Przemysław Słowiński - „Mroczny PRL: Niewyjaśnione zabójstwa” - recenzja i ocena
Książka Przemysława Słowińskiego pt. „Niewyjaśnione zabójstwa” opowiada nam o najbardziej zatrważających morderstwach do jakich doszło w epoce PRL. Składa się ona z 11 rozdziałów. Każdy z nich jest zogniskowany wokół konkretnych postaci lub tragicznych wydarzeń.
Czy autor faktycznie opisał sprawy do dziś niewyjaśnione? Do pewnego stopnia tak. Zabójstwa Bohdana Piaseckiego, Stanisława Pyjasa, Grzegorza Przemyka oraz księdza Stanisława Zycha i Stefana Niedzielaka to rzeczywiście nierozwiązane zagadki. Wolno też sądzić, że były to zabójstwa dokonane ze względów politycznych, tym bardziej bulwersujące jest zatem, że nazwiska ich sprawców wciąż pozostają nieznane.
Do pewnego stopnia do kategorii niewyjaśnionych zagadek można zaliczyć sprawę Zdzisława Marchwickiego. Choć sam przebieg sądowej sprawy jest powszechnie znany, o tyle należy mieć na uwadze, że pewne wątki w tej sprawie wciąż pozostają nie do końca wyjaśnione. Sugeruje się chociażby, że główny oskarżony podobnie jak inni skazani w tym procesie, stał się ofiarą sądowego spisku. Zaciążyć miała na tym ponownie polityka.
O ile wspomniane wyżej dochodzenia można z pełną świadomością nazwać „niewyjaśnionymi zabójstwami”, o tyle określenia tego nie można użyć w stosunku do postępowania w sprawie Jana Gerharda. Autor sam zresztą stwierdza, że jego zabójcy zostali wyśledzeni. Ich wina została udowodniona (choć motywy pozostają niejasne), a zasądzone wyroki śmierci wykonano. Tajemnic są także pozbawione sprawy Władysława Mazurkiewicza, Pawła Tuchlina i Bogdana Arnolda. W książce pt. „Niewyjaśnione zabójstwa” można przeczytać dokładne, ciekawie napisane i zgodne z faktami historycznymi opowieści o procesach wyżej wymienionych morderców.
Przemysławowi Słowińskiemu niewątpliwie należy zaliczyć in plus, że książkę naprawdę świetnie się czyta, a przy tym pozbawiona jest większych błędów merytorycznych (kilka drobnych dotyczy wydarzeń z okresu Powstania Warszawskiego i nazewnictwa stołecznych ulic). Zaletą książki jest umiejętne pisanie o problemach trudnych i uprzystępnianie treści. Autor umiejętnie buduje suspens i stosuje bardzo ciekawy sposób narracji, polegający na swoistej grze z czytelnikiem. Zręcznie dozuje przekazywane informacje, dzięki czemu można odnieść wrażenie, że czytelnik staje się częścią ekipy dochodzeniowej. Miejscami można zapomnieć, że owa książka to tak naprawdę historyczne opracowanie popularnonaukowe, a nie beletrystka.
Sam pomysł na książkę wymusza na autorze nakreślenie niezbędnego tła, pozwalającego osadzić opisywane wydarzenia w kontekście dziejów. Przy tej okazji Przemysław Słowiński wykorzystuje swój tekst do przekazania własnych przekonań politycznych. To, czy ma racje, czy nie - czytelnik oceni samodzielnie. Problem pojawia się jednak w miejscach, gdzie autor przekroczył cienką linię pomiędzy historycznym opisem wydarzeń a polityzującymi wstawkami. Moim zdaniem w książce, która aspiruje do miana popularnej publikacji historycznej takie rzeczy raczej nie powinny się zdarzać.
Warto jeszcze krótko wspomnieć o bibliografii. Przemysław Słowiński swoją książkę oparł na szeregu pozycji. W załączonym do książki spisie można odnaleźć pojedyncze edycje źródłowe dokumentów. Najwięcej jest jednak publikacji prasowych i opracowań książkowych, filmów i artykułów na stronach internetowych. Autor nie wymienił zaś archiwaliów, mimo powoływania się w tekście na dokumenty złożone w archiwach sądów i Instytucie Pamięci Narodowej.
Książka Słowińskiego to na pewno ciekawa publikacja, choć pozostawia też pewien niedosyt. Czytelnik może się spodziewać publikacji zawierającej nowe ustalenia, które rzucą nowe światło na dawne wydarzenia, poszerzą nasz stan wiedzy. Tymczasem otrzymuje książkę, która w praktyce jest podsumowanie dotychczasowego stanu wiedzy. Tak czy inaczej, warto po nią sięgnąć. Z pewnością zainteresuje ona przede wszystkim tych, którzy stawiają dopiero pierwsze kroki w historii kryminalistyki i PRL.