Rajd na Dieppe: Churchille na plaży
Każda akcja desantowa łączy się z olbrzymim ryzykiem: przeciwnik dysponuje przewagą wysokości terenu, a nacierająca piechota jest praktycznie pozbawiona osłony. Bombardowanie czy ostrzał artyleryjski zdezorganizuje łączność i zniszczy większe obiekty, jednak nie jest w stanie wyeliminować wszystkich rozrzuconych w terenie stanowisk broni maszynowej czy moździerzy. Do oczyszczenia drogi potrzebne są czołgi, od których zależy powodzenie desantu.
Rajd na Dieppe – operacja „Jubilee”
Pierwsza brytyjska operacja desantowa w II wojnie światowej, Operation „Collar”, miała miejsce w nocy z 24 na 25 czerwca 1940 roku. Był to niewielki rajd przeprowadzony przez komandosów wykonujących zadanie typu „uderz i uciekaj”. Przed atakiem na Dieppe przeprowadzono łącznie 19 rajdów na wybrzeża okupowanej Francji, Guernesey i Norwegii, jednak żadnej z nich nie zakładał użycia ciężkiego sprzętu wyładowywanego z jednostek desantowych. Przyszły szturm na dużą skalę był niemożliwy bez zdobycia niezbędnego doświadczenia w tej materii, a nie można było tego zrobić bez przeprowadzenia desantu w obliczu nieprzyjaciela. Rajd na Dieppe miał dostarczyć tych informacji.
Planowanie operacji rozpoczęto 4 IV 1942 roku. Początkowo atak miał nosić kryptonim „Rutter”, jednak 7 VII, kiedy oddziały były już zaokrętowane, operację odwołano z powodu złych warunków pogodowych. Pod koniec miesiąca powrócono jednak do tego pomysłu, dokonując pewnych modyfikacji. W związku z tym kryptonim całego przedsięwzięcia zmieniono na „Jubilee”.
Główną częścią operacji był czołowy atak z morza na miasto Dieppe. Pierwszy etap zakładał wysadzenie niewielkich sił na wschód i zachód od portu, mających za zadanie wyeliminowanie stanowisk ogniowych flankujących plażę w Dieppe. W drugiej fazie miał nastąpić desant sił głównych wspieranych przez samoloty bombowe i myśliwskie atakujące cele naziemne. Po zajęciu miasta i ustanowieniu linii obronnej, do pracy miały przystąpić grupy zajmujące się zbieraniem nieprzyjacielskiego uzbrojenia, notowaniem położenia stanowisk ogniowych i analizowaniem konstrukcji schronów bojowych. Te dane, razem z zeznaniami jeńców zabranych do Wielkiej Brytanii, miały pozwolić na wyrobienie sobie zdania o realnych możliwościach Wału Atlantyckiego.
Rajd na Dieppe miał być także testem sił alianckich przed generalną inwazją na Europę, choć jego termin nie został jeszcze określony. Zarówno Brytyjczycy jak i Kanadyjczycy musieli dowiedzieć się, do jakiego stopnia możliwe jest skoordynowanie działań lądowych, morskich i powietrznych podczas szturmu na umocnione wybrzeże. Sprawdzenia wymagały metody organizacji, okręty desantowe, sprzęt piechoty i procedury postępowania w różnych sytuacjach. W całej sprawie występował także pewien element polityczny. Lądowanie pod Dieppe miało pokazać, że świat zachodni nie zostawił ZSRR w osamotnieniu i nie pozwala Hitlerowi na opróżnienie Francji z jednostek wojskowych, które mógłby rzucić przeciwko Stalinowi.
Pancerna pięść
Operation „Jubilee” przeprowadzono siłami 2 kanadyjskiej dywizji piechoty. Wybór tej jednostki podyktowany był motywami politycznymi, jako że Kanadyjczycy zaczęli się niecierpliwić przedłużającym się stanem bezczynności ich jednostek wysłanych do Europy. Armia kanadyjska uzależniona była od ochotników, więc wysłanie kanadyjskich żołnierzy do walki miało na celu zwiększenie zainteresowania wojną w Europie wśród mieszkańców Kanady.
Zadanie bezpośredniego wsparcia desantu przydzielono 14th Army Tank Battalion (The Calgary Regiment (Tank)). Jednostka ta dysponowała czołgami typu Churchill, najnowszymi i najpotężniejszymi wozami bojowymi w brytyjskim arsenale. Wozy te miały za zadanie udzielenie wsparcia piechocie czołowo szturmującej o świcie Dieppe z plaży, a następnie miały wjechać do miasta pomagając w jego zajęciu. Po zakończeniu operacji wszystkie czołgi miały wrócić na barki desantowe najpóźniej do godziny 10:00 i popłynąć do kraju. Zakładano, że cała operacja nie potrwa dłużej niż 6 godzin.
Do operacji „Jubilee” pułk wystawił łącznie 58 wozów bojowych typu Mark I, II i III. Aby móc bezpiecznie wyjechać z barek na brzeg, wszystkie czołgi przygotowano do poruszania się w wodzie o głębokości do 2.6 metra. Pierścień wieży, jak również wszystkie otwory, zostały zabezpieczone za pomocą wodoodpornej tkaniny. Po wyjechaniu na brzeg materiał ten można było odstrzelić za pomocą niewielkich ładunków wybuchowych odpalanych z wnętrza pojazdu.
Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
Sam wyjazd czołgu z wody również przysparzał trudności. Churchill ważył ok. 38.5 tony, przez co mógł łatwo zapaść się w piach czy kamienie. Aby temu zapobiec, 5 wozów wyposażono w tak zwane Beach Track Laying Device – zamontowane na specjalnych wysięgnikach dwie rolki powiązanych ze sobą palików. Po zwolnieniu blokady, obciążony koniec rolki spadał na ziemię, a czołg wjeżdżając na nią rozwijał resztę ze szpul. W ten sposób pojazd układał przed sobą dwa pasy o długości 7.6 metra. Te wozy, lądując z pierwszą falą, miały ułożyć ścieżki po której pozostałe czołgi mogły bezpiecznie przejechać plażę.
Ostatnią przeszkodą stojącą na drodze czołgów były betonowe zapory przegradzające ulice prowadzące na plaże. Co ciekawe, Brytyjczycy początkowo planowali wysadzenie pancernego desantu w Quiberville, ok. 10 kilometrów na zachód od Dieppe. Churchille miały by tam lepsze warunki do lądowania, a uderzając na Dieppe od strony lądu mogły by znakomicie zdezorganizować niemiecką obronę i pomóc w zajęciu kilku ważnych pozycji. Uznano jednak, że dwa mosty znajdujące się na trasie natarcia są za słabe, by udźwignąć ciężar czołgów, więc zdecydowano się na wysadzenie sprzętu pancernego na wprost miasta. Zadanie usunięcia zapór przydzielono specjalnym oddziałom saperów. W ich skład wchodzili sami ochotnicy, jako że zakładano 90% poziom strat. Użycie oddziałów samobójczych nie było jednak jedynym rozwiązaniem dostępnym dla Kanadyjczyków. Problem w tym, że sami zainteresowani nic o tym nie wiedzieli.
Równolegle z przygotowaniami do operacji „Jubilee” prowadzono prace nad ulepszeniem Churchilli lub wyposażenia ich w nowe urządzenia, zwiększające ich zdolności bojowe. W ramach tych prac powstały dwa urządzenia znane jako „Lekka Marchewka” i „Cebula”. Pierwsze z nich składało się z 11 kilogramowego ładunku wybuchowego zamontowanego na dwóch wspornikach przyspawanych do czoła pojazdu. W teorii urządzenie to miało służyć do niszczenia min talerzowych za pomocą podmuchu, jednak po niewielkiej modyfikacji mogło posłużyć też do niszczenia schronów bojowych. Pod kryptonimem „Cebula” krył się natomiast 453 kilogramowy ładunek wybuchowy na specjalnej ramie, pozwalający na wybicie dużego otworu w każdej przeszkodzie, jaką mógłby napotkać Churchill. Niestety, otoczka tajemnicy wokół rajdu była tak szczelna, lub osoby ją organizujące miały tak ograniczony zasób informacji, że nikt nie wpadł na pomysł użycia tych konstrukcji w wozach wyznaczonych do ataku na Dieppe. Błąd ten okazał się tragiczny w skutkach.
W desancie wzięły również udział trzy pojazdy Churchill Oke wyposażone w miotacze płomieni. Wylot znajdował się na lewo od stanowiska kadłubowego karabinu maszynowego. Dysza miotacza była nieruchoma, więc w celu naprowadzenia miotacza na cel trzeba było manewrować całym czołgiem. Broń ta wyrzucała mieszankę palną na odległość do 45 metrów.
Desant
Pierwsze jednostki wylądowały na francuskim brzegu 19 VIII 1942 roku o 04:45 rano. Był to oddział komandosów kapitana Younga, stanowiący część pierwszej fali desantu, wymierzonej w dominujące nad Dieppe klify. Atak na samo miasto (plaże „Biała” i „Czerwona”) rozpoczął się o 05:23. Szybko okazało się, że akcja nie przebiega zgodnie z planem. Na lądujących Kanadyjczyków spadł grad ołowiu. Plaża w Dieppe jest otoczona z trzech stron budynkami i klifami, tworzącymi coś w rodzaju litery „C”. Według planu, ramiona łuku miały zostać zajęte przez oddziały lądujące wcześniej na wschód i zachód od Dieppe. Tak się jednak nie stało. Niemcom udało się utrzymać pozycje dominujące nad miastem, a obrońcy skwapliwie skorzystali z tej przewagi. Co gorsza, czołgi mające lądować razem z pierwszą falą przybyły z 10 minutowym opóźnieniem. Oznaczało to, że Kanadyjczycy przebywali na całkowicie otwartej kamienistej plaży pod ogniem broni maszynowej i artylerii z trzech stron bez jakiegokolwiek wsparcia i możliwości ukrycia. Zanim Churchille zjechały na plażę, pierwsza fala desantu na Dieppe została w dużej części wyeliminowana z akcji.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
O godzinie 05:33 przybyły pierwsze czołgi. Na plażę wysłano łącznie 30 wozów wchodzących w skład szwadronu B i C. Szwadron A, wraz z częścią szwadronu C, pozostały na barkach jako pływająca rezerwa. Dwa z nich zjechały z ramp za wcześnie i zatonęły, jeden nie zdołał opuścić LCT i wrócił do Wielkiej Brytanii. Do ataku ruszyło więc 27 wozów. Bardzo szybko okazało się, że natarcie nie przebiega zgodnie z planem. Zespoły saperów, mających pomóc w wydostaniu się czołgów z plaży, zostały praktycznie wybite, pojazdy musiały więc radzić sobie same. Ciężkie Churchille, usiłując wydostać się z kamienistej plaży na promenadę zapadały się w kamieniach, osiadając dnem pojazdu na plaży. W niektórych wypadkach kamienie dostawały się pomiędzy gąsienice a rolki, co prowadziło do zerwania gąsienicy i unieruchomienia pojazdu. Rozpoznanie nie wykryło, że na plaży w Dieppe nie leżą zwykłe kamienie lecz tzw. czert, który pod naciskiem łamał się na drobne elementy, nie dając mocnego oparcia gąsienicom, równocześnie dostając się w każdą szczelinę w układzie jezdnym czołgu.
Sytuację pogarszało wykorzystanie 1/3 wozów (ostatni czołg na danym LCT) jako ciągnika, mającego przeciągnąć przez plażę lekki samochód opancerzony Dingo, jeepa lub spychacz typu D-7. Zmniejszało to prędkość czołgu, nakładając przy okazji dodatkowe obciążenie na jego system jezdny. Z 9 Churchillów wyznaczonych do roli holownika 4 pozostały na plaży z powodu awarii gąsienic, w jednym przypadku lina holownicza pękła jeszcze przy próbie wyciągnięcia pojazdu (w tym wypadku spychacza) z LCT, co być może uratowało holujący go czołg przed awarią. Co więcej, na części plaży znajdował się rów przeciwczołgowy, a wjazdu na promenadę rozciągającą się pomiędzy plażą a miastem bronił wysoki falochron. Zaledwie 15 czołgom udało się wydostać z plaży. Nie oznaczało to jednak końca problemów.
Wyjazd z plaży był, jak to już wspomniano, zablokowany za pomocą betonowych przeszkód. Bez saperów czołgi mogły tylko jeździć po promenadzie strzelając do samodzielnie rozpoznanych celów. Jednak i to zadanie mogły wypełnić tylko połowicznie. Najgroźniejsza broń pułku, trzy wozy z miotaczami płomieni, nie zdążyły użyć swej morderczej broni. Jeden z nich zatonął, drugi został unieruchomiony przez kamienie, trzeci natomiast urwał zbiornik mieszaniny palnej przy lądowaniu, i choć wyjechał z plaży, to mógł wspierać piechotę wyłącznie ogniem swej 40 mm armaty. W tej sytuacji najpotężniejszym uzbrojeniem jakim dysponowali kanadyjscy pancerniacy były zamontowane w kadłubach Churchilli Mk.I 76 mm haubice. Niestety, na brzeg wysłano zaledwie 4 pojazdy tego typu, z czego z plaży wydostał się tylko jeden. Ciężar wspierania piechoty spadł więc na Churchille Mk.II i III, wyposażone w działa 40 i 57 mm, strzelających zarówno z plaży jak i z promenady. Niestety, było to za mało, by przebić się do miasta.
Odwrót
O godzinie 10:45 pierwsze barki podeszły do plaży, próbując podjąć z brzegu ocalałych żołnierzy. Do tego czasu załogi 14th Army Tank Battalion robiły wszystko, by choć na chwilę stłumić ogień wroga, umożliwiając piechocie zajęcie jakichkolwiek stanowisk obronnych. Wytworzyła się dość specyficzna sytuacja, w której żadna ze stron nie mogła uzyskać przewagi. Niemcy nie posiadali w tym rejonie broni zdolnej do przebicia pancerza Churchilla, a kanadyjscy pancerniacy nie dysponowali wystarczającą siłą ognia do wyeliminowania wystarczającej liczby stanowisk wroga tak, by kanadyjska piechota mogła posunąć się do przodu. W tej sytuacji odwrót był jedyną opcją.
Polecamy e-booka Michała Gadzińskiego pt. „Perły imperium brytyjskiego”:
Na plażę powróciło 10 wozów, dołączając do tych unieruchomionych przy wyładunku. Jeden z pozostałej piątki wpadł do niemieckiego stanowiska, drugi został trafiony bombą lotniczą zrzuconą przez Ju-87, trzeci został zniszczony przez załogę. Dalsze dwa wozy straciły gąsienice na skutek ostrzału i/lub dostania się kamieni w układ jezdny. Jeśli tylko było to możliwe, załogi pozostawały w swych wozach do końca, osłaniając ewakuację. Część czołgów, zdolnych do poruszania się, ustawiono równolegle do linii brzegowej tak, by dać choć minimalną osłonę wycofującej się piechocie. O 12:40 operacja dobiegła końca. Z piekła Dieppe wydostało się zaledwie 3 żołnierzy pułku. Wszystkie pojazdy wykorzystane w rajdzie pozostały na francuskim brzegu.
W rajdzie wzięło udział ok. 6100 żołnierzy: 4963 Kanadyjczyków, 1075 Brytyjczyków, 50 Amerykanów i 20 członków No.10 (Inter-Alied) Commando. Na plaży i w wodach Kanału zostało 3623 ludzi (zabici i jeńcy), z czego aż 3367 Kanadyjczyków. RAF stracił 106 samolotów, Luftwaffe uszczuplono o 48 maszyn. Do tego Royal Navy zanotowała stratę 33 jednostek desantowych i 1 niszczyciela, tracąc przy tym 550 marynarzy. Niemcy stracili ok. 600 ludzi, biorąc pod uwagę wszystkie rodzaje sił zbrojnych.
Wnioski
Z militarnego punktu widzenia użycie czołgów w rajdzie na Dieppe zakończyło się klęską. Pancerniakom nie udało się ani dostać do miasta, ani wesprzeć własną piechotę na tyle, by mogła opuścić strefę lądowania. Nie zadbano o odpowiednie zgranie desantów ani o wyposażenie czołgów w broń o wystarczającej sile rażenia, pozwalającą na szybkie likwidowanie nieprzyjacielskich stanowisk ogniowych. Co więcej, nieprzyjaciel zdobył dwa czołgi Churchill Mk. III w stanie nadającym się do eksploatacji, co pozwoliło na dokładne zbadanie ich konstrukcji.
Ofiara kanadyjskich pancerniaków nie poszła jednak na marne. Porażka pod Dieppe wskazała drogi rozwoju pojazdów, niezbędnych do przeprowadzenia inwazji na pełną skalę. To z plaży Dieppe wyrosły czołgi pływające, inżynieryjne i brodzące wozy zabezpieczenia technicznego, bez których inwazja w Normandii była by niemożliwa. Otwartą kwestią pozostaje, czy za tę wiedzę trzeba było zapłacić tak wysoką daninę krwi.
Bibliografia:
- Chamberlain Peter, Ellis Chris, Churchill and Sherman Specials, „AFV weapons profile”, t. 20, 1970.
- Churchills in action at Dieppe, northirishhorse.net, dostęp 24.05.2014.
- The 1942 Dieppe Raid, veterans.gc.ca, dostęp: 24.05.2014.
- The Dieppe Raid, canadianmilitaryhistory.ca, dostęp: 24.05.2014.
- Fletcher David, Mr. Churchill's tank. The British infantry tank Mark IV, PA: Schiffer Military History, Atglen 1999.
- Fors Ken, Dieppe 1942. Wstęp do inwazji, Osprey Publishing Ltd, Poznań 2010.
- Harley David, Tanks at Dieppe, 1942. Forgotten aspects of operations Rutter and Jubilee, „AFV News”, 30/2, 1995.
- Lalak Zbigniew, Kanadyjskie czołgi Churchill pod Dieppe, „Nowa Technika Wojskowa”, Numer specjalny 7.
- Solarz Jacek, Churchill, Wydawnictwo Militaria, Warszawa 2009.
- Tonner Mark W., Tank-based Devices used by the Calgary Regiment at Dieppe, on 19 August 1942, servicepub.wordpress.com, dostęp: 24.05.2014.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz