Sławomir Koper – „Moniuszko” – recenzja i ocena
Sławomir Koper – „Moniuszko” – recenzja i ocena
Bez wątpienia był dobrym i uczciwym Polakiem, jednak podobnie jak jego ojciec i stryjowie nie chciał wybuchu powstania. Nie myślał też o bezpośrednim udziale w walce, zresztą nie nadawał się ani do boju, ani do konspiracji. Był słabego zdrowia, miał kiepski wzrok, utykał na jedną nogę, dodatkowo pojawiły się u niego pierwsze problemy z sercem. Ponadto miał na utrzymaniu dużą rodzinę, o czym nigdy nie zapomniał. Mógł tylko kultywować narodowe tradycje w sposób, jaki najlepiej potrafił, czyli za pomocą muzyki.
Jedna z najnowszych książek Sławomira Kopra została dofinansowana ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach obchodów dwusetnej rocznicy urodzin twórcy polskiej opery narodowej. Mimo że nie jest to najlepsza książka w dorobku autora, przystępnie napisana biografia ma szansę trafić do szerokiego grona odbiorców i tym samym spełnić swoje główne cele, a więc przypomnieć życiorys kompozytora czytelnikom i pokazać jego osobę jako człowieka z krwi i kości.
Moniuszko był tytanem pracy. Napisał kilkaset pieśni i utworów kościelnych oraz kilkanaście oper, operetek i baletów. W swoje kompozycje wplatał elementy folkloru oraz dzieła narodowych poetów. Niestety nie udało mu się osiągnąć sukcesu zagranicą, natomiast w Wilnie i Warszawie nie miał odpowiednich warunków dla rozwoju. Sytuacja nieznacznie poprawiła się po sukcesie „Halki” w 1868 roku. Kompozytor stał się rozpoznawalny, wzrosły również jego dochody. Jednak pomimo rosnącej popularności, muzyk przez całe życie miał ogromne długi. Przyczyną takiego stanu rzeczy była niegospodarność i życie ponad stan całej rodziny autora „Prząśniczki”.
Książka skupia się na życiu prywatnym bohatera, stąd w tekście możemy odnaleźć stosunkowo niewiele informacji na temat jego twórczości. Komponował w zaborze rosyjskim, w fatalnych dla Polski czasach. Koper stawia tezę, że gdyby nie „setki codziennych spraw zakłócających proces twórczy” - takich jak problemy finansowe i konieczność utrzymania powiększającej się rodziny (Moniuszko miał dziesięcioro dzieci) - zapewne stworzyłby znacznie więcej wybitnych dzieł. Za najwspanialsze w dorobku artysty autor uznaje „Straszny dwór”, zdjęty przez cenzurę z afisza zaledwie po trzech przedstawieniach…
W życiorys kompozytora została wpleciona opowieść o życiu kulturalnym Wilna i Warszawy w połowie XIX wieku. Przyjęte przez najpopularniejszego dziś pisarza historycznego w Polsce proporcje sprawiają jednak, że momentami w biografii brakuje samego Moniuszki. Po lekturze Czytelnikowi ciężko będzie odpowiedzieć na pytanie o miejsce i rolę artysty w historii polskiej muzyki. Dlaczego jego utwory nie były rozchwytywane na światowych scenach? Czy autor „Szumią jodły” był naszym najwybitniejszym kompozytorem? Czy był twórcą genialnym? Czy też jedynie „znakomitym”?
Krytycy podkreślają, że Stanisław Moniuszko był niezwykle utalentowanym melodystą o dużej wyobraźni i zapewne nie był gorszym kompozytorem od swoich francuskich odpowiedników w XIX wieku. Maria Fołtyn, śpiewaczka i reżyser operowy, która w XX wieku wystawiła „Halkę” na Kubie, w Brazylii, Japonii i w Meksyku, uważała jej autora za geniusza. Przede wszystkim był jednak porządnym człowiekiem, nieuwikłanym w skandale i sensacyjne relacje. Właśnie takiego bohatera pokazuje recenzowana biografia: dobrego męża i ojca, ambitnego artystę, jednocześnie niepozbawionego słabostek i zmagającego się z życiowymi problemami.
„Moniuszko” to bez wątpienia praca potrzebna i warta uwagi. Mimo wskazanych mankamentów, po przeczytaniu ostatniej strony tekstu ma się ochotę sprawdzić repertuar najbliżej położonych scen operowych. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla miłośników twórczości kompozytora.