Profesor Andrzej Garlicki (1935–2013)

opublikowano: 2013-04-16, 06:45
wolna licencja
15 kwietnia 2013 roku zmarł prof. dr hab. Andrzej Garlicki. Był profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, jednym z czołowych polskich historyków powojennych, wybitnym specjalistą w zakresie dziejów międzywojennej Polski. Dał się poznać jako autor monumentalnej biografii Józefa Piłsudskiego, popularyzator historii i publicysta, nauczyciel kilku pokoleń badaczy, a także znany smakosz.
reklama

Z pewnością jest jeszcze zbyt wcześnie, by badacze dziejów nauki mogli zmierzyć się z dorobkiem naukowym i innymi osiągnięciami Andrzeja Garlickiego. Odejście historyka jest bardzo smutną okolicznością, która skłania jednak do sporządzenia pewnego bilansu, próby znalezienia tego, co w tej bogatej, ciekawej i różnorodnej biografii intelektualnej możemy uznać za najcenniejsze. W takich momentach warto przypomnieć drogę badawczą i główne pola aktywności naukowej wybitnego tego historyka.

Andrzej Garlicki urodził się 3 czerwca 1935 roku w Warszawie. Był synem Stanisława Garlickiego, znanego warszawskiego adwokata, w czasach przedwojennych działacza Polskiej Partii Socjalistycznej, przewodniczącego Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego. Liceum Ogólnokształcące ukończył w 1952 roku. Przez kolejne trzy lata studiował w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Warszawie. Po rozwiązaniu tej placówki, kontynuował studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Z tym Wydziałem oraz z Instytutem Historycznym UW, związany był od tego czasu do końca życia.

Najważniejszym obszarem badań Andrzeja Garlickiego stała się historia najnowsza, a szczególnie okres międzywojenny, stąd też wybrał seminarium magisterskie prowadzone przez profesora Henryka Jabłońskiego. Jako historyk Jabłoński jest dziś postacią zapomnian, lecz z perspektywy czasu, można pokusić się o opinię, iż był zdecydowanie lepszym uczonym niż politykiem. Był jednym z wybitniejszych uczniów Wacława Tokarza, a jego badania nad dziejami PPS miały charakter pionierski. Niestety, po wojnie pisał niewiele. Swoim uczniom mógł jednak zapewnić doskonałe przygotowanie warsztatowe. Poza Andrzejem Garlickim z seminarium Jabłońskiego wyszli tak wybitni historycy jak profesorowie Szymon Rudnicki oraz Andrzej Paczkowski. Spotkania seminaryjne Andrzej Garlicki określił jako intelektualną przygodę. Po wielu latach szczególnie doceniał panującą tam atmosferę pełnej swobody wypowiedzi. Wspominał:

Seminaria Jabłońskiego pozbawione były owego gorsetu ideologicznego i politycznej poprawności, w innym zresztą niż dzisiejsze rozumienie tego terminu. (…) Dyskusje na seminarium były żywe i swobodne, a gdy, co zdarzało się często, ścierali się Jan Kancewicz z Ludwikiem Hassem, był to teatr polityczny najwyższej próby.

W 1956 roku Andrzej Garlicki obronił pracę magisterską pt. „Zmiany w strukturze zawodowej ludności Częstochowy w latach 1875-1900”. Jesienią tegoż roku został asystentem Henryka Jabłońskiego i kontynuował pracę naukową, porzucając jednak pole badawcze uprawiane na etapie magisterium. Zajął się obszarem, który w jego pisarstwie historycznym zajmuje miejsce czołowe. Przygotowana przez niego dysertacja doktorska, obroniona w 1961 roku, została wydana drukiem trzy lata później pt. „Geneza legionów. Zarys dziejów Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych”.

reklama

Również w tym czasie, włączył się w prace nad dziejami prasy, które prowadzone były pod auspicjami Henryka Jabłońskiego. W „Przeglądzie Historycznym” i „Roczniku Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” opublikował dwa obszerne studia poświęcone problematyce prasy galicyjskiej. W latach sześćdziesiątych zajmował się również dziejami ruchu ludowego. W 1966 roku opublikował monografię pt. „Powstanie Polskiego Stronnictwa Ludowego-Piast 1913-1914”.

W 1971 roku został kierownikiem Zakładu Historii Najnowszej Polski, zastępując na tym stanowisku Henryka Jabłońskiego, który niebawem objął funkcję Przewodniczącego Rady Państwa. W 1972 roku został doktorem habilitowanym.

Henryk Jabłoński (domena publiczna)

W pierwszej połowie lat siedemdziesiątych Andrzej Garlicki publikował stosunkowo niewiele, biorąc pod uwagę jego aktywność pisarską z lat sześćdziesiątych. Była to jednak cisza przed burzą jaką przyniósł rok 1978. W tym roku ukazały się dwie jego szalenie ważne prace: „U źródeł obozu belwederskiego” oraz „Przewrót majowy”. Pierwszy tytuł może wydawać się mało atrakcyjny. Był to jednak w rzeczywistości fragment biografii Józefa Piłsudskiego, doprowadzonej do 1922 roku, której cenzura nie chciała i nie mogła przepuścić pod oczywistym tytułem. Książka z nazwiskiem Marszałka w tytule, która jednocześnie nie zawierałaby jakiejś inwektywy, była wówczas nadal nie do pomyślenia. Tak więc całościowa, pełna biografia Józefa Piłsudskiego, która już w latach siedemdziesiątych wyszła spod pióra Garlickiego musiała wciąż czekać na publikację. Pierwsze jej wydanie ukazało się u schyłku PRL, w 1988 roku nakładem wydawnictwa „Czytelnik”. Do dziś praca Garlickiego jest podstawowym opracowaniem na temat życia Piłsudskiego, szczęśliwie jest też wciąż wznawiana: ostatnie wydanie uzupełnione i poprawione przez autora ukazało się w 2008 roku nakładem wydawnictwa Znak, a w ubiegłym roku to samo wydawnictwo wydało je w wersji „kieszonkowej”. Tymczasem, w tym samym 1978 roku, obok przełomowych monografii, pod redakcją Andrzeja Garlickiego ukazało się kilka innych ważnych książek. Chyba każdy miłośnik historii ma na półce „Poczet królów i książąt polskich”, który z czasem doczekał się aż ośmiu wydań. Także w 1978 roku ukazał się zbiór świetnych esejów, znów pod redakcją Garlickiego, pt. „Sąsiedzi i inni”. Z tą niewielką, niebieską książeczką możemy zobaczyć profesora Dąb-Rozwadowskiego (w tej roli Mieczysław Voit) w słynnym serialu Stanisława Barei pt. „Alternatywy 4”.

reklama

W latach 80. kontynuował serię prac o Piłsudskim. W 1981 roku opublikował „Od maja do Brześcia”, pięć lat później „Od Brześcia do maja”. Wydawał również pamiętniki i wspomnienia: Mieczysława Bohdana Lepeckiego (1983), Stanisława Wachowiaka (1987), oraz Felicjana Sławoja Składkowskiego (1988). Był również redaktorem opracowania międzywojennej historii Uniwersytetu Warszawskiego (1982). Również w tym okresie został profesorem nadzwyczajnym (1980) oraz zwyczajnym (1987).

Realia III RP, otworzyły przed historykami możliwość publikowania prac poświęconych historii PRL bez ingerencji cenzury. Na początku lat dziewięćdziesiątych Andrzej Garlicki opublikował kilka opracowań z tego zakresu. Były to przede wszystkim popularne ujęcia biografii Bolesława Bieruta oraz zagadnienia stalinizmu. Opublikował również pracę „Z tajnych archiwów”, która do dziś cieszy się popularnością, choć dzięki działalności Instytutu Pamięci Narodowej (wobec którego Andrzej Garlicki był bardzo krytyczny) podobnych prac wychodzi mnóstwo. W 1996 roku wydał również popularne, bogato ilustrowane ujęcie historii pierwszych lat II RP w ramach serii Wydawnictwa Dolnośląskiego „A to Polska właśnie”. Był również autorem podręczników do historii dla licealistów.

W nowym milenium Andrzej Garlicki zajął się z kolei schyłkiem PRL. Opublikował dwie poważne prace: „Karuzela: rzecz o Okrągłym Stole” (2003) oraz „Rycerze Okrągłego Stołu” (2004). Obie książki rzucają nowe światło na źródła przemian ustrojowych w 1989 roku. Myślę, że prace te są niezwykle ciekawą lekturą, również dla tych, którzy mają za sobą lekturę „Reglamentowanej rewolucji” Antoniego Dudka.

Był znakomitym wykładowcą, opiekunem wielu prac naukowych młodych adeptów historii. Wypromował ponad 200 magistrów. Wśród jego uczniów znajdziemy wielu wybitnych uczonych, m.in. profesorów: Andrzeja Friszke, Andrzeja Chojnowskiego, Jerzego Kochanowskiego, Tomasza Nałęcza, Wiesława Władykę. Uczniem profesora Garlickiego jest również Prezydent RP Bronisław Komorowski. Był nauczycielem akademickim, który w niełatwych czasach PRL dbał by jego uczniowie mieli dostęp do wydawnictw emigracyjnych. Wówczas były to pozycje – trudno sobie to dziś wyobrazić! – praktycznie niedostępne. Wymagano zaświadczeń od profesorów, by student mógł skorzystać z danej książki ze zbioru zastrzeżonego. Na ogół wykładowcy niechętnie wystawiali takie dokumenty. Andrzej Garlicki nie tylko nie robił z tego żadnych problemów, ale swoimi prywatnymi kanałami sam sprowadzał tego typu książki. W rozmowie sprzed paru lat wspominał:

reklama
Odkąd zacząłem tu pracować [w IH UW, przyp. TS], czyli od 1956 roku, traktowałem literaturę emigracyjną, jako normalną literaturę którą student do egzaminu musi znać, to w ogóle nie wchodziło w grę żeby nie. Podpisywałem oczywiście wszystkim te kartki, ale żeby ominąć te kartki, wymyśliłem sobie, że to nie podlega żadnej kontroli jeśli ja w lektorium złoże w depozycie ćwiczeniowym jakąś swoją książkę, z mojej biblioteki, żeby studenci mogli sobie brać. No i na stałe w tym depozycie był Pobóg-Malinowski, którego po roku na ogół trzeba było wymieniać, bo był tak zaczytany, że się rozlatywał. No więc różnymi przemyślnymi sposobami zdobywałem kolejne egzemplarze. […] To było nie do pomyślenia na innych uczelniach, ale nikt się do tego do nas nie czepiał z tego powodu.

Należy dodać, że był również autorem obszernego wstępu do pierwszego krajowego wydania tej pracy w 1990 roku. Cokolwiek możemy dziś myśleć o dziele Malinowskiego, które może wydawać się przede wszystkim anachroniczne, w okresie PRL stanowiło ono niezastąpione źródło wiedzy i bardzo ważny punkt odniesienia.

Tablica upamiętniająca wiec studentów UW domagających się wolności słowa w Marcu 1968 (fot. Witold Pietrusiewicz; Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0.)

Większość kariery naukowej Andrzeja Garlickiego przypadła na czasy niełatwe. Nie był to również szczęśliwy okres dla rozwoju historiografii, choć trudno nie zauważyć, że wielu badaczy zrobiło wiele, by nawet w tych warunkach jak najlepiej służyć rozwojowi nauki. Znajdujemy ich dzisiaj w pierwszej lidze uczonych w skali świata. Andrzej Garlicki należał do pokolenia inteligentów, których formacja ideowa ewoluowała od stalinizmu do pozycji rewizjonistycznych, aż po postawy zdecydowanie antykomunistyczne, wolnościowe, prodemokratyczne. Przełomowym momentem był dla Garlickiego i dla bardzo wielu jego kolegów Październik 1956. W tym czasie zaprzyjaźniony był z Jackiem Kuroniem, którego nie tylko mógł widywać na uniwersytecie, ale z którym mieszkał po sąsiedzku. Gdy w 1963 roku Służba Bezpieczeństwa próbowała skłonić go, by informował ich na temat Kuronia, zdecydowanie odmówił. Choć od 1963 roku był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, z której nigdy nie wystąpił, nie zawsze akceptował aktualną politykę partii. Chlubnym przykładem jest jego postawa w marcu 1968 roku. Gdy władze UW naciskane przez kierownictwo PZPR chciały usuwać z uczelni nieprawomyślnych studentów, wówczas Andrzej Garlicki, wraz ze starszym kolegą, profesorem dziejów nowożytnych w Instytucie Historycznym Antonim Mączakiem zrobili wiele, by tak się nie stało. Jako że byli członkami partii, mogli być delegowani do komisji powoływanych przez organizację partyjną na uniwersytecie, mających wyrzucać podejrzanych studentów. Dzięki nim, wielu z nich mogło nadal studiować, choć obaj profesorowie nie byli mile widziani przez innych członków komisji. Tak jak wówczas, w czasach późniejszych Andrzej Garlicki swoją legitymację partyjną potrafił wykorzystać do realizacji zdecydowanie pozytywnych celów. Był zawsze aktywny, otwarty, życzliwy, łatwo nawiązywał kontakty z ludźmi. Dzięki tym cechom nie musiał się obawiać wyzwań jakie stawia przed uczonymi praca administracyjna. Z powodzeniem pełnił funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego w latach 1978-1980, prodziekana Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego w latach 1981-1987, następnie dziekana tego wydziału w okresie 1987-1990.

reklama

Andrzej Garlicki był również dziennikarzem, publicystą, popularyzatorem dziejów na łamach prasy. Miłośnicy historii doskonale kojarzą jego artykuły, regularnie ukazujące się w tygodniku „Polityka”, której członkiem redakcji był od 1982 roku. Jednak publicystyką historyczną zajmował się już od końca lat pięćdziesiątych. Początkowo współpracował z „Nową Kulturą” i „Przeglądem Kulturalnym”. W 1963 roku związał się na kolejnych niemal 20 lat z nowopowstałą „Kultura”, której redakcją kierował Janusz Wilhelmi. Pismo to trudno dziś ocenić jednoznacznie, a w czasach gdy wychodziło również budziło kontrowersje. Jednak teksty autorstwa Garlickiego zazwyczaj odznaczały się nie tylko tym, że były rzetelne i ogromnie interesujące. Nierzadko również udawało mu się wpuścić na łamy „Kultury” teksty niekoniecznie zgodne z oczekiwaniami ówczesnych władz. Część z nich została zebrana i wydana w tomie „Mądry król Asioka” w 1972 roku. W 2008 roku ukazał się nowy wybór jego artykułów prasowych zatytułowany „Piękne lata trzydzieste”. Znajdziemy w nim teksty późniejsze, drukowane głównie w „Polityce” oraz „Gazecie Wyborczej”. Gdy w połowie grudnia w „Polityce” z zainteresowaniem czytaliśmy jego artykuł o zabójcy Gabriela Narutowicza, nikt nie sądził, że będzie to jego tekst ostatni.

Dobrzy znajomi nazywali go „Galarem”. Do grona przyjaciół zaliczał m.in. Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego i Daniela Passenta. Obaj związani z „Polityką”, lecz ich kontakty sięgały czasów o wiele dawniejszych niż praca Garlickiego w tej redakcji. Daniel Passent pytany o tę przyjaźń przez Jana Ordyńskiego opowiadał:

reklama
Przeżywała różne trudne momenty. W zamierzchłych przeszłości byliśmy wspólnie jednym samochodem na wakacjach w Jugosławii. Poprztykaliśmy się o to dokąd jechać dalej, gdzie spędzić dalszą część urlopu. Garlicki jest bardzo solidnym przyjacielem, ma ogromne poczucie humoru, ale jeśli sprawisz mu zawód, nie wywiążesz się z jakiegoś zobowiązania, o, to poważna sprawa.[…] Państwo Galiccy byli u nas w Chile. Pewnego razu „Galar” wybrał się autobusem do pobliskiego sklepu spożywczego. Zmęczony usiadł na ławce przystanku, zdjął czapkę i położył na kolanach. Kiedy przyjechał autobus i ludzie zaczęli wysiadać, ktoś wrzucił mu do czapki kilka monet peso. Jest człowiekiem dyskretnym, błyskotliwym, ale wszystkiego o nim nie wiem. Strzeże swojej prywatności, nie jest wylewny. Świetnie wykształcony, bardzo dowcipny, dobry kolega, ale i wymagający. Nie daj Boże mu się narazić – ma pamięć (i sylwetkę) słonia. Lubi zjeść, a jego żona wspaniale gotuje. Dla mnie „Galar” to także krynica wiedzy i częsty rozmówca. […] Kiedy czegoś nie wiem – na ogół telefonuję do niego. Na ogół wie.

Należy jeszcze wspomnieć o innej pasji Andrzeja Garlickiego, o której nie było tu dotąd mowy. Opowiadał o niej inny jego przyjaciel, nieżyjący już Andrzej K. Wróblewski:

Prawdziwą pasją Galara jest jedzenie. Kiedy mowa o jakiś ważnym przyjęciu dyplomatycznym, na którym rozstrzygały się losy państw czy kontynentów, pyta przede wszystkim – co podano? Złośliwi mówią, że gdyby nie obyczaj, który wiąże dyplomację z jedzeniem, a nie np. z muzyką, Galar nie zajmowałby się historią. Ale on na to, że muzyka mu nie wadzi, byle nie była za głośna, bo to przeszkadza w trawieniu.

Andrzej Garlicki wraz z Piotrem Adamczewskim wydawał przewodniki po najlepszych restauracjach Warszawy i okolic.

Profesora Garlickiego będzie nam brakowało. Nie przeczytamy już jego nowych tekstów na łamach „Polityki”, kolejnych recenzji (również tych kulinarnych), poważnych rozpraw w „Przeglądzie Historycznym”, którego był redaktorem, nie spotkamy się z nim na Uniwersytecie. Choć historycy odchodzą, ich dzieła pozostają. Trudno mieć wątpliwości, że prace Andrzeja Garlickiego jeszcze przez wiele lat będą inspirować, otwierać nowe obszary badawcze przed kolejnymi pokoleniami historyków. Z czasem staną się ścisłą klasyką historiografii polskiej.

Felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Siewierski
Historyk, doktor nauk humanistycznych. Zajmuje się historią historiografii i historią kultury XIX-XX w. oraz metodologią historii. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Przeglądzie Humanistycznym”, „Rocznikach Humanistycznych” i „Roczniku Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone