Roosevelt i amerykański cud nad Moskwą
Ten tekst jest fragmentem książki Marka Sołonina „Jak Związek Radziecki wygrał wojnę”.
ZSRR i Niemcy nie walczyły same. Miały sojuszników, którzy pojawiali się i odchodzili. Jak wiadomo, na Hitlera „pracowała cała Europa”. Interesująca była ta „cała Europa”, do której nie należały Anglia, Irlandia, Hiszpania, Portugalia, Szwecja, Szwajcaria (jeżeli dwie ostatnie nawet coś sprzedawały, to tylko za pieniądze), w okupowanych Serbii i Grecji toczyła się wojna partyzancka, a dla ratowania głównego sojusznika, Włoch, Niemcy musieli poświęcić wiele różnego rodzaju środków. A jednak historycy skrupulatnie wyliczają: tutaj batalion pancerny Wehrmachtu został wyposażony w zdobyczne francuskie czołgi, tu sprzymierzona Bułgaria otrzymała setkę francuskich myśliwców Dewoitine D.520, a tu sami Niemcy przyjęli do uzbrojenia Luftwaffe 248 zdobycznych dewoitine’ów i jeszcze polecili zbudować 150 sztuk, które gdzieś na tyłach okręgów obrony powietrznej patrolowały niebo…
Po 22 czerwca 1941 roku Stalin też miał sojusznika, a jego zasoby można było porównać z zasobami wspomnianej już „całej Europy” jak belkę i źdźbło ze słynnej przypowieści z ewangelii.
Według powszechnego błędnego przekonania Stany Zjednoczone stały się supermocarstwem w 1945 roku – ale to nieprawda: absolutnym liderem światowej gospodarki USA stały się znacznie wcześniej. Już pod koniec lat 20. produkcja przemysłowa w Stanach Zjednoczonych przekroczyła (pod względem wartości) wskaźniki Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch i Japonii razem wziętych. W produkcji stali USA 1,4 razy przewyższały Anglię, Francję i Niemcy, pod względem wytwarzania energii elektrycznej – 1,7 razy, w produkcji samochodów w 1930 roku USA były trzy razy lepsze od reszty świata, zwiększywszy liczebność parku samochodów do 24 milionów sztuk. Wraz z wybuchem wojny światowej te liczby zaczęły wielokrotnie wzrastać.
W 1940 roku w ZSRR wyprodukowano 60 tysięcy ton aluminium, plan na 1941 rok zakładał osiągnięcie poziomu 100 tysięcy ton, w rzeczywistości jednak produkcja się załamała i powrót do przedwojennego poziomu nastąpił dopiero w 1943 roku. USA w 1935 roku wyprodukowały 54 tysiące aluminium, w 1941 roku – 280, w 1942 roku – 473, w 1943 roku – 835 tysięcy ton.
ZSRR miał dużo ropy, w przededniu wojny wydobywano około 30 milionów ton rocznie – absolutnie pierwsze miejsce wśród państw Starego Świata (najbliższy konkurent na półkuli wschodniej, Iran, produkował trzy razy mniej). Wydobycie ropy w Rumunii było pięć razy mniejsze niż w ZSRR, a dostawy rumuńskiej ropy do Niemiec nigdy nie przekroczyły poziomu 3 milionów ton. USA w czasie wojny wydobywały średnio 232 miliony ton ropy rocznie – to nie jest błąd w druku.
W 1940 roku ZSRR produkował 18,3 miliona ton stali, wybuch wojny i utrata najważniejszych regionów przemysłowych doprowadziły do gwałtownego zmniejszenia produkcji: w 1942 roku wyprodukowano tylko 8,1 miliona ton i dopiero w 1945 roku udało się zwiększyć produkcję do 12,3 miliona ton. W Niemczech (w tym na terenach zaanektowanych i okupowanych) w latach 1941–1943 produkowano około 32–35 milionów ton stali rocznie. USA w czasie wojny wytapiały średnio 85 milionów stali rocznie.
Podstawą każdej produkcji przemysłowej jest energetyka. Produkcja energii elektrycznej w ZSRR w 1942 roku spadła do 29 miliardów kWh, ale pod koniec wojny wzrosła do 43 miliardów. Anglia podczas wojny wytwarzała średnio 53 miliardy kWh rocznie, USA – 280 miliardów. I tak dalej. Ogromny, wielokrotnie przekraczający możliwości innych uczestników wojny światowej potencjał gospodarczy Stanów Zjednoczonych pozwolił im rozwinąć produkcję różnorodnej broni w zawrotnych ilościach. Coś z tej obfitości trafiło do Związku Radzieckiego.
[…]
Na temat tej (oczywiście niepełnej) listy w społeczeństwie istnieją dwie opinie. Pierwsze (starsze): „Dziękujemy za to, ale mogliby wysłać więcej”. Drugie, współczesne: „Dranie, łajdacy, (...), wykpili się od wojny parszywą tuszonką”. Osobiście nie mam zdania, ale chciałbym zadać pytanie: Dlaczego? Niby dlaczego USA miałyby podarować Stalinowi chociaż jeden przerdzewiały gwóźdź?
Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny (najpierw faktycznie, a potem oficjalnie i prawnie) z pewnymi publicznie zadeklarowanymi celami. 6 stycznia 1941 roku, przemawiając przed Kongresem i uzasadniając to, co później stało się znane jako Lend-Lease Act, prezydent F.D. Roosevelt powiedział: „Powiedzmy państwom demokratycznym: «My, Amerykanie, jesteśmy żywotnie zainteresowani waszą walką w obronie wolności. Oferujemy wam naszą energię, nasze zasoby i nasze możliwości organizacyjne, aby dawać wam siłę w walce o zachowanie wolnego świata»”.
Doskonale! A co wspólnego mają tak szlachetne idee z zaopatrywaniem w broń stalinowskiego imperium? Czy to jest „państwo demokratyczne”? Tyrania, która w swym okrucieństwie, totalności i kłamliwej podłości przewyższyła najgorsze cechy hitlerowskiego reżimu – czy to jest wolny świat, któremu Ameryka, ogłaszając się „arsenałem demokracji”, powinna podarować 17 milionów ton wyposażenia wojskowego?
W porządku. Zapomnijmy o ideałach i porozmawiajmy o interesach. Brutalnych, przyziemnych, pragmatycznych interesach. Z tym jest jeszcze łatwiej – skoro dwaj dyktatorzy (Hitler i Stalin) nie mogli polubownie załatwić podziału łupów i rzucili się sobie do gardeł, to USA w takiej sytuacji miały zupełnie zrozumiały interes: „Niech walczą i mordują się nawzajem jak najdłużej”. Co – z punktu widzenia USA – mogło być lepsze niż wzajemne unicestwianie się nazizmu i komunizmu, dokonywane cudzymi rękoma, bez przelewania krwi amerykańskich żołnierzy?
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marka Sołonina „Jak Związek Radziecki wygrał wojnę”!
Ten tekst jest fragmentem książki Marka Sołonina „Jak Związek Radziecki wygrał wojnę”.
Tak, są dwa ważne wyjaśnienia. W początkowej fazie wojny (latem i jesienią 1941 roku) istniało realne prawdopodobieństwo (z punktu widzenia USA – niebezpieczeństwo) szybkiej klęski jednej ze stron (Stalina) i/lub zawarcia między ZSRR i Niemcami wymuszonego porozumienia pokojowego (drugie wydanie pokoju brzeskiego). Należało tego uniknąć, ale właśnie na danym etapie pomoc Stanów Zjednoczonych była minimalna (pierwszy protokół w sprawie dostaw podpisano dopiero 1 października 1941 roku, a podpisanie jeszcze nie oznacza dostawy towarów).
Po drugie, natarcie Niemców w Afryce Północnej (Libia, Egipt) stworzyło realną groźbę przejęcia przez nich bliskowschodniej ropy, a to mogło zmienić globalną sytuację strategiczną (katastrofalne osłabienie imperium brytyjskiego oraz ogromne dodatkowe możliwości dla Hitlera). Amerykanie nie zamierzali przyglądać się temu obojętnie i ich wspólne działania z wojskami brytyjskim (operacja „Torch”, wysadzenie dużego desantu morskiego na wybrzeże Maroka i Algierii, rozpoczęte 8 listopada 1942 roku) są zrozumiałe i zgodne z ich celami. Ale po kapitulacji wojsk niemiecko-włoskich (15 maja 1943 roku, kiedy to do niewoli trafiło około 250 tysięcy żołnierzy) USA mogły z poczuciem dobrze wykonanej pracy zaprzestać wszelkich ingerencji w działania wojenne na kontynencie europejskim, pozostawić Hitlera i Stalina samych z ich nie do pozazdroszczenia losem i zająć się aktywnymi przygotowaniami do momentu, kiedy dwie totalitarne dyktatury się wykrwawią.
Ściśle rzecz biorąc, takie przygotowania prowadzili w rzeczywistości. We wrześniu 1942 roku odbył się pierwszy lot, a w następnym roku rozpoczęła się seryjna produkcja bombowca strategicznego В-29 Superfortress. W porównaniu z ówczesnymi bombowcami to było nawet nie następne pokolenie, a inna epoka. Przypomnę, że w radzieckich siłach powietrznych Ił-4 (DB-3f) o maksymalnej masie startowej 11 ton był uważany wówczas za bombowiec dalekiego zasięgu. Bardziej zaawansowany czternastotonowy Jer-2 nie został ukończony (głównie z powodu braku odpowiednich silników). Trzydziestotonowy Pe-8 (TB-7) był produkowany w niewielkich ilościach (kilkadziesiąt rocznie) i nie był realnym narzędziem do prowadzenia wojny. Zwieńczeniem niemieckich starań o stworzenie Ural-bombera stał się trzydziestotonowy, wyjątkowo zawodny He 177, którego produkcja pod koniec 1943 roku wyniosła około 400 maszyn (żadna z nich nigdy nie pojawiła się na niebie nad Uralem).
Amerykańska superforteca to 63 tony masy startowej i 9 ton maksymalnego obciążenia bombowego; z ładunkiem 4,1 tony samolot mógł przelecieć 5310 kilometrów, czyli z lotnisk w południowej Anglii można było bombardować Leningrad, Moskwę i Kijów, z Teheranu – Perm, Swierdłowsk i Czelabińsk. Cztery silniki o mocy 2200 KM każdy, z potężnym turbodoładowaniem, zapewniały maksymalny pułap 11 kilometrów i prędkość 575 km/h. Kabina ciśnieniowa dla wszystkich członków załogi, zdalnie sterowane wieżyczki karabinów, kalkulator balistyczny, połączony z celownikiem radiolokacyjnym… W stratosferze samolot był praktycznie nieosiągalny dla artylerii przeciwlotniczej i ówczesnych myśliwców; niewiele skuteczniejsze w zwalczaniu go okazały się myśliwce odrzutowe w późniejszym okresie – w ciągu trzech lat wojny w Korei (1950–1953) flota В-29 zrzuciła około 185 tysięcy ton bomb przy poziomie strat bezpowrotnych rzędu jeden samolot na 500 lotów.
Do połowy 1945 roku Amerykanie wyprodukowali ponad 3 tysiące takich bombowców. W prawdziwej historii zmuszenie do poddania się przy użyciu В-29 odbywało się w następujący sposób: w nocy z 9 na 10 marca 1945 roku 279 bombowców rzuciło na Tokio 1665 ton bomb zapalających, wywołując „burzę ognia”, w której wyniku spłonęło doszczętnie 40 km2 zabudowań miejskich. Geometrycznie jest to powierzchnia koła o średnicy 7 kilometrów, arytmetycznie – osiem razy więcej niż strefa zniszczeń w Hiroszimie. W ciągu jednej nocy w Tokio zginęły 84 tysiące osób.
W nocy z 12 na 13 marca 274 В-29 dokonał nalotu na Osakę, niszcząc 21 km2 zabudowy miejskiej. W nocy z 16 na 17 marca miasto Kobe zbombardowało 331 В-29, ale nie tak skutecznie – doszczętnie spłonęło tylko 8 km2… Łącznie w marcu 1945 roku superfortece wykonały 1505 lotów, niszcząc 82 km2 zabudowy w czterech największych miastach Japonii (Tokio, Kobe, Osaka, Nagoja). 220 tysięcy osób zostało zabitych i rannych.
Tempo dalszej eksterminacji ogranicza tylko harmonogram dostaw wielu tysięcy bomb na lotniska na Marianach. W nocy z 13 na 14 kwietnia 327 В-29 dokonało kolejnego nalotu na Tokio, zrzucając 2100 ton bomb. W maju i czerwcu w nalocie na jeden obiekt brało udział do 470 bombowców. Efektem tej serii było całkowite zniszczenie 40% powierzchni zabudowy atakowanych miast. W czerwcu największe miasta w Japonii zostały zbombardowane i amerykańskie siły powietrzne rozpoczęły drugą część operacji – naloty na 58 miast liczących 100–200 tysięcy mieszkańców. W lipcu 1945 roku В-29 wykonały 6697 lotów, zrzucając ponad 43 tysiące ton bomb; w ciągu zaledwie dwóch miesięcy łącznie doszczętnie spłonęło 187 km2. Na tym tle zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki było tylko niewielkim epizodem, chociaż wywarło silny psychologiczny wpływ na japońskich przywódców.
W rzeczywistości wszystko to przydarzyło się Japonii, która została zmuszona do kapitulacji, zanim pierwszy amerykański żołnierz postawił stopę na jej ziemi. I gdyby Stany Zjednoczone nie wydały kolosalnych środków na wojnę w Europie (w szczególności na Lend-Lease dla ZSRR), to zarówno bomby atomowe, jak i bombowce strategiczne mogłyby pojawić się wcześniej i w większej liczbie.
Można nawet spróbować oszacować te liczby. W ramach dostaw Lend-Lease Związek Radziecki otrzymał wszelkiego rodzaju towary na kwotę 9,5 miliarda dolarów. I nie zapominajmy, że owych 17 milionów ton towarów nie przetransportowano drogą powietrzną, należało je załadować do ładowni statku towarowego i przewieźć przez wiele tysięcy mil morskich. Aby sprostać temu zadaniu, Amerykanie uruchomili i z sukcesem zrealizowali wielki program budowy statków typu Liberty. Wyprodukowano 2750 ogromnych statków oceanicznych (długość 135 metrów, wyporność 14 tysięcy ton, ładowność 9 tysięcy ton)! Wydano na to około 1,9 miliarda dolarów – oczywiście nie licząc paliwa, które zużyła ta gigantyczna flota oraz kosztów eskortowania konwojów przez okręty i samoloty wojskowe.
A cały projekt „Manhattan” (stworzenie bomby atomowej, w tym budowa gigantycznych fabryk do produkcji materiałów rozszczepialnych) kosztował „tylko” 2 miliardy dolarów. Tysiąc bombowców В-29 kosztowało skarb państwa 0,8 miliarda dolarów. Zwykła arytmetyka pokazuje, że bez Lend-Lease dla ZSRR Amerykanie mogliby wydać na Manhattan pięć razy więcej, a nawet zbudować 3,5 tysiąca superfortec na dodatek do 3 tysięcy już istniejących. Przy całej umowności tego obliczenia pozwala ono ocenić skalę zjawiska. A przecież udział USA w europejskiej wojnie nie ograniczył się tylko do Lend-Lease!