Scott M. Rusch – „Wojny Sparty” – recenzja i ocena
Mowa oczywiście o Sparcie – bo kogóż innego można by się spodziewać po takim wstępie? Scott Rusch ukazuje, że jeszcze nie wszystko napisano o sławnych homoioi („Jednakowych”) w szkarłatnych płaszczach. Więc choć miłośnicy Spartan z pewnością nie mogą narzekać na brak literatury dotyczącej „Prusaków starożytnej Grecji”, nie powinni przejść obojętnie i nad „Wojnami Sparty”. Autor tej publikacji nie tyle powtarza czy stawia nowe tezy, ale próbuje przedstawić starożytny system wojskowy w niezwykle interesujący sposób.
Zgodnie ze sztuką pisania monografii Rusch wychodzi od rozważań nad pochodzeniem Spartan i ich szczególnym ustrojem, a następnie przedstawia pokrótce losy polis aż do początków wojen z Persami. Kolejną część stanowi analiza spartańskiego systemu wojennego. Autor przedstawia tę kwestię na tle całego okresu klasycznego. Datę końcową wyznacza klęska w bitwie pod Mantineją w 362 roku p.n.e. Żałuję, że Rusch nie starał się przedstawić rozwiązań „neospartańskich” z czasów Agisa IV, Kleomenesa III czy Nabisa. Śmierć tego ostatniego bowiem już na dobre zakończyła epopeję Spartiatów.
Autor zastosował wnioskowanie na podstawie przykładów – nie relacjonuje jedynie znanych już faktów z bitw pod Termopilami, Salaminą, Platejami, Sfrakterią czy wreszcie Leuktrą i Mantineją. Przy każdej kampanii i starciu dokładne przygląda się spartańskiej wojskowości. Realizowane zadania, wykonywane manewry, wszelkie, nawet enigmatyczne wzmianki o naradach i sporach w najwyższym dowództwie są rozkładane na czynniki pierwsze. Cały ten proces służy ukazaniu nie tyle sztuki wojennej, co jednolitego i zwartego systemu kierowania operacjami militarnymi.
Ponieważ Sparta była przede wszystkim potęgą lądową, przez większą część książki spotykamy jedynie hoplitów. Opis starć jest z pewnością ciekawym materiałem badawczym, dostarczającym interesujących wniosków. Brakuje jednak szczegółowego opisu uzbrojenia i wyposażenia hoplickiego, a zwłaszcza wpływu osławionej agoge na kształtowanie przyszłych żołnierzy i dowódców. Co ciekawe, Sparta wydała również przynajmniej kilku „wilków morskich”. Eurybiades chociażby był prawdziwym autorem wielkiego sukcesu pod Salaminą (którego współczesną interpretację od jakiegoś czasu można obejrzeć w kinach). Do tego dochodzi działanie Temistoklesa (będącego kimś na kształt komisarza politycznego). Inny zaś nauarcha – Lizander – złamał potęgę morską Związku Ateńskiego.
Na kartach książki pojawiają się także mniej znani dowódcy, tacy jak Brazydas czy Gylippos. Choć nie należeli oni do śmietanki arystokratycznej Sparty, to z pewnością byli czołowymi żołnierzami w swojej polis. To właśnie oni mogli na pytanie „Jaka jest wasza profesja!?” odezwać się bojowym hukaniem, jak to zrobili bohaterowie pierwszej części filmu „300”. I to właśnie o nich jest ta książka.
Redakcja i korekta: Katarzyna Grabarczyk