„Sen o mieście. Warszawa lat 50. i 60. na zdjęciach Zbyszka Siemaszki ze zbiorów Agencji FORUM”– recenzja i ocena
„Sen o mieście. Warszawa lat 50. i 60. na zdjęciach Zbyszka Siemaszki ze zbiorów Agencji FORUM”– recenzja i ocena
We wprowadzeniu do recenzowanej książki Jerzy S. Majewski stwierdza, że na fotografiach Zbyszka Siemaszki Warszawa wydaje się być miastem światowym, choć przecież nim nie była. To chyba najlepsze słowa pochwały, jakie można skierować pod adresem portrecisty.
Bo właśnie portrecistą Warszawy był Siemaszko. Tak, „nowa” Warszawa miała ambicje stać się symbolem dynamicznego rozwoju i odrodzenia po hekatombie II wojny światowej. Z jednej strony były to ambicje jej mieszkańców, pragnących odbudowy, rozmachu i ducha nowoczesności. Z drugiej – to rola, jaką przewidywali dla miasta partyjni decydenci, zaś sukces odbudowy przeobraziłby się w sukces ideologii. Obecnie połączenie starego z nowym, wysmakowanego z przaśnym stanowi przedziwną mieszankę, na którą patrzymy nie bez refleksji – przepełnionej tęsknotą za utraconym „Paryżem Północy”, a innym razem krzywiąc się na nieporządek. Trudno nie odnieść wrażenia, że stolica jest organizmem zszytym z wielu niepasujących do siebie elementów.
Ale to miasto zrównane z ziemią przez Niemców zyskuje na zdjęciach szczególną i upragnioną cechę – ono żyje! Żyje dzięki jej mieszkańcom, żyje nadzieją na przyszłość. Jest „miastem w ruchu”, ciągle zmieniającym się i otwartym na nowe pomysły. I dopiero poznawszy kontekst historyczny, a często wziąwszy pod uwagę nasze własne gusta, każdy inaczej spojrzy na te zdjęcia. To kolejna zasługa Siemaszki. Trzeba bowiem przyznać, że socrealizm Muranowa na jego fotografiach nie przytłacza, a promienie słońca padające na zabudowania dzielnicy ocieplają obraz, który kojarzy się raczej z chłodem, przytłacza, a nie przyciąga.
Przyglądając się materiałowi ilustracyjnemu nieustannie odnosiłam wrażenie, że upiększanie miasta to przede wszystkim wyraz miłości i fascynacji odrodzeniem jego ducha, lecz z całą pewnością nie narzędzie propagandy. Nie ma w tym sztuczności, jest za to właściwa jedynie wybitnym fotografom umiejętność przybicia własnej, artystycznej pieczątki, wyciągnięcia na pierwszy plan ulotnego ducha chwili. Wiele powojennych zabudowań w stolicy szybko i brzydko się zestarzało, stanowiąc dziś jedynie dowód na bezpardonową i bolesną ingerencję w starą mapę Warszawy. Zdaję sobie sprawę, że wielu warszawian nie musi podzielać mojej opinii.
W latach sześćdziesiątych Warszawa Siemaszki wygląda inaczej. Kolorowe światła rozświetlające Centralny Dom Towarowy na kolorowej fotografii prezentują równie majestatyczny widok, co świeżo odbudowany Teatr Wielki, a kolaż neonów na jednym ze zdjęć z połowy dekady robi imponujące wrażenie – kojarzy się zarówno z przedwojennym blichtrem, jak i zdradza marzenia o zachodnim stylu życia, którego w dobie gomułkowskiej szarzyzny wielu mieszkańców stolicy po cichu wyglądało.
Wysmakowane fotografie to główne danie recenzowanej publikacji. Wszystkie one zaprezentowane są w odpowiednich, dużych wymiarach, dzięki czemu czytelnik może podziwiać szereg detali, światło i poszukiwać myśli przewodniej. Autorzy zadbali o okraszenie każdej z nich krótkim opisem (w dwóch językach), w którym zarysowano kontekst oraz informację na temat fotografowanego obiektu lub zespołu obiektów.
Dom Spotkań z Historią po raz kolejny wykonał świetną pracę. Czytelnik nie znajdzie tu szarzyzny czasu małej stabilizacji, biedy i marazmu. Ale znajdzie marzenie o wspaniałej, rozwijającej się stolicy: właśnie „Sen o Mieście”, jaki wyśnił Zbyszko Siemaszko. Zachęcam z całego serca.