Samuel Colt – twórca rewolweru, który zrewolucjonizował przemysł rusznikarski

opublikowano: 2020-03-05 17:14— aktualizowano: 2024-07-19 05:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Jednym z najbardziej znanych w historii konstruktorów broni był amerykański płk Samuel Colt, który jak mało kto potrafił połączyć geniusz wynalazcy z talentem showmana i żyłką do biznesu. Jak to się stało, że to właśnie Colt osiągnął spektakularny sukces, tworząc nowoczesną broń, która nie tylko zmieniła świat, ale przede wszystkim „zrównała ze sobą ludzi”?
REKLAMA

Samuel Colt – zobacz też: Rewolwery Samuela Colta [Video]

Samuel Colt (aut. George Catlin, domena publiczna).

Samuel Colt przyszedł na świat 19 lipca 1814 roku w Hartford w stanie Connecticut. Jego dzieciństwo nie było usłane różami – matka zmarła, gdy miał 6 lat, a ojcu nie wiodło się w interesach. Mały Samuel najczęściej wolny czas spędzał samotnie, gdyż najlepiej czuł się we własnym towarzystwie.

W 1821 roku dziwnym trafem zniknął. Znaleziono go samotnego na polu, gdzie miał ze sobą zdemontowane części broni, które bez większego trudu potrafił złożyć z powrotem w całość. Ten aspekt biografii znacznie wpłynął na jego dalsze życiowe losy. W wieku 11 lat przebywał na farmie w Glastonbury – tam też uczęszczał do szkoły, gdzie miał dostęp do pewnej naukowej encyklopedii. Kompendium to zawierało artykuły dotyczące między innymi Roberta Fultona – amerykańskiego wynalazcy, któremu przypisuje się stworzenie prochu strzelniczego. Wertując informacje na temat Fultona i innych wynalazców odkrył, że stworzyli oni rzeczy uznawane wcześniej powszechnie za niemożliwe do wykonania.

Mając szesnaście lat, zaciągnął się jako chłopiec okrętowy na statek transatlantycki płynący do Indii. Któregoś dnia obserwował kapitana przy kole sterowym i widząc hipnotyzujące obroty koła, które powodowały skręcanie statku, pomyślał sobie, że „gdyby tak zaprojektować nieruchomą lufę i obrotowy cylinder, można byłoby otrzymać broń, która wystrzeliłaby więcej, niż jeden pocisk.” W Kalkucie miał z kolei możliwość zetknięcia się z bronią Elisha Cooliera, która już wtedy była rewolwerem dość niepraktycznym.

W drodze powrotnej każdą wolną chwilę poświęcał na rzeźbienie z drewna swojego pierwszego rewolweru. Po zakończeniu rejsu udało mu się wykonać projekt broni. Osobiste dzieło pokazał jednemu z bardziej popularnych rusznikarzy i razem zbudowali faktyczny prototyp, który został sfinansowany przez ojca Samuela Colta. Przy pierwszym odpaleniu rewolwer rozleciał się na kawałki, co spowodowało, iż wynalazek trzeba było zmodyfikować, a odbyło się to z pomocą kolejnego rusznikarza – Johna Pearsona.

REKLAMA

W tym samym momencie Colt wyruszył zbierać pieniądze jako doktor S. Coult. Podając się za chemika, w przydrożnych miasteczkach urządzał wymyślne prezentacje, podczas których uczestnicy wdychali gaz rozweselający – co budziło ubaw obserwujących gapiów. Mimo uzyskiwanych pieniędzy na konstrukcję broni, Colt prowadził życie na dość „wysokiej stopie”. W efekcie zadłużył się u członków rodziny, a jakby było tego mało, jego wspólnik John Pearson w listach do wynalazcy „żalił się na brak środków potrzebnych do codziennej egzystencji”. Ponadto informował, „że rewolwer i karabin jest w zasadzie gotowy do sprzedaży”. W 1836 roku broń została opatentowana w Stanach Zjednoczonych, Anglii i Francji. Aby rozpocząć produkcję, trzeba było posiadać jednak znacznie większy kapitał.

Colt Paterson, Walker i Dragoon (fot. Michael E. Cumpston, CC BY-SA 3.0).

Broń powtarzalna – marzeniee każdego żołnierza

Ponownie pożyczając pieniądze od bliskich, wraz kilkoma wspólnikami założył firmę Patent Arms Manufacturing Company w stanie New Jersey. Pierwszym egzemplarzem, który udało się wyprodukować, był Colt Paterson, zwany też „Texas”. Najważniejszą zaletą tego rewolweru była powtarzalność, czyli wystarczyło nacisnąć spust i następował wystrzał, aby po kolejnym odciągnięciu kurka za pomocą kciuka, broń ponownie była gotowa do wystrzału. Co ciekawe, ukuto powiedzenie, że powyższy broń „można było załadować w niedzielę i strzelać nią przez tydzień”. Texas sprzedawany był do lat czterdziestych XIX wieku, zaś na rynku kolekcjonerskim obecne ceny tej broni sięgają nawet 75 tysięcy dolarów.

Wydawało się, że wypuszczenie na rynek takiego rewolweru przyniesie olbrzymi sukces. Samuel Colt wiedział, że kluczem do tego jest zamówienie złożone przez armię Stanów Zjednoczonych i w najczarniejszych myślach nie przypuszczał, że zawiedzie go klient, na którego liczył najbardziej. Ze swoim rewolwerem pojechał osobiście do Waszyngtonu i nie sądził, że będzie musiał odbić się od przysłowiowej „ściany”. Choć dla każdego żołnierza broń powtarzalna była szczytem marzeń, to dla samych urzędników była zbyt drogą i dość skomplikowaną zabawką. Armia wprawdzie przeprowadziła jej testy, ale nie wypadły one na korzyść Colta.

REKLAMA

Spowodowało to, iż Samuel obmyślił nową strategię marketingową – po prostu ominął polityków i swoje usługi sprzedażowe skierował do potencjalnych klientów, a więc samych żołnierzy, których życie na polu walki zależało przede wszystkim od dobrej broni. W tym celu Samuel Colt pojechał na Florydę, gdzie trwały walki z Seminolami, które wojska Stanów Zjednoczonych toczyły w latach 1836-1842. Zarzewiem konfliktu z plemieniem indiańskim wywodzącym się ze społeczeństwa Krików były plany przesiedlenia ich za rzekę Missisipi. Gdy w 1835 roku Seminolom nakazano opuszczenie Florydy, wódz Osceola zorganizował serię wypadów na placówki białych. W efekcie rozpoczęła się interwencja wojsk amerykańskich, która kosztowała czterdzieści razy więcej, niż cała akcja wysiedleńcza.

Colt Navy 51 (fot. Hmaag, CC BY-SA 3.0).

Wracając do rusznikarskiego biznesu Colta, to aby zwiększyć zyski, wprowadził również innowacyjną kombinację – mianowicie do broni dodawano nóż. Wprawdzie żołnierze chętnie kupowali broń, ale wyniki sprzedażowe nie były na tyle wysokie, aby można było je uznać za sukces rynkowy. Przez sześć lat udało się sprzedać 3 tysiące rewolwerów i 1,5 tysiąca karabinów. Nie była to liczba powalająca i po kilku latach istnienia spółka przestała istnieć.

W 1842 roku Samuel Colt porzucił rusznikarstwo i zajął się projektowaniem linii min morskich. Jednak władz wojskowych nie zainteresował jego plan zabezpieczania portów przez system min odpalanych impulsem elektrycznym. Nie udało mu się stworzyć także kompanii telegraficznej, a opatentowane naboje wodoszczelne też nie przyniosły spektakularnego dochodu.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Samuel Colt (aut. Matthew Brady, domena publiczna).

Przypadek – jeden z filarów osiągnięcia sukcesu

Dopiero 1845 rok dla Colta okazał się przełomowy. Stacjonujący w Teksasie kilkunastoosobowy oddział konnych strzelców natknął się na grupę osiemdziesięciu Komanczów, którzy mieli w zwyczaju atakować nieprzyjaciela, gdy ten oddał pierwszą salwę – doskonale wiedzieli, że wróg najczęściej nie był w stanie ponownie nabić broni w ekspresowym tempie. Jednak tym razem było inaczej, gdyż Colt Paterson była na wyposażeniu żołnierzy – dzięki temu Indianie zostali zdziesiątkowani. Rozeszła się pogłoska, że jedna osoba, może pokonać kilku przeciwników, co było najważniejszą istotą broni wyprodukowanej przez Colta.

REKLAMA

Kapitan Samuel Walker, który był znanym strażnikiem Teksasu walczącym w wojnie meksykańskiej, w rozmowie z Coltem przyznał, że jego broń miała duży udział w sukcesach rangersów podczas potyczek z Indianami. Zaproponował Coltowi zmodernizowaną wersję Patersona, oznajmiając że jeśli broń zachowa swoją skuteczność w rękach przeciętnego żołnierza, to rząd Stanów Zjednoczonych zakupi wstępnie 1000 egzemplarzy. Nie były to czcze słowa, ponieważ kapitan miał dostęp do samego prezydenta Jamesa Polka.

Jednak aby do tego doszło, Colt potrzebował fabryki. W tej sprawie skontaktował się z synem konstruktora pierwszej odziarniarki, którym był Eli Whitney Jr. Whitney posiadając odpowiednią infrastrukturę i zgodził się produkować rewolwery. Kapitan Walker zasugerował, aby nowa broń była w stanie zatrzymać każdego jeźdźca atakującego z lancą, łukiem czy inną bronią. Dzięki temu udało się skonstruować ciężki i wielki rewolwer porównywalny z dzisiejszym Magnum. Przewyższał zdecydowanie poprzedni model Colta – ważył prawie dwa kilogramy, mieścił sześć nabojów, miał mniej części ruchomych, a bębna nie trzeba było zdejmować w celu naładowania. Nową broń nazwano na cześć dobroczyńcy Colta – Walker 1847.

Dzięki sukcesowi nowej broni Samuel Colt w końcu zaczął uzyskiwać niezależność finansową. Po wygaśnięciu kontraktu pomiędzy nim, a Whitneyem, konstruktor broni przeniósł swoje maszyny do rodzinnego miasteczka Hartford i tam zbudował własny zakład. Pierwszym modelem, który opuścił fabrykę był model Dragoon – zabójczo celny, niezawodny i mniej skomplikowany od Walkera. Nowinką w nim było to, że był on również zdobiony i grawerowany, ale takie egzemplarze trafiały do rąk nielicznych koneserów. Wynikało to z tego, że Colt pragnął, aby jego produkty postrzegano również w kategoriach dzieł sztuki. Od 1847 do 1860 roku wyprodukowano 22 tysiące następców Walkera.

Zakład Colta w Hartford (domena publiczna).

Nowoczesny system masowej produkcji broni

Zakłady Colta rozrastały się i zaczęto wprowadzać masowe metody produkcji. Warto podkreślić, że to właśnie Samuel Colt był wynalazcą produkcji masowej, a nie Henry Ford, który taką formę jedynie rozpropagował. Fabryka Colta wyznaczała nowe trendy, kierując przemysł wytwórczy w stronę specjalizacji – jeden wytwarzał lufy, drugi polerował części, a jeszcze ktoś inny składał je w całość. Bronie Colta stawały się coraz prostsze, z niewielką liczbą części, w myśl zasady: „im mniej części, tym mniejsza szansa, że któraś zawiedzie”.

REKLAMA

W 1856 roku udało się wyprodukować 24 tysiące rewolwerów. Z każdym rokiem nie tylko wzrastała liczba wytworzonych sztuk – rosła także liczba zatrudnianych pracowników. Samuel Colt cieszył się opinią życzliwego pracodawcy, tworząc poprawne warunki pracy. Wśród wielu zalet zatrudnienia u Colta najistotniejsza była taka, że po prostu dobrze płacił. Niejeden robotnik przepracował w fabrykach Colta całe życie.

Mając na karku 42 lata, Samuel ożenił się z Elizabeth Hard Jarvis. Suknia ślubna i biżuteria panny młodej były warte osiem tysięcy dolarów, co w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze stanowiłoby ćwierć miliona dolarów. Niestety życie państwa Coltów nie było spełnione. Elizabeth urodziła wprawdzie piątkę dzieci, ale tylko jedno z nich osiągnęło pełnoletniość. Reszta natomiast nie dożyła czwartego roku życia.

Zdobiony Dragoon, prezent od Colta dla sułtana Turcji (fot. dmadeo, CC BY-SA 2.5).

Aby nie myśleć o rodzinnej tragedii, Samuel Colt szukał pocieszenia w swojej pracy – nieustannie siedząc od świtu do nocy nad unowocześnianiem swoich projektów. Jako bystry obserwator zmieniającej się rzeczywistości przeczuwał, iż ludzie wędrujący na zachód w celu poszukiwania złota będą potrzebowali broni. W złotonośnych mieścinach kwitła przestępczość, a poszukiwacze byli zdani tylko na siebie, więc broń Colta była najlepszym „obrońcą”. Mimo, że ceny rewolwerów wynalazcy były w Kalifornii zdecydowanie wyższe, niż na wschodnich rubieżach Stanów Zjednoczonych, to chętnych i tak nie brakowało. A wszystko w myśl hasła reklamowego – „Kupując karabin lub rewolwer Colta możesz być pewien, że masz prawdziwego przyjaciela o sześciu sercach, na którym zawsze możesz polegać.”

REKLAMA

Gdy wybuchła wojna secesyjna, Colt lojalnie sprzedawał broń tylko wojskom Unii. Największą popularnością wśród żołnierzy cieszył się wtedy kieszonkowy model Dragoona. Natomiast kolejnymi rodzajami broni, które upodobali sobie wojskowi, był model 1851 Navy oraz New Model Army 1860. Używane przez wojaków Unii rewolwery Colta były tak doskonałe, że kopiowali je rusznikarze konfederatów. Ich wersje jednak słabszej jakości, choćby dlatego, że szkielet broni był z mosiądzu, a nie ze stali.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Rewolwer, który pokochały miliony

Samuel Colt niespodziewanie zmarł w 1862 roku w wieku 47 lat. Jego nagła śmierć pozostaje tajemnicą, ponieważ żona Colta nie zgodziła się na ujawnienie przyczyn jego zgonu. Prawdopodobnie zabił go syfilis, który w połączeniu z jego pracoholizmem wpłynął na szybsze wyeksploatowanie organizmu.

Wdowa po Colcie, która odziedziczyła majątek o wartości dzisiejszych dwustu milionów dolarów, zapowiedziała kontynuację jego marzenia, którym było stworzenie broni przyszłości. Nawet pożar, który pochłonął fabrykę w 1864 roku, nie przeszkodził Elizabeth w prowadzeniu biznesu zbrojeniowego.

Rewolwer Colt Single Action Army, Peacemaker (fot. Hmaag, CC BY-SA 3.0).

Po kilku latach zakłady pioniera przemysłu rusznikarskiego opuścił model Colt 1873 Single Action, który stał się jednym z symboli dzikiego zachodu jak i największą spuścizną po Samuelu Colcie. Szybko przylgnął do niego przydomek „Peacemaker”. Broń była dobrze wyważona, jednotaktowa, a z jego odrzutem i celnością nie mógł się równać żaden wcześniejszy rewolwer.

„Peacemaker” trafił do standardowego wyposażenia amerykańskich kawalerzystów. Oprócz tego, dzieło Colta pomagało w zaprowadzeniu porządku szeryfom na Dzikim Zachodzie. Uzbrojeni w ten rewolwer byli żołnierze gen. George'a Custera, wszelkiej maści rewolwerowcy, jak choćby James Butler Hickok i Wyatt Earp, różnego rodzaju gangi, przywołując braci Daltonów lub bandę Jessego Jamesa, a nawet zwykli cywile – choć broń kosztowała tyle, co miesięczna pensja robotnika.

Bronie wyprodukowane przez Samuela Colta odegrały ogromną rolę w historii USA, choć jedni uważają, że jego geniusz był „darem od Boga”, a inni uznają go za „dzieło szatana”. W końcu jednak żadna inna broń nie jest tak kojarzona z samoobroną i pojedynkiem – bo „jeśli Bóg stworzył ludzi, to Colt uczynił ich równymi”.

Bibliografia:

  • Dougherty Martin J. Broń palna. Ilustrowana encyklopedia, Wydawnictwo Vesper, Czerwonak 2012.
  • Kłosowicz Robert, U.S. Marines jako narzędzie polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2008.
  • Kopczyński Michał, Sam Colt i amerykański sposób produkcji, „Mówią wieki. Magazyn Historyczny”, nr 09/07 (573), wrzesień 2007, s. 40-46.
  • Ładziak Marcin, Samuel Colt – wynalazca i przedsiębiorca, Uniwersytet Wrocławski, Wrocław 2009.
  • Łysiak Waldemar, Asfaltowy Saloon, Nobilis, Warszawa,2005.
  • Batalie i wodzowie wszech czasów, Robert E. Lee nad Antietam, „Rzeczpospolita” – dodatek historyczny nr 43, 8 listopada 2008, s. 9-11.
  • Film: Tales of the gun, Guns of Colt, The History Channel, 1998.

Polecamy e-book Jakuba Jędrzejskiego – „Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”

Jakub Jędrzejski
„Hetmani i dowódcy I Rzeczpospolitej”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
160
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-31-0

W sprzedaży dostępne są również druga i trzecia część tego e-booka. Zachęcamy do zakupu!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Maciej Gach
Politolog, współpracownik Radia Gdańsk. Jego zainteresowania koncentrują się wokół funkcjonowania systemów politycznych i partyjnych w Europie oraz zagadnień związanych z najnowszą historią Polski po 1945 roku. Zapalony miłośnik biegania.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone