Romulus, Sabinki i archeologia. Założenie Rzymu
Założenie Rzymu – zobacz też: Pierwsze tysiąc lat Rzymu
Studia nad rzymskimi początkami prowadzone są bez przerwy i od dawna, a tereny objęte badaniami można śmiało nazwać za Adamem Ziółkowskim parkiem archeologicznym. Sytuacja jest tak dynamiczna, że wzmiankowany uczony nie bez słuszności stwierdził, iż nawet odbierając publikację o początkach Rzymu prosto z drukarni, dostaje się do ręki tekst w jakimś stopniu nieaktualny.
Czego dokonała zatem archeologia w ostatnich latach? Czy udowodniła istnienie Romulusa i potwierdziła opowieść o porwaniu Sabinek? Z naukowego punktu widzenia pytanie to jest raczej nietrafne, zawiera w sobie jednak pewien istotny element. Dla historyka interesująca jest bowiem tradycja – to, jak sami Rzymianie widzieli początki swego miasta, a dalej swojego Imperium. W przypadku żadnego innego ośrodka tradycja literacka nie jest tak obfita, jak ta odnosząca się do nadtybrzańskiej metropolii. Mimo potężnej – jak na czasy antyczne – ilości tekstów, kłopoty sprawia fakt, iż mamy do czynienia z zapisami niezwykle późnymi. Najstarsze z tych, które zachowały się do naszych czasów, przypadają na I wiek przed Chrystusem, a więc od założenia miasta dzieli je blisko 700 lat. Nawet jeśli założyć, że autorzy tych prac mogli korzystać z wcześniejszych tekstów, to i tak pisarstwo historyczne w Rzymie pojawiło się dopiero pod koniec III stulecia przed Chrystusem, a to przecież ciągle przeszło 500 lat od powstania Rzymu. Czy wobec tego warto zajmować się tymi zachowanymi przekazami? Czy one w ogóle o czymś nas informują?
Hiperkrytyczni historycy przyjmują możliwie najpóźniejszą datę powstania danej tradycji. Idąc ich tokiem rozumowania, należałoby stwierdzić, że podanie o Remusie i Romulusie powstało na przełomie IV i III wieku przed Chrystusem, bowiem w 294 roku postawiono grupę statuaryczną z bliźniętami ssącymi wilczycę, która to miała karmić niemowlaki. Ogólna konkluzja tych badaczy mówi, że zajmowanie się podaniami raczej sensu nie ma. Skoro już jednak wspomniano o jednym z dwóch mitów założycielskich, to przypomnijmy go i zobaczmy, czy może on nam cokolwiek powiedzieć o początkach Wiecznego Miasta.
Remus i Romulus
W Alba Longa panował sędziwy król Prokas. Kiedy zmarł, władza przypadła jego najstarszemu synowi Numitorowi, ten jednak został pozbawiony tronu w skutek działalności swego młodszego brata, Amuliusza, a jego męscy potomkowie zostali wybici. Ocalała jedynie córka, którą poświęcono bogini Weście. Westalka, bo tak nazywa się kapłankę tej bogini, musiała zachować czystość przez całą służbę, jednakże z woli Marsa, jak sama wyznała, stała się brzemienna. Takie wytłumaczenie nie spodobało się jej wujowi, który skazał matkę na więzienie, zaś dzieci rozkazał utopić. Szczęśliwie kołyska z dziećmi stanęła na lądzie, niemowlęta karmiła wilczyca, a później zaopiekował się nimi pasterz.
Historię tę można by jeszcze ciągnąć, ale najważniejsze jest to, że po obaleniu złego wuja bliźnięta oddały tron i zachciały zbudować własne miasto. Rzecz jasna wybrali miejsce, w którym zostali znalezieni przez pasterza i czekali na znak, który z nich ma założyć polis. Młodzieńcy czuwali całą noc, aż nad ranem Remus zauważył sześć sępów i oznajmił to bratu, któremu jednak ukazała się wówczas podwójna liczba tych ptaków i to on został założycielem. Następna część podania jest najbardziej znana. Według niej Remus przeskoczył wyznaczający granice miasta mur postawiony przez Romulusa i został przez niego zabity. Bratobójca rzekł znamienne słowa: „to samo spotka każdego po kolei, kto mury moje przekroczy” (Liwiusz, [Dzieje Rzymu od założenia Miasta…], 1.7). Granica wytyczona przez Romulusa – tzw. pomerium – miała charakter sakralny, a jej przekraczanie było z tego powodu dozwolone jedynie w miejscu, w którym znajdowały się bramy.
Podanie o założeniu miasta przypomina inne doskonale znane legendy fundacyjne. Dla przypomnienia: także Cyrus Wielki miał być wykarmiony przez sukę, a Mojżesz ocalał w koszyczku. Tutaj nie chodzi nam jednak o studia komparatystyczne, które – z powodzeniem lub nie, ale niewątpliwie erudycyjnie – prowadził George Dumezil, choć trzeba przyznać, że widać w opisie Romulusa schemat trzech funkcji. Dla nas ciekawe jest to, że Rzymianie przechowali w swojej tradycji wiedzę o tym, gdzie leżał pierwotny Rzym. Wiedzieli też, że miejsce to miało aprobatę Jowisza, a wytyczenie muru oznaczało założenie miasta.
Co mówi na ten temat archeologia? Mur palatyński został odnaleziony, a jego powstanie wydatowano na lata 730–720 przed Chrystusem. Wbrew gorliwym życzeniom krytyków, nie okazał się on fragmentem fortyfikacji, lecz miał charakter sakralny. Jeszcze Tacyt pisał, że istniał oznakowany kamieniami mur pierwszego króla. Tak więc Rzym rzeczywiście powstał około 753 roku i to tam, gdzie chce tradycja, czyli na Palatynie (łac. [Collis Palatinus]).
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Porwanie Sabinek
Rzecz jasna nie cała wczesna tradycja rzymska wydaje się być wiarygodna. Najczęstszym przykładem „przekłamań”, jakie wskazują historycy, jest liczebność królów, na którą zwrócił uwagę już sir Isaac Newton. Słusznie sądził, że niemożliwe jest, aby siedmiu władców, z których każdy obejmował tron w wieku męskim, mogło rządzić aż 244 lata; tym bardziej, że ostatni z tych siedmiu królów był synem piątego! Pozostawmy jednak te późniejsze dzieje, a przyjrzyjmy się drugiemu z rzymskich mitów założycielskich, a mianowicie opowieści o porwaniu Sabinek. Zacytujmy Liwiusza: „Rzym był więc już silny na tyle, że w każdej wojnie dawał radę sąsiedniemu miastu, lecz poprzez brak kobiet, potęga ta nie mogła dłużej trwać od jednego życia ludzkiego, ani bowiem w domu nie było nadziei na potomstwo, ani prawa do ożenku z sąsiadami” ([Dzieje…, 1.9). Z kolei wielki mówca i erudyta Cyceron pisał: „Gdy panny sabińskie z najlepszych rodów przybyły do Rzymu, oby obejrzeć igrzyska, które z woli Romulusa miały się od tej pory corocznie odbywać w cyrku na cześć Konsusa [bóg żniw – później utożsamiano go z Neptunem – przyp. M.B.], władca kazał je porwać, a następnie połączyć ślubem z najlepszymi rodzinami w mieście” ([O państwie…], 2.12).
Z powodu tego zajścia doszło do wielkiej wojny. Liwiusz dodaje jeszcze inne, oprócz Sabinów, plemiona, które padły ofiarą podstępu pierwszego króla, ale tradycja cycerońska (dla nas najstarsza) ich nie zna. Autora Dziejów Rzymu... pisał zresztą, że Rzymianie bez problemu pokonali wspomniane plemiona, a problem pojawił się dopiero wraz z wkroczeniem do akcji Sabinów. Historia skończyła się dobrze: w czasie walki między dwoma plemionami do akcji wkroczyły porwane kobiety. Przekażmy głos Liwiuszowi, który oddał dramatyzm tej legendy:
Wtedy to Sabinki, których porwanie wywołało tę wojnę, z rozpuszczonymi włosami i rozdartymi szatami odważyły się wpaść między latające pociski, gdyż nieszczęścia wzięły górę nad obawą niewieścią. Wypadły z boku i zaczęły rozdzielać nieprzyjacielskie szyki, rozdzielać pełnych gniewu walczących, błagając z jednej strony ojców, a z drugiej mężów, by teściowie i zięciowie nie plamili się krwią bratobójczą, by bratnim mordem nie kalali ich potomstwa – ci wnuków, a tamci dzieci: «Jeżeli gniewacie się o wzajemne pokrewieństwo, jeżeli gniewacie się o związek małżeński, to zwróćcie na nas swój gniew! My jesteśmy powodem wojny, my jesteśmy przyczyną śmierci i ran mężów i ojców. Raczej zginiemy, niż byśmy miały żyć bez jednych z was jako sieroty lub jako wdowy». Wywarło to wrażenie na prostych żołnierzach i na wodzach; zapanowało milczenie i nagle uciszyła się walka; z kolei wystąpili wodzowie, by zawrzeć przymierze ([Dzieje…], 1.13).
Oba państwa zjednoczyły się się i odtąd panował nad nimi zgodnie Romulus wraz z Tytusem Tacjuszem. Historia ta mówi o połączeniu się dwóch plemion, z których jedno – Rzym – zajmowało Palatyn, drugie zaś – Sabinowie – Kwirynał (łac. [Collis Quirinalis]) i Kapitol (łac. [Collis Capitolinus]). Tym samym, jak zauważa Adam Ziółkowski, mamy tu do czynienia z dualizmem etnicznym i topograficzno-instytucjonalnym. Pierwszy jest w nauce powszechnie przyjmowany za prawdziwy, choć niemożliwością jest zidentyfikowanie Sabinów zarówno za pomocą archeologii, jak i lingwistyki. Wracamy więc ponownie do George’a Dumezila, któremu warto po prostu przyznać rację, że historia ta jest elementem indoeuropejskiego dziedzictwa i mówi o przejściu między porwaniem a conffarreatio, usus i coemptio, czyli trzema rzymskimi rodzajami małżeństwa.
Jedynym śladem terytorialno-instytucjonalnego aspektu legendy o porwaniu Sabinek było przez długi czas jedynie istnienie w Rzymie dwóch bractw: Salii Palatini i Salii Collini (Quirinales). Byli to tańczący kapłani-wojownicy i – jak wskazuje ich nazwa – pochodzili jedni z Palatynu (od Romulusa), drudzy z Kwirynału (od Tytusa Tacjusza). Archeologia przyniosła jednak odkrycia, które pokazują, że Palatyn był oddzielony od Kapitolu i Kwirynału do około 625 roku przed Chrystusem, kiedy to nastąpiło zasypanie doliny między tymi wzgórzami i wytyczenia w jej miejscu Forum, co jest świadectwem zjednoczenia dwóch ośrodków politycznych. W czasach przed Serwiuszem Tulliuszem ponad wszelką wątpliwość do miasta przyłączono także wzgórze Welia (łac. [Velia]).
Dwie legendy założycielskie, ku zaskoczeniu wielu sceptyków, okazały się być w głównych zarysach potwierdzone przez archeologię. Pamięć Rzymian o ich mitycznych początkach przetrwała wieki, ba tysiąclecia, skoro dziś i my świętujemy rocznicę narodzin Wiecznego Miasta.
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!
Bibliografia
- Dumézil Georges, Mariages indo-européens suivi de quinze questions romaines, Payot, Paris 1979.
- Wiseman Timothy P., Remus. A Roman Myth, Cambridge University Press, Cambridge 1995.
- Ziółkowski Adam, Historia Rzymu, PTPN, Poznań 2004.
- Tenże, Historia powszechna. Starożytność, PWN, Warszawa 2009.
Redakcja: Roman Sidorski