Pozwólcie im spać!

opublikowano: 2012-07-20, 07:00
wolna licencja
Na Placu Wileńskim w Warszawie ruszyła odbudowa Pomnika Braterstwa Broni (zwanego złośliwie „Pomnikiem czterech śpiących”). Grupa okolicznych mieszkańców sprzeciwia się tej inwestycji, wysuwając argumenty odwołujące się do estetyki otoczenia i historii postumentu będącego częścią monumentu. Czy sen posępnych figur żołnierzy z pepeszami – zgodnie z wolą mieszkańców i grupy historyków – powinien zostać przerwany raz na zawsze?
reklama

Zasnęli 18 listopada 1945 roku. Na sennej warcie pilnować mieli cokołu przeznaczonego pierwotnie na pomnik ks. Ignacego Skorupki, mieszkańcom warszawskiej Pragi przypominać zaś mieli o źródłach „przyjaźni” polsko-radzieckiej, która swój fundament miała w braterstwie broni w czasie II wojny światowej. Pierwszy raz zostali obudzeni w 1967 roku w czasie remontu skrzyżowania ulicy Targowej i alei Karola Świerczewskiego (dzisiaj: alei Solidarności). Przesunięto ich o kilka metrów w stronę narożnika Placu Wileńskiego i pozwolono spać dalej. Po raz kolejny chciano ich obudzić w roku 1992, kiedy w inkwizytorskim szale oczyszczano przestrzeń publiczną z wszelkich reliktów minionej epoki. Wtedy jednak znaleźli się tacy, którzy czuwając nad spokojnym snem metalowych posągów, nie dopuścili do ich demontażu. „Czterech śpiących” wybroniono również w 2007 roku, gdy w związku z remontem tutejszej linii tramwajowej i przebudową przystanku, radni PiS domagali się zniszczenia pomnika.

Pomnik „czterech śpiących” jeszcze na tle warszawskiej cerkwi

Sen przerwany

Wreszcie sen przerwała budowa metra. W listopadzie 2011 roku rozpoczęła się rozbiórka pomnika, a figury trafiły do renowacji. Już wtedy zapowiadano, że po przebudowie Placu żołnierze będą mogli znowu zasnąć, odświeżeni i gotowi do dalszej warty. Była to również kolejna okazja do podniesienia sprawy ostatecznego usunięcia monumentu. Stowarzyszenia kombatanckie i historycy argumentowali, że zakłamuje on historię i był stawiany z myślą o ukazaniu dominacji Związku Radzieckiego nad Polską. Postulowano więc, aby „śpiących” nie odnawiać, lecz schować na dnie historycznego lamusa, a w ostateczności przestawić w jakieś odludne miejsce, gdzie skruszeje poddany naturalnej erozji.

Już w styczniu tego roku wiadomo było jednak, że pomnik zostanie odbudowany. Zmieni się jedynie miejsce: zamiast dotychczasowego, pomnik zdecydowano się postawić przy wylocie ulicy św. Cyryla i Metodego. Protest przeciwko tej decyzji złożył wówczas Komitet Społecznego Sprzeciwu „Nie dla Czterech Śpiących”, powstały z inicjatywy Fundacji Wolność i Demokracja. Wydawanie publicznych pieniędzy na restytucję Pomnika Braterstwa Broni, które było braterstwem fikcyjnym – monumentu stojącego w pobliżu przynajmniej pięciu udokumentowanych miejsc, gdzie mordowano żołnierzy Armii Krajowej i podziemia niepodległościowego – należy uznać za absurdalne – twierdzili inicjatorzy protestu.

Kilka tygodni temu rozpoczęły się prace nad nowym cokołem, na którym wkrótce stanąć mają „śpiący”. 17 lipca przeciwko jego odbudowie zaprotestowali członkowie Wspólnoty Mieszkaniowej ulicy Targowa 81 oraz Wspólnoty Mieszkaniowej ulicy Cyryla i Metodego 1. W specjalnym liście przesłanym do prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz, mieszkańcy wyrazili swój sprzeciw wobec lokalizacji pomnika i jego renowacji.

Nie chcę wnikać we wszystkie argumenty, które przedstawili protestujący. Większość z nich dotyczy jedynie kwestii estetyki i dyskomfortu jaki może spowodować lokalizacja pomnika. I choć w jednym z punktów listu czytamy, że pomnik może powodować stres mieszkańców, szczególnie niższych kondygnacji, związany z codziennym widokiem w oknie budzących grozę postaci czerwonoarmistów z pepeszami w dłoniach, to z pewnością nie stan psychiczny mieszkańców Pragi jest kluczowy w rozstrzyganiu dalszych losów pomnika.

reklama
„Śpiący” żołnierz I Armii Wojska Polskiego

Niemy świadek dziejów

Najważniejszą kwestią jest to, czy pomniki stawiane w okresie komunizmu mają prawo do istnienia we współczesnej przestrzeni publicznej. Podstawową funkcją monumentu jest nie tyle upamiętnienie wydarzenia czy osoby, ale przede wszystkim swoista manifestacja poglądów czy ideologii, które za konkretnym upamiętnieniem stoją. W tym kontekście nie można się dziwić, że „Pomnik Braterstwa” budzi oburzenie. Był w końcu wyrazicielem historiograficznego poglądu ugruntowującego sojusz polsko-radziecki, oznaczający de facto stosunek bardziej podległości niż braterstwa. Rzeczywiście zakłamywał zatem historię, a tym samym kreował fałszywą rzeczywistość. Czy jest to jednak wystarczający argument, aby pozbyć się i jego, i podobnych mu postumentów?

Wydaje mi się, że wymowa pomniki tego typu straciły już dziś dawne znaczenie. Trudno mówić, aby „śpiący” w jakkolwiek sposób wpływali na spojrzenie Polaków na historię. Pytanie, czy wcześniej taki wpływ mieli, skoro przez samych warszawiaków traktowani byli raczej z przymrużeniem oka? Komunizm – choć czasem jeszcze broniony – z perspektywy historycznej jest systemem skompromitowanym i żadne funkcjonowanie jego reliktów w przestrzeni publicznej tego nie zmieni. Pomnik Braterstwa nie jest więc już wyrazicielem i uzasadnieniem określonej ideologii oraz linii politycznej, lecz raczej niemym świadectwem historii, i w taki sposób powinien być traktowany.

O ile więc burzenie pomników było zrozumiałe na początku lat 90., kiedy transformacja wymagała namacalnych efektów, również odnoszących się do otaczającej nas przestrzeni publicznej i panującej w niej symboliki, o tyle ponad 20 lat po upadku systemu dalsze domaganie się usuwania wszystkich reliktów przeszłości wydaje się być przesadą, czy nawet swoistą nadgorliwością. Z punktu widzenia historii o wiele właściwsze byłoby moim zdaniem pozostawienie ich jako świadectwa dziejów. Są to bowiem budowle, które o wiele łatwiej trafić mogą do odbiorców niż najokrutniejsze opowiadania.

Z tych właśnie przyczyn nie pozbywamy się zamków krzyżackich (choć sam Zakon kojarzy nam się jednoznacznie źle), a chrześcijanie nie zburzyli Koloseum. Tak samo powinniśmy zachować się wobec pozostałości po komunizmie. Należy zachować „pomnikowe odpady” dawnego systemu. Niech zachowają się w naszej przestrzeni publicznej jako najbardziej wymowne historyczne wspomnienie tego, jak wyglądała ówczesna rzeczywistość, i jakie poglądy oraz wartości ją kształtowały.

Po II wojnie światowej komuniści w akcie zemsty niszczyli wszystko, co było świadectwem obecności Niemców na ziemiach polskich. Dewastowano przede wszystkim niemieckie cmentarze wojskowe, które dla hitlerowców były miejscami świętymi. Runęło wówczas m.in. mauzoleum Hindenburga wybudowane jako upamiętnienie bitwy pod Tannenbergiem z 1914 roku. W ten sposób ideologia pozbawiła nas cennego niemego świadka dziejów – trudnych, ale prawdziwych. Nie warto, abyśmy dziś postępowali podobnie.

Redakcja: Michał Przeperski

Weź udział w naszej redakcyjnej sondzie na Facebooku!

Polemika Tomasza Roguskiego: Pozwólmy im spać, ale obudźmy prawdę.

Zobacz też:

Przypominamy, że felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji "Histmag.org".

reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone