Skromny początek podwodnej wojny. H.L. „Hunley” kontra „USS Housatonic”

opublikowano: 2014-02-17, 16:48
wolna licencja
USS „Housatonic” nie był ogromnym liniowcem, nowoczesnym pancernikiem czy monitorem o potężnej sile ognia. To raptem jeden z wielu slupów parowych, dozorujących oraz blokujących Zatokę Charlestońską w czasie wojny secesyjnej. Jego zatopienie – prócz okrętu – nie przyniosło większych strat. Jednak dla historii wojen było milowym krokiem, albowiem dokonał tego okręt działający całkowicie pod wodą.
reklama

Choć „potrzeba” w wojnie secesyjnej była matką wielu wynalazków, okręty podwodne (a w zasadzie realizujące zadania pod wodą) nie należały w XIX wieku do nowatorskich pomysłów, aczkolwiek – co ciekawe – idea takich jednostek była stosowana pierwszy raz w praktyce właśnie przez Amerykanów. Już w czasie Wojny o Niepodległość niejaki David Bushnell skonstruował przypominającą beczkę lub jajko maszynerię mającą dokonywać podwodnych ataków na brytyjskie okręty. Ochrzczony mianem „Turtle” pojazd, kierowany przez sierżanta Ezrę Lee, podjął trzy próby wwiercenia w kadłuby wrogich statków ładunku wybuchowego, jednak wszystkie akcje zakończyły się niepowodzeniem.

Prototyp okrętu podwodnego: XVIII-wieczny „Turtle” (rys. z 1885 r., domena publiczna).

Po raz drugi na morzach świata miał szansę pływać „Nautilus” konstrukcji wybitnie zdolnego amerykańskiego konstruktora Roberta Fultona. Wehikuł zaprojektowany na przełomie XVIII i XIX nie znalazł jednak zainteresowania i uznania w oczach Napoleona Bonaparte. Z kolei Brytyjczycy interesowali się nim do czasu wielkiej wiktorii koło przylądka Trafalgar. Potem, ku furii samego konstruktora, przestali się przejmować wynalazkiem Fultona. Ale jak to bywa do trzech razy sztuka.

Potrzeba matką wynalazków

Na początku wojny Konfederacja walnie przegrywała z Unią pod jednym względem – sił morskich, tak cywilnych jak i wojskowych. Do momentu przejęcia bazy marynarki w Norfolk (Wirginia) flota pływająca pod południowym Naval Jackiem miała do dyspozycji 5 okrętów o łącznej sile ognia 15 armat. I nie tylko to było problemem – okazało się, że o ile sympatie prosecesyjne w korpusie oficerskim wojsk lądowych są nad wyraz silne, to Marynarka Wojenna okazała się mimo wszystko nad wyraz odporna na idee praw stanowych – poszło za nimi łącznie 373 oficerów, podoficerów, kadetów i marynarzy na 9 tysięcy żołnierzy sił morskich. Dla porównania – z armii lądowej liczącej 16 tys. żołnierzy odeszła w tym samym czasie podobna liczba samych oficerów, nie licząc dezercji wśród korpusu podoficerskiego i szeregowców oraz rezygnacji z nauki w West Point pochodzących z Południa kadetów. Jak widać, marynarka Południa borykała się od początku z dużymi problemami.

Stephen Mallory, konfederacki Sekretarz Marynarki (domena publiczna).

Miało to swoje dobre zalety – ciężka sytuacja zmusiła Południowców do szukania nieszablonowych rozwiązań. Pomagał w tym nie tylko hart ducha, lecz także niezwykle zdolny Sekretarz Marynarki Stephen Russell Mallory, który jako jeden z dwóch członków gabinetu Jeffersona Davisa dotrwał do końca wojny na swoim stanowisku (drugim był Sekretarz Poczty John Reagan, pod koniec wojny pełniący obowiązki Sekretarza Skarbu).

reklama

Prócz zakupu okrętów i stworzenia od podstaw floty Mallory skupił się na próbie wyrównania szans poprzez stawianie na jakość – stąd budowa i zakup opancerzonych okrętów uzbrojonych w ciężką artylerię. Nie miał zresztą większego wyboru – spośród wszystkich wielkich stoczni w kraju, na Południu znajdowała się tylko jedna w Norfolk ([Gospord Navy Yard]), którą federalni odbili wiosną 1862 r. Co prawda w trakcie wojny udało się zorganizować przemysł stoczniowy w Mobile oraz na Florydzie, jednak to nie wystarczało. Konfederaci musieli posiłkować się zakupami za granicą, co od połowy 1863 r. było mocno utrudnione – mocarstwa europejskie wolały nie narażać swoich interesów na konflikt ze zbliżającymi się do zwycięstwa Stanami Zjednoczonymi.

Problem polegał również na tym, że w konfederackich stoczniach budowano okręty bardziej nadające się do służby na rzekach oraz wodach przybrzeżnych – ich dzielność morska (zespół cech umożliwiających okrętowi utrzymanie się na powierzchni) nie pozwalała na pełnomorskie działania. Dlatego też pojawiły się okręty krążownicze i przerywacze blokady – okręty forsujące pierścień stworzony przez flotę federalną wzdłuż wybrzeży Południa. Wbrew legendzie był on zresztą wybitnie dziurawy, a zaczął działać bardziej z racji kurczenia się konfederackiego wybrzeża i utraty kolejnych portów niż jakiejkolwiek skuteczności. Do zadania dotkliwego ciosu flocie federalnej potrzebowano czegoś więcej.

Horace Hunley i jego drużyna

Pochodzący z Luizjany Horace Lawson Hunley rozpoczął swoją działalność konstrukcyjną z Jamesem McClintockiem i Baxterem Watsonem już w 1862 r. Wówczas w Nowym Orleanie zaczęli konstruować okręt podwodny „Pioneer”, jednak upadek portu wiosną 1862 r. przerwał te prace. Nie zniechęciło to zespołu: po powiększeniu się o dwóch Thomasów – Parka i Lyonsa – będących zdolnymi mechanikami oraz pod czujnym okiem por. Wiliama Alexandra z 21. ochotniczego pułku piechoty z Alabamy rozpoczęły się pracę nad kolejnym okrętem o dumnej nazwie „American Diver” („Amerykański Nurek”). Niestety – konstrukcja okazała się za wolna do realizacji zadań bojowych, co nie wzbudziło entuzjazmu wśród szarych matrosów. Jej zatoniecie w lutym 1863 r. nie wzbudziło więc większego żalu.

reklama
Szkic okrętu Hunleya (domena publiczna).

Należy jednak zwrócić uwagę na pewien szczegół – okręt podwodny był raczej prywatną inicjatywą wspomnianej wyżej grupy, której patronowała Armia. Marynarka Wojenna dość sceptycznie odnosiła się do tego pomysłu. Wynikało to z wielu przyczyn: braku zaplecza technicznego, skromności środków, nowatorstwa oraz niechęci do podwodnej walki. Pamiętajmy też, że Południowcy mieli dość rozwinięte poczucie honoru i zasad fair play na wojnie, tak lądowej, jak i morskiej. Preferowali zatem otwarte starcia, zapominając o słowach jednego ze swych bohaterów, gen. Nathana Bedforda Forresta, że:

Wojna to walka, a walka to zabijanie.

Co ciekawe, w tym samym czasie w Rochefort trwała konstrukcja okrętu podwodnego „Plongeur” („Nurek”), zasilanego silnikiem tłokowym, a w czasie zanurzenia – na sprężone powietrze. Pamiętajmy jednak, że Francuzi swój okręt konstruowali od 1859 r., mieli zaplecze oraz infrastrukturę na budowę statków i czas ich specjalnie nie gonił. Konfederaci nie mieli tego luksusu.

Polecamy e-booka Michała Gadzińskiego pt. „Perły imperium brytyjskiego”:

Michał Gadziński
„Perły imperium brytyjskiego”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
98
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-11-2

Pomysł

Po wielu próbach z silnikami parowymi i elektrycznymi Hunley postawił na tradycyjną siłę ludzkich mięśni. Ostatecznie skonstruował coś na kształt eliptycznego cygara powstałego z połączenia dwóch metalowych balii ewentualnie olbrzymiego kotła przeciętego na pół i poszerzonego pasem pancernym (czego oczywiście nie zrobiono), napędzanego pojedynczą śrubą napędzaną wałem korbowym poruszanym siłą ludzkich mięśni 7 ludzi. Kolejny marynarz obsługiwał stery kierunku i głębokości. Na obu końcach kabiny bojowej okrętu (sam okręt był jedną wielką kabiną) znajdowały się ręcznie obsługiwane zbiorniki balastowe. Widok zapewniały dwie małe wieżyczki z bulajami, na których znajdowały się włazy.

Poziom zanurzenia wyznaczał termometr rtęciowy, kierunek wyznaczano za pomocą kompasu (co w stalowej kabinie o tak małej powierzchni było nieco problematyczne), zaś oświetlenie miała zapewniać jedna świeczka. Jej wcześniejsze zgaszenie oznaczało moment wskazujący na potrzebę wynurzenia i uzupełnienia powietrza. W razie potrzeby awaryjnego wynurzenia załoga mogła odkręcić przymocowane do dna okrętu zbiorniki balastowe. Istniał również system wymiany powietrza w zanurzeniu, ale podobno tak naprawdę nigdy nie działał

H.L. „Hunley” (rys. z 1902 r., domena publiczna).

Okręt podwodny powinien być uzbrojony – za takowe na okręcie uchodziła holowana przez niego mina. Był to jednak dość niebezpieczne, albowiem ówczesne miny uderzeniowe (zwane torpedami) były dość czułą konstrukcją, przez co marynarze mogli w trakcie misji wysadzić się sami w powietrze. Postanowiono skorzystać ze stosowanego na okrętach torpedowych typu „David” (łącznie zbudowano cztery takie jednostki, działające w półzanurzeniu) tzw. torped wytykowych. Ładunek umieszczono na długim bomie na dziobie, tak więc w celu detonacji ładunku okręt miał wbić minę w kadłub. Pozostawała tylko kwestia detonacji. Pierwotnie zakładano, że załoga miała dać całą wstecz, po czym przymocowany do kadłuba oraz swoistego języka spustowego sznur miał pomóc odpalić minę. Należy dodać, że ostatecznie nowe uzbrojenie zamontowano na kilka godzin przed wypłynięciem, a wziął w tym udział kpr. Donald McClaurin z 23. Ochotniczego Pułku Piechoty z Karoliny Południowej.

reklama

Kiedy projekt był już gotowy, został zademonstrowany adm. Francisowi Buchananowi w Zatoce Mobile latem 1863 r., gdzie skutecznie zaatakował (holowaną torpedą) stary węglowiec. Hunley i jego okręt zostali zaakceptowani i wysłani do oblężonego Charleston

Niepokorne miasto

Spośród wszystkich miast zbuntowanego Południa Charleston zajmował w myślach unionistów szczególne miejsce. To właśnie tutaj odbyła się konwencja decydująca o secesji, to właśnie tutaj zaprzepaszczono wiosną 1860 r. ostatnią szansę na wybór odpowiedniego kandydata na prezydenta, utrącając Stephena Douglasa. To w Charleston padły pierwsze strzały tej wojny – te mniej oficjalnie w styczniu 1861 r. (ostrzał parowca „Star of the West”) oraz jak najbardziej oficjalne (ostrzał Fortu Sumter 12 IV 1861 r.). Dlatego też miasto znajdowało się pod szczególną opieką floty i armii federalnej.

Pierre Gustav Toutant Beauregard, konfederacki generał, dowódca obrony Charleston (domena publiczna).

Obroną miasta (jak i całego południowego wybrzeża) kierował gen. Pierre Gustav Toutant Beauregard, świetny artylerzysta, zwany złośliwie „bohaterem spod Fortu Sumter”, albowiem to on kierował ostrzałem tej placówki. Obejmujący Charleston Dystrykt nr 1 Departamentu Południa gen. bryg. Roswella Ripleya miał do dyspozycji kilkanaście tysięcy piechurów i artylerzystów. Wspierali ich marynarze z bazy Marynarki Wojennej w Charleston kmdr Duncana Ingrahama wraz z kanonierkami CSS „Chicora” oraz CSS „Palmetto State”.

Nieugięte miasto musiało zmierzyć się Południowoatlantycką Eskadrą Blokującą kontradm. Samuela Du Ponta (później zastąpił go kontradm. John Dahlgren), a także X Korpusem Armijnym gen. mjr. Quincy’ego Adamsa Gilmore’a ściągniętego latem 1863 r. na tę szczególną okazję, jakim było oblężenie, aż z Florydy. Wbrew pozorom siły federalne miały ciężki orzech do zgryzienia. Beauregard może i nie był genialnym dowódcą, jednak talentu inżynierskiego nie sposób mu było odmówić (przed wojną był nawet asystentem i wykładowcą taktyki artylerii w West Point). Miasto od strony morza opasał system fortów i baterii, szczodrze wyposażonych w ciężką artylerią. Od strony lądu fortyfikacje nie prezentowały się aż tak imponująco, jednak w tym czasie nie istniała możliwość federalnego uderzenia lądowego – miasto miało być zdobyte klasyczną już metodą operacji amfibijnej, na wzór m.in. Nowego Orleanu w 1862 r.

reklama

Łatwo powiedzieć, trudno zrealizować… Od wiosny do jesieni 1863 r. federalni próbowali odnieść sukces. Klucze do konfederackich pozycji znajdowały się na Wyspie Morrisa. Likwidacja znajdujących się tam Fortu Wagner oraz Baterii Gregg mogło otworzyć okrętom Unii drogę do zatoki i pozwolić złamać zagrodę minową. Choć ostatecznie zrealizowano ten cel, unioniści utknęli przed Fortem Sumter oraz systemem fortyfikacji (tzw. Moultrieville) składającym się z czterech baterii oraz Fortu Moultrie. Ostatecznie poprzestano na huraganowym ostrzale Fortu Sumter, osiągając jeden cel – zaciśnięto blokadę portu w Charleston.

Okręt niebezpieczny dla siebie

Paradoksalnie wynalazkiem Hunleya ostatecznie zainteresowała się armia. Okręt jako H. L. „Hunley” został oficjalnie wcielony do wojsk lądowych (chociaż do jego załogi wstępowali również marynarze). Beauregard postanowił wykorzystać tę nowinkę techniczną do przełamania blokady. Jednak od tego momentu nad okrętem zaczęła ciążyć jakaś klątwa. Wpierw w czasie próbnego zanurzenia 29 VIII 1863 r. doszło do wypadku – wchodząc do środka dowodzący okrętem kpt. John Payne z CSS „Chicora” niechcący nacisnął nogą stery głębokościowe, przez co przed zamknięciem włazów „Hunley” pobrał wodę i poszedł na dno – z załogi ocalał Payne i dwóch marynarzy. 15 października zaś, w czasie próbnego ataku, okręt znów zanurzył się raz ale za to bardzo skutecznie – tym razem utonęli wszyscy obecni na pokładzie łącznie z konstruktorem tej feralnej, pływającej trumny.

Porucznik George Dixon z 21. Ochotniczego Pułku Piechoty z Alabamy obejmie dowództwo i poprowadzi okręt podwodny „Hunley” do wyjścia z portu lub tak daleko, jak tylko okaże się to możliwe i zatopi każdą napotkany okręt wroga.
reklama

Ten rozkaz z 14 XII 1863 r. świadczył o tym, że Beauregard nie rezygnował. Okręt wydobyto, odnowiono i postanowiono wysłać w bój. Dowództwo nad nim objął liczący ok. 27 lat por. George E. Dixon z Kentucky albo Karoliny Południowej. Niewiele o nim wiadomo prócz przebiegu służby (zaczynał w jednostkach milicji stanu Alabama) oraz faktu, że był masonem. Wokół tej postaci narosła słynna legenda złotej 20-dolarówki, która miała ocalić mu nogę w czasie bitwy pod Shiloh Church (6-7 IV 1862). Bilon miał otrzymać przed wyruszeniem na wojnę od Quennie Bennett, południowej piękności z Mobile, jako amulet na szczęście. Romantyczna legenda wbrew pozorom miała pewne podłoże prawdy – służący razem z Dixonem James Williams w liście do żony Elisabeth wspomniał o złotej monecie, która uratowała koledze kończynę.

Dixon zwerbował siedmioosobową załogę, w której skład wchodziło trzech rodowitych Amerykanów – jego zastępca Joseph Ridgaway (Maryland), Frank Collins (Wirginia) i James A. Wicks (Karolina Północna) oraz czterech imigrantów – kpr. J. F. Carlsen, Arnold Becker oraz niejacy Lumpkin i Miller.

Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”

Łukasz Męczykowski
„Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
123
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-9-1

W głąb oceanu ruszyło ośmiu wspaniałych….

Wieczorem 17 II 1864 r. „Hunley” wyruszył na swoją pierwszą i ostatnią misję. Celem ataku był okręty zewnętrznego pasa blokady. Trudno ocenić z czego to wynikało – może z faktu, że adm. Dahlgren otrzymał od konfederackich dezerterów w miarę dokładne informacje o okręcie podwodnym. Na okrętach federalnych zastosowano system biernej obrony poprzez rozwieszenie łańcuchów i sieci oraz podwojono wachty.

USS „Housatonic” - pierwsza w historii jednostka zatopiona przez okręt podwodny (domena publiczna).

Najprawdopodobniej chodziło również o efekt zaskoczenia – drugi pierścień blokady nie wykazywał się taką czujnością jak pierwszy, dodatkowo znajdowały się tam okręty o drewnianych kadłubach. Za cel Dixon obrał wspomniany 12-działowy USS „Housatonic” kmdr Charlesa Pickeringa.

„Hunleya” jako pierwszy zauważył sternik John Crosby ok. 20:45. Niestety, nie zachowały się w miarę spójne relacje z tego wydarzenia. Ataku raczej nie wykonano w całkowitym zanurzeniu, a jedynie przeprowadzono podejście. Ppor. Charles Craven zapamiętał jak:

oficer pokładowy wydał rozkaz „Wszyscy na stanowiska”, kiedy pojawiłem się na pokładzie i zobaczyłem coś w wodzie na prawej burcie.

Rozpoczęto ostrzał z broni ręcznej, albowiem konfederaci znajdowali się poniżej zasięgu dział okrętowych. Zgodnie z planem wbito torpedę tuż poniżej linii wodnej, okręt się cofnął, nastąpiła eksplozja i w ciągu kilku minut „Housatonic” poszedł na dno wraz 2 oficerami i 3 marynarzami. Niestety nie wiadomo co dokładnie stało się dalej. Podobno okręt wycofywał się w zanurzeniu i został staranowany przez idącą na pomoc „Housatonic” jednostkę.

reklama

Inna teoria głosiła, że załoga znajdowała się na powierzchni i zgodnie z planem nadała do Baterii Marshall sygnał niebieskim światłem. Jednocześnie w wyniku pęknięć spowodowanych siłą wybuchu slupu oraz uszkodzeniom od ognia broni ręcznej okręt poszedł na dno. W XIX wieku „niebieskie światło” oznaczało sygnał pirotechniczny używany w Marynarce Wojennej USA, aczkolwiek dalsza część teorii nie jest nieprawdopodobna.

Pojawiła się również sugestia, że ogłuszeni przez siłę wybuchu marynarze Dixona stracili przytomność i nie zareagowali w porę przed nieplanowanym zanurzeniem. Twórcy filmu „Hunley” (znakomita rola Armande Assante’a w roli Dixona i Donalda Sutherlanda jako Beauregarda) sugerowali, że przytoczona wersja numer dwa jest bardziej prawdopodobna, z tym, że nie mogąc się wynurzyć załoga postanowiła popełnić samobójstwo, woląc zatopić okręt niż pozwolić się udusić.

Z kolei pomysł Jamesa McClintocka, że okrętu nie zatopili federalni tylko zatonął on w wyniku sztormu przegrywa z relacjami przeczącymi pogorszeniu się pogody w Zatoce Charlestońskiej. Na wyjaśnienie zagadki należało poczekać następne 140 lat.

Zniszczone Charleston w 1865 r. (domena publiczna).

Epilog

Miasto Charleston pozostało niezdobyte jeszcze przez rok, jednakże sytuacja na głównych frontach wojny nie wymuszała już jakiejkolwiek prób szturmowania – należało tylko cierpliwie czekać. Na początku 1865 r., po chwilowym odpoczynku po Marszu do Morza, oddziały gen. Williama Tecumseha Shermana ruszyły na tzw. Kampanię w Karolinach. 15 II Beauregard nakazał ewakuację Charleston, a trzy dni później weszły do miasta oddziały gen. Alexandra Schimmelfeininga z XX Korpusu Armijnego.

O dziwo, wbrew głoszonej zasadzie, że w ramach kary za wywołanie wojny Karolina Południowa musi zostać zniszczona, miasto nie zostało, tak jak stolica stanu Columbus, zrównane z ziemią. Symbolicznie secesyjną epopeję Charlestonu zakończył 14 IV 1865 r. gen. Robert Anderson, wciągając na masz zrujnowanego Fortu Sumter tę samą flagę, którą opuszczał jako mjr Anderson cztery lata wcześniej.

reklama

3 V 1995 powstała z inicjatywy Clive’a Cusslera Narodowa Agencja Podmorskiej Żeglugi zlokalizowała ostatecznie wrak „Hunleya”. 8 VIII 2000 r. wydobyto go z dna i do dziś poddaje szeregu badań. Dzięki żmudnej pracy archeologów i lekarzy sądowych udało się ustalić wiele kwestii.

Wyłowienie H.L. „Hunley” w 2000 r. (fot. Barbara Voulgaris, domena publiczna).

Teoria o nadawaniu niebieskiego sygnału upadła, albowiem nie znaleziono niebieskiej lampy sygnalizacyjnej na okręcie. Podobnie było z wersją o samobójstwie załogi. Co ciekawe, znaleziono odkształconą złotą monetę z wygrawerowanym napisem Shiloh April 6, 1862 My life Preserver G. E. D. (Shiloh 6 kwietnia 1862 Ocaliła mi życie G.E.D.). Dodatkowo na podstawie znalezionych szczątków udało się w miarę odtworzyć twarze załogi, dzięki czemu okazało się, że młody konfederacki oficer na zdjęciu z panną Bennett to nie Dixon.

Znaleziono również resztkę miedzianego odłamka z zapalnika torpedy sugerującego, że w momencie eksplozji „Hunley” znajdował się w odległości 6 metrów od swojej ofiary – czyli na długość bomu wytykowego. Oznacza to, że torpedę nie odpalono ręcznie, a eksplodowała w wyniku uderzenia.

Wszystko to nie zmienia faktu, że 17 II 1864 r. w historii wojen morskich napisano nowy rozdział, trwający do dziś.

17 IV 2004 r. Charleston cofnął się na chwilę o 140 lat. Kilka tysięcy osób, w tym wiele przebrane w szare mundury oraz stroje z epoki, pochowało ośmiu prekursorów podwodnych walk na Cmentarzu Magnolia w Charleston. Ich trumny przykrywały konfederackie flagi państwowe (tzw. The Sainless Banner) – symbol nieistniejącego państwa za które oddali życie.

Zobacz też:

Bibliografia:

  • Źródła
  • Alexander William A., The True Stories of the Confederate Submarine Boats, „New Orleans Picayune”, 29 July 1902;
  • From That Terrible Field – Civil War letters of James M. Williams, Twenty-First Alabama Infantry Volunteers, ed. By J. K. Folmar, University of Alabama Press 1981;
  • Official Records of the Union and Confederate Navies in the War of the Rebellion, vol. XV, Govt. Print. Off, Washington 1901;
  • The War of the Rebellion: a Compilation of the Official Records of the Union and Confederate Armies, vol. XXXV, Govt. Print. Off., Washington 1891;
  • Opracowania
  • Gozdawa-Gołębiowski Jan, Od wojny krymskiej do bałkańskiej, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1985;
  • Olender Piotr, Wojny morskie 1860-1883, Magnum-X, Warszawa 2005;
  • Perry Milton F., Infernal Machines: The Story of Confederate Submarine and Mine Warfare, Louisiana State University Press, Baton Rouge 1965;
  • Waterman G.S., Afloat-Afield-Afloat. Notable Events of the Civil War, w: Confederate Veteran, vol. X, S.A. Cunningham, Nashville 1902;
  • Wieczorkiewicz Paweł Piotr, Historia wojen morskich, t. II, Warszawa 1995
  • Strony internetowe
  • Friends of Hunley, dostęp: 14.02.2014.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone