Prawdziwe oblicze Róży Luksemburg?
Róża Luksemburg – żydowskie pochodzenie, polska tożsamość
Urodzona w 1871 roku w Zamościu Róża Luksemburg wychowywała się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Jej dziadek Abraham był wziętym biznesmenem handlującym drewnem na międzynarodową skalę i ważną postacią lokalnej społeczności – wspierał reformację ortodoksyjnego judaizmu i prawdopodobnie aktywnie popierał polską społeczność podczas Powstania Listopadowego. Jej ojciec Edward, korzystając ze swojej pozycji, dostarczał broń powstańcom styczniowym i wraz z całą rodziną organizował zbiórki pieniężne na rzecz tego zrywu. Prześladowany z tego powodu przez carskie służby, przeprowadził się z rodziną do Warszawy. Róża urodziła się jednak w Zamościu, gdyż rodzina zostawiła tam niewielki apartament, który jednak wkrótce został sprzedany, ponieważ przedsiębiorstwo rodziny Luksemburg po powstaniu styczniowym zaczęło podupadać.
Luksemburg w bardzo młodym wieku została rewolucjonistką i internacjonalistką. Opuściła Warszawę w 1889 roku i nie utrzymywała z rodziną większych kontaktów, chociaż mogła liczyć na jej pomoc, gdy popadała w tarapaty i lądowała w więzieniu. Wbrew pozorom odziedziczyła po przodkach pozytywny stosunek do polskości i Polaków.
Polska rewolucjonistka nie żywiła większych sentymentów względem swego żydowskiego pochodzenia. Interesowała się głównie kulturą polską i niemiecką. Już w wieku dziewięciu lat tłumaczyła niemieckie utwory na język polski. W związku z tym, że w carskiej Rosji nie tolerowano bezwyznaniowości, w szkole musiała uczęszczać na lekcje religii mojżeszowej, które zaliczyła z wynikiem bardzo dobrym. Relacje jej towarzyszy partyjnych świadczą o tym, że w dorosłym życiu Luksemburg była wręcz niechętna kulturze judaistycznej. Według jednego z działaczy SDKPiL, Tadeusza Radwańskiego, autorka słynnej „Akumulacji kapitału” w ogóle nie uznawała jidysz za język, określając go mianem „żargonu”. Radwański w swoich wspomnieniach cytował jej domniemaną opinię na temat jednego z pisarzy żydowskich:
„To już drugi wariat w naszych szeregach, który będąc gojem nauczył się żydowskiego żargonu. Literatura żargonowa... co za drwiny! A w szczególności ten niepoczytalny Perec ośmielający się znieważyć Heinego swymi tłumaczeniami z pięknego języka niemieckiego na skażone odrobiną wyrazów hebrajskich i słowiańskimi naleciałościami gramatycznymi staro-szwabskie narzecze”.
Czuła za to wyraźny związek z polską kulturą. Z jej listów do partnera życiowego, Leona Jogichesa-Tyszki, można wyciągnąć wniosek, że miała problemy z aklimatyzacją po emigracji z zaboru rosyjskiego:
„Nie bój się, ja się tu nie zniemczę, nienawidzę Berlina i Szwabów niech piorun, ale po niemiecku już gadam jak Bismarck (…) Zmęczona jestem wprost nie po ludzku i już nienawidzę Berlina i Niemców tak, że udusiłabym ich”.
Będąc na obczyźnie czuła tęsknotę i zawsze oczekiwała wieści z Polski. Notorycznie krytykowała swoich towarzyszy za błędy w posługiwaniu językiem polskim.
Wielbicielka Mickiewicza, krytyczka pozytywizmu
Róża Luksemburg szczególnym sentymentem darzyła polską kulturę romantyczną. Bardzo lubiła i ogromnie szanowała dzieła polskiego wieszcza narodowego – Adama Mickiewicza. Korzystała z jego twórczości już w swojej pierwszej ważnej publikacji dotyczącej sprawy polskiej pt. „Niepodległa Polska i sprawa robotnicza”, którą wydano w 1895r. Powołując się na cytaty z „Pana Tadeusza” dowodziła, że urzeczywistnienie sprawy narodowej może być możliwe w międzynarodowej walce robotników o socjalizm. Często również powoływała się na Mickiewicza w swoich listach do Jogichesa-Tyszki. Swój zachwyt bezpośrednio wyraziła w artykule „Kartki z przeszłości”. Dowodziła tam, że Mickiewicz był największym polskim poetą, a dzięki niemu Polska weszła w grono narodów najbardziej kulturalnych. Twierdziła, że w swoich myślach wyrażał całą swą epokę:
„Jakkolwiek podział Polski przeniósł ją w zupełnie nowe warunki polityczne, to na początku jednak, w ciągu pierwszych dwóch dziesięcioleci XIX wieku, duchowe i kulturalne jej życie było w istocie swej dalszym ciągiem ostatniego okresu starej republiki szlacheckiej. Szlachta pozostaje klasą panującą, magnateria jest nadal duchowym kierownikiem społeczeństwa, rolnictwo zaś, oparte na pracy pańszczyźnianej, stanowi nadal jej podstawę materialną”.
Innymi słowy utwory polskiego poety ilustrować miały ostatnią, starczą już fazę Polski szlacheckiej w przededniu jej rozkładu i zastąpienia jej przez nowoczesne, kapitalistyczne stosunki produkcji, które wymieniły zubożałe, ale autentycznie wtedy jeszcze patriotyczne warstwy szlacheckie, na cyniczną i gotową służyć zaborcy burżuazję. To Mickiewicz był tym, który utrwalił ostatnie chwile dawnego ustroju Polski. Róża Luksemburg mówiła dalej, że był geniuszem, objawieniem polskiej kultury, który świetnie pokazał życie szlacheckie. Był też znamienitym patriotą, ponieważ w swojej miłości ojczyzny potrafił na kartach „Dziadów” stanąć w szranki z samym Bogiem. Adam Mickiewicz był najlepszą postacią, jaką według Luksemburg mogła dać Polsce tradycja romantyczna – oceniana przez rewolucjonistkę jako pozytywny okres w rozwoju polskiej kultury:
„Klasycyzm i romantyzm – były to przeniesione w sferę sztuki przeciwieństwa w polityce, a które wkrótce miały rozbrzmieć w szczęku szabel i huku strzelb powstańców. A chociaż na polach bitew pod Grochowem i Pragą zwycięstwo należało do przedstawicieli istniejącego porządku, do panowania rosyjskiego, to jednak na polu walk ducha musieli oni ulec. Podczas gdy klasycy: mogli posłać w szranki tylko szarą masę miernot, bezdusznych rzemieślników formy, romantyzm wyczarował nagle z łona społeczeństwa całą plejadę młodych świetnych talentów i na firmamencie literatury polskiej, jako najjaśniejsza gwiazda wschodzącego dnia, zajaśniał potężny geniusz Adama Mickiewicza”.
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Idąc w ślad za Marksem i Engelsem – orędownikami niepodległości Polski – uznawała powstanie narodowe za słuszne działania w tamtych czasach. Z dużą niechęcią odnosiła się do epoki pozytywizmu, która jej zdaniem była swego rodzaju ideologią sankcjonującą kolaborację burżuazji i warstw ją wspierających z caratem. Z jej prac wynika, że kapitaliści ogarnięci żądzą akumulacji majątku byli de facto zdrajcami ludu polskiego, który cierpiał z powodu represji. Stanowisko to można potraktować jako zaczątek odpowiedzi na narzucające się niechybnie pytanie, dlaczego ta wrażliwa, zaczytana w Mickiewiczu, niecierpiąca „Szwabów” kobieta zrobiła karierę polityczną w Niemczech i odmawiała niepodległości własnej ojczyźnie?
W obronie narodowości, w konflikcie z socjalpatriotyzmem
Żeby zrozumieć polską marksistkę, trzeba zdać sobie sprawę z atmosfery tamtych czasów. Problematyka samostanowienia była integralnym elementem filozofii społecznej Róży Luksemburg i wywodzi się z jej doktryny polityczno-gospodarczej. Kwestię tę poruszała już od właściwie samego początku swojej działalności w ruchu socjalistycznym. Był to wówczas jeden z palących problemów, bowiem musimy pamiętać, że sprawa niepodległości Polski była przedmiotem sporów od początku istnienia polskiego ruchu robotniczego. Pierwsza polska partia robotnicza – założony w 1882 r. „Proletariat” (zwanym również „I Proletariatem” bądź „Wielkim Proletariatem”) miała w tej kwestii jasno określone stanowisko. Jej założyciele, z Ludwikiem Waryńskim na czele, głosili międzynarodową solidarność ludzi pracy i odrzucali niepodległość jako pierwszoplanowy cel walki. Jednakże po rozbiciu tej partii, dekadę później grupa jej byłych członków, włączając w to Marię Jankowską i Stanisława Mendelsona, porozumiała się z innymi działaczami socjalistycznymi opowiadającymi się za niepodległością Polski, do których należeli m.in. Ignacy Daszyński i Bronisław Malinowski. Założyli oni w 1892 r. Polską Partię Socjalistyczną stawiającą sobie za główny cel walkę o niepodległość.
Rok ten był przełomowy również dla samej Róży Luksemburg. Jako współzałożycielka Socjaldemokracji Królestwa Polskiego reprezentowała tą partię w 1893 roku na kongresie II Międzynarodówki w Zurychu. Po raz pierwszy starła się wówczas z przedstawicielami opcji niepodległościowej, którzy kreowali w późniejszych latach politykę PPS, a także twardo sprzeciwiała się niepodległości, głosząc w duchu poglądów Waryńskiego i jego towarzyszy konieczność stawiania na pierwszym miejscu walki z kapitalizmem, sprawę zaś ewentualnej niepodległości polecała odkładać do czasów powszechnego wyzwolenia proletariuszy. Jak podkreślał jej biograf Paul Frölich, było to wydarzenie przełomowe w skali dotychczasowej historii europejskiego ruchu robotniczego. Do tamtej pory bowiem europejscy socjaliści śmiertelnie poważnie traktowali sprawę polskiej niepodległości, ponieważ dogmatem były dla nich pochodzące sprzed lat wypowiedzi Marksa i Engelsa o rewolucyjnym potencjale polskich powstań. Luksemburg dogmat ten podważyła.
Wywołało to międzynarodowy skandal zakończony nieprzyznaniem reprezentacji SDKPiL mandatów na kongres i rozpoczęło konflikt polityczny z przedstawicielami opcji niepodległościowej z PPS, trwający praktycznie do śmierci autorki. Na kolejnym kongresie II Międzynarodówki w 1896 r. stwierdziła wprost, że niepodległość Polski to utopia podobnie jak wyzwolenie Irlandii czy Czechosłowacji. Kulminacja nadeszła w 1908 r., kiedy opublikowała serię artykułów wymierzonych w prawo do samostanowienia narodów.
Jednocześnie w tym samym czasie przeciwstawiała się germanizacji. Sztandarowym przykładem jej politycznej interwencji w tym zakresie jest wydana w 1900 r. broszura „W obronie narodowości”. W tej interwencyjnej publikacji podjęła się Luksemburg aktywnej obrony ludności polskiej zaboru pruskiego poddanej polityce germanizacji:
„Nie pierwszy to już zamach pruski na nasz język i naszą narodowość. Od lat przeszło dwudziestu krok za krokiem rząd ruguje język polski ze szkół poznańskich, usuwa żywioł polski z urzędów, z życia publicznego, obraca stumilionowe fundusze na >>kolonizację<<, tj. zniemczenie naszych okolic, stara się gwałtem przeflancować Niemców, chłopów i rzemieślników, na polską ziemię, a wszystko z zawziętością i wytrwałością godną lepszej sprawy”.
Następnie kwestię tą Róża Luksemburg skutecznie podniosła na zjeździe niemieckiej socjaldemokracji w Moguncji. W wyniku zgłoszonego przez nią wniosku niemieccy posłowie SPD zostali zobowiązani do podjęcia akcji protestacyjnej w Reichstagu. Później, w marcu 1901 roku brała udział w kampanii na rzecz polskiej społeczności w wyborach uzupełniających do pruskiego parlamentu. Nie przeszkodziło jej to w równie aktywnej walce politycznej z reprezentantami Polskiej Partii Socjalistycznej. Czy jednak naprawdę był to konflikt oderwanej od rzeczywistości kosmopolitki z prawdziwymi patriotami?
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Najpierw autonomia, potem rewolucja i niepodległość
Stanowisko Luksemburg i jej konflikt z PPS był umotywowany przede wszystkim jej empirycznymi badaniami naukowymi nad rozwojem gospodarczym w Polsce i warunkami życia polskich robotników. Była jedną z pierwszych kobiet z historii, która zdobyła doktorat. Podczas swoich studiów Szwajcarii napisała dysertację „Rozwój przemysłu w Królestwie Polskim”, w której zaznaczyła rosnącą integrację gospodarki polskiej i rosyjskiej. Przeciwstawiając się natychmiastowej niepodległości obawiała się przede wszystkim recesji gospodarczej, która mogła sprawić, że przeciętnemu polskiemu obywatelowi żyłoby się jeszcze ciężej niż pod butem zaborcy. Dopóki więc polski kapitalizm raczkował, a rosyjski imperializm był silny, dopóty polskie ruchy patriotyczne odgrywały rolę postępową i zasługiwały na poparcie.
Punktem zwrotnym było powstanie poważnych ośrodków przemysłowych i co za tym idzie ruchu robotniczego, który według polskiej rewolucjonistki w momencie uzyskania świadomości klasowej nabyć miał jednocześnie świadomość konieczności sojuszu z klasą robotniczą krajów ościennych, a w związku z tym uznać konieczność pierwszeństwa międzynarodowej walki z kapitałem nad kwestię osiągnięcia niezależności terytorialnej, która rozwiązana miała być dopiero po upadku kapitalizmu w skali międzynarodowej. Przesłanką tego wnioskowania była zaobserwowana przez nią symbioza polskich i rosyjskich kapitalistów:
„Zarówno polscy, jak i rosyjscy przedsiębiorcy przekonani są głęboko i nieodparcie, że rosyjski i polski robotnik właśnie tylko po to ostał stworzony aby wytwarzać dla nich wartość dodatkową, polski zaś i rosyjski konsument po to, aby umożliwiać realizowanie wartości dodatkowej”.
Ponieważ nie można było liczyć na „narodową burżuazję”, Luksemburg optowała za strategią autonomistyczną. Polska, zamiast całkowicie się oderwać od Rosji, miała posiadać „samorząd lokalny”. Sądziła, że w miarę rozwoju imperialistycznej fazy kapitalizmu między władzą centralną, a samorządową, zacznie narastać sprzeczność, ponieważ imperializm preferuje silną, scentralizowaną i autorytarną władzę. Stwarzać to miało szansę dla socjaldemokracji, która powinna walczyć o demokratyzację władzy samorządowej i powszechne prawo wyborcze dla ludu (burżuazja bowiem chciałaby ich ograniczenia). W ten sposób demokratyczny samorząd przeciwstawiałby się autorytarnym zapędom władzy centralnej. Była przekonana, że proces stapiania się gospodarek Kongresówki i Rosji sprzyja zarówno wytworzeniu się autonomii, jak i zapoczątkowaniu trendu ku demokratyzacji na obszarze całego państwa. Autonomiczne władze miałyby zajmować się takimi obszarami jak: publiczna edukacja w narodowym języku, prawo karne i cywilne, a także prawo pracy. Liczyła również na zastąpienie stałej armii lokalną milicją na wzór szwajcarski. Samorząd miał posiadać również szerokie kompetencje w zakresie polityki gospodarczej – zwłaszcza w rolnictwie, leśnictwie, górnictwie, transporcie morskim i lądowym. Do zadań samorządu należałoby również zarządzanie ochroną zdrowia.
Zasadniczo więc Luksemburg chciała zagwarantować Polsce (i innym większym krajom pod butem rosyjskim) praktyczną niezależność w polityce wewnętrznej, uznając, że kwestie zewnętrzne takie jak terytorium zostaną ostatecznie rozwiązane po niekoniecznie krwawej, lecz raczej pokojowej rewolucji, która miała zapewnić demokratyzację całej Europy. Trzeba bowiem mieć w pamięci, że koncepcja ta powstawała po dziesięcioleciach carskiego terroru i absolutyzmu!
Czy to znaczy, że powinna mieć swój pomnik obok Piłsudskiego i Dmowskiego ? Trudno sobie wyobrazić taką przestrzeń symboliczną, gdzie ta trójka stoi koło siebie. Luksemburg, trzymając się twardo swoich analiz ekonomicznych, permanentnie ignorowała polityczną potrzebę formalnej suwerenności, co wypominał jej nawet Lenin. Dlatego uznawała działania polityków PPS za idealizm i utopizm. Jednak również zależało jej na Polsce pojmowanej jako pewna wspólnota językowo-kulturowa. Jej wizerunek jako „zdrajczyni” został ukształtowany przez jej gorące polemiki z PPS-em i wychodzące z tamtej strony zarzuty wobec niej, nierzadko nacechowane antysemityzmem. Przyczyniła się do tego również postawa polskich komunistów po powstaniu II RP, którzy traktowali słowa Luksemburg jako dogmat. Nawet oni jednak po kilku latach zmienili zdanie, a sam Feliks Dzierżyński przyznawał, że brak poparcia dla niepodległości Polski był ich największym błędem, którego szczerze żałuje.
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Pomijając kwestie polityczne, krytyka Luksemburg nie była bezpodstawna. Rzeczywiście, zgodnie z przewidywaniami autorki „Akumulacji kapitału” wielkim problemem w nowo odrodzonej Polsce okazało się odcięcie od dotychczasowych rynków zbytu. Dotyczyło to zwłaszcza najbardziej rozwiniętego regionu – Górnego Śląska, którego produkcja z rynku niemieckiego musiała przestawić się na rynek polski. Podobnie rzecz miała się na ziemiach byłego Królestwa Polskiego, którego produkcja zdaniem Ireny Kostrowickiej była wyjątkowa jednostronna i nastawiona na rynek rosyjski. Przemysł polski był dodatkowo niekompletny, ponieważ każdy z zaborów pełnił określoną rolę w podziale pracy kraju zaborcy i w związku z tym niektóre gałęzie produkcji były nadmiernie rozbudowane, a rozwój niektórych był mocno niewystarczający.
Po reformach i okresie dobrej koniunktury w latach dwudziestych, „Wielki Kryzys” i niedemokratyczne rządy sanacyjne popychały polskie „masy ludowe” do licznych protestów, które, tak jak w okresie zaborów, były rozpędzane karabinowymi kulami. W czasach sanacji wpływ kapitału zagranicznego mocno się nasilił, co skutkowało wywożeniem zysków zagranicę. Uzależnienie od niego pogłębiło efekty kryzysu w Polsce i doprowadziło do znacznego zubożenia społeczeństwa. Generalnie jednak produkcja przemysłowa w Polsce nigdy nie osiągnęła poziomu z roku 1913 pomimo 40% wzrostu produkcji. Również wskaźnik produkcji w przeliczeniu na jednego mieszkańca świadczy o tym, że od 1913 r. zacofanie ziem polskich względem krajów rozwiniętych uległo pogłębieniu. Ponadto polski kapitał prywatny był dość słaby, wskutek czego musiała rosnąć skala interwencji państwa w gospodarkę. Warto również podkreślić znaczne dysproporcje – z jednej strony duża liczba monopolistycznych przedsiębiorstw, z drugiej, istnienie obok niej drobnej działalności gospodarczej, a do tego nierównomierny rozwój regionów (podział na Polskę A i B). Jeżeli chodzi o dochód narodowy na jednego mieszkańca, to Polska w skali całej Europy wyprzedzała jedynie Grecję i Rumunię.
Oczywiście scalenie trzech zaborów, reforma walutowa, pewne innowacje technologiczne i szeroko zakrojone plany na przyszłość po latach zaborów są współcześnie uznawane za spory sukces. Analizy i proroctwa Róży Luksemburg miały ścisły, konkretno-historyczny wymiar. Znając jej prace trudno uwierzyć, że gdyby dożyła lat dwudziestych mogłaby się sprzeciwiać istnieniu państwa polskiego i żądać np. federacji z ZSRR. Nie warto współcześnie powtarzać utartych przez niechętnych jej pepeesowców frazesów o zdradzie, albo stalinowskiej narracji „błędów luksemburgizmu”. Warto za to pamiętać, że oprócz podręcznikowych ojców niepodległości, którzy bezwarunkowo w nią wierzyli i walczyli o nią, czy za pomocą broni, czy dyplomacji, istniały też takie postacie jak pewna polska marksistka. Osoby, które przy całej swojej sympatii dla własnego narodu, z być może wielką rezerwą, ale za to z chłodną głową, rozważały konsekwencje prowadzonych walk i nie z powodu tchórzostwa, lecz własnej bezkompromisowości, szły pod prąd utartych jeszcze za życia Marksa poglądów.
Bibliografia:
- Castle Rory, Rosa Luxemburg, Her Family and the Origins of Her Polish-Jewish Identity, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, s. 93-125.
- Frölich Paul, Rosa Luxemburg. Chicago 2010.
- Kochański Aleksander, Róża Luksemburg, Warszawa 1976.
- Kostrowicka Irena, Historia gospodarcza Polski XIX-XX wieku, Warszawa 1984.
- Luksemburg Róża, Rozwój przemysłu w Polsce, Warszawa 1957.
- Luksemburg Róża, Wybór pism t. 1 i 2, Warszawa 1959.
- Luksemburg Róża, Listy do Leona Jochigesa-Tyszki, t. 2, Warszawa 1968.
- Morawski Wojciech, Dzieje gospodarcze Polski, Warszawa 2010.
- Radwański Tadeusz, Wspomnienia działacza SDKPiL (1900-1905), „Z Pola Walki” nr 1/1959.
- Żuraw Józef, Róża Luksemburg i kultura polska (W 80. rocznicę śmierci), Częstochowa 1999.