencjału tkwiącego w odbudowującym się, a później pragnącym stabilizacji polskim społeczeństwie. Jednocześnie doszło do swoistej refeudalizacji Polski, gdyż wbrew marksistowskiej ideologii doszło do pogłębienia podziałów ekonomicznych. Przyczyną, która spowodowała, iż kolejne, sekwencyjne protesty społeczne z lat 1956, 1968, 1970 i 1976 nie odniosły skutku (poza wymianami ekip rządzących, pochodzących jednak z tej samej klasy panującej), był także zdaniem Magali zbyt niski poziom kooperacji pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi.
Jednak stopniowe powiększenie obszaru współpracy pomiędzy robotnikami i intelektualistami oraz uświadomienie sobie skali klasowych nierówności w pozornie egalitarnym, socjalistycznym społeczeństwie (których zapomnianym przez wielu historyków symbolem jest dekret z 1972 roku o zaopatrzeniu emerytalnym osób zajmujących kierownicze stanowiska, ogromnie faworyzujący w przywilejach socjalnych przedstawicieli rządzącego aparatu), doprowadziło do spektakularnego powstania „Solidarności” w 1980 roku. Jedynie bowiem zintegrowana akcja wszystkich klas społecznych dawała nadzieję na trwałą zmianę systemu.
Bezpośrednia, faktograficzna relacja z przebiegu wydarzeń solidarnościowych zaangażowanego w nie autora jest ich interesującym kalendarium. Opisuje on wysoką samoświadomość strajkujących robotników, którzy dopominają się pamięci o swoich zabitych współtowarzyszach z grudnia 1970 roku. Odtworzona jest determinacja stoczniowych robotników, dążących do zmian i popieranych przez studentów i ówczesną inteligencję. Magala ukazuje też skalę bezradności władzy, która oferowała absurdalnie wysokie ustępstwa, co zostało zresztą przejrzane przez przywódców „Solidarności” jako gra taktyczna. Podziw budzi i dziś skala samoorganizacji ówczesnego społeczeństwa, które nagle, ex nihilo okazało taką siłę obywatelskiego oporu, nie dążąc jednocześnie do bezpośredniej konfrontacji. Nie dziwią w tym kontekście oskarżenia Magali wobec Wojciecha Jaruzelskiego, który w grudniu 1981 roku bezwzględnie zdusił tę energię społeczną, czego ceną było zniszczenia odradzającego się społeczeństwa obywatelskiego i możliwości rozwojowych.
Jak wspomniano na początku, książka jest nie tylko zaangażowanym sprawozdaniem społecznym z wydarzeń solidarnościowych, ale również próbą intelektualnego zmierzenia się z fenomenem „Solidarności”. Ostatnia część pozycji budzi jednak pewien niedosyt – widać, że autor pisał swoje refleksje pospiesznie i w ciśnieniu bieżących wydarzeń. Niesprawiedliwie moim zdaniem Magala obchodzi się z Leszkiem Kołakowskim, który jego zdaniem nie miał wpływu na rozwój opozycji w kraju po swojej emigracji. Autor zapomina, iż Kołakowskiemu przypisuje się pomysł powstania wolnych związków zawodowych w PRL i że był on zaangażowany w koordynację Komitetu Obrony Robotników za granicą, co stworzyło dobry klimat dla późniejszego poparcia Zachodu dla „Solidarności”. Wyraźnie także Magala nie docenia działalności intelektualnej Leszka Nowaka, który był oryginałem, nawet jak na standardy akademickie, próbując w analityczny sposób stworzyć modelowy rozwój dynamiki przemian w Polsce lat osiemdziesiątych. Bardzo interesujące natomiast, choć skrótowe, są rozważania Magali nad „Nędzą historycyzmu” Karla Poppera. Autor, niejako w tle „Solidarności”, zastanawia się w tym miejscu nad sensem historii w ogóle: czy posiada ona jakieś regularności, czy też składa się z całkowicie niepowtarzalnych konstelacji faktów? Autor nie przesądza tego starego sporu w filozofii historii, nie dając jednoznacznej odpowiedzi.
W omawianej pozycji znajduje się także cały szereg ciekawych dygresji odnośnie całościowej kondycji PRL z początku lat osiemdziesiątych. Różne bowiem inne czynniki, czasami bagatelizowane przez historyków, jak: trudna sytuacja kobiet, fatalna sytuacja ekologiczna czy ogromna niewydolność rozrośniętego aparatu biurokratycznego, powodowały sumarycznie również wzrastanie niezadowolenia społeczeństwa i chęć do samoorganizacji. Co także zauważalne, Magala jest zdystansowany do roli Kościoła, przypominając konserwatyzm niektórych hierarchów kościelnych wobec rozwoju „Solidarności”, obawiających się destabilizacji społecznej w Polsce.
Pewną wadą „Walki klas...” jest widoczne stanowisko światopoglądowe autora. Magala, jak i jego pierwotny, amerykański wydawca, nie ukrywają bowiem lewicowych przekonań, rzutujących częściowo na wywód książki. Nie jest to samo w sobie wadą; autor i pierwszy wydawca South End Press mają prawo mieć takie przekonania. Dość absurdalne natomiast są niektóre uwagi pojawiające się w tym kontekście w książce, jak na przykład zrównanie Ronalda Reagana z Leonidem Breżniewem. Przy całym prawie do krytyki rządów Reagana to porównanie wydaje się być groteskowe i za daleko idące. Naiwne wydaje się również przekonanie pierwszego wydawcy Magali, iż:
czytelnicy dostrzegą analogię (…) pomiędzy polskimi górnikami na Śląsku a amerykańskimi górnikami w Appalachach, pomiędzy Polakami jako narodem usiłującymi wyswobodzić się z sowieckiej dominacji a Salwadorczykami starającymi się wyswobodzić z dominacji amerykańskiej (s. 32).
Tego typu sformułowania i pojedyncze komentarze, nie mające większego związku z realną historią „Solidarności” wydają się po prostu niepotrzebne ani dla historyka, szukającego faktów, ani dla filozofa, trzymającego się logiki. Mimo to praca Magali jest bardzo interesującą propozycją dla wszystkich zainteresowanych pierwszą „Solidarnością” 1980–1981: zarówno dla profesjonalistów szukających nowych perspektyw badawczych, jak i dla czytelników, którzy chcą zacząć swoje studia nad ówczesnymi przemianami w Polsce.
Zobacz też:
- Leszek Nowak - „Polska droga od socjalizmu. Pisma polityczne 1980–1989”;
- „Wolność i Solidarność: Studia z dziejów opozycji wobec komunizmu i dyktatury”;
- Ostatni wielki zryw Solidarności. 31 sierpnia 1982 roku na łamach prasy rządowej;
- Karnawał „Solidarności” w Mszanie Dolnej (sierpień 1980 – grudzień 1981).
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska