Robert Graves - „Córka Homera” – recenzja i ocena
Po Rzymie - Grecja
Robert Graves w pozostałych swoich książkach pokazał, że bardzo pewnie czuje się w starożytności. Podczas kiedy „Ja, Klaudiusz” osadzony był w Rzymie, „Belizariusz” we wschodnim i zachodnim Cesarstwie Rzymskim, to „Córka Homera” rozgrywa się w antycznej Grecji, precyzując zaś, w jednym z greckich miasta na Sycylii.
Narratorka
Z początku zaczyna się niemrawo, przedstawiona zostaje rodzina królewska z królewną Nauzykaą, która obdarzona jest talentem literackim i to właśnie ona zostaje narratorką powieści.
Znane, a jednak inne
Uważny Czytelnik dość szybko może się zorientować, że powieść ta, to jeszcze jedna przeróbka mitu o Odyseuszu, dokładniej o jego rozprawie z zalotnikami jego żony, Penelopy. Mit ten zostaje jednak opowiedziany nie jak u Homera, gdzie głównym bohaterem jest Odyseusz, a przez kobietę, właśnie Nauzykaę, która także zajmuje miejsce Penelopy.
Poprawiając Homera
Po dość niemrawym początku, akcja powieści nabiera tempa zgodnie z wszystkimi prawidłami antycznego dramatu. Chociaż znamy całą historią, zarówno jej przebieg, jak i zakończenie, emocjonujemy się nią aż do końca. Tym bardziej, że Graves w kilku miejscach wprowadził poprawki do znanego mitu, jednak wychodzą one tylko na dobre opowiadanej historii, dzięki nim brzmi ona nieco lepiej niż u Homera.
Bohater na zawołanie
Nie znaczy to jednak, że przedstawiona tu historia nie ma żadnych słabych punktów. Jednym z nich jest postać głównego wybawcy Nauzykai. Nie można było tu wykorzystać osoby powracającego męża, gdyż Nauzykaa jest niezamężna, ale jak na zawołanie zjawia się tam rozbitek, silny, męski, piękny, a do tego mistrz łucznictwa. Ot, taki zabieg deux et machina.
Córka Homera
Kiedy już zalotnicy zostają zabici, a główni bohaterowie uzyskują błogosławieństwo rodziców i powieść właściwie mogłaby się zakończyć, okazuje się że pozostał do rozwiązania jeszcze jeden wątek. Jaki? Zachęcam do lektury…
Książkę tę na pewno z zainteresowaniem przeczytają miłośnicy talentu Gravesa, a przecież po sukcesie książki „Ja, Klaudiusz” jest ich wcale niemało. Inną grupą jej odbiorców będą entuzjaści mitów greckich, gdyż mamy tu do czynienia nie tylko z jednym mitem, do tego jeszcze w kilku wersjach. Ośmielam się twierdzić, że wersja Gravesa może cieszyć się nawet większą poczytnością od oryginału, gdyż dla niektórych Czytelników forma pieśni, jak u Homera, jest mniej przejrzysta.
Piewca starożytnej Grecji
Powieść Gravesa jest swego rodzaju zabawą z Homerem. Nie znaczy to wcale, że stary mistrz nie budzi u Gravesa szacunku, jest wręcz odwrotnie, wszak nikt nie zaznajamia się gruntownie z twórczością człowieka nie lubianego. Dodając do tego jego wiedzę na temat obyczajowości starożytnej Grecji, widzimy w Gravesie jeszcze jednego jej piewcę, piewcę jakże utalentowanego.
Podsumowanie
Czytając „Córkę Homera” bawiłem się świetnie, tego samego życzę innym jej Czytelnikom.