Rozpad metropolii kijowskiej i jego następstwa
W Moskwie z niezadowoleniem przyjęto postanowienia soboru powszechnego 1686 roku w Stambule – choć trudno mówić o rozczarowaniu, bo pogwałcenie prawa kanonicznego przez patriarchę moskiewskiego Joachima było oczywiste. Posłania patriarchy konstantynopolitańskiego Dionizego IV do carów, Joachima i metropolity kijowskiego Gedeona, w których wyjaśniał decyzje soborowe, wbrew obyczajowi dyplomatycznemu pozostały bez odpowiedzi. Moskwa obraziła się i, nie oglądając się na patriarchat konstantynopolitański, nie tylko przystąpiła do likwidacji niezależności metropolii kijowskiej, ale też odpłaciła sułtanowi tureckiemu pięknym za nadobne, przystępując do Ligi Świętej.
Na marginesie, ten zwrot w polityce państwa moskiewskiego wobec imperium osmańskiemu na długie lata, ba, nawet stulecia, stał się kluczowym elementem doktryny politycznej Rosji, zmienili to dopiero bolszewicy po 1917 roku.
Patriarcha Joachim, uwypuklając herezje prawosławnych z prawobrzeżnej Ukrainy, których źródłem miały być wpływy Zachodu i katolicyzmu, wprost twierdził, że ich przyczyną były zaniedbania patriarchatu konstantynopolitańskiego. Oczywiście naciągał fakty, bo to on miał inicjatywę w sprawie przyszłości katedry kijowskiej. Tę bałamutną argumentację doskonale widać w dyskusji, jaką prowadził w 1688 roku z Dionizym, będącym chwilowo w niełasce u sułtana: Od tej kijowskiej katedry [metropolii – aut.] nie mamy ani jednej korzyści, a zamiast tego wciąż im coś dajemy [intronizacja w Moskwie metropolity Gedeona – aut.], a od nich w zamian dostajemy tylko zamieszki i zamęt. A przecież ta katedra i wcześniej była moskiewską, i teraz też jest moskiewską. Kiedyś przeszła w ręce Polski, i wtedy, z chęci i właścicieli [duchowieństwa prawosławnego – aut.] i poddanych, zaczęła być błogosławiona przez katedrę powszechną [patriarchat konstantynopolitański – aut.]. Władzom [świeckim – aut.] to było wygodne, że ich władzy nie mogła się sprzeciwić władza kościelna oddalonego Konstantynopola, a poddani [ukraińscy prawosławni – aut.] mieli większą wolność od przełożonych i rządzenie się z własnej woli – klarował. Krótko mówiąc, zasugerował, że Moskwa z powodu zwierzchności nad Kijowem i stałości wiary ma nie tylko przyrodzone prawa do metropolii kijowskiej, ale też lepiej niż patriarchat konstantynopolitański zadba o stałość w wierze ukraińskich prawosławnych. W tym sensie więc postanowienia soboru powszechnego z 1686 roku nie mają żadnego znaczenia.
Rozpad metropolii kijowskiej
Siłowe przejęcie metropolii kijowskiej przez Moskwę doprowadziło do rozpadu tej prowincji kościelnej. Nie uznali go biskupi ukraińskich diecezji z Prawobrzeża, którzy w ciągu 15 lat przystąpili do unii. Wyjątkiem była diecezja mohylewska (z jurysdykcją nad całą Białorusią), która wchodziła dotąd w skład metropolii kijowskiej, ale nie miała swojego biskupa – na marginesie: do pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej w 1772 roku była to jedyna prowincja prawosławna w państwie polsko-litewskim (faktycznie w Wielkim Księstwie Litewskim).
Dodajmy, że proces przyjmowania przez Kościół prawosławny w Rzeczypospolitej unii z patriarchatem moskiewskim trwał już za panowania Jana III Sobieskiego. Przykładem hierarchowie prawosławni na Ukrainie – biskupi lwowski Józef Szumlański i przemyski Innocenty Winnicki, którzy w oczekiwaniu na sprzyjającą koniunkturę polityczną i społeczną uczynili to w tajemnicy jeszcze przed rokiem 1686, ale swoje decyzje ogłosili po faktycznej likwidacji przez Moskwę metropolii kijowskiej, Winnicki w 1691 roku, a Szumlański w 1700. Dwa lata później akt przyjęcia unii ogłosił biskup łucko-ostrogski Dionizy Żabokrzycki, za co w czasie wojny północnej zapłacił zsyłką na Wyspy Sołowieckie, gdzie prawdopodobnie zmarł.
Nie licząc wspomnianego biskupstwa mohylewskiego, którego dotyczyły postanowienia pokoju Grzymułtowskiego o jurysdykcji patriarchatu moskiewskiego nad prawosławnymi w Rzeczypospolitej, na lewobrzeżnej Ukrainie pod władzę rosyjskiej Cerkwi przeszły dwa biskupstwa metropolii kijowskiej – kijowskie i czernichowskie. Demontażowi jej struktur towarzyszyło podporządkowanie Moskwie tamtejszego kozactwa. W 1687 roku, przy wsparciu cara, władzę w hetmanacie przejęli przeciwnicy Iwana Samojłowicza, który pod fałszywym zarzutem zdrady został odwołany z hetmaństwa i zesłany na Syberię (zmarł na zesłaniu w Tobolsku w 1690 roku).
Po Samojłowiczu przyszła kolej na metropolitę Gedeona: w styczniu 1688 roku został pozbawiony tytułu egzarchy całej Rusi, jedynej gwarancji jego niezależności, a kilka miesięcy później, na żądanie jego niegdysiejszego rywala biskupa czernichowskiego Łazarza Baranowicza, skarżącego się na rzekome prześladowania, diecezja czernichowska została włączona do patriarchatu moskiewskiego. Tym sposobem metropolia kijowska w 1688 roku praktycznie straciła niezależność i stała się jedną z moskiewskich diecezji. Formalnie ostatnim metropolitą kijowskim, wprawdzie intronizowanym w Moskwie, ale wybranym „wolnymi głosami” w Kijowie, był Warłaam Jasiński, który przejął katedrę w 1690 roku po zmarłym Gedeonie.
W tym samym roku podczas soboru w Moskwie patriarcha moskiewski zlikwidował odrębności liturgiczne metropolii kijowskiej.
Nowe czasy, nowa polityka
Jak wspomniano, Moskwa, ignorując postanowienia soboru powszechnego w Stambule z 1686 roku, bezprawnie wchłonęła metropolię kijowską. Taki stan rzeczy trwał aż do upadku carskiej Rosji i odzyskania niepodległości przez Polskę. Po przejęciu władzy przez bolszewików od prześladowanego już przez nich patriarchatu moskiewskiego odpadły dwie prowincje, które historycznie wchodziły w skład metropolii kijowskiej – Polska (z wtedy zachodnią Małopolską i zachodnią Białorusią) oraz Litwa. Litewskie elity polityczne nie upierały się jednak przy nadaniu strukturom prawosławnym w swoim kraju niezależności. Co innego polskie, których celem było uzyskanie autokefalii dla Kościoła prawosławnego w Polsce. Likwidacja zależności kanonicznej od Moskwy była traktowana jako zerwanie ze spuścizną zaborczą. Rzecz jasna, sprzeciwił się temu patriarcha moskiewski Tichon, który, niczym rutynowany urzędnik Świętego Synodu, nie zważając na niuanse prawa kanonicznego, lecz kierując się wskazaniami władzy świeckiej, był gotów zgodzić się co najwyżej na autonomię struktur prawosławnych w Polsce, a więc częściową niezależność od Moskwy – tak jak w wypadku statusu metropolii kijowskiej do 1688 roku. Stanowiska Tichona nie zmieniał nawet fakt, że od 1917 roku stał na czele przywróconego patriarchatu moskiewskiego. Podobne stanowisko zajmował w stosunku do wszystkich struktur prawosławnych na ziemiach, które do 1917 roku wchodziły w skład imperium rosyjskiego. Przykładem Gruzja, gdzie miejscowe duchowieństwo, wbrew patriarsze i większości rosyjskiego episkopatu, uzyskało autokefalię.
Ten tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Mówią wieki”:
W wypadku Polski sytuację komplikowały meandry prawa kanonicznego. Polski rząd i przychylna autokefalii większa część polskiego episkopatu prawosławnego działali więc stopniowo i planowo. W latach 1921–1922 na czele Kościoła prawosławnego w Polsce stanął wskazany przez rząd biskup Jerzy Jaroszewski, który z rąk Tichona otrzymał tytuł egzarchy patriarszego Kościoła prawosławnego w państwie polskim, a następnie został wyniesiony do godności metropolity.
Jego działalność została jednak brutalnie i tragicznie przerwana: archimandryta Smaragd (Łatyszenko), przeciwnik autokefalii polskiego prawosławia, po dwugodzinnej rozmowie, w czasie której starał się przekonać metropolitę do zaprzestania starań o autokefalię, zastrzelił go.
Sprawiedliwość po wiekach
Dzieło metropolity Jerzego kontynuował bp Dionizy Waledyński, któremu udało się uzyskać od patriarchy konstantynopolitańskiego Melecjusza IV podniesienie do godności metropolity warszawskiego i wołyńskiego oraz całego Kościoła prawosławnego w Polsce, a także przełożonego Ławry Poczajowskiej. Oznaczało to przejście pod władzę patriarchatu konstantynopolitańskiego. W listopadzie 1924 roku następca patriarchy konstantynopolitańskiego Melecjusza IV Grzegorz VII nadał Kościołowi prawosławnemu w Polsce tomos (dekret) o autokefalii. We wrześniu następnego roku na soborze w Warszawie została ogłoszona samodzielność Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.
Tichon odmówił polskiej Cerkwi błogosławieństwa, twierdząc, że decyzja o nadaniu Kościołowi prawosławnemu w Polsce autokefalii była bezprawna. Według niego bowiem mógł ją podjąć tylko patriarcha Moskwy i sobór biskupów Kościoła rosyjskiego. Z czasem ton korespondencji między najwyższymi dostojnikami prawosławnymi w Polsce i ZSRR zaostrzył się do tego stopnia, że polscy hierarchowie zaczęli ignorować groźby Sowietów, a w 1930 roku ogłosili zerwanie stosunków z patriarchatem moskiewskim.
Kto miał rację w świetle prawa kanonicznego? Jednoznacznie wyjaśnia to fragment tomosu z 1924 roku, w którym patriarcha konstantynopolitański argumentuje nadanie autokefalii Kościołowi prawosławnemu w Polsce: Napisano, że pierwsze oddzielenie od naszej Katedry Metropolii Kijowskiej i Prawosławnej Metropolii Litwy i Polski, jej podporządkowanej, tak samo jak i przyłączenie jej do Świętej Cerkwi Moskovii, zostało przeprowadzone wbrew prawu kanonicznemu, tak jak i wszystko w ogóle, co zostało zawarte odnośnie do pełnej kościelnej autonomii metropolity kijowskiego, który wtedy nosił tytuł Egzarchy Katedry Powszechnej.
Innymi słowy, bezprawne działania metropolii moskiewskiej w latach 1686–1688 obrócił się przeciw niej, a konsekwencje były bolesne. Patriarcha konstantynopolitański Grzegorz VII, nadając autokefalię polskim prawosławnym, po prostu przywrócił zgwałconą kilka wieków wcześniej sprawiedliwość.
Jak widać, w tomosie z 1924 roku została wyraźnie podjęta również kwestia reaktywacji metropolii kijowskiej w granicach z 1654 roku, a więc sprzed rozbicia Ukrainy w wyniku postanowień rady perejasławskiej i traktatów polsko-moskiewskich – rozejmowego w Andruszowie z 1667 roku i pokojowego układu Grzymułtowskiego z 1686 roku. Tę kwestię podjął metropolita warszawski Dionizy dopiero w czasie drugiej wojny światowej. Jako głowa Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Generalnym Gubernatorstwie i administrator Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego dla Ukrainy wyznaczył tam swoim przedstawicielem sympatyka nazizmu biskupa łuckiego i kowelskiego Polikarpa Sikorskiego. W 1942 roku Polikarp przekroczył swoje uprawnienia i jako samozwańczy metropolita zaczął tworzyć struktury Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego dla Ukrainy. W 1944 roku został przez Niemców ewakuowany na Słowację, a następnie do Niemiec.
Za symboliczne zakończenie odnowienia metropolii kijowskiej można uznać wydarzenia z przełomu 2018 i 2019 roku, kiedy podczas soboru zjednoczeniowego w Kijowie powstał Kościół Prawosławny Ukrainy, który później otrzymał tomos o autokefalii od patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I.