Roman Polański wziął udział w uroczystości przyznania medalu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata w Gliwicach
Medalami uhonorowano troje Sprawiedliwych. To śp. Stefania i Jan Buchałowie oraz śp. siostra Zofia Szczygielska. Należy wyjaśnić, że państwo Buchałowie mieszkający w niewielkiej wiosce Wysoka koło Wadowic uratowali przed laty 9-letniego Romana Polańskiego. Z tego też powodu znany reżyser uczestniczył w gliwickiej uroczystości. Osobiście wręczył odznaczenie wnukowi państwa Buchałów – Stanisławowi.
Witam w dawnym domu oczyszczenia, w bet tahara, w miejscu, w którym żywi żegnali zmarłych. Jednak dzisiaj nie będziemy żegnać zmarłych, zgromadziliśmy się tutaj, aby ich przypomnieć. Będziemy oczyszczać naszą pamięć z tego co zbędne i jałowe, aby dotrzeć do tego co jest właściwą miarą uczynków ludzkich. Opowiemy bowiem o ludziach, którzy dla innych są miarą, trzciną mierniczą, pozwalającą odróżnić i oddzielić dobro od zła, światło od ciemności, życie od śmieci. Przypomnimy życie Sprawiedliwych, którzy płomyczki życia przenosili przez noc i zamieć - powiedział witając gości Grzegorz Krawczyk, dyrektor Muzeum w Gliwicach.
Roman Polański pisał we wniosku do Yad Vashem:
Stefania bez namysłu, tylko z miłości do bliźniego zaryzykowała swoje życie, życie męża i dzieci, ukrywając mnie w ich domu przez prawie dwa lata. W tym czasie, pomimo biedy i niewielkiej ilości pożywienia dla swojej rodziny, zadbała o to, by mnie ukryć i nakarmić. Dwukrotnie przyjeżdżałem do Polski na wieś Wysoka. Niestety Stefania i Jan już wtedy nie żyli.
Trzecią osobą, która została zaliczona do zaszczytnego grona Sprawiedliwych jest siostra Zofia Szczygielska, która niestrudzeni ratowała dzieci różnych wyznań w klasztorze Sióstr Miłosierdzia w Przeworsku. Udało jej się uratować dwie dziewczynki: Esther Freilach z domu Singer oraz Rinę Glikman. W imieniu zmarłej to wyjątkowe odznaczenie odebrał Jerzy Szczygielski, bratanek zakonnicy.
Przypomnijmy, że Roman Polański urodził się 18 sierpnia 1933 w Paryżu. Cztery lata później wraz z rodzicami przeprowadził się do Krakowa. Po wybuchu II wojny światowej cała rodzina Lieblingów trafiła do utworzonego na Podgórzu getta krakowskiego. Kiedy rozpoczęły się wywózki Żydów z krakowskiego getta do obozów zagłady, rodzice szukali sposobu, aby ocalić syna. Udało im się skontaktować z Henrykiem i Kazimierą Wilkami, przyjaciółmi mieszkającymi po „aryjskiej” stronie miasta. Obiecali, że znajdą kryjówkę dla Romana.
Co więcej, jego mama mogła regularnie opuszczać getto, bowiem sprzątała na Wawelu, w którym w tamtym czasie mieściła się siedziba generalnego gubernatora Hansa Franka. Korzystając z okazji raz wybrała się do mieszkania Wilków z synem, aby pokazać mu drogę. Gdy latem 1942 roku stało się jasne, że szykuje się transport do Auschwitz, ojciec reżysera pomógł synowi wydostać się z getta. Chłopak zdołał uciec przez dziurę w ogrodzeniu i dotrzeć do domu Wilków. Losy jego rodziny potoczyły się tragicznie. W lutym 1943 roku jego matkę i przyrodnią siostrę wywieziono do Auschwitz-Birkenau, gdzie zginęły, a ojciec trafił do obozu Mathausen. Przeżył. Z kolei Roman musiał przeprowadzić się od Wilków do Bolesława i Jadwigi Putków, a ci po kilku dniach wywieźli go do wsi Wysoka, do swoich dalekich krewnych - Stefanii i Jana Buchali, a pod ich dachem znalazł schronienie.
Kiedy II wojna dobiegła końca, Roman Polański wielokrotnie przyjeżdżał do Wysokiej. Starał się odnaleźć osoby, które uratowały mu życie. Niestety, nie udało mu się z nimi spotkać. Po latach dowiedział się, że Stefania Buchała zmarła w 1953 roku na gruźlicę. Z kolei jej mąż Jan miesiąc po niej. Ich dom został zburzony, a ich dzieci sprzedały działkę, na której stał. Następnie wyprowadziły się z rodzinnej miejscowości i zamieszkały w zachodniej części kraju. Polański dotarł jednak do wnuka swoich wybawicieli - Stanisław Buchała i to jemu wręczył wczoraj medal.