Sławomir Leśniewski – „Drapieżny ród Piastów” – recenzja i ocena
Sławomir Leśniewski – „Drapieżny ród Piastów” – recenzja i ocena
Wszyscy jesteśmy dumni wypowiadając słowa „Roty Marii Konopnickiej: „Królewski szczep piastowy”. Znamy legendę o Piaście Kołodzieju, który dał początek pierwszej dziedzicznej dynastii panującej w Polsce. Czujemy dumę, patrząc na piastowskiego orła w koronie – godło naszej Ojczyzny.
Wiedzę o historii Polski pod rządami Piastów i o samych Piastach wiele osób czerpie jedynie ze szkolnych podręczników do historii. Gdy przywołujemy ich imiona, przed oczami stają nam ich podobizny namalowane przez Jana Matejkę. Widzimy mężczyzn dumnych, władczych, wyniosłych i silnych. Przypominamy sobie przydomki, jakimi ich określamy: Chrobry, Śmiały, Wielki. Upraszczając nieco rzeczywistość postrzegamy ich jako postaci bez skazy. Jednak czasy, w jakich przyszło im żyć wymuszały różne – nie zawsze „prawe” zachowania.
Na postrzeganie historii Piastów wpływ ma niekiedy popkultura, w tym ostatnio serial historyczny „Korona królów”. Jakkolwiek różnie oceniany, to jednak niewątpliwie przyczynił się do zainteresowania dziejami Władysława Łokietka i jego syna Kazimierza.
Z tym większym zainteresowaniem sięgnąłem po książkę Sławomira Leśniewskiego pod tytułem „Drapieżny ród Piastów”. Byłem ciekawy, jak autor przedstawi dynastię Piastów i jak oceni poszczególnych jej przedstawicieli. Już sam tytuł sugeruje nam treść książki. Piastowie nazwani zostali rodem „drapieżnym”. Autor skupił się więc na ich „mrocznej” stronie. Sam zresztą mówi o tym we wstępie:
Opisywać będę, rzecz jasna, nie tylko ich brutalne czyny, ale i wielkie dokonania, nie pomijając przy tym przypadków najzwyklejszej głupoty i niegodziwości, których konsekwencje niejednokrotnie okazywały się równie bolesne. Będzie to rzecz o działaniach, które rzucały cień na imponujące skądinąd dokonania piastowskich władców na wielu innych polach, a niekiedy całkowicie je przesłaniały.
Książka ma klasyczny, chronologiczny układ. W swojej pracy autor obficie czerpie ze źródeł. Swoją opowieść autor rozpoczyna od Mieszka I. Przywołuje fragmenty wszystkich najważniejszych kronik (Galla Anonima, Thietmara, Jana Długosza i wielu innych). Powołuje się także na opracowania i ustalenia historyków (wydaje się, że jednym z ulubionych jest autorów Leśniewskiego jest Paweł Jasienica). Są to na ogół dobrze znane relacje i przekazy. Ciekawy jest stosunek autora do cytowanych źródeł. Stwierdza wprawdzie, że nie muszą być do końca wiarygodne (szczególnie kronika Długosza), a jednak używa ich na poparcie swoich tez i ustaleń. Z książki przebija także raczej negatywny stosunek do Kościoła, którego rola była wszakże w średniowieczu nie do przecenienia.
Na każdej stronie śledzimy bezwzględną i brutalną walkę o władzę. Walkę, w której trup ściele się gęsto, a krew leje się strumieniami. Walkę, która nie zważa na braterstwo i więzy krwi. Walkę, w której zwycięzca może być tylko jeden – chociaż pretendentów jest bez liku. Fascynujący jest każdy rozdział książki. Począwszy od początków Polski i zmagań Mieszka I i Bolesława Chrobrego o silne i stabilne państwo. Następnie tajemniczy i mroczny okres reakcji pogańskiej, wreszcie rządy Krzywoustego. Okres rozbicia dzielnicowego jest szczególnie burzliwy. Podzielone państwo i rywalizujący ze sobą książęta. Korona królewska jest jedynie mglistym wspomnieniem.
Autor dowodzi, że Piastowie byli prawdziwie „dziećmi swoich czasów”. Nieobce im było okrucieństwo, podstęp i morderstwo, byle tylko osiągnąć cel. Niektórzy szczególnie wyróżniali się pod tym względem. Muszę przyznać, że duże wrażenie zrobił na mnie rozdział o Władysławie Łokietku. Postać tę kojarzymy jednoznacznie pozytywnie. Tymczasem z lektury książki wyłania się także ciemniejsza strona jego natury. Jednak czy można czynić z tego zarzut? Sam autor przyznaje, że przeciwnicy, którym okazał łaskę, nie doceniali jego wspaniałomyślności i ponownie występowali przeciwko niemu.
Najbardziej – moim zdaniem – skrzywdzony został w recenzowanej książce Kazimierz Wielki. Co ciekawe, autor czyni to słowami Cata-Mackiewicza przytaczając jego obszerne opinie na temat monarchy. Trudno się z nimi zgodzić, mając za sobą lekturę całej książki. Czyż bowiem obciąża Kazimierza to, że odpowiednimi układami dynastycznymi zagwarantował sukcesję polskiego tronu w przypadku swojej bezpotomnej śmierci? Może wręcz przeciwnie – jest to dowód jego dalekowzroczności. Może chciał uniknąć walk o Polskę, jakie musiał niemal ze wszystkimi toczyć jego ojciec. Czy zarzutem jest to, że nie podzielił kraju na dzielnice? Czy może miał zostawić sprawy własnemu biegowi – jak Zygmunt August 200 lat później, po którego bezpotomnej śmierci tak naprawdę nikt nie wiedział: co dalej? W tym miejscu Sławomir Leśniewski mógłby jasno przedstawić swoją ocenę tej postaci.
Co ciekawe, książka nie kończy się wraz ze śmiercią Kazimierza Wielkiego. Ostatni rozdział nosi wielce obiecujący i nieco patetyczny tytuł „Ostatnia walka Piastów”.
Zachęcam wszystkich do lektury książki „Drapieżny ród Piastów”. Jest to niezwykle ciekawa pozycja, która przybliża nam Piastów jako ludzi „z krwi i kości” – pełnych pasji, namiętności, ale także okrucieństwa i bezwzględności. To jest prawdziwa „gra o tron” tym ciekawsza, że wydarzyła się naprawdę. Sławomir Leśniewski używa barwnego i plastycznego języka. Sprawia on, że książkę czyta się z wypiekami na twarzy i żywym zainteresowaniem.