Pozwólmy im spać, ale obudźmy prawdę
Sama idea pomnika, który miał upamiętniać braterstwo polskich i radzieckich żołnierzy podczas II wojny światowej, opiera się na fałszu. Stanowiła ona jeden z elementów komunistycznej propagandy. Braterstwo broni faktycznie zaistniało, niestety bardzo rozbieżne było jego rozumienie po obu stronach. W marzeniach Polaków owo braterstwo miało pozwolić na odbudowanie własnego, niezależnego państwa. Tymczasem na wielu czekała śmierć albo niewola, a dla wybranych wcielenie do podległych naszym „sojusznikom” Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Fatalnie zresztą dowodzonych przez podległych Sowietom oficerów.
Ulokowanie pomnika na warszawskiej Pradze budziło i nadal budzi wiele zastrzeżeń z racji samego położenia. To w tych okolicach doszło w 1794 roku do niesławnej Rzezi Pragi dokonanej przez wojska rosyjskie na ludności cywilnej. Bardzo niedaleko, bo na wschodnich przedpolach Warszawy, zatrzymano nawałę bolszewicką w 1920 roku. Warto też podkreślić, że komunistyczne władze wzniosły ten pomnik na miejscu przygotowywanym do upamiętnienia postaci ks. Ignacego Skorupki,
który poległ podczas zwycięskiej bitwy w obronie stolicy. Po wkroczeniu na ziemie polskie wojsk sowieckich w 1944 r. na Pradze zainstalował się także komunistyczny Rząd Tymczasowy RP, przed którego siedzibą postawiono przedmiot dzisiejszego sporu. W jego bezpośrednim otoczeniu ulokował się także Urząd Bezpieczeństwa organizując śledztwa i brutalne przesłuchania ludzi, których później nazwano „zaplutymi karłami reakcji”. To właśnie tutaj bito i poniżano Polaków, którzy chcieli budowy innej Polski niż ta, którą w ramach „braterskiej pomocy” przynieśli nam sowieccy „sojusznicy”.
Argumentów za zburzeniem tego pomnika jest wiele, ale pojawiają się też argumenty, które go bronią. Do najczęściej wysuwanych można przypisać stwierdzenia, że upamiętnia on śmierć żołnierzy sowieckich, walczących za naszą ojczyznę i poległych na jej terytorium. Faktycznie – napis na pomniku głosi: Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego. Co innego natomiast mówi nazwa pomnika. Poza tym zapis, że żołnierze ci walczyli za wolność i niepodległość narodu polskiego nie odpowiada prawdzie. Zajmowali oni po prostu terytorium, na którym ich władza tworzyła podległe sobie instytucje. Nie może być w tym wypadku nigdzie mowy o wolności i niepodległości. Po głębszym zastanowieniu można więc dojść do wniosku, że nie ma podstaw, aby pomnika pozostał w centrum Pragi jako symbol upamiętniający śmierć żołnierzy sowieckich. Jakby tego było mało, nie tak daleko od dotychczasowej lokalizacji „czterech śpiących”, bo w Parku Skaryszewskim, znajdziemy pomnik upamiętniający obecność wojsk sowieckich w Polsce.
W artykule „Pozwólcie im spać!” autorstwa Sebastiana Adamkiewicza czytamy: Trudno mówić, aby „śpiący” w jakkolwiek sposób wpływali na spojrzenie Polaków na historię. Mam co do tego duże wątpliwości. W dotychczasowym programie nauczania historii najczęściej brakuje czasu na dokładne opracowanie historii najnowszej, a aktualna reforma dąży ku dalszemu ograniczaniu tego czasu. W tym przypadku młody człowiek, widzący w stolicy państwa pomnik wychwalający braterstwo broni Polaków i Sowietów może, nie mając wystarczającej wiedzy, uznać, że zaświadcza on o autentycznym braterstwie polsko-sowieckim i o ofierze rzeczywistych sprzymierzeńców. Jest to bardzo realne zagrożenie dla przyszłych pokoleń. Podobnie sprzeciwiam się założeniu przedstawionemu w wyżej wspomnianym artykule, że Pomnik Braterstwa nie jest więc już wyrazicielem i uzasadnieniem określonej ideologii oraz linii politycznej, lecz raczej niemym świadectwem historii. Pozostawienie tego monumentu w Warszawie, odwiedzanej przez bardzo wielu zagranicznych turystów, bez żadnego komentarza ani wyjaśnienia pozwala starej, komunistycznej propagandzie dalej pełnić swoją rolę. I oddziaływać w ten sposób również poza granicami Polski. Przekaz wykreowany przez ten pomnik jest dalej realny, a w aktualnym sporze stał się uosobieniem ideologii, dążącej do umniejszania i zapominania zbrodni dokonanych przez Sowietów na narodzie polskim.
Moim zdaniem całkowite niszczenie takich pomników jest złe. Jako historyk uważam, że niszczenie zabytków, niezależnie od ich treści, prowadzi do zamazywania części historii. Zarazem jednak nie powinniśmy ich pozostawiać bez odpowiedniego komentarza, tłumaczącego każdemu zainteresowanemu, czym ten pomnik był i jaką pełnił rolę. Bez wątpienia nie wszystkie pomniki powinny pozostać na swoim miejscu. Poza tym, niezależnie czy chcielibyśmy pomnik „czterech śpiących” zniszczyć czy tylko schować do magazynu, to w żadnym przypadku nie można takiego podejścia porównywać z zachowaniem Sowietów w okupowanych Niemczech po II wojnie światowej. Tak czyni Autor artykułu „Pozwólcie im spać!”. To jest nasz kraj, a ten pomnik jest świadectwem krzywd, które nam wyrządzono i decyzja o jego zniszczeniu w najmniejszym stopniu nie da się przyrównać do zachowania żołnierzy sowieckich.
Pomnik Braterstwa Broni, w jego aktualnym położeniu nie ma prawa istnienia. Jego obecność na Pradze jest gwałtem zadanym wszystkim tym, których pomocna sowiecka ręka biła, torturowała i mordowała. Moim zdaniem powinien on zostać przeniesiony, ale nie do jakiegoś obskurnego magazynu. Widać bowiem w tej sytuacji jak bardzo w Polsce potrzebujemy muzeum, które pozwoliłoby nam zapamiętać, jak postępowali z nami komuniści. Ten pomnik powinien trafić do takiej instytucji, by na zawsze świadczyć o kłamliwej propagandzie komunistycznej. A przygotowywany dla niego nowy cokół na Placu Wileńskim przyda się z pewnością albo na pomnik pomordowanych przez Rosjan (łącznie z Rzezią Pragi, wojną polsko-bolszewicką 1920 roku i sowieckimi zbrodniami II wojny światowej i lat powojennych), albo na pomnik Polaków broniących Warszawy w 1920 roku. Oni mogą spać dalej, ale prawda o nich musi się obudzić i dotrzeć do ludzi.
Zobacz też:
Przypominamy, że felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji "Histmag.org".
Redakcja: Michał Przeperski