Robert Low – „Zaprzysiężeni. Wilcze morze” – recenzja i ocena
Przeczytaj fragment tej książki
Wilcze morze to druga część serii Zaprzysiężeni, opowiadającej o hirdzie (drużynie) wikingów. Meandry wielkiej polityki, chciwość i zupełny przypadek przywiodły ich do Wielkiego Miasta, jak nazywają stolicę Bizancjum, Konstantynopol. Pozbawieni statku i szans na legalny zarobek, z ostatnim groszem w kieszeni, tracą jedyną cenną rzecz, którą posiadali – runiczne ostrze, z wielkim trudem zachowane po katastrofie opisanej w zakończeniu części poprzedniej.
Książka ta to lektura, która pochłonie każdego miłośnika dynamicznej, pełnej zwrotów akcji przygody. Autor nie pozwala się nudzić, pokazuje, jak zmienne koleje losu miotały topniejącą drużyną, rzucając ją w sam środek krucjat. Jak w takiej sytuacji powinni zachować się główni bohaterowie, którzy ledwie co przyjęli chrzest? Jak zostaną potraktowani przez mieszkańców basenu Morza Śródziemnego, kiedy ci zorientują się, że przybysze noszą na szyjach wcale nie niedbale wykonane krzyże, a młoty Thora?
Aspekt religijny to tylko jedna z osi, wokół której Robert Low buduje swoją opowieść. Odmienne tradycje, sposób walki czy zwyczaje przy stole to powody do ciągłych anegdot i nieporozumień. Książka pełna jest błyskotliwych obserwacji, jakie wikingowie czynią w zupełnie obcym dla nich środowisku, próbując wszystko wytłumaczyć sobie przy pomocy porównań i zasad obowiązujących na dalekiej Północy. Los daje im wiele okazji do przemyśleń na temat zwyczajów, kultów i sposobów walki w niezwykle bogatym kulturowo, średniowiecznym Lewancie.
Mocną stroną książki, poza wartką akcją i fantastycznym wykorzystaniem motywów wynikających z różnic kulturowych, są postacie. Bohaterowie książki to nie tylko wojownicy i rabusie, ale także ludzie z krwi i kości, którym nieobcy jest strach, żal czy dojmująca tęsknota za ojczyzną. Jest to historia o twardych mężczyznach, którym nie pozostało nic innego, jak tylko zachować swoje wątpliwości dla siebie, a światu zewnętrznemu pokazać groźną i zdecydowaną twarz. W innym wypadku, uznani za słabych, staliby się celem dla dowolnej ze stron konfliktu. Co interesujące, bohaterowie biorą udział w wojnach, oblężeniach i bitwach dobrze znanych z kart podręczników historii. Główny bohater pozwala sobie nawet na cierpką uwagę, że dziejopisarze z Bizancjum niejednokrotnie mylili się, opisując po latach wydarzenia, w których sam brał udział. Dodaje nawet, że powinni byli dokładniej słuchać jego opowieści!
Na zakończenie warto zdecydowanie podkreślić, że Wilcze morze to dobry wybór dla każdego, kto ceni sobie płynną narrację, widowiskowe opisy walk i opowieści o nieustraszonych podróżnikach. Nie należy więc naśladować bizantyjskich dziejopisarzy – warto posłuchać tej historii!
Redakcja i korekta: Agnieszka Leszkowicz