Sebastian Rybarczyk – „Niewidzialna wojna szpiegów” – recenzja i ocena
Nie na darmo przywołuję na wstępie wschodnie strategie wywiadowcze. Jest to jeden z tematów poruszanych przez Sebastiana Rybarczyka w Niewidzialnej wojnie szpiegów. Książka stanowi zbiór artykułów publikowanych na łamach czasopism („Uważam Rze”, „Międzynarodowy Przegląd Polityczny”) i na portalach internetowych (liberte.pl) ujętych we wspólną oprawę. Na potrzeby recenzji pozwoliłem sobie dokonać jeszcze jednego podziału zawartości książki: na artykuły historyczne i analityczne.
Zapewne czytelników najbardziej zainteresuje to, co Sebastian Rybarczyk napisał o historii działań wywiadowczych. Spieszę uprzedzić, że choć książka nie zawstydza objętością, to niesie w sobie niemały ładunek informacji. Tematyka poruszana w artykułach jest mniej lub bardziej związana ze służbami specjalnymi i historią XX wieku. Znajdziemy w Niewidzialnej wojnie szpiegów krótkie życiorysy „polskich” czekistów, na czele z „Żelaznym Feliksem”. Kilka stron poświęconych zostało trudnym (żeby nie powiedzieć: żenującym) początkom amerykańskiego wywiadu, które dla dobra reputacji Stanów Zjednoczonych powinny zostać przemilczane po wsze czasy. Niezmiernie ciekawym wydał mi się artykuł o Sergiuszu Piaseckim, polskim pisarzu, przemytniku i szpiegu, który (wtórując autorowi) swoim życiorysem mógłby obdzielić kilka scenariuszy filmowych. Nie jest to jedyny polski wątek. W tekście dotyczącym zachodnioeuropejskich lewicowych intelektualistów pojawia się informacja na temat źródeł sukcesu polskiego poety-noblisty Czesława Miłosza. Nieco inny gatunkowo, niemniej jednak bardzo interesujący, jest artykuł omawiający niegdysiejsze „rewolucyjne” tezy Wiktora Suworowa i Marka Sołonina, dotyczące przyczyn miażdżących sukcesów Wehrmachtu w początkowej fazy operacji „Barbarossa”. Nie chcę zdradzać, co jeszcze skrywa książka, mogę jedynie zapewnić, że nie znalazł się w niej żaden odstający poziomem od wspomnianych tekst.
Drugą kategorią tekstów zamieszczonych w Niewidzialnej wojnie szpiegów są te, które pozwoliłem sobie określić mianem analitycznych. To właśnie w nich w pełni daje się odczuć to, co w komentarzu do książki Przemysław Żurawski vel Grajewski określił „znawstwem” Sebastiana Rybarczyka. Pozwoliłem sobie przytoczyć owo określenie, gdyż nie znajduję bardziej trafnej, a zarazem zwięzłej charakterystyki kunsztu autora. W dwóch tekstach, pierwotnie zamieszczonych w „Międzynarodowym Przeglądzie Politycznym”, Sebastian Rybarczyk niejako relacjonuje rozpoczętą po zamachu na World Trade Center amerykańską debatę publiczną na temat roli amerykańskich służb specjalnych we współczesnym świecie i przyczyn ich nieudolności. Wspólnym elementem niemal wszystkich przytoczonych wypowiedzi amerykańskich publicystów była nadrzędna rola walki z terroryzmem. W artykule z roku 2005 (!) Sebastian Rybarczyk przestrzega przed wyłącznym skupianiem się na jednym problemie i przed definitywnym zarzuceniem pierwotnej roli wywiadu. Jego słowa, chociaż biorące się z czystej logiki, stały się prorocze. Choć udało się w 2011 roku zwieńczyć walkę z terroryzmem śmiercią Bin Ladena (co, nie wiedzieć czemu, zostało okrzyknięte wielkim sukcesem), to amerykański wywiad w osobie Michaela Flynna oświadczył niedawno, że o aneksji Krymu informował siedem dni przed tym, zanim stała się faktem – słowem: pokpił sprawę.
Tytułowa wojna szpiegów (rozumiana stricte jako walka wywiadów) nie zdominowała kart tej książki. Powiedziałbym raczej, że w większości przypadków naświetlona została ingerencja służb w znane wydarzenia historyczne i wykazane zostały jej skutki. Skutki często niebagatelne, mające decydujący wpływ na losy całych krajów czy narodów – vide dominacja partyzantki Josipa Broz Tity na Bałkanach, która miała silne korzenie w poparciu i wsparciu, jakiego udzieliła mu Wielka Brytania rękami swoich emisariuszy.
Moim skromny zdaniem bardzo dobrze, że Niewidzialna wojna szpiegów ukazała się w formie książkowej. Treść książki sama w sobie nie jest rewolucyjna, ale być może zachęci i ośmieli jej autora do publikacji kolejnych prac. W jednym z artykułów Sebastian Rybarczyk zwraca uwagę na rolę historyków dwudziestego wieku, która jego zdanie sprowadza się do odkłamania historii. Stąd pozostaje mieć nadzieję, że autor dołoży i swoją cegiełkę do tego szczytnego celu, wszak „historii” do odkłamania nie powinno zabraknąć.
Na zakończenie, nawiązując do przedmowy autorstwa Sławomira Cenckiewicza, warto zadać sobie pytanie, dlaczego – ilekroć w mediach pojawia się temat służb specjalnych – w ślad za nim do studia nie wkraczają ludzie badający ich historię? Być może warto dziś szczególnie zwrócić uwagę na autorów zajmujących się historią intryg i dezinformacji wywiadowczej, a przy tym nie mających powodów do negowania kunsztu naszych wschodnich sąsiadów w tym zakresie, przy jednoczesnej świadomości nieudolności i patologii w systemie wywiadowczym naszych największych sojuszników. Polecam w trakcie lektury mieć w pamięci do znudzenia przytaczany ostatnimi czasy w mediach „szkodliwy sojusz”, dający „złudne poczucie bezpieczeństwa”.
Pozostaje mi polecić książkę wszystkim tym, którzy do tej pory nie mieli do czynienia z twórczością Sebastiana Rybarczyka. Biorąc pod uwagę, że pisma, w których publikuje autor, mają raczej zdeklarowaną rzeszę odbiorców, osób takich może być całkiem niemało. Zainteresowanych działalnością wywiadów przekonywać zapewne nie muszę. Zawarte w książce teksty są sprawnie i rzetelnie napisane, choć daje się wyczuć niejakie skrępowanie autora limitem słów, dyktowanym przez czasopisma. Gigantyczny potencjał drzemiący w autorze, mam nadzieję, znajdzie w końcu ujście w kolejnej pracy książkowej, czego sobie i czytelnikom życzę.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska